czwartek, 26 grudnia 2013

[41-45] Książka: "Teleogłupianie..." - Michel Desmurget (2012); "Láska nebeská" - Mariusz Szczygieł (2012); "Batalion czołgów" - Josef Škvorecký (1990); "Moskwa-Pietuszki" - Wieniedikt Jerofiejew (1981?); "Bezcenny" - Zygmuny Miłoszewski (2012)

Z racji tego, że nic się tutaj nie działo od dobrych kilkunastu dni, a ja jestem po lekturze kilku bardzo ciekawych i wartych polecenia książek, pozwolę sobie zdmuchnąć zastały tu kurz i skrobnąć pięć krótkich świątecznych recenzyjek ;)

"Teleogłupianie. O zgubnych skutkach oglądania telewizji (nie tylko przez dzieci)" - Michel Desmurget. Ocena 8/10

Jeśli jeszcze kiedyś, w przyszłości chcecie spojrzeć w telewizor bez uczucia wzgardy i odrazy, a także bez wyrzutów sumienia pozwolić obejrzeć swojemu dziecku jego ulubioną dobranockę, dobrze Wam radzę, nie otwierajcie tej książki, o czytaniu jej nawet nie wspominając. Po lekturze Wasz świat obróci się o 180 stopni. Wasi ulubieni aktorzy staną się marionetkami w rękach wielkich korporacji chcących wcisnąć Wam swoje produkty. Wasze ulubione filmy i seriale stracą całkowicie na znaczeniu, bo odkryjecie, że propagują jedynie nałogi i dewiacje seksualne połączone z zaburzonym odbiorem rzeczywistości. Ale to jeszcze nic, bo my jesteśmy już dorośli i ukształtowani (chyba) i już nie wiele mam może zaszkodzić, bo przez lata oglądania tej papki jesteśmy tak zdeprawowani i zdegrengolaceni, że w sumie jeśli chcemy to możemy dalej wpatrywać się jak zombiaki w to mrugające pudełko. Ale nasze dzieci (obecne lub te, które dopiero planujemy mieć) to co innego. Młody i nieukształtowany umysł jest bardzo chłonny, a telewizor to jego największy wróg. Powoduje otyłość, obniża inteligencję i zaburza optymalny rozwój, zmienia postrzeganie siebie w kontekście własnej seksualności (nawet 7-letnie dziewczynki po obejrzeniu niektórych programów przechodzą na dietę bo wydaje im się, że są za grube), wpaja złe nawyki, skłania do agresji, eksperymentowania z używkami i niebezpiecznych praktyk seksualnych. Na tym ta lista się nie kończy, ale myślę, że to wystarczająco dużo aby Was zachęcić do sięgnięcia po tę książką albo definitywnie od niej odstraszyć. Wydaje mi się, że to pierwsze rozwiązanie jest o tyle ciekawe i słuszne, że może nam otworzyć oczy na wiele spraw, o których nie mieliśmy pojęcia albo je bagatelizowaliśmy.Po lekturze książki Desmurgeta już raczej nie będziemy, ponieważ jest ona oparta (a może słuszniej byłoby napisać podparta) na setkach badań prowadzonych w wielu częściach świata potwierdzających, niestety, tezę autora o tym, że telewizja to najgorsze co mogło nam się w życiu przydarzyć, a każda godzina z nią spędzona jest tak naprawdę godziną zmarnowaną. Dodatkowym atutem tej publikacji jest lekkość i przyswajalność stylu w jakim została napisana. Autor nie sili się na akademickość, nie zanudza nas zbitkami słownymi, których rozszyfrowanie jest możliwe tylko przy użyciu słownika lub specjalistycznej literatury. Pisze bardzo prosto i zrozumiale jakby prowadził z nami miłą pogawędkę przy filiżance aromatycznej kawy jednocześnie każdą ze swoich teorii solidnie udowadniając szeregiem badań i eksperymentów. Dzięki stylowi z książką to może bez najmniejszych problemów zapoznać się każdy. Szczerze polecam!

"Láska nebeská" - Mariusz Szczygieł. Ocena 8/10

Po tej przyjemnej w odbiorze i nad wyraz ciekawej dawce literatury, bądź co bądź jednak naukowej, potrzebowałem chwili odpoczynku przy czymś zupełnie odmiennym, prostszym po prostu:) Po wielu...minutach poszukiwań padło na Szczygła i zbór jego felietonów poświęconych literaturze czeskiej. Bo tym właśnie jest "Láska nebeská" czego oczywiście początkowo nie wiedziałem i liczyłem na reportaż albo zbiór tychże. Nie zawiodłem się jednak, bo Szczygieł utrzymał swój, jak zwykle, wysoki poziom, nawet w tym innym niż zwykle gatunku literackim. A i treść mnie nie rozczarowała. Ba! Oprócz kilku autorów i dzieł, które czytałem i ceniłem już od dawna, jak choćby Hrabala, czy Haska, odkryłem kilka nowych perełek literackich, z którymi będę musiał się jak najszybciej zapoznać (jedna już odhaczona, moje spostrzeżenia poniżej) jak m.in. "Śmierć pięknych saren" Oto Pavela (Pavla czy Pavela?), która jest podobno jedną z najbardziej antydepresyjnych książek świata. Książkę, dość krótką w swojej objętości, polecam wszystkim fanom Szczygła, ale też tym, którzy mają ochotę odkryć co tam w literaturze czeskiej piszczy i na co zwrócić uwagę przy doborze lektur.

"Batalion czołgów" - Josef Škvorecký. Ocena 7/10

"Batalion czołgów" to właśnie jedna z książek na które trafiłem dzięki Szczygłowi i jego felietonom. Jest to, można powiedzieć, taki współczesny Szwejk. Jedyną różnicą jest to, że nie mamy tutaj do czynienia z jednym bohaterem a z kilkoma i akcja nie dzieje się w czasie wojny, a na szkoleniu batalionu czołgów za czasów czechosłowackiego komunizmu. Natomiast poziom absurdu i niedorzeczności jest podobny. Do tego dochodzą jeszcze wojskowe regulaminy i rozkazy, co w efekcie daje groteskowy obraz armijnej rzeczywistości. Mamy tutaj ćwiczenia w polu, egzaminy, konkursy poezji, zdrady małżeńskie, noce w areszcie wojskowym. A wszystko to okraszone jest wojskową logiką i porządkiem. Nic tylko boki zrywać! Powieść ta, napisana przez Škvoreckýego w roku 1954, po raz pierwszy ujrzała światło dzienne dopiero w roku 1970 i to w Toronto, a jej polskie wydanie musiało poczekać na zmianę władzy i systemu politycznego, czyli do roku 1990. Można też trafić ma nią pod tytułem "Siódmy batalion czołgów" z datą 2004. Jest to lektura lekka łatwa i przyjemna, jednak poziom bezsensu jaki się w niej objawia wytrzymają tylko najwytrwalsi i oni też będą czerpać z niej największą przyjemność. Wydaje mi się, że książka ta mogła by konkurować ze Szwejkiem jak i z polskimi "Misjonarzami z dywanowa". Wszystkie trzy szczerze polecam, bo tam dopiero widać jak ciekawą instytucją jest armia. Niezależnie jakiego kraju ;)

"Moskwa-Pietuszki" - Wieniedikt Jerofiejew. Ocena 7.5/10

"Moskwa-Pietuszki" to kolejna groteskowa opowieść, tym razem w formie poematu pseudoautobiograficznego, autorstwa Jerofiejewa. Opowiada on nam w nim historię Wienieczki, który po tym jak przez swój alkoholizm został zwolniony z posady brygadzisty postanawia za wszystkie pozostałe pieniądze kupić alkohol i wyruszyć w podróż z Moskwy do Pietuszek do swojego dziecka i ukochanej. Na tej 125 kilometrowej trasie raczy nas monologami dotyczącymi historii, filozofii, alkoholizmu, polityki i kultury, a także śpiewa i rozmawia z innymi pasażerami pociągu. Jest to piękna a zarazem smutna opowieść o upadku człowieka, któremu w życiu nie pozostało już nic innego niż chlanie. Groteskowa i gorzka opowieść kończy się jednak tragicznie i to w dwójnasób. Po pierwsze dla głównego bohatera, a po drugie dla czytelnika, ponieważ ostatnie kilkanaście stron zupełnie psują świetnie napisany, lekki, potoczysty początek i rozwinięcie. Koniec jest dziwny, onirycznie niezrozumiały i po prostu nudny. Jednak mimo wszystko całokształt okazuje się i tak nad wyraz ciekawy i warty poznania.

"Bezcenny" - Zygmuny Miłoszewski. 8.5/10

A widzicie, zawsze mówiłem, że jak się chce i umie to można. Miłoszewskiego wcześniej nie znałem, a i koło "Bezcennego" przechodziłem kilkanaście razy bez większego zainteresowania. Dopiero po lekturze kaszaniastej "Operacji kusza" zwróciłem na niego uwagę z racji opowiadanej w nim tej samej historii. Chciałem zobaczyć czy ten arcy ciekawy temat można opowiedzieć w interesujący sposób, a nie przynudzać jak pani Kaleta. I okazało się, że jednak jest to możliwe. Miłoszewski już od pierwszych stron wciąga i intryguje swojego czytelnika. Tworzy swoje postaci bardzo plastycznie i dokładnie, nadając im niepowtarzalnego rytu i charakteru. Dziej się tak nawet w przypadku osób pobocznych i nieistotnych dla fabuły (choć w sumie tutaj takich prawie nie ma). Historia, wartka akcja, intryga i jej rozwiązanie. Zmienność miejsc rozgrywania poszczególnych wątków i humor to coś co pozwala tej książce wskoczyć do czołówki moich ulubionych powieści z tajemnicą historyczno-artystyczną w tle. Nie wiem nawet czy Miłoszewski nie wyprzedził właśnie niekwestionowanego lidera mojego rankingu, Dana Browna, bo naprawdę świetnie się bawiłem podczas lektury i pochłonąłem "Bezcennego" w kilka godzin. Ale zapomniałem napisać o czym jest ta książka, bo może nie wszyscy czytali (mam nadzieję) "Operację kusza". Chodzi tutaj o poszukiwanie najcenniejszego polskiego obrazu "Portretu młodzieńca" pędzla Rafaela, zaginionego podczas II wojny światowej i do dziś dnia nieodnalezionego, co czyni go najbardziej wartościowym niezlokalizowanym do tej pory dziełem na świecie. Co ciekawe akcja powieści rozpoczyna się kilkanaście dni przed Świętami Bożego Narodzenia, więc ciekawie było ją czytać w pierwszy dzień tychże świąt :) Polecam!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz