wtorek, 25 lutego 2014

Rok działalności Rick's Cafe & [62] Książka: "Uwikłanie" - Zygmunt Miłoszewski (2007)

No i stało się. Pierwszy rok funkcjonowania Rick's Cafe minął jak z bicza strzelił. Pierwszy post bowiem pojawił się dokładnie 25 lutego 2013 roku, a pomysł stworzenia bloga po części był spowodowany chęcią spróbowania czegoś nowego, galą Oscarową i namową koleżanki Klaudii z bloga Roztargniona Sowa ;) Tak jak już wspomniałem, 26 lutego było już po gali, a w tym roku wciąż na nią czekamy i prawdopodobnie nie odbędzie się ona dziś w nocy :) Ale jak tylko będę miał możliwość ją zobaczyć, możecie liczyć na jakąś relację i moje na jej temat spostrzeżenia.


Ale przecież od Oscarów się tylko zaczęło. I choć miało być głównie o serialach, to jednak mój pomysł na blog w trakcie jego funkcjonowania się zmieniał, a i on sam troszkę ewoluował przekształcając się w coś co górnolotnie nazywamy "blogiem o tematyce ogólno-kulturalnej". W związku z tymi drobnymi zmianami zaczęły się pojawiać recenzje książek oraz filmów. Było też kilka wpisów na temat najlepszych i najgorszych reklam (choć ten wątek porzuciłem bo zaprzestałem oglądania telewizji właśnie z powodu ich nadmiaru). Pisałem także o kilku "szalonych" programach telewizyjnych i całkiem niedawno wprowadziłem cykl "Maniek komentuje", w którym wylewam całą swoją żółć, żeby mnie od środka nie zżarła ;)

I w taki oto sposób po 163 postach i kilku tysiącach komentarzy (ciężko mi się teraz doliczyć ile konkretnie, ale za wszystkie serdecznie dziękuję:]), przy 37 stałych obserwatorach (dzięki za wytrwałość ;)) i po ponach 50 tysiącach odsłon czas zacząć kolejny rok, kolejne posty, i kolejne arcyciekawe dyskusje i spory! :) 

Mam nadzieję, że w tym roku jakość moich tekstów się poprawi, a tematyka także będzie trafiała w Wasze gusta ;)

A teraz przejdźmy już od meritum sprawy, czyli do recenzji kolejnej książki Zygmunta Miłoszewskiego, który już raz gościł u mnie na blogu z okazji recenzji "Bezcennego" (recenzja tutaj). Teraz przyszła pora na "Uwikłanych" i po tej lekturze muszę przyznać, że Miłoszewski zaczyna wyrastać na mojego ulubionego twórcę kryminałów. Zapraszam!

Niektórzy z Was, prawdopodobnie Ci, którzy z Miłoszewskim jeszcze nie mieli do czynienia, spytają zapewne dlaczego ulubionego? Przecież jest tylu świetnych twórców kryminałów jak choćby Nesbo, Mankel, Larsson czy inni twórcy skandynawscy, ale też i Ci z naszego "podwórka". Już spieszę z wyjaśnieniami :) Nesbo i Mankela nie czytałem :P a i z naszymi autorami parającymi się tą prozą mam mało do czynienia :D W takiej sytuacji mój osąd może być odbierany jako czysto subiektywny (i to chyba najlepsza jego recepcja), ale spróbuję przedstawić kilka argumentów, które mogą przekształcić go w sąd bardziej obiektywny.

Po pierwsze podoba mi się w jego książkach naprawdę ciekawa fabuła i tajemnica, w tym akurat przypadku dotycząca bardzo kontrowersyjnego morderstwa jednego z uczestników terapii psychologicznej. Podejrzanych jest kilka osób, ale ciężko jednoznacznie wytypować sprawcę. Do akcji wkracza prokurator Teodor Szacki, rozpoczynający w tej sprawie śledztwo, którego zawiłości i ostateczne rozwiązanie powinno zadowolić najwybredniejszych entuzjastów gatunku. 

Drugą sprawą są bohaterowie. Pełnokrwiści, wyraziści ze wszystkimi "ludzkimi" ułomnościami i słabościami. Można by powiedzieć, tacy jak my. Wahający się, niepewni, zatroskani, mający całkiem przyziemne problemy, jednak obdarzeni jakąś iskrą Bożą pozwalającą im wykonywać swoje obowiązki najlepiej jak tylko potrafią. Ten opis pasuje najbardziej do głównego bohatera tej opowieści - prokuratora Szackieg - bo to z nim spędzamy najwięcej czasu i jego poznajemy njadokładniej, ale w mniejszym czy większym stopniu charakterystyka ta jest odpowiednia dla wszystkich postaci przewijających się przez karty powieści. Warto także zwrócić uwagę na niektórych frickowych bohaterów, jak choćby psychiatra Jeremiasz Wróbel, których zachowanie, przyzwyczajenia, sposób bycia i ogólny wygląd urozmaicały plejadę postaci.

Kolejną zaletą "Uwikłanych" jest świetny opis życia codziennego. Jego monotonia. Problemy w domu, w pracy. Rozterki związane z troską i wychowywaniem dzieci. Brak czasu na życie prywatne. Rozważania na temat sensu dotychczasowej egzystencji. Myśli o zdradzie przeplatane z brakiem odwagi i podjęcia ostatecznych kroków, które są przyczyną życia w ciągłym zawieszeniu i niemożności osiągnięciom pełni szczęścia. Do tego świetne czucie rytmu miasta i opisy najzwyklejszych sytuacji często rozładowujących atmosferę napięcia (jak choćby akcja w supermarkecie - brawa za nią!).

Bardzo podobało mi się także wplecenie do głównego wątku pomniejszej sprawy kryminalnej z dawnych lat. Dawało to autorowi możliwość odciągnięcia uwagi czytelnika od osi akcji, a także stwarzało okazje do zaczerpnięcia tchu przed kolejną częścią śledztwa. A dodatkowo uzupełniały obraz pracy organów ścigania.

Podsumowując, muszę przyznać, że bardzo lubię zagłębiać się w fabułę, którą tak zręcznie tworzy Miłoszewski, bo robi to z ogromną łatwości i lekkością. I ani się obejrzę zawsze tkwię już mocno w sidłach jego opowieści bez możliwości odłożenia jej do momentu dopóki nie poznam zakończenia. Tym razem było tak samo. Ale na celowniku mam już "Ziarno prawdy", czyli drugą część z zapowiedzianej trylogii z Teodorem Szackim jako postacią przewodnią. Mam nadzieję, że i tym razem się nie rozczaruje.

Przyszłą pora na ocenę całości i tutaj postanowiłem wprowadzić pewną drobną zmianę, która może odrobinę ułatwi mi ocenianie, a Wam rozjaśni jak patrzę na niektóre książki. A wyglądać to będzie w następujący sposób: książki będą oceniane w dwóch zakresach. Pierwszy to ocena w obrębie gatunku, a druga to cena ogólna na tle wszystkiego co do tej pory dane mi było przeczytać.

I jako, że "Uwikłani" to kryminał, to ocena gatunkowa wynosi 8/10
Ocena ogólna to solidne 6/10

I już tak na totalne zakończenie. Widział ktoś film? Ja jak zobaczyłem jakie twórcy wprowadzili zmiany wyłączyłem po 2 minutach. Nie powinno się czegoś takiego robić bo to niebywała zbrodnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz