środa, 8 maja 2013

[11] Film: X-Men: Pierwsza klasa (2011)

Wczoraj wieczorem, po tym jak przepierdzieliłem cały dzień na robieniu rzeczy mało ważnych, postanowiłem zakończyć go w ten sam sposób. I zamiast jakiejś mądrej książki wziąłem się za film. Film z mojej weekendowej majówki, który pozostał nieobejrzany. "X-Men: Pierwsza klasa" w reżyserii Matthew Voughna okazał się dobrą i ciekawie zrealizowaną ekranizacją kolejnych przygód mutantów.

W tym przypadku cofamy się do czasów drugiej wojny światowej i poznajemy historię kilku mutantów znanych z późniejszych części X-Men. Cała historia toczy się na bazie losów dwóch głównych bohaterów, którzy w późniejszych częściach także będą grali jedne z pierwszych skrzypiec. Mowa tutaj oczywiście o Charlesie Xavierze (James McAvoy) i Ericku Lensherrze/Magneto (Michael Fassbender).

Eric po traumatycznych przeżyciach w obozie koncentracyjnym, gdzie szalony naukowiec przeprowadzał nad nim eksperymenty alby poznać jego moce po niespełna dwudziestu latach stara się go odnaleźć i dokonać na nim zemsty.
Charles już jako chłopiec jest nad wyraz inteligentny. A opiekę nad pierwszym mutantem rozpościera właśnie wtedy, w Anglii, podczas tych wojennych dni, kiedy to w swojej kuchni spotyka małą Raven (Jennifer Lawrence) i z ogromnym zadowoleniem stwierdza, iż wiedział, że nie może być jedynym na świecie mutantem. Od tej chwili ich lasy są nierozerwalnie związane. Raven jest dla Charlesa po prostu młodszą sieostrą.
W trakcie poszukiwań Erica, który stara się odnaleźć miejsce pobytu Sebastiana Showa (Kevin Bacon), bo tak nazywa się obecnie oprawca Erica z lat dziecięcych, i profesora Xaviera, który próbuje znaleźć kolejnych mutantów, obaj panowie trafiają na siebie. Postanawiają połączyć swoje siły w walce z Showem, który dowiedziawszy się, że mutanci wyewoluowali z jakich zawirowań atomowych, dochodzi do wniosku, iż wojna atomowa unicestwi ludzi a ich uczyni jeszcze silniejszymi i do niej właśnie dąży. 


Historia powiedziana dość zgrabnie. Choć jednak jak dla mnie dużym mankamentem było to, że nie czułem klimatu lat 60-tych w tym filmie. Cały czas wydawało mi się, że akcja dzieje się współcześnie. Niby samochody, może ubrania i budynki, a na pewno czarno-białe archiwalne relacje telewizyjne, na których pokazywany był prezydent Kennedy miały mnie utwierdzić w tym przekonani, ale jednak się nie udało. 
W miarę dobre kreacje głównych bohaterów, także pozwalały czerpać przyjemność z seansu. Fajniebyło się dowiedzieć jak doszło do rozłamu między Xavierem i Mgneto. Choć jeśli chodzi o aktorstwo to też mam jedno "ale". Denerwowało i śmieszyło mnie to, że McAvoy grający Xaviera za każdym razem jak próbował się kontaktować z kimś za pomocą umysły to dotykał palcami skroni. Po co? Śmiać mi się chciało, bo wyglądało to jakby miał w palcach wbudowany telefon :D 

Także mimo ciekawej i nawet wciągającej fabuły, pierwsze oznaki znużenia przyszły gdzieś w połowie filmu, około 65 minuty myślałem, że jest już 90 i się niemiło rozczarowałem. 


Podsumowując, potkanie z młodymi X-Menami za udane i oceniam jest na 7/10.

13 komentarzy:

  1. Według mnie najlepsza odsłona przygód X-manów. Po nie udanej 3 nawet przyjemnie się oglądało. Fakt, nie jest to żadne dzieło, ale fajnie jest poznać początki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzecią część, czyli Ostatni Bastion, jak dobrze kojarzę tytuł, pamiętam bardzo słabo. Ale z tego co widzę, oceniłem na 7/10, więc pewnie mi się podobało. Jednak muszę sobie odświeżyć, bo pewnie zawyżyłem. Tak samo miałem z "Iron Man 2" też dałem 8/10, później zmieniłem na 6.5/10 ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Majówkowo dobry film :-) i jak nie przekonywały mnie poprzednie odsłony przygód mutantów - tak tą oglądało mi się najlepiej :-) a z tymi palcami to już nie pamiętałem - ale faktycznie śmieszny myk :-)

    BTW Ja właśnie w weekend majówkowy oglądałem Iron Man 1 i 2 i jakoś drugą część wspominałem bardzo dobrze, a jak zrobiłem sobie seans za seansem to 2 trochę mnie rozczarowała i też obniżyłem ocenę, a podciągnąłem jedynce - bo jest lepsza w moim odczuciu

    Na kontynuację wybierasz się do kina, czy czekasz do domowego majówkowego seansu? :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe :) Czyli tak samo jak u mnie z tym Tonym Starkiem było.

      Co do "Iron Mana 3" to chciałbym obejrzeć go na dużym ekranie i pewnie tak się stanie, bo jest to jednak film, na który warto się wybrać do kina. Ale zobaczymy jak będzie.

      Usuń
  4. "Pierwsza klasa" to jeden z tych superhero movie, który porusza poważniejsze tematy bez popadania w patetyczny ton. Dobrze ukazuje pobudki Magneto, który dzięki temu nabiera zupełnie innego wymiaru. A co do tego palca? Ja zanim zacznę pisać strzelam długopisem, albo stukam palcami w blat. Każdy ma jakieś nawyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe :D Mnie się osobiście wydaje, że miało to bardziej obrazować, że on się skupia na porozumiewaniu poprzez samą myśl, albo stara się usilnie nawiązać z kimś "połączenie", bo jakby nie było tego gestu, to można by pomyśleć, że kupę chce zrobić tak mrużąc oczy :P

      Usuń
  5. Uwielbiam tę część X-manów! Miała klimat, świetnych bohaterów i ogólnie lubię prequele;) stąd chyba moja miłość do najnowszego Star Treka (już niedługo wchodzi druga część na ekrany!). Widziałam powyżej dyskusję o Iron Manie -> dla mnie jedynka o wiele lepsza niż dwójka, a jaka będzie 3 część przekonam się jutro w kinie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przepadam za tzw. kinem superbohaterskim (dlatego przygodę z "Iron Manem" skończyłem na pierwszej części), ale filmy Matthew Vaughna bardzo przypadły mi do gustu. Zarówno "X-Men: Pierwsza klasa" jak i poprzedni jego film "Kick Ass" (a także jeszcze wcześniejsze fantasy "Gwiezdny pył") to według mnie znakomite, wciągające, z polotem nakręcone widowiska pełne świetnych pomysłów. Cechują się również doborową ekipą aktorską - w "Pierwszej klasie" występuje wprawdzie James McAvoy, za którym nie przepadam, ale za to Michael Fassbender, Rose Byrne i Jennifer Lawrence należą do moich ulubieńców i nie mam im nic do zarzucenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie bardzo lubię tego typu filmy (lubię też komiksy Marvela, to może dlatego) i w sumie nie zwracałem zbyt dużej uwagi na to kto jest twórcą "Pierwszej klasy", ale film mi się podobał. "Gwiezdny pył" także. McAvoy mi nie przeszkadza, choć trzeba przyznać, że nie jest to mój ulubiony aktor. Pamiętam go głównie z "Wanted - Ścigani" i cały czas ie zastanawiam, czy grał gdzieś jeszcze :/ Fassbender i Lawrence - świetni, co do Byrne to jakoś nie kojarzę innych ról, ale wiem, że jest ładna ;)

      Usuń
    2. McAvoya najbardziej pamiętam z filmu "Pokuta", gdzie wystąpił u boku Keiry Knightley. A Rose Byrne to naprawdę wspaniała aktorka, już na początku kariery zdobyła nagrodę aktorską na festiwalu w Wenecji za rolę w australijskim filmie "Bogini roku 1967". Przełomem był rok 2004, kiedy to zagrała świetną rolę w filmie "Apartament" oraz wystąpiła w krytykowanej superprodukcji "Troja" u boku Brada Pitta (zagrała postać Bryzejdy, branki Achillesa). Rzadko grywa w wysokobudżetowych widowiskach, a rola w horrorze "Insidious", którego budżet wyniósł zaledwie 1,5 miliona dolarów, sugeruje że jej gaża liczy się w tysiącach, a nie milionach dolarów ;) No i sporą popularność przyniósł jej serial "Układy", widziałem dwa całe sezony, trzeciego już nie do końca, bo wydał mi się słabszy.

      Usuń
    3. "Pokuty" jeszcze nie widziałem:/ A teraz sobie przypominam, widziałem przecież "Troję" i "Apartament" - chociaż z tego obrazu, to jednak bardziej pamiętam Diane Kruger. Reszty filmów nie widziałem z tych po padałeś. Ale rzeczywiście, znam ją z "Układów" - teoretycznie, bo czytałem kilka artykułów na temat tego serialu, ale jeszcze nie oglądałem. Seans odbędzie się gdy wygeneruje czas :)

      Usuń
    4. Jeszcze mi się przypomniało, że McAvoy grał główną rolę w "Ostatnim królu Szkocji", ale jak wiadomo wszystkich przyćmił tu Forest Whitaker.

      Usuń
    5. A rzeczywiscie. Ja póki coestem po lekturze książki i za film sie jeszcze nie zabrałem, ale teraz widze na okładce, że wlasnie tak było jak piszesz. Musze wreszcie nadrobić tę zaległość.

      Usuń