piątek, 1 marca 2013

[2] Seriale: "Transporter" (S01xE01) 2012

Kolejnym serialem, którego pierwszy epizod udało mi się obejrzeć jest "Transporter", czyli opowieść o kierowcy, któy dostarczy każdą przesyłkę. Oczywiście za odpowiednią cenę. I który ma trzy zasady, któych stara się nie łamać...co jednak nie zawsze mu wychodzi.

Zacznę od tego, że jest to serial, który bazuje na filmowej trylogii pod tym samym tytułem, z Jasonem Stathamem w roli tytułowej, którego współtwórcą scenariusza był sam Luc Besson. Premiera w 2002 roku, a później jeszcze dwie części z 2005 i 2008. Każda kolejna gorsza, choć odtwórca głównej roli się nie zmienił, tak jak i scenarzyści. Ale minęły cztery lata, o czwartej części przygód transportera ani słychu, ani widu, więc ktoś przedsiębiorczy wpadł na pomysł, że można by nakręcić serial o "ekstremalnym dostarczycielu". Pomysł wydaje się trafiony, bo jest to postać dająca duże pole do popisu. Typowa sensacja kręcona w szybkim tempie, w dużą liczbą samochodowych pościgów, wymyślnych scen walki i, czego nie mogło zabraknąć w takiej produkcji, nagich kobiecych ciał.




I niby wszystko jest jak najbardziej w porządku, ale są pewne drobiazgi, które niestety nie pozwalają wykorzystać pełni potencjału tej produkcji.

Po pierwsze - odtwórca głównej roli. Jason Statham nie zdecydował się na udział w tym serialu. Nie za bardzo wiadomo dlaczego, ale faktem jest, że rolę Franka Martina gra Chris Vance. Nie twierdzę, że jest to zły wybór, bo wydaje się grać całkiem przyzwoicie, oczywiście jak na tego typu produkcję, ale przyzwyczajony do Stathama czuję pewien niedosyt. Co ciekawe inni aktorzy, a przynajmniej jeden, który pojawił się w filmowej trylogii, gra także tutaj swoją postać (mam tu na myśli inspektora Tarconi, którego gra François Berléand). 

 
Drugą sprawą jest scenariusz. Mimo, iż jeden z twórców scenariuszy filmowych przygód transportera pozostał (Robert Mark Kamen), to jednak zabrakło iskry geniuszu Luca Bessona i wszystko jest po prostu przeciętne, kiedy mogłoby być bardzo dobre.

W pierwszym odcinku nasz bohater musi uratować z rąk oprawców córkę generał (taki zresztą tytuł nosi pierwszy odcinek "The General's Daughter"). Dziewczynka jest wyzwolona - scena w przebieralni i nie koniecznie wie, że grozi jej niebezpieczeństwo. Nie kocha też swojego tatusia generała, który oczywiście nie miał dla niej czasu ze względu na pracę, którą wykonywał aby ona miał lepsze życie...i tak można w nieskończoność. Sztampa, że aż ciśnie w dołku. Jednak pojawia się Farnk Martin, który ma dostarczyć dziewczynę bezpiecznie do...hmm...Berlina (już nie pamiętam czy z Berlina, czy do Berlina, ehh, nieistotne) i zaczyna się akcja. Strzelaniny, pościgi, seks i szczęśliwe zakończenie. Czyli tak jak pisałem już na wstępie - typowy serial akcji z wartką akcją i znikomą fabułą. Ale o dziwo ogląda się to dość znośnie, jeśli ktoś nie wymaga od tego serialu Bóg wie czego. 


Póki co zakończyła się emisja pierwszej serii liczącej 12 odcinków (ostatni epizod wyemitowany w USA 27 grudnia 2012, a w Polsce 28 lutego 2013 i nic nie słychać o kolejnym sezonie). Moim zdaniem jest to przyzwoity zapychacz, który można włączyć na odprężenie po ciężkim dniu "wytężonej umysłowej pracy", dla tak zwanego odmóżdżenia ;) Dla mnie 6.5/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz