wtorek, 6 sierpnia 2013

Motywy filmowe #2 - poker

Dziś tak się zastanawiając jak ja mogę tak okropnie zaniedbywać swojego bloga i przy okazji bezmyślnie pykając po kanałach w oczekiwaniu na mecz eliminacji do Ligi Europy, natrafiłem na "Wielkiego Szu". Jest to film specyficzny, duszny, i nie każdemu wyda się ciekawy. Ja jednak jako wielki entuzjasta pokera, bardzo go lubię i cenie, bo jest to kino na naprawdę dobrym poziomie. Z dobrymi kreacjami aktorskimi, ciekawym scenariuszem i dobrze oddający psychikę i środowisko ludzi zniewolonych hazardem. A przede wszystkim świetnie pokazuje grę w pokera.

W taki oto sposób wpadłem na pomysł, że może bym przedstawił kilka filmów, których motywem przewodnim jest poker właśnie. Nie jest ich wiele, i ludzie niezwiązani z tematem na pewno będą mieli problem z ich znalezieniem, a przede wszystkim wyłowieniem tych, na które naprawdę warto zwrócić uwagę. Ja już mam to za sobą. Kiedyś szukałem, oglądałem a teraz postanowiłem podzielić się moją "mądrością". I wiem, że już raz byłem nominowany do zabawy i niby mi nie wolno pisać dalej w tym temacie, ale myśl wydaje się na tyle zacna, więc wydaje mi się, że warto połamać tę zasadę i podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami. 

Zapraszam na 7 filmów z motywem przewodnim - POKER!

1. Najlepszym i niezaprzeczalnie genialnym filmem o pokerze ever jest "Rounders / Hazardziści" z 1998 roku, gdzie w rolach głównych można było zobaczyć Matta Damona i Edwarda Nortona, a gdzieś przez ekran przewinęli się także John Malkovich (swoją drogą w genialnej roli rosyjskiego mafiosa o ksywie Teddy KGB), Famke Janssen, John Turturro, czy Martin Landau. Film wyreżyserowany przez Johna Dahl'a, do którego scenariusz napisali David Levien i Brian Koppelman jest kwintesencją pokera zwanego Texas Hold'em, czyli najlepszej, najbardziej dynamicznej i w wersji No Limit najbardziej zabójczej odmiany pokera jaką dotychczas istota ludzka zdołała wymyślić. Jak w filmie twierdzi sam Mike McDermott (Damon) jest to cadillac wśród pokerów (chodzi w niej o to, że każdy z graczy biorących udział w rozdaniu dostaje dwie swoje własne zakryte karty i może korzystać z 5 wspólnych kart będących się pojawiać w sekwencjach 3 karty, tzw. flop, 1 karta turn, ostatnia karta - river; wygrywa ten gracz, który ułoży najmocniejszy układ z 7 kart - 2 swoich i 5 wspólnych; dodatkową trudnością w wersji pokera No Limit jest...brak limitu przy obstawiani, krótko mówiąc przeciwnik może postawić od minimalnej stawki jaka obowiązuje w grze do wszystkiego co w danej chwili posiada, czyli tak naprawdę nie zawsze liczą się karty jakimi dysponujemy a nasza strategia i umiejętność rozgryzienia przeciwnika ;) w przeciwieństwie do tego co od dłuższego czasu twierdzą te barany z Wsiowej) . Ale nie chodzi tylko o pokera, choć jeśli brać pod uwagę obraz gry, to jest on przedstawiony najlepiej ze wszystkich filmów jakie udało mi się do tej pory oglądać. Ważna jest także sama fabuła filmu. Mike jest młodym pokerzystą, który świetnie sobie radzi z grą. Można powiedzieć, że jest bardzo dobry, jednak pewnego dnia przegrywa w lokalu ww Teddy' ego KGB naprawdę sporą sumkę pieniędzy - 30k $ i postanawia rzucić to wszystko, ustatkować się , skończyć studia prawnicze, na które uczęszcza wraz ze swoją dziewczyną. Che pokera zostawić daleko za sobą, bo wie, że za dużo może stracić. A przynajmniej tak mu się wydaje do momentu aż z więzienia wychodzi jego przyjaciel z lat dzieciństwa - Robak (Norton). Robak już pierwszego dnia namawia Mike'a do gry i ten, po kilku latach czuje, że znów żyje. To co próbował robić dotychczas to była marna namiastka, dusił się i męczył. Przy stole znów odetchnął pełną piersią. Jednak Robak ma dar, bardzo łatwo wpada w kłopoty i w tym momencie te kłopoty obejmują także Make'a. Jak sobie z tym poradzi? To już musicie zobaczyć sami, ale na zakończenie ostatnia złota myśl filmu wypowiadana przez Damona w ostatniej scenie. Uwielbiam ją: 
"Pierwsza nagroda w mistrzostwach świata w pokerze wynosi milion dolarów [tak było do 1999 roku włącznie, od 2000 nagrody stopniowo rosły, aby w 2006 osiągnąć zawrotną wysokość 12 mln, było to związane z największą liczbą zawodników; później były ustosunkowane od ilości biorących udział w turnieju uczestników; obecnie średnia to 8,5 mln- przyp. aut. :D]. Czy mam szansę? Nie wiem, ale chcę wiedzieć."
"Hazardziści" to dla mnie 9/10.

2. Maverick z połowy lat 90. to także klasyka pokera, choć już troszkę innej jej odmiany - 5 card draw, czyli po naszemu 5-cio kartowy dobierany. No i w zdecydowanie innej scenerii, gdyż tutaj twórcy filmu, reżyser Richard Donner i scenarzysta William Goldman, przenoszą akcję na Dziki Zachód;] Bret Maverick jest rewelacyjnym pokerzystą i czarującym gentlemanem. Na swojej drodze na wielki turniej pokerowy organizowany na jednym z pływających kasyn (a na pewno jego pierwowzoru), gdzie wpisowe to, bagatela, 25.000 $ można wygrać pół miliona, napotyka wiele ciekawych przygód. Ciekawych dla nas widzów, bo on zdecydowanie w większości z nich może postradać swoje życie. I tak poznaje Annabelle Bransford (świetna Jodie Foster), którą on czaruje, a ona kusi tylko po to żeby go okraść bo też się wybiera na ten sam turniej. Później jeszcze rewolwerowiec z zasadami - Zane Cooper (James Gardner, co ciekawe Cooper grał postać Breta Maverika w serialowym pierwowzorze z przełomu lat 50. i 60. a kim tak naprawdę jest w tym obrazie dowiecie się pod koniec filmu:)). Mamy jeszcze okrutnego rosyjskiego księcia, indiańskiego przyjaciela, i bandę oprychów, którzy będą mieli wobec naszego bohatera niecne zamiary. Całość jest genialnie delikatna i zabawna, a poker jest tutaj nienachalnym tematem numer jeden. Bo tak naprawdę mimo tego, że cała akcja biegnie swoimi torami, to jednak jest on osią wydarzeń. Ale jak to się wszystko kończy musicie zobaczyć sami. Ja nie będę Wam psuł zabawy. 8/10

W tym momencie pojawia się moje pytanie: czy ma ktoś dostęp do tej serialowej wersji "Mavericka", bo moje poszukiwania spełzły na niczym a bardzo by chciał go obejrzeć. Jak tak to proszę o jakiś kontakt :)

3. Kolejna moja propozycja dla widzów spragnionych pokera to wspaniały "Cincinnati Kid" z roku '65, gdzie w głównego bohatera wciela się mój ulubiony aktor - Steve McQueen. W tym filmie spotkamy się z kolejną, jeszcze inną, odmianą pokera jaką jest 5 card stud, czyli gra, która nie ma swojego polskiego odpowiednika w nazwie. A jest to jedna z najstarszych odmian pokera jakie istnieją, została wymyślona już w roku 1860 i była bardzo popularna w pierwszych czterech mistrzostwach świata w tej grze (zwanych dalej WSOP) w latach '71 - '74 gdzie wszystkie 4 turnieje wygrał Bill Boyd. W '75 roku wycofano tę odmianę z głównego eventu, ale wciąż jest dość popularna. Gra polega na tym, że każdy z graczy dostaje na początku jedną zakrytą i jedną odkrytą kartę  i w każdej kolejnej kolejce po odkrytej karcie aż do momentu kiedy każdy z biorących udział w grze będzie miał 5 kart (1 zakrytą i 4 odkryte). Wygrywa ten, który ma najlepszy układ. Ale dość o zasadach, teraz kilka słów o samym filmie. Fabuła oparta jest na konfrontacji młodego uzdolnionego gracza, tytułowego Cincinnati Kida (McQueen) z dotychczasowym mistrzem Lancey'em Howard'em (Edward G. Robinson). W między czasie zdarzy się także kilka innych ciekawych wątków łącznie z miłosnym;) "Cincinnati Kid" oceniam na 8/10.


4. "Wielki Szu" to następny z filmów, który chciałbym zaproponować pokerzystom do obejrzenia, choć nie wydaje mi się aby było wiele osób, które go nie widziały. Jest to kolejna historia o 5-cio kartowym dobieranym, czyli jedynej odmianie jaką można spotkać w polskich produkcjach (na skutek czego ja sam przez wiele lat myślałem, że inaczej w pokera grać nie można :[ ). Mamy tutaj do czynienia z wielkim mistrzem szulerów - "Wielkim Szu", którego genialnie wykreował Jan Nowicki, który w jednym z miasteczek natrafia na młodego i jeszcze niewiele umiejącego pasjonata pokera taksówkarza Jurka (Andrzej Pieczyński). Po tym jak po odsiadce 5 lat w więzieniu nie udało mu się naprawić swojego życia rodzinnego - żona (G. Szapołowska) spłaca połowę jego majątku i chcę aby ułożył sobie życie z dala od niej, postanawia pokazać Jurkowi kilka sztuczek. Tak zaczyna się ciekawa rozgrywką między mistrzem, uczniem a ich przeciwnikami. Mroczny, duszny klimat filmu świetnie oddaje atmosferę małomiasteczkowego życia wczesnych lat 80. Film oceniam na 8/10.


5. "Pokerowy blef - Lucky You" z roku 2007 opowiada odrobinę inną historię niż te dotychczasowe, choć w nim pojawia się już znana nam z pierwszego filmu odmiana pokera, czyli Texas Hold'em w wersji No Limit. Jednak tutaj wątek podzielony jest między miłość a pokera, ponieważ nasz bohater
Huck Cheever (Eric Bana) poznaje piękną i młodą Billie Offer (Drew Barrymore), która przyjechała do Vegas aby rozpocząć karierę piosenkarską. Dotychczas Huck, zaangażowany i rewelacyjny pokerzysta, traktował miłość dość lekko i nie przywiązywał do niej uwagi. Poznając Billie będzie musiał zmienić swoje nastawienie do tego uczucia i osoby, którą nim obdarza. Nie będzie to proste, bo w między czasie weźmie udział w Worlsd Series Of Poker, czyli mistrzostwach świata w pokerze, gdzie przy jednym ze stolików, zapewne finałowym, spotka swojego ojca L. C. Cheever (Robert Duvall), który jest wielkim mistrzem tej gry, a z synem wygrywał zawsze, więc będzie to wielkie i ważne spotkanie. Film jest całkiem dobry, daje 7/10.

6.  "Deal" z 2008 to film odrobinę podobny do "Pokerowego blefu". Oba powstały z resztą w niewielkim odstępie czasu. Tutaj mamy historię młodego chłopaka, tuż po szkole średniej, który świetnie gra w Texas Hold'em i w jednym z internetowych turniejów wygrywa wejściówkę do turnieju na żywo. Jest całkiem dobry, ale jednak gra z realnym przeciwnikiem, przy prawdziwym stole to nie to samo co klikanie przed interfejsem komputera i nasz młody gracz - Alex Stillman (Bret Harrison) nie jest już tak genialny. Jednak dostrzega go wielki, choć niepraktykujący od 20 lat, mistrz Tommy Vinson (Burt Reynolds) i postanawia wziąć go pod swoje skrzydła. Młodzian pod opieką Vinsona zaczyna rozkwitać, a jego talent eksploduje, jednak w pewnym momencie dochodzi do spięcia i drogi naszych bohaterów się rozchodzą. Wszystko oczywiście przez kobietę. Panowie ponownie spotykają się dopiero na turnieju finałowym WSOP. Jak to się wszystko skończy oceńcie sami. Ja dałem 6.5/10

7. Z ostatnim filmem było trudno, bo nie ma znów tak wielu filmów gdzie tematem przewodnim jest poker. W takich okolicznościach postanowiłem wybrać dwa filmy, w których poker nie jest najważniejszy ale jest ciekawie i dobrze pokazany. Mam tutaj na myśli "Casino Royal" i "Żądło". W pierwszym z filmów każdy fan Bonda pamięta pewnie wielką finałową scenę, która rozgrywała się w Hotelu z Czarnogórze o ogromne pieniądze, przerwaną akcją reanimacyjną otrutego Bonda i wielkim finałowym rozdaniem. Piękna sprawa! Co do "Żądła" to pokera w nim znacznie mniej, ale także pojawia się w dobrej formie :) Ma to oczywiście miejsce w pociągu, w którym nasi "gracze" chcą zaczepić haczyk na Doyle'a Lonnegan'a. Henry Gondorf (Paul Newman) przepięknie udaje, że jest piany i do tego rewelacyjnie wkurza swoim niechlujstwem i olewactwem, a także ciągłym przekręcaniem nazwiska Lonnegana, a co za tym idzie nie daje się oszukać (bo sam oszukuje). Świetna scena! "Casino Royal" 9/10, "Żądło" 10/10.

Jeśli chodzi o motyw pokera to więcej chyba nie znajdziecie nic wartego uwagi, ale jeśli o czymś zapomniałem, to proszę o jakieś wskazówki. Chętnie się "dokształcę" ;)

Na zakończenie najlepsze kawałki muzyczne o pokerze :)

Clint Black i jego niezapomniane "A Good Run of Bad Luck", czyli motyw przewodni z "Mavericka"



i druga ciekawa piosenka - Dean Martin "5 card stud" z filmu o tym samym tytule. Jednak nie sugerujcie się nazwą, bo ten film ma mało wspólnego z kartami. Niestety.


8 komentarzy:

  1. '5 Card Stud' Hathawaya, to ciekawy mix westernu z kryminałem , gdzie Robert Mitchum lekko puszcza oko do swego opus magnum 'Night of the Hunter'.
    Partia pokera jest w zasadzie tylko punktem wyjścia, rzecz traktuje o jej konsekwencjach.
    Warto odświezyc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jeśli nie rozpatrywać "5 card stud" pod względem samego pokera - choć tytuł jest bardzo mylący (ale też nie całkiem nie na miejscu), to est to całkiem niezły film. Akurat niedawno go oglądałem przygotowując materiały do tego posta. I właśnie ciekawie Mitchum nawiązuje do "Nocy myśliwego".

      Usuń
  2. Niestety, Wielkiego Szu jeszcze nie widziałem. Za to bardzo lubię Cincinnati Kida i kinowego Mavericka (serialu też nie widziałem i też nie wiem jak zdobyć). Tego wspomnianego wyżej filmu Hathawaya nie oglądałem, z "westernów pokerowych" to warto z pewnością obejrzeć "A Big Hand for the Little Lady" z Joanne Woodward i Henrym Fondą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wielkiego Szu" polecam. Naprawdę warto. Co do serialu to udało mi się znaleźć kilka odcinków drugiego sezonu, ale bez napisów. Zobaczymy czy da się to oglądać. Jak tak to będę szukał początku historii :)

      A "A Big Hand for the Little Lady" poszukam jeśli mówisz, że warto. Obsada wydaje się zacna :)

      Usuń
  3. Ja jako kompletny ignorant widziałam tylko 'Mavericka':) Do dziś nie mogę się nadziwić, w jaki sposób Mel Gibson i James Garner potrafili tak przekonująco zagrać ojca i syna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że ładnie im poszło :) Nawet w pewnym sensie wydają się do siebie podobni ;) Jak lubisz klimat pokera, to możesz spróbować w wolnej chwili obejrzeć filmy, które poleciłem, a jak nie to możesz sobie darować. Szczególnie pozycje 5 i 6. Ale "Roundersów" zobacz. Ja po tym filmie zawsze mam ochotę na partyjkę pokera ;]

      Usuń
    2. Musimy w końcu zagrać:)

      Usuń
    3. Ano trzeba by było się jakiś ustawić i pograć :)

      Usuń