czwartek, 10 grudnia 2015

Top 10 - Bond: Gadżety

Kobiety, samochody, nawet przeciwnicy. To wszystko jest ważne, ale czym byłby Bond bez swoich absurdalnych i bezużytecznych dla większości normalnych ludzi gadżetów!? No właśnie. Byłby zwykłym Jasonem Bournem, który potrafi tylko zabijać. A przecież nasz ukochany agent to coś znacznie więcej niż maszynka do zabijania. To jedna z największych i najdroższych płaszczyzn reklamowych świata. I tester wszystkiego co szalone i niedorzeczne. Zapraszam na przegląd najbardziej wystrzałowych - niekiedy dosłownie - gadżetów agenta 007!


10. Polaroid z laserem (Licencja na zabijanie)
A teraz proszę wszystkich o uśmiech, bo chcę was przyjarać :D Tak mógłby się odezwać każdy posiadacz tego aparatu. Fajny, prawda?



9. Zegarek z magnesem (Żyj i pozwól umrzeć)
Jeden z wielu przemagicznych zegarków Bonda. Ten posiada potężny magnes, służący do odnajdywania dziewcząt w szafie i późniejszego ich rozbierania. Szalenie przydatne. Szczególnie dla Bonda.





8. Okulary z promieniami X (Świat to za mało)
Takie okulary są mało przydatne w miejscu gdzie i tak mamy 100% pewność, że wszyscy posiadają broń, ale w sumie... Czemu nie.


7. Zegarek z laserem (Śmierć nadejdzie jutro)
Kolejny super zegarek. Jak wspomina Q już 20, czyli o takim samym numerze jak odcinek serii. Jednak nie można mieć do agenta zbyt dużych pretensji, ponieważ w terenie sprzęt zużywa się bardzo szybko. Ten model Omegi wyposażony jest w laser. Przydatna rzecz, nieprawdaż?


6. Napalcowy agitator soniczny UHF
Innymi słowy tłukący szkło pierścień, który jest zupełnie bezużyteczny dla normalnego człowiek, jednak nie dla agenta 007, który zawsze znajdzie dla niego jakieś zastosowanie. Pierścienia użyje do stłuczenia szklanej podłogi w lodowym pałacu Gravesa i ucieczki przed nim i Zao.



5. Zabójcza walizka (Pozdrowienia z Rosji)
Prawie zwykła aktówka z czarnej skór. Z boku jest móż do rzucania.Wewnątrz składany karabinek snajperski z lunetą na podczerwień.50 sztuk złotych monet na pasku wewnątrz walizki.
Zwykłe pudełko z talkiem kosmetycznym zawierające gaz łzawiący montowane na magnez wewnątrz walizki; odpowiednie ustawienie zamków walizki powoduje jego wypuszczenie podczas otwarcia aktówki.


4. Lotus Esprit S1 (Szpieg, który mnie kochał)
Jeden z najbardziej absurdalnych i fascynujących pomysłów twórców serii, czyli Lotus Esprit zamieniający się w łódź podwodną. Poza tymi udogodnieniami posiada jeszcze m.in.: wyrzutnię rakiet w tylnej szybie, super peryskop i wyrzutnie oleju zamontowane pod tylną rejestracją. Piękna rzecz. W sam raz na wakacje lub kiedy chce się oczarować radziecką agentkę (Widzieliście ten podziw w jej oczach? Jak ja nienawidzę Bonda-Moore'a!).



3. Mała Nellie (Żyje się tylko dwa razy)
Mała Nellie, czyli kompaktowy i przenośny helikopter mieszczący się w 4 sporych walizkach to nie wymysł scenarzystów i Q tylko autentyczna maszyna stworzona przez komandora lotnictwa Kena Wallisa. Po tym jak zaprezentował on swój wynalazek w jednym z programów radiowych BBC został poproszony przez Broccolego (producenta serii) o wypożyczenie tego maleństwa na sześciotygodniowe zdjęcia w Japonii. Zgodził się bez wahania i sam dublował Bonda w scenach powietrznych. Jako ciekawostkę dodaje, że nakręcenie sceny trwającej siedem i pół minuty, która prezentował walkę powietrzną jaką na pokładzie Małej Nellie stoczył Bond trwała zaledwie... 46 godzin.*


2. Niewidzialny Vanquish (Śmierć nadejdzie jutro)
Po tym jak na kilka ładnych lat seria rozstała się z Astonem Martinem jako samochodem "misyjnym" w odcinku Śmierć nadejdzie jutro nastąpił wielki powrót tej marki. Producenci i twórcy chcieli to jakoś uczcić, więc wzięli najnowszy model Astona noszącego nazwę Vanquish i uczynili go niewidzialnym. Był to bardzo oryginalny i odważny projekt, który niestety napotkał wiele kontrowersji ze strony fanów. Od tego momentu producenci i scenarzyści postanowili umieszczać jak najmniej niedorzecznych wynalazków, z których korzysta James Bond.*




1. Latający plecak (Operacja Piorun)
Sceny z Bell Textron jet-pack, tak brzmi jego fachowa nazwa, nie były fotomontażem. Urządzenie to było autentycznym "gadżetem", z którego już od 1959 korzystała armia amerykańska. Urządzenie było jednak na tyle niebezpieczne i nieobliczalne - zdaniem wojska - że nie dostępne dla cywilów. Tak właściwie, to potrafiło za jego pomocą latać tylko dwóch pilotów, z czego 19 letni Bill Suitor był tym, który wykonał 21 sekundową filmową sekwencję. W filmie widać jak Sean Connery pospiesznie zakłada kask przed startem. Powodem tego zamieszania był sprzeciw wojska i zakaz przelotu bez niego.*





* Fragment opracowany na podstawie książki James Bond. Szpieg, którego kochamy Michała Grześka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz