poniedziałek, 6 stycznia 2014

Przegląd bajek... (a co, nie można?;>) cz. 1/2

Ostatnimi czasy obejrzałem sporo animowanych amerykańskich (i nie tylko) tzw. bajek (choć wiele z nich zdecydowanie nie było dla dzieci) i nie wiem co z tym fantem zrobić. Z jednej strony chciałbym się podzielić z Wami moimi spostrzeżeniami na ich temat (być może kogoś zainteresuje albo zniechęcę, co też nie jest w sumie takie złe;) ), ale nie mam zamiaru pisać obszernej recenzji do każdej z nich, bo i po co ?:| Nie pozostaje mi nic innego jak w ramach małego rankingu przedstawić pokrótce moje przemyślenia na ich temat. Bajek w ciągu ostatniego miesiąca było 15, tak więc tyle miejsc będzie liczył mój ranking. Zaczynam od najgorszej, aby stopniowo piąć się z ocenami w górę!




15.

Niechlubne miejsce ostatnie przypada dla krótkometrażówki Disney'a "Koń by się uśmiał" (2013) [link do klipu z fragmentem bajki], którą zostałem uraczony przed seansem "Krainy lodu" (na którą to jeszcze przyjdzie pora w tym zestawieniu). Krótko mówiąc (bo i za bardzo nie ma o czym mówić długo) jest to obraz stworzony tak aby imitował te z początków funkcjonowania wytwórni, specjalnie zmodyfikowany (na przemian czarno biały i kolorowy) do wykorzystania technologii 3D (przerwany ekran, z którego na przemian wypadają/wychodzą różne postaci). Technicznie może i jest to wykonane ciekawie i poprawnie, ale nie mnie o tym decydować, bo się po prostu nie znam. Natomiast jeśli chodzi o fabułę (a przynajmniej to co ma nią być), to jest słabo, bo bajka ma nawiązywać do tych z początku XX w. Jest sobie Myszka Miki i cała ta ferajna, którą można było razem z nią zobaczyć i przemieszczają się gdzieś w bliżej nieokreślonym celu. Jest ordynarnie, okrutnie i bez sensu. Idealna pożywka dla troglodytów. Ja oceniam to jako zupełne nieporozumienie i daje zasłużone 1/10. 



14.
Miejsce kolejne zajęła animacja pod tytułem "Krudowie" (2013) [link do wersji online]. Ja oglądałem wersję 2D, ale wiem, że jest też wersja 3D, jednak jak się prezentuje sprawdzać nie zamierzam :D A teraz opis fabuły: "Do prehistorycznego świata przybywa geniusz z cudownym wynalazkiem jakim jest ... ogień". Opis z filmwebu dość dobrze oddaje historię opowiedzianą w tej "kreskówce". Dodać można do tego jeszcze patologiczny strach ojca przed każdą nowością, co powoduje, że rodzina wciąż żyje, ale umiera z nudów. Bajka, moim zdaniem, bez większego polotu. Nie kreująca żadnej postaci, która byłaby zabawna, czy też w jakikolwiek inny sposób zapadająca w pamięć. Dzieje się tak zapewne z powodu bardzo przeciętnego, a może nawet słabego dubbingi i ogólnie słabej fabuły "Krudów". Moja ocena to słabe 3/10. Nie polecam.


13.
Miejsce 13. w moim rankingu w ślimaczym tempie zajmuje "Turbo" (2013) [link do wersji online]. Bajka ta, którą tez oglądałem w 2D, ale jest też dostępna wersja w 3D, w przeciwieństwie do na przykład "Samolotów" (o których to jeszcze będzie mowa) jest zupełnie absurdalna (absurdalność niektórych bajek to jest ostatnio mój największy zarzut wobec ich twórców, zaraz przed tym, że bajki przestają być dla dzieci). No bo co innego można powiedzieć o historii ślimaka, który chce być szybki i z tej swojej desperacji tym, że jest tylko ślimakiem postanawia wpaść do napędzanego podtlenkiem azotu silnika wielkiego camaro i zmienić tym swoje życie? Tak, napisałem zmienić a nie zakończyć, bo to jest, niestety, głupia bajka. Ale to nie wszystko. Ślimak ten, jakimś dziwnym trafem, trafia w ręce zapalonego miłośnika ślimaczych wyścigów, który jest nieudacznikiem i prowadzi ze swoim bratem bar z tacosami, widząc możliwości swojego nowego pupila (Turbo, bo taki przydomek nadał sobie nasz ślimaczek, po kąpieli w NOSie, potrafi naprawdę szybko zapierdzielać i do tego świeci się na niebiesko kiedy włącza dopalacz :/) postanawia zgłosić go do udziału w wyścigach Indy 500. I nie, nie ścigają się tam ślimaki, tylko zwykłe bolidy (to taka amerykańska, biedniejsza wersja Formuły 1). Wyobrażacie sobie taki bezsens? Samochody a między nimi nasz ślimak !?:D 


Ale jest też drugie dno tej bajki. Pod absurdalną historią wymyśloną przez jakiegoś szajbusa będącego pewnie pod wpływem środków odurzających, kryje się przesłanie, że nie ważne jest jak jesteś mały i jak wielkie masz marzenia, nie powinieneś się poddawać, bo jeśli występujesz w hollywoodzkiej animacji, to i tak wszystko Ci się uda ... Ja tego nie kupuję, bo takie przesłania powinno się sprzedawać w bardziej sensownym opakowaniu. Bajce nie pomaga też dubbing, który mimo, że ma całkiem znośną obsadę (m.in. J. Boberek i A. Pawlicki). Moja ocena to słabe 3.5/10 i również polecam sobie tę bajkę darować.


12.
Na dwunastym miejscu uplasowuje się ciągnięta już aż do obrzydzenia "Epoka lodowcowa 4. Wędrówka kontynentów" (2012) [link do wersji online]. Tutaj po raz kolejny miałem do czynienia z wersją 2D, ale nie żałuje, bo z tego co udało mi się zauważyć zbyt wiele oszałamiających doznań trzeci wymiar by mi raczej nie przyniósł. Jednak wracając do samej bajki muszę przyznać, że zaczynam już rzygać Sidem, Mańkiem, Diego i ich popieprzonym "stadem", które z części na część coraz bardziej się rozrasta :/  I niby nie jest ta bajka tak niedorzecznie głupia jak poprzednie, ale wydaje mi się, że pomysł już się na tyle wyeksploatował, że albo trzeba poczekać i wymyślić coś naprawdę ciekawego, albo dać sobie spokój i nie puszczać takich kaszanów, bo to psuje obraz całej serii. A dlaczego to kaszan? A widzieliście kiedyś małpę, dzika, królika, kangura i inne zwierzaki bawiące się w piratów? Ja mam już wszystkie części za sobą i uważam, że po rewelacyjnej pierwszej części zaczyna się równia pochyła, po której spadają, w otchłań bezsensu, wszystkie dalsze odsłony Epoki lodowcowej. Nie ratuje sytuacji wciąż świetny Czarek Pazura w roli ciamajdowatego leniwca Sida. Nie pomagają już nawet zabawne wstawki z prehistorycznym wiewiórem i jego orzeszkiem (choć muszę przyznać, że są chyba lepsze niż pierwszoplanowa historia). "Epoka lodowcowa 4" to dla mnie jedynie 4/10 i uważam, że można obejrzeć w wolnej chwili, ale już raczej bez zachwytów. 


11.
Tuż przed częścią tabeli poświęconą dla tzw. średniaków uplasował się "Uniwersytet Potworny" (2013) [link do wersji online]. A jest właśnie tutaj, a nie o jedno oczko wyżej, bo mnie solidnie niezachwycił. Nie potrafiłem odkryć uroku cofnięcia się do przeszłości Mike'a Wazowskiego (Wojciech Paszkowski) i Jamesa P. Sullivana (Paweł Sanakiewicz). Choć nie ukrywam, że ich przygody na uniwersytecie, gdzie Mike jako mały i zupełnie nie straszny, ale za to ciężko pracujący na dobre stopnie potwór i Sul, wielki i straszny...olewacz jadący na reputacji i nazwisku, oglądało się dość przyjemnie i nawet całkiem miło. Jednak całość była na wskroś przewidywalna i miałka. Nie śmieszna i bez większego polotu. Ot, po prostu zwykły nabijacz kasy, którego wersja DVD/BR wyszła tuż przed świętami ku uciesze bachorów i smutkowi (tych, którzy nie chcą, a muszą kupić) bądź radości (tych, który planowali zakup) rodziców. Ja daje 4.5/10 i pozostawiam wybór Wam, podobnie jak przy poprzedniej bajce. 


P.S. "Uniwersytet Potworny" widziałem w 2D, ale dostępny jest także trzech wymiarach.

10.
Teraz zaczyna się miejsce w rankingu przewidziane dla średniaków, czyli dla bajek, które ani mnie zbytnio nie zachwyciły, ani też nie rozczarowały. A miejsce ostatnie wśród średniaków zajmuje "Tajemnica Zielonego Królestwa" (2013) [link do wersji online]. Ta opowieść o malutkich ludzikach, które czuwają nad tym, żeby natura nie umierała i wciąż odradzała się na nowo także dostępna była w dwóch i trzech wymiarach. Ja ponownie wybrałem wersję 2D, choć w tym wypadku nie wiem czy nie lepszym rozwiązaniem byłaby opcja 3D, gdyż efekty miejscami były naprawdę urocze i przy jeszcze jednym dodatkowym wymiarze mogły by być wielkim atutem. Jednak już sama fabuła pozostawia sporo do życzenia. Mamy tutaj ww ludek z królową, a także szalonego naukowca, który próbuje znaleźć dowody na ich istnienie. Mamy też inny ludek, który walczy z Liścianami (tak się nazywają obrońcy życia na naszej planecie) i za wszelką cenę próbuje zamienić wszytko w bagno i zgniliznę. W całą tę historię wplątuje się córka szalonego naukowca, która w dziwnych okolicznościach zostaje pomniejszona do rozmiarów Liścian i musi wziąć na swoje ramiona odpowiedzialność za los "świata". Niby wszystko fajnie pięknie, ale znów jakoś tak do końca przekonany co do fajności tej bajki nie jestem. I do tego te okropne bagienne stwory:/ Ja nie wiem, czy chciałbym aby moje dziecko oglądało tę bajkę. Wydaje mi się, że niewiele by z niej zrozumiało, a piękne obrazy zbyt często mieszają się z różnymi obleśnościami, więc po co komu ten trud? Moja ocena to słabe 5/10. Można, ale jest dużo lepszych historii, które powinny mieć przed tą pierwszeństwo.


9.
Z dziewiątym miejscem miałem nie lada problem, bo praktycznie dwie animacje uzyskały u mnie tę samą notę, jednak mimo wszystko postawiłem na "Rio" (2011) [link do wersji online], które to obejrzałem w 3D :D. 3D szału nie zdobiło, ale było dość przyjemne dla oka. A sama fabuła też raczej łatwa do przewidzenia i niezbyt porywająca. Mamy do czynienia z Arą (płci męskiej), która jako pisklę wypada z dziupli i zostaje schwytana przez przemytników. W czasie transportu wypada z samochodu w zimnej Minnesocie. Tam w zaspie znajduje ją dziewczynka, która postanawia się ptaszkiem zaopiekować. I żyją tak sobie szczęśliwie już kilkanaście lat (dziewczynka dorasta, prowadzi księgarnię i bardzo, ale to bardzo zaprzyjaźnia się ze swoim niebieskim pupilem) aż do momentu kiedy obok jej witryny przechodzi szalony doktorek-ornitolog, który widząc Arę wręcz nie może uwierzyć własnym oczom. Okazuje się, że gatunek, z którego pochodzi Blu (takie ptaszek nosi imię) jest już na wymarciu a na świcie pozostały dwa osobniki. Właśnie Blu i Jewel, którą doktorek trzyma w swoim gabinecie w Rio. Po wielu namowach udaje mu się przekonać właścicielkę ptaka, że połączenie tych dwóch zwierząt może wyjść na dobre całemu światu. Jednak na miejscu nie wszystko idzie po ich myśli. Ptaszki zostają porwane. 


Bajka sama w sobie jest dość nudna, ale z drugiej strony nawet urocza. Postaci poboczne też dają radę. Są parady i trochę śpiewania (to w końcu czas karnawału w Rio!). Sceny komiczne generowane są głównie przez "miastowość" Blu, który nie dość, że nie umie latać, to jeszcze zupełnie źle czuje się w swoim "naturalnym" środowisku - dżungli - woli klatkę i ciepłe mieszkanie. Dubbing też nie jest najgorszy (w momentach piosenek słychać oryginalne głosy Jamie'go Foxx'a i Will I Am'a). Całość jednak nie powala i jest księciem średniaków. Moja ocena to wciąż 5/10 ale większe niż poprzednie. Nie polecam, ale i nie odradzam. 


8.
Królem średniaków zostaje "Epoka lodowcowa 3. Wędrówka dinozaurów" (2009) [link do wersji online], którą też mimo opcji 3D obejrzałem w tradycyjnych dwóch wymiarach. I choć uważam, że ta część była zdecydowanie lepsza niż część 4., to jednak nie było to co kiedyś. Ale o co tu chodzi? Już piszę. Maniek i Ela spodziewają się dziecka. Ich "stado" zaczyna zmieniać "formę". Nie wszystkim członkom się to podoba. Diego postanawia odejść, bo uważa że tak będzie lepiej dla wszystkich. To samo radzi Sidowi. Leniwca jednak nie zadowala pozostanie samemu na lodzie i postanawia założyć własną rodzinę - kradnie spod zmarzniętej powierzchni jeziora trzy jaja dinozaura, które mają od dziś być jego dziećmi, a on ich zdebilałą matką :D Jednak znając Sida nie wszystko idzie po jego myśli. Niezadowolona zniknięciem swych jaj matka, z których wykluwają się trzy małe dinozaurzątka, postanawia je odzyskać. A że leniwiec nie jest dla niej żadnym przeciwnikiem, wszyscy czworo...i Sid, są już chwilę później razem pod powierzchnią lodu, gdzie rozpościera się piękna kraina dinozaurów. Na zniknięcie przyjaciela "stado" reaguje zwarciem szeregów i mimo obiekcji Mańka co do stanu zdrowia Eli wszyscy, nawet Diego i dwa oposy, postanawiają wyruszyć z misją ratunkową. 


Fabuła sama w sobie jest do przyjęcia, jednak nie ma takich fajerwerków jak w części pierwszej. Dubbing wciąż jest na dobrym poziomie jednak już śmiesznych sytuacji jest zdecydowanie mniej, a jeśli już się trafiają, to są raczej wymuszone niż naturalne. Jednak absurdalna postawa Sida jako obłąkanej matki pozwala czerpać radość z seansu i tak naprawdę ratuje całą historię. W mojej ocenie jest to naprawdę mocne 5/10. Można obejrzeć ;)


Ok, na dziś to będzie tyle. Druga część, tych bajek, które zrobiły na mnie zdecydowanie większe wrażenie, prawdopodobnie jutro (jak zdążę) ;) A jak Wy odbieracie obecnie produkowane filmy animowane? Podobają się Wam, czy raczej uważacie, że są trochę przekombinowane i przegięte? Czekam na Wasze opinie i komentarze ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz