Powiem szczerze, że jestem tak zły na Miłoszewskiego i rozczarowany jego najnowszą książką, że nawet nie chce mi się jej recenzować. Ale jest to ostatni tom trylogii przygód prokuratora Teodora Szackiego, którego akcja rozgrywa się w moim rodzimym mieście (sic!), więc chciał nie chciał, zapraszam do lektury.
A skąd te rozczarowanie, skoro książka utrzymuje solidny pułap 7 na 10 oczek w większości rankingów i recenzji? Ano stąd, że w taki sposób nie kończy się książek. Tak, chodzi mi o samą końcówkę. O ostatnie kilka stron, jeśli chcemy to uściślić naprawdę precyzyjnie.
Ale od początku. Pierwsze kilka akapitów, kiedy Szacki bardzo trafnie i niezwykle niepochlebnie dla władz mojego rodzinnego miasta komentował naszą infrastrukturę komunikacyjną, bezapelacyjnie wywołało szeroki uśmiech na mojej twarzy. Wiem o czym pisał, bo żyje i próbuję się przemieszczać po tym wiecznym pobojowisku już od dobrych paru lat. A fakt, że pierwsza lokalizacja w jakiej spotykamy się w smutnym jesiennym Olsztynie, była dokładnie na przeciwko mojego mieszkania, zupełnie mnie rozczuliła.
Jednak chwalenie kogoś tylko za to, że osadził akcję w jego rodzinnym mieście, to trochę mało, choć muszę przyznać, że coś takiego się do tej pory nie zdarzało i może dlatego zrobiło na mnie tak ogromne wrażenie i sprawiło taką przyjemność. Bardzo ciekawym uczuciem było pierwszy raz w życiu dokładnie wiedzieć, gdzie jest główny bohater, o jakich miejscach mówi i jakie widzi, po jakich ulicach chadza, jaką architekturę miejsc, wnętrza urzędów, szpitali, knajp ogląda, po jakich parkach, skwerkach, lasach chadza.
Pomijając jednak topografię miejsca, która mi się bardzo spodobała, a także idealnie uchwycony mały patriotyzm ludzi go zamieszkujących, cała reszta była już naprawdę słaba. Nad wyraz wydumana zagadka, choć Miłoszewski od zawsze słynął z nieszablonowych zbrodni, tym razem przerosłą chyba całą tą książkę. Dodatkowo zabrakło mi tego ludzkiego aspektu, tych nudnych dla większości spraw z życia osobistego (one oczywiście były, ale jakieś takie dziwnie, jakby na siłę i nienaturalne doklejone).
Niektórzy twierdzą, że była to również najmroczniejsza ze wszystkich dotychczasowych części przygód prokuratora Szackiego. Taka w skandynawskim, Mankellowym stylu. Co do Mankella, to nie wiem, nigdy nie czytałem. Jeśli chodzi o skandynawski styl, to mógłbym znaleźć delikatne nawiązania do Millennium Larssona. Jednak niezaprzeczalnie jest to najmroczniejsza część cyklu. Takich pokładów okrucieństwa, wyrafinowanych tortur, morderstw i okaleczeń fizycznych, jak i psychicznych do tej pory u niego nie spotkałem.
Jednak nie są to niestety zalety. Przynajmniej dla mnie. Książka niepotrzebnie emanuje mrokiem i czyni z mojego miasta zagłębie psychopatów i XXI-wiecznych inkwizytorów. Nie, moi drodzy, to nie była "fajna" książka. A najgorsze było zakończenie, o którym nie mogę napisać absolutnie nic, żeby nie spamować. A jest dla mnie szalenie tajemnicze i frapujące. Wiem natomiast, że jest mi nieopisanie przykro, że autor zakpił ze swoich wiernych czytelników właśnie w taki sposób. Tak rozwiązując ostatni tom przygód nieustraszonego, białowłosego herosa Temidy - Teodora Szackiego. Wstyd Panie Miłoszewski.
Moja ocena 4/10
Pomijając jednak topografię miejsca, która mi się bardzo spodobała, a także idealnie uchwycony mały patriotyzm ludzi go zamieszkujących, cała reszta była już naprawdę słaba. Nad wyraz wydumana zagadka, choć Miłoszewski od zawsze słynął z nieszablonowych zbrodni, tym razem przerosłą chyba całą tą książkę. Dodatkowo zabrakło mi tego ludzkiego aspektu, tych nudnych dla większości spraw z życia osobistego (one oczywiście były, ale jakieś takie dziwnie, jakby na siłę i nienaturalne doklejone).
Niektórzy twierdzą, że była to również najmroczniejsza ze wszystkich dotychczasowych części przygód prokuratora Szackiego. Taka w skandynawskim, Mankellowym stylu. Co do Mankella, to nie wiem, nigdy nie czytałem. Jeśli chodzi o skandynawski styl, to mógłbym znaleźć delikatne nawiązania do Millennium Larssona. Jednak niezaprzeczalnie jest to najmroczniejsza część cyklu. Takich pokładów okrucieństwa, wyrafinowanych tortur, morderstw i okaleczeń fizycznych, jak i psychicznych do tej pory u niego nie spotkałem.
Jednak nie są to niestety zalety. Przynajmniej dla mnie. Książka niepotrzebnie emanuje mrokiem i czyni z mojego miasta zagłębie psychopatów i XXI-wiecznych inkwizytorów. Nie, moi drodzy, to nie była "fajna" książka. A najgorsze było zakończenie, o którym nie mogę napisać absolutnie nic, żeby nie spamować. A jest dla mnie szalenie tajemnicze i frapujące. Wiem natomiast, że jest mi nieopisanie przykro, że autor zakpił ze swoich wiernych czytelników właśnie w taki sposób. Tak rozwiązując ostatni tom przygód nieustraszonego, białowłosego herosa Temidy - Teodora Szackiego. Wstyd Panie Miłoszewski.
Moja ocena 4/10
Cały Olsztyn... :D
OdpowiedzUsuńHaha, nie no, dobra, żartuję - znów marudzisz, ale nie będę się czepiał. Najmroczniejsza część zawsze jest najlepsza. Zawsze - pamiętaj! :D
Najpierw przeczytaj a później pogadamy ;)
UsuńNo chyba, że już czytałeś :P
Nie, nie czytałem, ale to wcale nie przeszkadza mi się z Tobą nie zgadzać :D A tak serio - nom, przeczytam. Zachęciłeś mnie tą brutalnością nawet bardziej, niż pozytywnymi recenzjami :D
UsuńAle od kiedy brutalne mordy nie są fajne w książkach? Chyba, że ja czegoś nie zrozumiałam... Arku, czy Ty się starzejesz? :)
UsuńJa już się urodziłem stary i zrzędliwy :P
UsuńI nie przeczę, że czasami są konieczne (te brutalne mordy), ale wtedy kiedy wymusza to fabuła i ogólną struktura bohaterów i zamysł autora. Tutaj niestety tego nie było i choć początek był całkiem niezły to od połowy zaczęło się robić coraz gorzej jakby Miłoszewskiego gonił terminy i chciał jak najszybciej się z tym rozprawić co książce, oczywiście nie wyszło na dobre. Ale przeczytajcie a później będziemy się spierać. Albo nie, kiedy wszystko zrozumiecie i przyznacie mi rację :P
Tak strasznie czekam na te książkę! Do tej pory czytałam tylko jedna książkę z akcją w Olsztynie, Po drugiej stronie cienia Piotra Sendera, i była dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Już pal licho fabułę, oby po mieście się w niej dobrze chodziło :) ale zgodzę się że wszystkimi, najbardziej mroczna cześć jest zwykle najlepsza.
OdpowiedzUsuńRozczarowaniem, phi... PHI!
UsuńW latach 80. Stanisław Piechociński pipisał powieści, których akcja rozgrywała się w Olsztynie, ale po przeczytaniu kilku pierwszych stron pierwszej z nich "Przedostatniego przystanku" dałem sobie na spokój. Nie wiem czy Sieniewicz również nie umieszczał swoich akcji w Olsztynie, ale po kilku stronach "Żydowek nie obsługujemy" również dałem za wygraną. Sandra i jego "Po drugiej stronie cienia nie czytałem", ale skoro piszesz, że rozczarowanie, to chyba nie chce nawet zaczynać :/
UsuńCo do Miłosz wąskiego, to mogę powiedzieć na pewno to, że Olsztyn i pobliskie wsie i miasteczka są naprawdę fajnie uchwycone i opisane. Ja jako rodowitych mieszkaniec tych ziem nie mam mu nic do razu cenią w tek akurat kwestii. Fabuła natomiast jest zupełnie inna sprawą.
Swoją drogą, z tego co wyczytałem, jego żona jest z Olsztyna, więc miał od kogo czerpać najistotniejsze informacje a i pewnie sam bywał tutaj nie raz :)
UsuńArku ..napisalam dlugi tekst ..wszystko mi zjadlo :(((
OdpowiedzUsuńBlagam ..napiszcie jak Wy rozumiecie zakonczenie .
chwile temu skonczylam czytac i ..nic nie rozumiem .
poza tym -Brawo za recencje -zgadzam sie z nia w 100 % .
pozdrawiam serdecznie
aha , jesli Ktos z Was przeczytal Gniew , i bedzie tak mily aby wytlumaczyc mi zakonczenie to zostawiam swojego maila
zoya16@wp.pl
Pozdrawiam serdecznie
Anka
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń