wtorek, 4 kwietnia 2017

[222] Książka: "Lista Schindlera" – Thomas Keneally (1982)



W Talmudzie jest zapisane „Kto ratuje jedno życie, ratuje świat cały”. Taki cytat został wygrawerowany na wewnętrznej stronie pierścienia Oskara Schindlera, który był prezentem dla niego od wdzięcznych za uratowanie życia obywateli żydowskich.  A kim był Oskar Schindler? Możemy go poznać w książce Thomasa Keneally Lista Schindlera.

 „[…] historia Oskara Schindlera zaczyna się niezbyt sympatycznie – wśród barbarzyńskich najeźdźców, esesmańskich hedonistów, w obecności wątłej, sponiewieranej dziewczyny i z pewnym tworem wyobraźni, który jakimś sposobem stał się równie popularny jak dziwka o złotym sercu: dobrym Niemcem”.  
 Oskar jest przedsiębiorcą i handlowcem, który w 1938 roku przyjeżdża do Krakowa w celu zbicia majątku. Zostaje dyrektorem w fabryce produkującej naczynia emaliowane, a później dodatkowo elementy do broni. Jest człowiekiem, który dołożył starań, żeby poznać system, w którym musi obecnie funkcjonować, jednak nie ma odwagi prowadzić walki z nim w jawny sposób, ale ma wielką odwagę utrzymać  przy życiu za wszelką cenę swoich pracowników. Owymi pracownika są mieszkańcy getta krakowskiego, a także mieszkańcy przymusowego obozu pracy Płaszów – Żydzi. Według Oskara wielce wykwalifikowani robotnicy, bez których cały system gospodarczy padnie.
Na kartach książki poznajemy historię życia Oskara oraz jego działalności jako Dyrektora DEF (Deutsche Emaillewarenfabrik) „Emalia”. Dowiadujemy się z niej, że nie tylko był bawidamkiem, bogaczem, członkiem Abwehry, ale także pomagał syjonistom w szmuglowaniu pieniędzy dla działalności partyzanckiej oraz przekazywaniem informacji do Izraela. Nie szczędząc wysiłków oraz nakładów finansowych, w czasach gdzie większą wartość od sakiewki diamentów miały kilogramy czarnorynkowej herbaty, papierosów i gorzały, stara się zapewnić swoim pracownikom byt oraz względne poczucie bezpieczeństwa. Kupuje żywność na czarnym rynku, żeby zwiększyć rządowe racje. Zabrania na teren fabryki wstępu żołnierzom SS, żeby nie rozpraszali jego wysoce wykwalifikowanych pracowników przy produkcji ważnych gospodarczo menażek i łusek. W momencie kiedy dowiaduje się o planach likwidacji getta w Krakowie, dzięki licznym znajomością oraz wysokim łapówkąom udaje mu się na terenie fabryki zorganizować obóz pracy. A kiedy dochodzą do niego plotki o planach likwidacji obozów przymusowej pracy oraz zmianie kwalifikacji obozu w Płaszowie na koncentracyjny udaje mu się przenieść fabrykę (znajomości i prezenty) na względnie bezpieczne Morawy, ratując tym samym setki ludzi. 
Po przeniesieniu fabryki w 1944 na Morawy, produkcja jest już tylko mydleniem oczu. Fabryka staje się miejscem przetrwania, w której każdy ma nadzieje, że uda się przeżyć, bo przecież jest Schindler, który nie pozwolił zginąć w komorach gazowych i dzięki niemu jest nadzieja na jakieś jutro.
Po wojnie Oskarowi  nigdy nie udało się już poprowadzić żadnego biznesu, który by tak świetnie prosperował jak ten wojenny; każdy następny  kończył się bankructwem, ale nigdy nie zapomnieli o nim i zawsze wspierali go ludzie, którym pomógł zachować życie – Schindlerjude.
Za swoją działalność został uhonorowany odznaczeniami. Pierwsze przyznał zarząd miasta Tel Awiw - tabliczka w Parku Bohaterów. Następnie w Jerozolimie został ogłoszony Sprawiedliwym, posadził drzewko chlebowe w Alei Sprawiedliwych, która prowadzi do muzeum Yad Vaszem. Był też Krzyż Zasługi od niemieckiego rządu niemiecki, Papieski Krzyż Rycerski św. Sylwestra od biskupa Limburga.
Współpracował przy tropieniu zbrodniarzy wojennych.
Zmarł 9 października 1974 roku na atak serca. W testamencie zapisał, że chciałby zostać pochowany w Jerozolimie.

Książka, choć ciekawa i przejmująca, nie odpowiada jednak na wszystkie pytania jakie zadaje sobie czytelnik podczas lektury. Nie dowiemy się z niej wszak skąd u Schindlera taka obsesja na punkcie ratowania Żydów. 
Autorowi nie udaje się także przez cały czas utrzymać naszego zainteresowania na tym samym, wysokim poziomie. Między fragmentami naprawdę zajmującymi zdarzają się i takie, które mniej absorbują naszą uwagę lub są wręcz nudne.

Całość, mimo wskazanych wad, oceniam wysoko i polecam jako uzupełnienie lub wręcz substytut filmu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz