niedziela, 2 marca 2014

[63] "Cienioryt" - Krzysztof Piskorski (2013)

Ostatnio wspominałem jakiej książki będzie dotyczyć kolejna moja recenzja. Mam tutaj na myśli "Cienioryt", okrzykniętego przez Wydawnictwo Literackie nową gwiazdą polskiej fantastyki, Krzysztofa Piskorskiego (tekst o gwieździe pochodzi z okładki). Ja jednak nie szafowałbym aż tak drastycznie tymi zachwytami i nobilitacjami. Piskorski jest bardzo sprawnym autorem, ale jedynie jeśli chodzi o warsztat literacki. Natomiast historia, którą nam przedstawia pozostawia, niestety, sporo do życzenia. I to właśnie za nią najbardziej będę Piskorskiego "chłostał" w tej niepochlebnej recenzji. Zapraszam!

Wyobraźcie sobie świat tak idiotyczny, że aż trudny do zrozumienia. Miejsce, które przypomina nam Hiszpanię z jej historią, władcami i topografią (nie wiem w sumie po co jedynie nieznacznie zmienioną, skoro prawdziwa byłaby o wiele ciekawsza - coś jak Czechy u Sapkowskiego w Trylogii Husyckiej) na początku XVII w., w którym cienie ludzkie nie mogą się stykać w świetle słonecznym, bo grozi to nieodwracalnymi konsekwencjami dla naszej duszy, umysłu i jeszcze pewnie czegoś czego i tak nie zrozumiałem. Ale w świetle świecy i w świetle księżyca jak najbardziej jest to już możliwe. Gdzie jest słońce i antysłońce świecące hmmm...no właśnie nie pamiętam. Gdzie są cieńbokość, cienoskróty, cieństrzelby i jeszcze wiele innych absurdalnych urządzeń i "magicznych" maszynerii. Całe to miejsce i zasady jego funkcjonowania są tak żałośnie słabo wyjaśnione i mają tak liche, często absurdalne i sprzeczne ze sobą fundamenty, że każdy zdrowy na umyśle człowiek, od razu je odrzuca i przestaje się w nie zagłębiać, traktując jedynie jako przeszkadzający w poznawaniu historii element. Ale sama historia także tzw. "dupy nie urywa". 

Mimo tego, że już na samym początku poznajemy bardzo ciekawą, wydawałoby się, postać, mającą spory potencjał i duże możliwości zostania nowym ulubieńcem dzieci i młodzieży w naszym kraju, to jednak jego opowieść jest bez sensu. Dzieje się tak z powodu, że tak do końca to nie za bardzo wiemy o co w tym wszystkim chodzi a wyjaśnienie całej, do tej pory bezsensownej intrygi, przychodzi dopiero w około 9/10 całej lektury. A i w momencie, w którym zostaje nam wreszcie wyjaśnione dlaczego doszło do tych wszystkich wydarzeń, w których uczestniczyliśmy wraz z naszym bohaterem, nie jest to na tyle zadowalające aby zrekompensować nam cały wcześniejszy bezsens.

I nie pomaga tutaj wcale dobry styl i ciekawy sposób opisu przygód jakim posługuje się Piskorski. Moim zdaniem autor dużo lepiej by zrobił gdyby porzucił cały ten fantastyczny, w jego przypadku, balast i przerzucił się na pisanie powieści przygodowo-awanturniczych, w których to prawdopodobnie byłoby my zdecydowanie łatwiej. 

A tak, wyszedł z tego twór, który bardzo ciężko jest przyjąć nawet kiedy będziemy pamiętać, iż jest to świat fantastyczny. Powodem tego jest, jak już wspomniałem, brak logicznego wyjaśnienia bardzo wielu elementów jakie rządzą tą przedziwną rzeczywistością. Dodatkowo zakończenie, które kpi sobie ze wszystkiego co czytelnik wcześniej sobie w głowie z takim trudem poukładał. Niestety, rzadko mi się to zdarza, ale jeżeli Piskorski napisałby kontynuację losów Arahona Caranzy Marteneza Y’Grenaty Y’Barratory (tak nazywa się główny bohater naszej historii) nie sięgnąłbym po tę książkę. A i ten tom odradzam wszystkim, którzy lubią czytać historie choć trochę logiczne i mające sens. 

Ocena gatunkowa - 5/10
Ocena ogólna - 3/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz