piątek, 26 lutego 2016

[153] Film: "Pan Holmes / Mr. Holmes" (2015)

Sherlock, podobnie jak Gwiezdne Wojny, atakuje nas na każdym kroku. Jeśli nie widzimy go w interpretacji Benedicta Cumberbatcha na ekranach naszych telewizorów, to już za chwilę spoglądamy na Roberta Downey'a Jr. wcielającego się w postać słynnego detektywa w wersjach kinowych. Tym razem Holmesem jest Ian McKellen, a detektyw jest już na ostatnim zakręcie swojego długiego i pełnego przygód życia.


Pan Holmes to bardzo spokojny film. Nie będzie tutaj szybkich zwrotów akcji ani błyskotliwych dedukcji. Detektyw jest stary i zmęczony. Od 30 lat mieszka na odludziu, a jedynymi towarzyszami jego zesłania są gospodyni (Laura Linney), jej synek i pszczoły. Jednak przed śmiercią Sherlock chce wyjaśnić swoją ostatnią sprawę, tak nieprawdziwie opisaną przez Watsona. Sprawę Ann Kelmot (Hattie Morahan), która stała się jego  największą porażką. Czy nowo nawiązana więź z zaskakująco bystrym synem gosposi Robertem (Milo Parker) sprawi, że ten stetryczały i zgryźliwy dziad stanie się na powrót "człowiekiem"? Czy uda mu się także rozwikłać zagadkę przeszłości i wydobyć z głębin zapomnienia starczego umysłu, co tak naprawdę stało się z panią Kelmot, a tym samym przywrócić sobie spokój sumienia? 


Bill Condon, reżyser i współscenarzysta (drugim scenarzystą jest Jeffrey Hatcher) Pana Holmesa, stara się opowiedzieć historię starości i niepogodzenia się z przeszłością korzystając z postaci szalenie ambitnego detektywa. Osoby dla którego zawodowa porażka stała się barierą nie do pokonania, i zmusiła go do wycofania się z zawodu oraz życia publicznego. Historia jest jednak zbyt kameralna, zbyt długa i zbyt nudna, żeby można było ją przyjąć jako próbę przedstawienia kresu życia wielkiej postaci literackiej i filmowej. Przykro jest patrzeć na niegdyś bystry, a teraz zniedołężniały umysł, w którym można dostrzec jedynie przebłyski niegdysiejszej wielkości. Na zmęczone i słabe ciało, które nie pozwala wykonywać nawet najprostszych codziennych czynności. Film ten nie porywa również, ani jakimś nad wyraz genialnym aktorstwem, ani tym bardziej wciągającą fabułą. Jest to film na wskroś przeciętny, a do tego smutny i przykry. Czy warto? Fani Holmesa z pewnością powinni zobaczyć ten film. Reszta może sobie darować.

Moja ocena: 5/10
Ocena Ulinki: 8/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz