czwartek, 9 maja 2013

[12] Film: Jack Reacher. Jednym strzałem (2012)

Wczoraj wieczorem przyszła wreszcie pora na "Jacka Reachera. Jednym strzałem". Zabierałem się do tego seansu już od kilku miesięcy. Jak tylko zobaczyłem zwiastun w kinie, jednak jakoś nigdy nie było nam po drodze. Aż do wczoraj. I muszę przyznać, że z jednej strony film okazał się dość sporym rozczarowaniem, a z drugiej pozytywnie mnie zaskoczył. Myślicie, że się nie da? Przeczytajcie więc jak do tego doszło.

Rozczarowanie wynikało z tego, iż liczyłem na odmóżdżającą ganianko-strzelankę bez głębszej fabuły, z dużą ilością M:I. Pozytywne zaskoczenie nastąpiło wtedy, kiedy oprócz tego otrzymałem kawałek naprawdę niezłej kryminalnej historii. Ale przejdę do rzeczy i w telegraficznym skrócie opowiem o czym to jest (oczywiście bez zdradzania ważnych dla fabuły szczegółów;) ).



Film, który bazuje na prozie Lee Childe'a, zaczyna się kadrami zprzygotowań do jakiegoś przedsięwzięcia przeplatanaych z już wykonywaną "akcją". Mamy do czynienia ze strzelcem wyborowym, który z pewnego parkingu zabija 5 przypadkowych, całkiem niewinnych osób. Pod koniec jest zbliżenie na jego twarz. Później widzimy śledczych, którzy zbierając dowody powoli docierają do sprawcy, aresztują go i znów mamy zbliżenie na jego twarz. Niby wszystko się zgadza. odciski palców, łuski, naboje, wan, którym jeździł, nawet buty. Nie zgadza się tylko twarz. Złapany facet to nie ten, który oddał strzały. Detektyw z prokuratorem proponują mu jednak układ (oni nie wiedzą tego co my), jeśli się przyzna i oszczędzi miastu kosztów procesu dostanie dożywocie, jeśli nie otrzyma karę śmierci, bo wszystko wskazuje na niego. On się nie odzywa, a na podsuniętych do podpisu kartkach piszę tylko trzy słowa: "Znajdźcie Jacka Reachera". Tajemniczo i zachęcająco, prawda? Tak też i mnie się wydawało. Musze przyznać, że mocno się nie rozczarowałem. 

W taki oto sposób zaczyna się cała, powiem szczerze, niczego sobie opowieść, trwająca przeszło 125 min, które upływają w miarę szybko i bez większych zamuleń.


Jakie są atuty tego filmu? Na pewno postać piętnowanego wszędzie za kolejne liftingi Toma Cruise'a. Gra na swoim dobrym poziomie i ciągnie cały film. Fajnie wypada także Robert Duval, pojawiający się dopiero w drugiej połowie filmu. Ten także nie schodzi poniżej swojego zwyczajowego poziomu. Gra reszty aktorów nie sprawia ani większego zachwytu, ani rozczarowania. Jest ok. Jednak są tutaj dwa wyjątki. Po pierwsze i najważniejsze detektyw/śledczy/policjant, czy jak byśmy go inaczej nie nazwali. W filmie nazywa się Emerson, a gra go Daniel Oyelowo. Powiem krótko. Jest beznadziejny! Po prostu żałosny. Kto go wybrał do tej roli, to za prawdę powiadam Wam, nie wiem. Jego aparycja, jak i gra, pasuje mi do jakiegoś afrykańskiego filmu z lat 70-tych, a nie do hollywoodzkiej produkcji z początku XXI wieku. No ale mówi się trudno. Druga sprawa, to pani prawnik - Helen, w którą wciela się Rosamund Pike. Też jakaś taka pizdowato-niewyraźna. Zmienić tych dwoje i film nabrałby lepszego wydźwięku.


Całość jednak, moim skromnym zdaniem, zasługuje na mocną 7, jak i może na 7.5/10 i taką też notę wystawiam tej produkcji.

7 komentarzy:

  1. Tak długo, jak Cruise będzie grał Reachera, tak długo będę mówił pas. No jak ten karakan może grać dwumetrowego twardziela?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, też o tym pomyślałem :D

      Usuń
    2. Książki nie czytałem, więc nie wiem jak ma wyglądać Reacher. Dla mnie Cruise jest i będzie spoko. Więc mi pasuje :P Mam nadzieję, że nakręcą kolejne części;) W końcu książek jest 17 jak się nie mylę ;]

      Usuń
  2. Filmu nie oglądałem, bo mi się już jakoś nie chce oglądać Cruisa w takich rolach. Ale zastanawiam się, co w tym filmie robi Herzog?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gra gościa z jednym palcem :D Taką szarą eminencję światka przestępczo-biznesowego ;)
      Film daje radę. Ale pewnie nie każdemu podpasuje ;)

      Usuń
  3. Niestety, ja również jestem uprzedzony do Cruise'a. Nie twierdzę, że jest złym aktorem, ale po prostu go nie lubię, więc podziękuję za seans.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj :| Co Wam się wszystkim stało ludzie? Nikt nie lubi Cruis'a?;> Ok, w sumie jestem w stanie to zrozumieć. Tez mam swoich znienawidzonych aktorów. Choć chyba jednak bardziej aktorki. Faceci mi tak nie przeszkadzają na ekranie jak niektóre panie ;)

      Usuń