niedziela, 7 lipca 2013

[12] Książka: "Viper Pilot F-16" - Dan Hampton (2012)

Jak na razie nie zmieniam upodobań literackich i na tę chwilę ciągle wolę historie "z życia wzięte" od tych zmyślonych. Takim oto sposobem kolejna książka, którą mogę dla Was zrecenzować jest "Viper Pilot F-16" autorstwa podpułkownika Dana Hamptona. Książka porywająca i miejscami mrożąca krew w żyłach, która jednak ma w sobie wiele humoru i swobodę z jaką, wydawałoby się, nie sposób pisać o tego typu zagadnieniach. Hamptonowi się udaje. Jego styl jest lekki i zabawny, choć często "zwarty" i bardzo fachowy. Książkę czyta się szybko i z dużym zainteresowaniem.

Na wstępie chciałbym napisać kilka słów o samym autorze aby dodatkowo zachęcić do sięgnięcia po te pozycję. Podpułkownik Dan Hampton to jeden z najbardziej skutecznych i zabójczych pilotów myśliwców F-16 w historii. Ma za sobą 20 lat służby i setki godzin bojowych w oddziale tzw. Dzikich Łasic, czyli jednostki, których zadaniem jest pojawienie się nad terytorium wroga jako pierwszej, ściągnięcie na siebie uwagi obrony przeciwlotniczej tak aby zdradziła swoje pozycje, a później zniszczenie tych stanowisk i "wyczyszczenie" terenu dla "normalnych" jednostek lotniczych. Jest to zadanie cholernie trudne i jeszcze bardziej niebezpieczne. Ale więcej o tym opowie, tym którzy sięgną po książkę, sam "Two Dogs", bo taki był sygnał wywoławczy Hamptona podczas służby.

Dan Hampton

A uwierzcie mi, będzie o czym "posłuchać". Hampton zabiera nas bowiem w podróż od czasów swoich początków w akademii, gdzie był poddany okrutnej selekcji, poprzez różnego rodzaju misje szkoleniowe i inne kursy treningowe aż po ostatnie jego misje w wojnie w Iraku, gdzie walczył aż do samego końca działań sił powietrznych stanów zjednoczonych.

W książce jest wiele świetnych cytatów pokazujących ogromny dystans do samego siebie jak i do wykonywanego zwodu, na przykład:

"Żeby pilot myśliwca nie używał rąk w czasie mówienia, trzeba by wsadzić mu w nie coś do picia albo dziewczynę."

Warunki zakwaterowanie nie zawsze były na wysokim poziomie:

"Moja chata była drewnianą budą trzy na trzy metry, z dachem z blachy falistej i kilkoma parami dzikich kotów kopulujących bez przerwy na malutkim poddaszu. Odgłosy były ciekawe a zapach odrażający. Ta chata, i inne jej podobne, powinna mieścić zazwyczaj dwóch żołnierzy pracujących przy samolotach, ale w tych okolicznościach w każdej było po ośmiu oficerów. To spektakularne osiągnięcie geometrii przestrzennej było możliwe tylko dlatego, że spaliśmy na zmianę - dzieliłem pryczę z innym pilotem, który latał na misjach nocnych. Nawiasem mówiąc, był to Włoch, który zawsze zostawiał na kocu sporą warstwę czarnych kłaków. Przyklejały mi się do twarzy, przez co zawsze wyglądałem jak parchaty wilkołak."

Hampton czasem, jako instruktor, musiał także uczyć innych jak pilotować F-16 i niestety nie zawsze byli to ludzie tak pojętni i utalentowani jak on. Poniżej dialog z jednym z jego egipskich podopiecznych:D
"- Moshen... podnieś nos.
- Sir?
- Podnieś nos... Widzisz, jak ci goście na ziemi pryskają? To niedobrze.
- Sir?
- Przejmuję stery.
Przejmowałem je i zawracałem, po czym odbywaliśmy tę naszą rozmowę w trzech językach. Zaklinał się, że rozumie, więc oddawałem mu stery.
- Podnieś nos.
- Sir?
- Podnieś nos... Schodzimy zbyt stromo i zginiemy jak nic.
- Sir?
- Spójrz na pierdoloną ziemię, Moshen! - wybuchnąłem po arabsku.
- Nie widzieć ziemi, sir!
- Co?
- Nie widzieć ziemi. Mój nos w góra!
Zgłupiałem. Wyglądając zza fotela wyrzucanego, zobaczyłem, jak siedzi z głową odchyloną do tyłu i patrzy w niebo przez górną część owiewki. Znów nas uratowałem i wreszcie odkryłem, że ilekroć mówiłem mu, żeby podniósł nos, dokładnie to robił. Tyle, że nie rozumiał, że chodziło mi o nos samolotu... a nie jego własny."

 Książka obfituje w wiele takich komicznych sytuacji, ale pokazuje też trudy i niebezpieczeństwo walki w "pierwszej" linii ze śmiercionośnymi rakietami, które są budowane i modernizowane tylko po to, żeby tacy ludzie jak Two Dogs nie wrócili z kolejnej misji. Jednak w książce znajdziemy o wiele więcej. Hampton świetnie rozprawia się także ze wszystkimi ludźmi, którzy w jego karierze pilota myśliwskiego, wydali mu się nie na miejscu lub ich decyzje odebrał jako absurdalnie głupie. Jest też wiele słów pochwały dla tych, którzy myśleli podobnie jak on i rozumieli jego potrzeby w powietrzu, kiedy w ułamku sekundy musiał dokonywać wyborów, od których zawsze zależało jego życie a często także innych amerykańskich pilotów czy żołnierzy.

Dwa CeeJeye w szyku

Mógłbym tak pisać jeszcze długo, bo jest o czym, ale wydaje mi się, że lepiej zrobicie jak zamiast czytać te moje wypociny sięgniecie po samą książkę ;)

Na zakończenie pozostał mi jedynie ocena - 7/10 i ostatni cytat który mówi wszystko:

"Wszędzie wokół dużo się działo, a ja siedziałem i obserwowałem, ciesząc się, że jestem jednym z nich. Być częścią elitarnej grupy to coś, czym można szczycić się przez resztę życia. Z początku chodzi wyłącznie o ego i o to, żeby "dać radę". Człowiek uczy się rozumu w ten czy inny sposób, w miarę jak inni rezygnują, odpadają albo giną. Koniec końców, ten kto da radę zostaje z największą nagrodą: cichym szacunkiem innych pilotów i wiedzą, że nie musi już niczego i nikomu udowadniać, chyba, że samemu sobie."

2 komentarze:

  1. No i mi się podoba :D Trochę humoru, trochę adrenalinki, w dodatku zero fikcji - to jest to co lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinna Ci się spodobać. Szybko sie czyta. Jak będziesz mjal okazję powinieneś zwrócićna nią uwagę:-)

      Usuń