poniedziałek, 9 czerwca 2014

Casting ważna rzecz...

Od kilku dni próbuję skrobnąć jakąś recenzję, ale póki co na próbach się kończy. Jeśli więc ktoś czeka na wcześniej zapowiadane teksty, to z przykrością i w nieutulonym żalu muszę stwierdzić, że jeszcze chwilę będzie musiał poczekać. Dziś bowiem chciałbym podzielić się swoimi przemyśleniami na temat ważnego, choć chyba niedocenianego aspektu filmowego rzemiosła, a raczej części całej produkcyjnej machiny, jaką jest casting. Bo spójrzmy jak się czasami denerwujemy kiedy w filmie występuje nie ten aktor, który naszym zdaniem powinien. Albo też rozważmy przypadek, kiedy odtwórca jakiejś roli idealnie do niej pasuje. Tak, że wydaje nam się, że nikt inny nie potrafiłby równie dobrze, a co dopiero lepiej, wcielić się w daną postać.

Na pomysł tego posta wpadłem podczas ciekawej i owocnej - w końcu wybraliśmy odtwórcę roli Jacka Reachera - wymiany zdań z Łukaszem K. i Larą Notsil na temat właśnie złego castingu i tego jak negatywnie może wpłynąć na film i jego odbiór. Szczególnie wtedy, kiedy mamy do czynienia z adaptacją książki lub komiksu. 

I w taki oto sposób postanowiłem stworzyć początek rankingu najlepszych castingowych wyborów. Oraz, niestety, tych najgorszych. Liczę na to, że w Waszych komentarzach znajdę kolejne typy do uzupełnienia listy.

Zacznę może od tych złych wyborów. 

Pierwszym o jakim zawsze myślę i nie potrafię się pogodzić z tym szalonym wyborem jest Tom Hanks w roli profesora Roberta Langdona w serii filmów na podstawie powieści Dan'a Brown'a. Nie wiem kto wpadł na ten kuriozalny pomysł, żeby tego - to nie ulega wątpliwości, świetnego aktora - umieścić w tak niepasującej do niego roli. Tutaj drugim największym błędem tego filmu był także wybór kostiumów. Ten garnitur, w którym nosił się Hanks - upodabniający go trochę do księdza, albo zabójcy - miał się nijak do stroju, w którym zwykł chadzać książkowy Langdon. Wydaje mi się, że dużo lepiej wyglądałby tutaj Russel Crowe. To jest mój optymalny Robert Langdon. A co WY myślicie?
Moim zdaniem wybór jest oczywisty, jednak nie zdaniem mądrych z holiłudziu

Kolejnym wyborem jest Ashton Kutcher w roli Steve'a Jobs'a. Wydaje mi się, że ten film miałby większe szanse stać się czymś więcej niż tylko laurką złożoną wielkiemu wizjonerowi designu, gdyby odtworzenie jego roli powierzono komuś, nie tylko do niego podobnemu, ale też - przede wszystkim - utalentowanemu. A Kutcher? On się nadaje jedynie do głupich komedyjek dla nastolatków i prowadzenia idiotycznych programów na MTV. Może i jestem niesprawiedliwy, ale jeszcze ani razu w jego grze nie widziałem żadnej głębi, ani charyzmy. W tym miejscu nie potrafię jednak podać żadnego innego aktora, który by mi konweniował :| Może dzieje się tak dlatego, że sam film mnie mało obszedł? Pewnie tak. Jednak jeśli macie jakieś propozycję to z chęcią się z nimi zapoznam. 


Oryginał                                          Podróba
Kolejnym filmem, a może bardziej aktorem, który mi do filmu nie pasował jest Woody Harrelson w roli Merritt'a McKinney'a w oklaskiwanej, moim zdaniem bardzo na wyrost, zeszłorocznej produkcji "Iluzja". No ludzie kochane jak mnie ten gość w tym filmie wkurzał! Cała kreacja jaką stworzył była zupełnie nie taka, jakiej oczekiwałem. Co za tym idzie, każde jego pojawienie się na ekranie powodowało moją niepohamowaną złość :[ Film był zupełną kaszaną, ale dzięki jego pojawieniu się w nim był jeszcze gorszy. 

Lubię Cię gościu, ale nie w tej konkretnej roli

Ok, myślę, że trzech wystarczy. Teraz przejdźmy do tych dobrych wyborów. Też mam trzy takie i, co ciekawe, wszystkie trzy mieszczą się w tym samym gatunku filmowym. Mniej więcej. 

Zacznę od niekwestionowanego lidera mojego rankingu, czyli od Hugh'a Jackman'a w roli Wolverina. Myślę, że w tym miejscu komentarz jest niepotrzebny, jednak nie byłbym sobą gdybym sam sobie "zamknął usta", a w tym przypadku "związał palce". Odpowiednio nieokrzesany, wredny, uroczy, męski, ordynarny, nie za przystojny (dzięki tym idiotycznym a zarazem genialnym fryzurze i zaroście). Cóż, wydaje mi się, że zastąpić go będzie bardzo trudno, jeśli w ogóle się to uda. 

Każdy chciałby być taki jak Logan!
Drugi wybór także pada na jedną z postaci ze stajni Marvel'a. Pewnie już się domyślacie kogo mam na myśli, ale i tak to napiszę. Tony Stark w brawurowym wykonaniu Roberta Downey'a Jr'a. Takiego Iron Man'a chyba nie sposób nie lubić. Odpowiednio arogancki, w którym zarozumiałość i pewność siebie jest perfekcyjnie wstrząśnięta, ale nie zmieszana z urokiem osobistym i kasą :D Każdy chciałby być takim milionerem-wynalazcą. Jednak po tych 3 częściach IM'a i występie w "Avengers'ach" wydaje mi się, że nie potrafiłbym wskazać kogoś kto mógłby z powodzenie go zastąpić. 

Normalnie, panie, Władca Świata!
No i trzeci, ale na pewno nie ostatni jest ktoś z naszego własnego podwórka. I choć w naszych filmach rzadko kiedy aktor wydaje mi się niezastąpiony, to jednak jest pewien gniot, w którym nigdy nie zmieniłbym odtwórcy tytułowej postaci. Wiecie już jaki film mam na myśli biorąc pod uwagę fakt, że wszystkie trzy mieszczą się mniej więcej w obrębie jednego gatunku? Jeśli nie, to już spieszę z odpowiedzią. Chodzi oczywiście o Wiedźmina w wykonaniu i z charakteryzacją jaką miał na sobie Michał Żebrowski. No kurde! Choć film był niebywałym gniotem, a dialogi jakie "scenarzyści" włożyli sowim bohaterom w usta żałośnie denne (a było zostać przy tych, które napisał Sapkowski, ale to już sprawa na inną notkę), to jednak dzięki niemu ten film z bólem, ale dało się obejrzeć do końca. On i reszta ekipy aktorskiej (Zamachowski, Dymna, Wiśniewska, Chyra, Kozłowski) swoimi umiejętnościami, tak naprawdę uratowali ten film przed jeszcze większą klapą. Bardzo bym chciał żeby amerykanie kupili (nie wiem czy już tego nie zrobili, więc tutaj stawiam znak zapytania) i wreszcie zrealizowali tę historię tak jak należy, bo ma ona ogromny potencjał i pewnie byłaby lepsza niż "Władca...", ale zupełnie nie mam pojęcia kogo obsadzić w głównej roli, bo przecież naszego Żebrowskiego nie wezmą :| I tu się robi problem. A może Wy macie jakieś pomysły? Czekam na komentarze :)

Taki trochę wredniaczek...

34 komentarze:

  1. Bardzo fajny tekst. Też często cierpię na tę przypadłość i mówię: co?! ten aktor w takiej roli?! Niestety w tej chwili nie jestem w stanie sobie przypomnieć czegoś konkretnego, ale muszę się z Tobą zgodzić, że nie wyobrażam sobie innego Iron Mana:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Tak jakoś zawsze mnie to męczy jak coś oglądam i wreszcie postanowiłem coś na ten temat napisać, żeby zobaczyć czy to tylko ja tak mam czy jest nas więcej ;)

      Sorki za błędy w pierwszej wersji tekstu, ale zamiast "zapisz", kliknąłem za "opublikuj" i... działo się :D Ale już powinno być ok.

      Usuń
  2. Oj, bardzo lubię Woody'ego Harrelsona, w ogóle mi nie przeszkadzał :) A propos udanych castingów, od razu przychodzi mi do głowy Johnny Depp jako Jack Sparrow. Chociaż Piratów zdzierżyć nie mogę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo lubie Woody'ego i wiem, że w tej akurat opinii jestem bardzo odosobniony, ale w tym filmie i z tym co pokazał do mnie nie trafił. A Johnny Depp jak Jack Sparrow był genialny, ale po tym filmie ta maniera aktorska, na której budował swoją postać na za długo do niego przylgnęła i w konsekwencji stała się męcząca.

      Usuń
  3. Zgadzam się z Russelem Crowe'm w roli Langdona, ale reszty nie oglądałem (tzn. tych słabych wyborów). Co do tych fajnych - zgadzam się w zupełności, choć czy rola Żebrowskiego należała do dobrych, to też dyskusyjna sprawa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebrowski jest spoko, ale tak jak pisałem tą rolą nie powala, bo nie ma czym i w czym grać. Jednak gdyby nie on, jego świetny wygląd i dobre wykonanie scen walki podnoszą delikatnie poziom tego gniota. Pomyśl tylko co by było gdyby dać mu poważny scenariusz a nie taką sieczkę!

      Usuń
  4. Ja jakoś nie mam problemu z przyjęciem zmiany wizerunku. Sama często zmieniam wizerunek postaci. Np. Reacher – zmieniłam mu wiek. Facet jest w wieku mojej mamy i jakoś nie widzę swej macierzy nawet po wojsku okładającej inne równie silne babki. Ba, ja nawet lubię jak film/serial odbiega od książki czy komiksu! Nie chcę widzieć tego samego. Nic nie może równać się z moją wyobraźnią. Sama często po zakończeniu lektury cosik zmieniam, cosik dodaje. Także jestem zwolennikiem „na podstawie książki” niż „ekranizacji książki”. Fajnie jak coś zmienią, coś dodadzą, usunął… wtedy mam jakby nową przygodę. Nie lubię jak ktoś mi pisze: ale on był blondynem o niebieskich oczach i był lepiej zbudowany! No i co z tego? Brunet o niemal czarnych oczach i „wątłą” klatą spisał się bardzo dobrze (Dorian) – ja to kupiłam! Książki „Kod…” i komiksów Marvela nie czytałam. Ale Hanks (pomimo, że go uwielbiam) nie pasował mi do roli. Był taki jakiś dziwny, nieobecny i jakby nie na miejscu. Za to Robert? Mogłabym go jeść łyżkami :D Ale fakt, zły aktor i film staje się lipny. Uwielbiam Bonda, ale Rogera Morre’a już niekoniecznie. Więc zjebał mi filmy :D Także nie karcę za zmianę wyglądu postaci… a nuż mi się spodoba bardziej od wersji książkowej! Albo jak nie wizualnie, to sam aktor wprowadzi coś do postaci od siebie, dzięki czemu będę mogła dodać to do swojego wyobrażenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie twierdzę, że wszystko musi być tak jak w oryginale. I jeśli nie jest, a wszystko pięknie gra to dla mnie bomba. Ale czasami jest tak, że lipa wychodzi jak z Tomem :/ I wtedy złość, że ktoś lepiej nie wybrał. Ja też nie lubię Rogera Moore'a i to szczególnie w roli Bonda (choć niewiele więcej z nim oglądałem). Strasznie dużo epizodów z serii popsuł swoją obecnością :/ Nie wiem nawet po co mam na półce jego biografię :| Aha, już pamiętam. Była za 5 zł w promocji! Jednak już David jest rewelacyjny, choć zupełnie nie posiada cech typowego Bonda.

      Usuń
    2. Nowych nie widziałam. Nie dlatego, ze jakiś bojkot... tylko ciągle mi daleko :D Czasami jest tak, że sam aktor nie czuje się w roli. Tak była z Liamem i gwiezdnymi wojnami. Odkąd tam go zobaczyłam, nie mogę z nim obejrzeć żadnego filmu. No widzę go i mam ochotę rozwalić świat. A lubiłam ziomka :D Nie, nie czytałam książek, tylko ewidentnie rola mu nie podeszła bo zagrał tam bardzo sztywno. A co jak co, GW to dla mnie film dokumentalny i takiego Dżedaja nie akceptuję :D

      Usuń
    3. A widzisz! A ja na przykład bardzo lubię Gui Gon Jinna w wykonaniu Neesona. Jest spokojny, stonowany. Moim zdaniem idealny rycerz Jedi. Ale wiesz jak jest, tyle opinii ile ludzi ;)

      Mam już za to kolejnego aktora - znów adaptacja książki - który się idealnie wpasował w rolę :D Ale to może do kolejnej notki z tego rodzaju wstawię. No chyba, że więcej nie znajdę, to będę robił teraz takie krótkie pojedynce wpisy :D

      Usuń
    4. Nie wiem, jak dla mnie był taki sztywny, mechaniczny w swoich ruchach. Nie było takie płynności jak u Maula czy Kenobiego. I przez to, że był (dla mnie oczywiście) trochę jak robot, to okazało się, że i w reszcie tak wygląda! No załamałam się, bo nawet jak coś lubiłam to już nie lubię :(

      Kolejna adaptacja? To zdradź chociaż cóż to za tytuł. Żebym w razie W chociaż zobaczyła o czym będzie gadka :D

      Usuń
    5. A dla mnie te jego opanowanie i spokój - może nawet tak jak piszesz, trochę automatyki czy też robotyki w ruchach - były oznaką starej szkoły Jedi, a Kenobi czy też Maul byli młodzi, w gorącej wodzie kompani, zawsze chętni do bitki. To też było spoko. No i McGregor jako Kenobi oraz właśnie Neeson jako Jinn fajnie się uzupełniali na zasadzie kontrastów, ale spierać się z Tobą nie zamierzam. Możemy mieć przecież rożne zdanie :]

      Jak zdradzę tytuł to wszystko będzie wiadome, ale może zdradzić inicjały autora :D
      R. L.

      Usuń
    6. Chyba wiem, a jak wiem to tylko widziałam :D I mnie się podobało. Część bez bohatera w tytule już mniej... a wszystko za sprawą pewnej aktorki, która ma minę wiecznie bitego psa :P I nie mówię tu o jej umiejętnościach aktorskich! Ooooooo ja wiem, ja wiem! Jest film, gdzie nie trawię aktora i tejże aktorki. Aktor w każdym filmie gra tak samo. Ale w filmie, którego tytuł zaczyna się na C?! ROOOOZKOSZ. Nie wiem czy wiesz, ale powstał już serial :D Znowu się podekscytowałam. Muszę iść do lekarza, za szybko wpadam ze skrajności w skrajność. No a koro o skrajnościach była rozkosz to i będzie coś zupełnie odwrotnego. Serial Nikita (ten nowy), wyobraź sobie, ze nie znalazłam tam ani jednej postaci, której nie miałam ochoty mordować długo i wyjątkowo brutalnie :D

      Usuń
    7. Oj! Troszkę zamotałaś :P Na początku pomyślałem o Rachel Welch, ale jednak coś się nie zgadza :| A może Kirsten Dunst? Musisz mnie troszkę naprowadzić, abo albo źle odszyfrowałaś mój film z inicjałów R.L., albo ja coś gdzieś się zagubiłem :D

      A co do nowej "Nikity" to jeszcze nie oglądałem, ale miałem w planach...teraz już mniej :]

      Usuń
    8. No i bardzo dobrze pomyślałeś, ze o nią mi chodzi! Wszystko się zgadza mój drogi (o ile dobrze myślę o R. L.) 2005 r. i okazało się, że jest rola odpowiednia dla tego aktora :D A Lucjan? Był tak tak zajebisty, że aż chciałam jakiegoś kozła na ofiarę dać :D

      Usuń
    9. Rachel Weisz się powinno pisać - o jak imbecyl! Ale dalej nie wiem o jakim filmie piszesz :| W 2005 zagrała tylko w "Wiernym ogrodniku" i "Constatine". I jeśli maiłbym obstawiać, to o ten drugi film Ci chodzi, bo tam gra Keanu "Drewno" Reeves. Ale nie jestem przekonany, bo nie wiem skąd ten "Lucjan" :P

      Usuń
    10. Oj wiedziałam o kogo Ci chodzi, więc nawet nie zwracałam uwagi. Lucjan --> Lucek --> Lucyfer. Był uroczy, cudowny i boski :D Tilda jako Gabriel - Miodzio! No i drewienko, po raz pierwszy (zapewne i ostatni) pomyślałam - wyszło mu to! No i ma być serial, bez drewienka, z panem, który średnio mi pasuje (zobaczymy jak w całości wyjdzie - opieram się na zwiastunie serialu)... no ale jaki akcent! W sumie nie wiem o czym pisałam i dlaczego teraz piszę o tym... jakoś tak znowu mi zeszło się z tematu. Nie potrafię trzymać myśli w ryzach. Stąd ten chaos, milion myśli na sekundę... wybacz. Obiecuję, że przy następnym poście, postaram się trzymać tematu :D

      Usuń
    11. Ha! Czyli jednak zgadłem :) Niezły jestem :] A co do samego filmu, to nie oglądałem. Nie lubię religijnych horrorów ;) To znaczy nie lubię żadnych :D

      A co do serialu i odtwórcy tytułowej roli, to zupełnie gościa nie znam :| Ani razu go nie widziałem na ekranie. Ale może się nada.

      A co do skakania po tematach? Póki wiem o co Ci chodzi, to mi to nie przeszkadza ;)

      Usuń
    12. Ja widziałam go w jakimś serialu, był tam snajperem. Zwróciłam na niego uwagę, bo lubię snajperów. Widziałam go jeszcze w filmie Lep na muchy. Dwie różne role, zupełnie inaczej zagrał, także nie obawiam się, że się przyzwyczaję do niego, tylko raczej jego ufarbowanej fryzury... dobra zobaczyłam zwiastun raz jeszcze. Laska mi nie podpasywała. Wygląda na tępaka, a na domiar złego dziwnie chodzi. No ja się cieszę (zapowiada isę fajnie), Ty możesz cieszyć się moim szczęściem, bo serialu nawet nie tkniesz, skoro nie Twoje (i to podwójne!) klimaty :)

      Usuń
    13. Szkoda, że kobitka jakaś tępawa i do tego porusza się bez gracji :/ Nie lubię takich, ale może to tylko pozory i złudzenia krótkiej formy jaką jest trailer. Oby Ci się podobało, a będę mógł się cieszyć Twoim szczęściem ;)

      A co do snajperów, to też ich lubię (w sumie nie wiem dlaczego, ale jest w nich coś co budzi mój szacunek i uznanie). Fajny jest Mirosław Baka w roli Cichego w "Demonach wojny według Goi" i Mark Wahlberg w "Strzelcu" :) Ale fajnie pokazał też snajperów, a może bardziej odpowiednim określeniem było by strzelców wyborowych Zdanowicz w swojej serii o szeregowcu Leńczyku :) Jest ich tam dwóch, jeden doświadczony a drugi się dopiero uczy. To się zawsze dobrze czyta albo ogląda jak jest relacja uczeń-mistrz :)

      Usuń
    14. Tak... snajperzy - spokój, opanowanie, precyzja, cierpliwość i świetne bronie! Za polskimi filmami nie przepadam, bo zawsze wyglądają na teatr telewizji, a nie jak film. "Strzelca" widziałam i tyż się podobało. Książka o naszym Szwejku dopisana :D Chociaż tytuł odrzuca...

      Usuń
    15. Niby tak, ale dla mnie Pasikowski to zawsze kawał dobrego, męskiego kina z dużą ilością dobrych tekstów, testosteronu i twardzieli, więc i "Demony..." mi się jak najbardziej podobały.

      A co do Zdanowicza, to nie wiem komu może się to nie podobać?! Chyba tylko jakimś trepom :) Każdy normalnie myślący człowiek będzie boki zrywał :D

      Ok, parę stroniczek mam już za sobą. Póki co Reacher znalazł w nowy rok 1989 martwego dwugwiazdkowego generała, jego martwą żonę, zgubił teczkę generała (no, może bardziej jeszcze jej nie znalazł niż zgubił) i zlał jednego typa :D Nie jest źle, ale idę już spać.

      Usuń
    16. No proszę, czyli zaczynasz od 8 części :D Jak skończę Wirusa zapewne wezmę się za Śliwkę i wtedy za Jacka. Także jak będziesz chciał pisać recenzje, to proszę bez zdradzania szczegółów!!

      Usuń
    17. Bo teraz jestem na 8 części, stąd prośba. Zaczęcie od 89 roku jest niezłym pomysłem. Ja Zaczęłam od 4, bo nie wiedziałam, że jest to jakaś seria. łatwa, lekka, przyjemna ze zbójem jako główny bohater... ewentualnie jak to pisze o nim Łukasz K. z bydlakiem :D

      Usuń
    18. Czyli wychodzi na to, że czytamy tą samą część w tym samym czasie zupełnie bez jakiejkolwiek konsultacji? :D Nieźle! No ja wszedłem gdzieś na stronkę, gdzie są wypisane wszystkie te części z Reacherem i wybrałem pierwszą jeśli chodzi o rozwój wydarzeń, dlatego to jest dopiero 8 w kolejności publikacji. Ok, nie będę spoilerował, a jeśli zdradzę trochę fabuły to nie więcej niż komentarzu powyżej ;)

      Usuń
    19. Wirus jest dość długi i jakoś tak zmusza mnie do pełnej koncentracji. Nie na zasadzie, ze ciężkie klimaty czy trudne słówka :D Tylko czytając czuję, że muszę się skupić, żeby w razie czego móc krzyknąć :D Jeżeli okaże się, że książka była "mocna" to wezmę się za Śliwkę, żeby oczyścić się :D Jak nie - to biorę za Reachera. Jestem ciekawa czy jako młodzik (cicho sza - 29 lat to jest młodzik... inaczej ja jestem stara :( ) był nieokrzesany. Mam nadzieję, że tak! Bo inaczej okaże się, ze był wiecznie staaaary.

      Usuń
    20. Ufff...to znaczy, że ja też jestem jeszcze młodzik :D A Jack chyba zawsze był staaary :/ I ma tutaj podobno 30 lat, bo chyba się w dacie machnąłem i jest rok 1990 a nie 1989.

      Usuń
    21. O, jak 30 lat to młody jak w mordę strzelił :D Nie ma nic gorszego nie staaary młodzieniec. No ale to Jack, więc pewnie nie będzie mi przeszkadzał jego wszechobecny rozsądek :)

      Usuń
  5. Ej, ominęła mnie dyskusja, bo jestem zarobiony. Więc cały ten wątek przeczytam jutro, a dziś na szybko - zgadzam się ze wszystkim co pisze Lara, a także z niczym co pisze Arek :D Tak z przekory. Jutro poczytam o czym była dyskusja i dołożę swoje mądrości ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No troszkę Cię ominęła :D Ale ja po prostu nie rozumiem dlaczego Ty tak od razu jesteś zupełnie przeciwko mnie :P

      Usuń
    2. No to się chłop zdziwi jak poczyta moje komentarze :D Coś mi się wydaje, że dostane bana :D

      Usuń
    3. Hehe :D Pewnie się zdziwi, ale bana to Ty raczej nie dostaniesz, a przynajmniej nie ode mnie ;) No chyba, że u niego...

      Usuń
    4. No u niego :D Ty już chyba się przyzwyczaiłeś do tego, że wszędzie u mnie jest chaos i w większości podobają się nam zupełnie inne postacie. Dobrze, że chłopak nie wie gdzie mieszkam, bo oberwałoby mi się za moje podejście do postaci :D

      Usuń
    5. Nie będzie bana - na to trzeba sobie u mnie zasłużyć, postarać się, włożyć mnóstwo wysiłku, a Wy byście chcieli tak od razu? :D

      Usuń