środa, 23 kwietnia 2014

[68] Książka: "Ziarno prawdy" - Zygmunt Miłoszewski (2011)

No i znów mnie skubaniec złapał kilkoma pierwszymi akapitami. Nie wiem jak on to robi, ale niezaprzeczalnie Miłoszewski posiada dar snucia zajmującej opowieści już od pierwszych stron. Bo wiecie, ja nie lubię takiego długiego i żmudnego wprowadzania w fabułę. Z reguły mnie to nudzi i chcę aby akcja zaczęła się jak najszybciej. Jednak w jego książkach każde zdanie coraz bardziej nie pozwala się oderwać od lektury i zanim się obejrzymy jesteśmy złapani w sidła intrygi. Nie inaczej było w przypadku "Ziarna prawdy", czyli drugiej części trylogii o prokuratorze Teodorze Szackim.

Tym razem, po nieudanym romansie z Moniką, co swoją drogą prowadzi go po równi pochyłej aż do rozwodu z żoną i stania się "codwutygodniowym" tatusiem, Teodor Szacki jest w Sandomierzu. Porzucił Warszawę myśląc, że to właśnie tam, na prowincji znajdzie spokój i ucieknie od problemów. Niestety, przyzwyczajony do mieszkania w największej polskiej metropolii Szacki jest zmęczony tą małomiasteczkowością. Puste mieszkanie przypomina mu o bolesnym rozstaniu z Weroniką, a przygodny seks z Klarą, sporo od niego młodszą wiejską nimfomanką, także jest raczej męczącym sportem, aniżeli początkiem większego i głębszego uczucia. Podobnie jest w pracy. Aktualnie w pancernej szafie na dokumenty ma 8 teczek z prowadzonymi sprawami, czyli mniej więcej o 100 mniej niż by miał w stolicy. Z jednej strony spokój a z drugiej niewyobrażalna nuda. I ta wszem obecna familiarność. Jak to w małej miejscowości, ot wszyscy się ze sobą znają. Jednak pewnego dnia następuje przełom. Pojawia się wreszcie zabójstwo z prawdziwego zdarzenia. Takie dla którego warto tu zostać jeszcze kilka dni dłużej. Ginie młoda kobieta. Jej przyczyną śmierci jest wielokrotne rozpłatanie gardła. Obok ciała natomiast śledczy znajdują żydowski nóż do rytualnego uboju zwierząt. Taka zbrodnia w mieście, które przecież znane jest ze swojego historycznego antysemityzmu. Czy to przypadek, czy ktoś się bawi w zemstę za zbrodnie sprzed lat? Kolejne dwa morderstwa jeszcze bardziej zagmatwają sprawę. A wszystko to będzie musiał wyjaśnić Teodor Szacki, białowłosy heros Temidy. 


Przedstawiam jedynie zarys fabuły, bo to w końcu kryminał i nie chcę zniszczyć przyjemności płynącej z samodzielnego rozwiązywania zagadki ;) Jednak u Miłoszewskiego najbardziej cenię, oprócz oczywiście świetnie wymyślonych zagadek kryminalnych, tę "zwyczajność" bohaterów. Dużo czytam (hmm...czy ja się chwalę? chyba nie ma czym ;]), ale nikt jeszcze nie zrobił na mnie takiego wrażenia w prezentowaniu przeciętności postaci. U innych wiadomo, jak heros to bez zmazy i skazy. Jak detektyw to albo pijak lub inny "nałóg". Jak myśli to albo o śledztwie albo o innych pierdołach :/ A tutaj mamy do czynienia ze zwyczajnymi ludźmi, z ich codziennymi sprawami, z lękami których nie wyparłoby się chyba żadne z nas. Także przemyślenia głównego bohater są bardzo przyziemne, jeśli można użyć takiego stwierdzenia. Jego myśli, wtedy kiedy nie zajmuje się sprawą, są ekstremalnie zwyczajne, ot jak choćby, czy kolor bluzki koleżanki z pracy pasuje do jej koloru włosów i karnacji albo, że nie kupi tej konkretnie wędliny bo wygląda jakby miała chęć sama wybiec ze sklepowej lodówki. No po prostu genialne!

W sumie nie potrafię w jego książkach znaleźć żadnych wad, a dalsze pisanie o waletach jego prozy mogłoby sprawić, że pomyślicie sobie o mnie nie wiadomo co, więc napisze jeszcze tylko jedną ciekawostkę, którą dostrzegłem w trakcie czytania. A może nie ciekawostkę, co raczej zbieg okoliczności. Kiedyś recenzowałem już jego powieść "Bezcenny" (recenzja -> tutaj) i napisałem, że fajnie było w święta Bożego Narodzenia czytać książkę, której akcja obejmuje podobne ramy czasowe (bo też działa się w ciągu kilkunastu dni wliczając w to czas świąteczny). "Ziarno prawdy" zacząłem czytać akurat jakoś koło wielkanocnej niedzieli i wiecie co? Akcja tego kryminału ma miejsce właśnie w czasie świąt Wielkiej Nocy! Przypadek? Pewnie tak, ale zaczynam wietrzyć jakiś spisek.

Na zakończenie dodam tylko, że z chęci pochłaniania większych ilości prozy Miłoszewskiego (a nie chcąc czytać drugi raz tego samego) zacząłem zapoznawać się z jego opowiadaniami jakie pisał w początkowej fazie swojej kariery. Na razie udało mi się znaleźć "Domiar" zamieszczone w świątecznym numerze (51-52) "Newsweeka" z 2012 roku i "Jeden procent" opublikowane w październikowym numerze "Playboya". I co ciekawe to drugie opowiadanie jest podobno wprawką do trzeciej i ostatniej części perypetii Teodora Szackiego, która będzie nosiła tytuł "Na czerwonej ziemi", a jego akcja będzie miała miejsce w...Olsztynie! Tak, w mojej rodzimej miejscowości, w której zresztą aktualnie pomieszkuję. Kurczę, już się nie mogę doczekać jak dostanę ją w swoje ręcę :D Ale data premiery nie jest jeszcze ustalona, a przynajmniej mnie nie udało się nic znaleźć na ten temat :/ 

Podsumowując, muszę stwierdzić, że Zygmunt Miłoszewski jest moim ulubionym twórcą kryminałów na naszym podwórku a i wśród światowych pisarzy (zastrzegam, że tych których książki miałem przyjemność czytać) także plasuje się w czołówce. Łatwość i lekkość snucia opowieści, świetne zagadki połączone z wygrzebywaniem prawdy z przeszłości tworzą książki, od których, autentycznie, nie mogę się oderwać. Tak trzymać Panie Zygmuncie!

Ocena gatunkowa 10/10
Ocena ogólna 7/10

8 komentarzy:

  1. Zaczynam podejrzewać, że masz jakieś tajemnicze związki z autorem :O To spisek. Zapewne żydowski, stąd ten nóż :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha xD Tak, na pewno! I nowa powieść będziemy pisać razem przy kuflu piwa :P Nie, niestety nie :( A szkoda ;)

      Czytałeś już coś Miłoszewskiego?

      Usuń
    2. Również nie i również niestety nie :( Ale Domofon muszę dorwać, mam taki plan ;)

      Usuń
    3. Hehe :) Szkoda. Przeczytaj w takim razie. Ale nie zaczynaj od "Domofonu", bo z tego co słyszałem, to jego najgorsza powieść. Choć może bliższa Tobie gatunkowo :P

      Usuń
  2. Czytałam i "Uwikłanie", i "Ziarno prawdy", sama nie wiem, którą książką byłam bardziej zaskoczona...ale ogólnie "Ziarno prawdy" jest lepsze również dzięki tematyce. Miłoszewski doskonale się w tym wszystkim odnalazł. Cieszę się na film z Więckiewiczem!

    CO. SIĘ. STAŁO. Z. TWOIM. BLOGIEM? Serio, przeżyłam szok, kiedy tutaj teraz weszłam :P Gdzie jest stary szablon? Był bardzo charakterystyczny i klimatyczny :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz rację. I w mojej ocenie "Ziarno prawdy" wypada lepiej właśnie jeśli chodzi o tajemnicę morderstwa. Choć i "Uwikłanie" było solidnie zapętlone i dobrze przemyślane, to jednak tutaj te gierki z przeszłością i wielość symboli wygrywa.

      Co do filmu to nie wiem nawet że będzie. Jak patrzę na to co zrobili z pierwszym pomysłem, czyli na tą okropną babę w roli Szackiego, to o kolejnych częściach już nawet nie chcę myśleć. A co do Więckiewicza, to niedługo będę się bał otworzyć konserwy żeby jego gęby tam nie zobaczyć. Nie, co za dużo to nie zdrowo.

      A blog... no cóż każdy potrzebuje zmiany. Może kiedyś wróci stare tło, ale ten "dynamiczny" szablon zawsze mi się podobał i wreszcie postanowiłem spróbować ;) Nie martw się, wystój się zmienił, ale zawartość pozostanie taka sama :)

      Usuń
    2. Akurat należę do osób, którym Więckiewicz się jeszcze nie przejadł, choć jeszcze nie oglądałam ostatnich filmów z nim...a na Ambassadę chyba jednak nie mam ochoty ;]
      No, przynajmniej jest stare tło :) A marudzę, bo jak się człek przyzwyczai do czegoś, to stęka przy zmianach, nawet jeśli tylko wizualnych :)

      Usuń
    3. Ja ostatnio obejrzałem właśnie "Ambassadę" i bardzo mi się podobała (wie, to niedorzeczne, bo to podobno niebywały gniot, ale było w nim coś urzekającego, ten minimalizm chyba, co sprawiło, że idealnie wpisał się w moje potrzeby łatwej komedii jednak z historią "co by było gdyby" w tle) i to by było na tyle jeśli chodzi o Więckiewicza. Mam jeszcze w planach "Pod mocnym aniołem" czy jak ten film się tam nazywa, ale już słaba jest nadzieja, że obejrzę "Człowieka z nadziei". Jakoś Wajda ostatnio mnie strasznie męczy. Już od czasów "Katynia" się taki zrobił moralizatorsko patetyczny w złym tego słowa znaczeniu :/

      A tło wróciło stare, bo przecież całkiem o korzeniach zapominać nie można. Jednak zauważam wiele denerwujących mnie aspektów tego szablonu i jak tak dalej pójdzie, to może niedługo się z nim pożegnam. Albo się przyzwyczaję ;)

      Usuń