sobota, 30 marca 2013

[7 i 8] Serial: "Elementary" vs "Sherlock"

Pewnego dnia (konkretna data jest trudna do ustalenia) roku 1854 przyszedł na świat jeden z największych detektywów w historii literatury. Ten genialny ekscentryk, amator gry na skrzypcach urodzony w Hutton Hall, a większość swojego zawodowego życia mieszkający przy ulicy Baker Street 221b, odcisnął ogromne piętno na historii kultury. Kimże jest ta tajemnicza postać? Hmm...posługując się metodą dedukcji dochodzę do wniosku, że musi to być nie kto inny jak tylko Sherlock Holmes.


"Geniusz oznacza nieskończoną zdolność pokonywania trudności." (Studium w szkarłacie)


 
Sir Arthur Conan Doyle
Postać ta doczekała się 4 powieści i 56 opowiadań autorstwa Sir Artura Conan Doyle'a. Jednak po 6 latach tworzenia przygód S. H., Conan Doyle  postanowił uśmiercić swojego bohatera w tekście "Ostatnia zagadka" (1893 r.). To wydarzenie tak zbulwersowało czytelników, że Ci zaczęli spacerować po Londynie z czarnymi przepaskami na ramionach na znak żałoby po wielkim detektywie. W taki oto sposób Holmes cudownie ocalony wraca do życia w opowiadaniu "Pusty dom" wydanym w 1903 r. 



"Dla wielkiego umysłu nie ma rzeczy małych." (Studium w szkarłacie)


Popularność Sherlocka Holmesa jest ponadczasowa. Jego postać, utrwalana w świadomości czytelników, do historii kultury przeszła także za pośrednictwem kina.  Sherlock pojawiał się na srebrnym ekranie już od XX wieku począwszy od roku 1900 w krótkometrażowym filmie "Sherlock Holmes Buffled" poprzez późniejsze jego przygody, których w rożnych formach i konwencjach zekranizowano jeszcze ponad 200 razy. Nie będę tu opowiadał o wszystkich, bo nie o tym traktuje ten tekst, ale wspomnę te najważniejsze. W 1924 roku Buster Keaton wcielił się w Sherlocka Jr. w filmie pod tym samym tytułem. Później mieliśmy Basil'a Rathbone'a, który na przestrzeni 7 lat, w Sherlock'a Holmes'a wcielał się aż 13 razy. Po raz pierwszy w 1939 roku w "Przygodach Sherlocka Holmesa" i po raz ostatni w 1946 roku w "Sherlock Holmes: Pociąg do Edynburga".
Kolejnym, który odgrywał rolę legendarnego detektywa był Chritopher Lee. Udało mu się nawet być Sherlockiem (w 1962 i później w '91 i '92 roku) jak i jego bratem Mycroftem w "Prywatnym życiu Sherlock'a Holmes'a" z 1970 roku. Innymi aktorami, który dostąpili zaszczytu grania Holemesa to m.in. Jerremy Brett, chyba najbardziej charakterystyczny Sherlock ze wszystkich odtwórców tej roli, wcielał się w detektywa z Baker Street 7-krotnie, w tym 4 razy w serialu o przygodach Holmesa; Peter Cushing grał Sherlocka raz w 1984 roku w "Masce śmierci"; Matt Frewer był Sherlockiem 4-krotnie w latach 2000-2002; no i ostatnimi czasy, w bardzo odświeżonej formie Robert Downey Jr. grał w "Sherlocku Holmesie" z 2009 i "Sherlock Holmes: Gra cieni" z 2011 roku. 

W kolejności od lewej góry: Ch. Lee, B. Keaton, R. Downey Jr., J. Brett, i lewy dół: B. Rathbone, M. Frewer, P. Cushing

"To, czego się dokonuje lub nie, nie ma w życiu żadnego znaczenia (...). Liczy się wyłącznie to, co sądzą o tym ludzie." (Studium w szkarłacie)

Jednak to jeszcze nie wszystkie próby opowiedzenia historii S.H. Jak już wcześniej wspomniałem, powstawały seriale opowiadające o przygodach Sherlock'a. Były 4 takie produkcje poczynając od roku 1984 i "Przygód Sherlock'a Holmes'a" (13 epizodów w latach '84-'85), poprzez "Powrót Sherlock'a Holmes'a" (11 epizodów, '86-'88), "Akta Sherlock'a Holmes'a" (9 epizodów, '91) a kończąc na "Pamiętniku Sherlock'a Holmes'a" z 1994 roku (6 epizodów). Były to próby udane i cieszące się do teraz bardzo dobrą opinią fanów. Jednak to nie wystarczyło. Minęło przeszło 15 lat i Sherlock powrócił za sprawą rewelacyjnego Benedict'a Cumberbatch'a. 

"Nie ma nic nowego pod słońcem. Wszystko wydarzyło się już kiedyś w przeszłości." (Studium w szkarłacie)

W roku 2010 stacja BBC postanowiła troszkę odkurzyć, wyłaniającego się z otchłani zapomnienia za sprawą świetnych obrazów z roku 2009 i 2011, postać ekscentrycznego detektywa. Jednak ich pomysł był całkowicie zaskakujący i nowatorski. Nie chodziło o odświeżenie jego osobowości, zachowania i zeskrobania z niego tej brytyjskiej flegmy, jak uczyniono w filmach z Downey'em Jr., ale o coś całkiem nieoczekiwanego. Sherlock miał żyć i mieszkać we współczesnym Londynie. W nowej odsłonie jego współlokatorem jest także John Watson (Martin Freeman - znany z roli Bilbo Bagginsa w najnowszej odsłonie "Hobbita"), były lekarz, który wrócił z wojny z kontuzją, tylko tym razem nie z Indii a z Afganistanu. Nie zmieniła się także większość najważniejszych postaci ze świata Sherlocka Holmesa. Mam tutaj i gosposię - Mrs. Hudson (Una Stubbs) - lekko stukniętą staruszkę, u której obaj dżentelmeni wynajmują pokoje. Jest i starszy brat detektywa - Mycroft (Mark Gatiss) - piastujący jakieś wysokie stanowisko w rządzie Wielkiej Brytanii. Nie mogło zabraknąć także odwiecznego i największego wroga Sherlocka - Moriartego (Andrew Scott), który w tej odsłonie nie jest może profesorem w średnim wieku, a młodym wszakże genialnym przestępcą. Epizodycznie przemyka przez ekran także wielka miłość Holmesa - Irene Adler (Lara Pulver), z która Sherlock będzie miał sporo kłopotów, co jednak nie przeszkodzi aby wytworzył się między nimi specyficzny rodzaj uczucia i bliskości.  
Dotychczas nakręcono i wyemitowano 7 półtoragodzinnych odcinków serialu, z których każdy jest skonstruowany tak, iż może być traktowany jak osobny film pełnometrażowy. 4 epizody wyemitowano w roku 2010. Kolejne trzy w 2012. Następne 3 są zaplanowane na rok 2013, jednak data premiery jest póki co nie zanana. 
Sherlock Holmes i dr John Watson (BBC)

Serial zasługuje na uwagę głównie z powodu świetnego pomysł oraz rewaluacyjnego montażu, jak również bardzo dobrej gry aktorskiej odtwórców głównych ról. "Sherlock" został doceniony nie tylko przez widzów, ale i krytyków zdobywając wiele nagród, w tym BAFTA, IFTA, Satelity, Critics’ Choice Television, a także nominacje do Emmy i Złotego Globu. Jednak, co by tu dużo nie mówić, jego największą gwiazdą jest odtwórca tytułowej roli - Benedict Cumberbatch. Jest to najlepsza rola w jego dotychczasowym dorobku aktorskim. A sposób w jaki odgrywa postać Sherlocka, przysporzył mu nawet fanklub tzw. "Cumberbitches". Są to panie szczerze zakochane w Benedikcie, które nie boją i nie wstydzą się tego powiedzieć i pokazać. Do zamanifestowania przynależności do tego ruchu służą rożnego rodzaju koszulki, które bez problemu można kupić w internecie i pewnie nie tylko. 

"Błędem jest mylić dziwne z tajemniczym." (Studium w szkarłacie)

Sukces brytyjskiego "Sherlocka" spowodował, że amerykanie też postanowili mieć swojego serialowego super-detektywa. Jednak w tym przypadku troszkę przesadzili. O ile wersja BBC była oryginalna, zaskakująca, ale ciekawa i przykuwająca uwagę, tak wersja CBS2 jest po prostu przekombinowana. Ale od początku. 

Sherlock Holmes (Jonny Lee Miller) jest nałogowcem uzależnionym od narkotyków. Z jakichś bliżej nie wiadomych przyczyn ucieka z Londynu do Nowego Jorku. Nie chce także kontynuować terapii w ośrodku odwykowym, z którego ucieka. Jego zaniepokojony ojciec wynajmuje tzw. kompana, osobę, która 24 godziny na dobę przebywa z uzależnioną osobą pilnując aby ta nie zażywała niedozwolonych środków odurzających. W tym przypadku tą osobą jest dr Watson...Joan Watson, w rolę której (sic!) wciela się Lucy Liu. Jest ona byłym chirurgiem, który odszedł/został zwolniony z pracy na skutek popełnionego błędu podczas wykonywania swoich obowiązków, czego konsekwencją była śmierć pacjenta. 
Dr Joan Watson i Sherlock Holmes (CBS2)

W tym serialu Sherlock także jest niebywale inteligentny, i wszystkie zagadki rozwiązuje dzięki spostrzegawczości i metodzie dedukcji (a może bardziej abdukcji). Jednak w tym obrazie jakoś się tego geniuszu nie czuje. Dr Watson także niby pomaga, ale bardzie wydaje się jakby tylko przeszkadzała. Nie ma chemii między tymi dwoma postaciami, mimo iż w tym przypadku jest to mężczyzna i kobieta, co powinno jeszcze ją potęgować. Gra głównych aktorów jest nudna (jeśli chodzi o Liu) i jakaś dziwna i sztuczna (w przypadku Miller'a). Scenariusze poszczególnych odcinków też nie powalają na kolana. Niby wszystko trzyma się kupy tak jak powinno, ale nie ma tego zaskoczenia co i dlaczego właśnie tak. "Elementry" było by ciekawe, gdyby pojawiło się przed "Sherlockiem", niestety pojawiając się w dwa lata po premierze tegoż, jest tylko mierną i nieudaną kopią.Odcinki są krótsze, bo nie jest to mini serial, jak było w przypadku wersji brytyjskiej, a serial in re, czyli sezon składający się z 24 43minotuwych odcinków, z których wyemitowanych zostało do tej pory 18, a reszta pojawi się do połowy maja 2013 roku. 

Podsumowując, "Sherlock" jest serialem wybitnym, pod każdym względem, na seansie którego równie dobrze bawić się będą fani Sherlocka, jak i Ci, którzy dotychczas nie znali jego przygód. Daję mu 9.5/10. Natomiast "Elemantary" jest już zdecydowanie słabszą produkcją, która jednak swoją oryginalnością może przypaść do gustu fanom samego Sherlocka jak i gatunku kryminał/dramat. Jednak nie jest obrazem nawet dobrym, powiedziałbym, że raczej niezłym i dałby 5.5-6/10.

22 komentarze:

  1. Serial BBC jest tak niesamowicie dobry i ciekawy, że nawet taki laik w tym temacie jak ja go "pokochał" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super :) A kto Pani polecił ten serial do oglądania?;>

      Usuń
  2. A taki Pan co sobie obrał na cel zaznajomienie mnie z wyższą kulturą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No gdzież tam taki zwykły serial może się równać z wyższa kulturą ;) Ale serialik, mas rację, jest super. A już niedługo kolejne trzy odcinki :D

      Usuń
  3. To jeden z etapów uszlachetniania :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha...:) A co jest kolejnym etapem?;> Jakaś klasyka kina? Czy może od razu opera :D

      Usuń
  4. Nie wiem co tam ma Pan zaplanowane na następny etap :p ale może jakiś balet klasyczny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się zobaczy ;) Mam gdzieś "Carmen" Bizeta, to na początek może wystarczy ;)

      Usuń
  5. Nie mogę się już doczekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sherlock w nowej wersji bardzo mi się podoba :) "Elementary" nie widziałem, ale z tego co widzę dużo nie straciłem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy odcinek warto zobaczyć, bo może akurat Tobie podpasuje bardziej niż mnie :) Ja będę oglądał nadal, bo lubię te klimaty, a poza tym chce skończyć serial, jak już zacząłem oglądać ;P Ale co tu dużo gadać, do "Sherlocka" "Elementary" się nie umywa :)

      Usuń
  7. Rany, ale włożyłeś pracy w ten post!
    Ale ja nie umiem się odnieść do tych seriali, bo ich nie widziałam, a nie chcę próbować, bo się wciągnę i znowu klops. Zresztą już o tym mówiliśmy...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję bardzo za dobre słowa. W sumie troszkę się napisałem ;)

      Wiem, że mówiliśmy już o tym, że nie chcesz się wciągać w nowe seriale, ale "Sherlock" ma do tej pory tylko 6 odcinków, bo "Unaired Pilot" jest jakby taką krótszą, zajawkową wersją "A Study in Pink", więc można go całkowicie pominąć, a TY jako fanka kryminałów MUSISZ poznać tę wersję, gdyż jest po prostu rewelacyjna ;)

      Dużo czasu nie zmarnujesz, a zabawa jest przednia:)

      Ok, ok... już więcej nie namawiam ;)

      Usuń
    2. Wyobraź sobie typową Murzynkę (nie, nie ma tu nic rasistowskiego, po prostu chcę, abyś dobrze sobie zwizualizował to, co chcę napisać). Typowa, z lekką nadwagą, włosami ciasno związanymi i wielkim biustem.
      I teraz ta Murzynka palcem wskazuje na siebie i mówiąc "muszę?" podnosi brwi do góry i głową robi ósemkę.
      Masz to? ;P
      No!

      Ale tak serio - ok, niech Ci będzie. Jutro się najem za trzech i legnę z serialem. Ok? :)

      Usuń
    3. OMG! Zwizualizowałem sobie ten okropny widok...Aaa!!!... Całe szczęście, że to była tylko projekcja mojego umysłu i szybko odpłynęła w zapomnienie ;D

      Cieszę się, że cię namówiłem :) Ale kurczę...teraz czuję się odpowiedzialny za to, żeby Ci się podobało :| Cumber, daj czadu!, bo jeśli nie, to znów mnie odwiedzi ta murzynka domagając się zwrotu straconego czasu... :P

      Usuń
    4. Aż takiej reakcji sie nie spodziewałam :) Dobrze wiedzieć, czego się boisz - będę wiedziała czym Cię straszyć :)
      Może powinieneś przeczytać opowiadanie "Czarny Lud" Kinga :P I wiesz... zmierzyć się ze swoim lękiem :)

      Dam znać wieczorkiem, po seansie :)

      Usuń
    5. Może lepiej nie będę denerwował moich lęków i pozostanę przy spokojnych serialach ;)

      Czekam na relację :)

      Usuń
    6. U mnie pada grad. I zbuforowało mi trochę odcinka. Nagle prądu nie było. Po chwili wrócił - buforowało się od nowa. Znów nie było. Cierpliwie zaczekałam aż wróci, włączyłam. Buforowało się. Prądu znów zabrakło. I zabrakło też mojej cierpliwości.

      Obejrzę jutro, widocznie Sherlock bardzo nie chce, abym go oglądała. Sytuacja prądowa zbyt niepewna, by ryzykować. Wybacz.

      Usuń
    7. No to szczerze współczuje :| Takie techniczne sytuacje są bardzo frustrujące. Oby jak najszybciej wrócili Ci prąd :)

      Może "Sherlock" się przestraszył, że nie będzie się podobał ;)

      A tak na serio, to trzymam kciuki za jutrzejszy, udany już mam nadzieję, seans :)

      Usuń
  8. Obejrzałam pierwszy odcinek.
    A więc... :) Na początku ciężko mi było przestawić swój mózg z traktowania Watsona jako Watsona, a nie Bilba :) Ale że mnie uprzedziłeś, było ok. Sherlock na początku mi się nie podobał, jakoś aktor wydał mi się zdecydowanie za młody, a jego postać zbyt przerysowana. Więc szło topornie, już miałam w planach porzucić oglądanie, ale czułam się zobowiązana obietnicą obejrzenia. I w sumie było warto :) Polubiłam Holmesa po scenie w taksówce, kiedy wyjaśnił Watsonowi, jak go rozgryzł :) Kilka razy się zaśmiałam, i choć nie było tu żadnej krwi, to jednak spodobał mi się. I masz za to ode mnie naganę, bo zaczęłam się wciągać :) Jedyną przeszkodą jest długość odcinka, więc będę sobie kolejne dozować. Podoba mi się to, w jaki sposób ukazane jest myślenie Sherlocka, te napisy pojawiające się na ekranie, i to, że Sherlock jest tu takim psychopatą, czy jak sam mówi, socjopatą :] I spodobał mi się słynny żart, jakoby Sherlock i Watson byli parą gejów, często słyszałam takie opinie, ale wedle tego, co piszesz, ma on jakąś ukochaną - w tym odcinku jednak dobitnie sugerowano, że Sherlock woli mężczyzn. Ciekawa jestem, jak to dalej pójdzie. Ok, Arku, więcej nie czytam Twoich sugestii serialowych, bo za bardzo się wciągam :) Dzięki i dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie do Cumberbatcha w roli Sherlocka trzeba się przekonać, bo z początku jest odpychający i wredny, ale jak już to zaakceptujemy jest ok, bo gra świetnie :) Odcinki są długie, ale co ważniejsze jest ich mało, więc trzeba sobie ostrożnie dozować przyjemność oglądania, bo na długo jej nie starczy (w sumie zawsze można wrócić do już obejrzanych ;))

      Mnie też się podoba to jak Sherlock "myśli", świetny pomysł. Czegoś takie zabrakło w "Elementary" :|

      Co do orientacji Sherlocka, to wydaje się jakby był hetero (Irene Adler o tym dobitnie świadczy), ale kto go tam wie :D Ale Watson już niedługo pójdzie na randkę ;)

      Cieszę się, że serial Cię zainteresował i mam nadzieję, że nie dotrzymasz obietnicy o nieczytaniu moich serialowych postów ;)

      Tobie również życzę dobrej nocy:)

      Usuń