niedziela, 21 lutego 2016

[185] Książka: "Running. Autobiografia mistrza snookera" - Ronnie O'Sullivan (2015)

Lubię czytać biografię ciekawych ludzi. Z reguły są to sportowcy, choć nie tylko. Tym razem padło na jednego z najlepszych (chociaż wielu znawców twierdzi, że najgenialniejszego) i najbardziej utalentowanych zawodników w historii swojej dyscypliny, Ronniego O'Sullivana. 



Ronald Antonio O'Sullivan. Mimo irlandzko brzmiącego nazwiska to Anglik. Aktualnie po czterdziestce. Niby zwykły gość, ale jak spojrzymy na jego sportowe osiągnięcia, to nie pozostaje nam nic innego jak się ukłonić i powiedzieć: "Szacun!". Oto kilka przykładowych liczb. Pięciokrotny zdobywca tytułu mistrza świata. Pięciokrotny zwycięzca UK Championship. Sześciokrotny zwycięzca turnieju Masters (ostatni w tym roku :D). Rekordzista czasu wbicia brejka maksymalnego (5 minut 20 sekund; TU można obejrzeć) oraz lider rankingu wbitych brejków 100 punktowych (807) a także największej ilości brejków maksymalnych (13). 

Wiem, że większości z was te dokonania (a to jedynie wycinek z CV Ronniego; dziś o 15.00 i 20.00 finał Welsh Open;)) niewiele mówią, ale uwierzcie mi na słowo, jest co podziwiać. I choć nie jestem jakimś psychofanem snookera (kiedyś oglądałem go z dużo większą częstotliwością niż teraz, więc mniej więcej kumam o co chodzi) i nigdy w niego nie grałem, to jednak wiem, że Ronnie O'Sullivan jest dla tej gry kimś takim jak Bolt w świecie sprinterów. Choć w sumie Usain jest zbyt grzeczny w porównaniu do O'Sullivana. Chodzi mi raczej o show jakie robi pojawiając się przy stole. A często także poza nim.

Ronnie sporo w życiu przeszedł i wiele wycierpiał. Uzależnienie od narkotyków i alkoholu. Bolesne rozstanie z dziewczyną poznaną na terapii AN (anonimowi narkomani). A nawet brak ojca, który trafił do więzienia za zabicie człowieka na długie osiemnaście lat. Z tymi wszystkimi faktami, i nie tylko, O'Sullivan bezpardonowo i w swoim stylu rozprawia się na kartach tej szczerej i odważnej autobiografii. Biografii sportowca spełnionego, choć wciąż aktywnego. Kogoś, kto jest wymieniany jednym tchem z największymi zawodnikami swojej dyscypliny. Człowieka, który bez ogródek pisze prawdę o swoich przeciwnikach obnażając ich słabości lub doceniając talent i zalety.

Książka zatytułowana została Running nie bez przyczyny. Wszak bieganie było tym, co pozwoliło Ronniemu pokonać demony uzależnienia, utrzymać kondycję fizyczną i zrelaksować się po trudach turniejów lub uciec od przytłaczającej codzienności. Bieganie stało się nowym, zdrowym nałogiem, który pozwala The Rocket (jeden z pseudonimów O'Sullivana) funkcjonować.

Polecam tę książkę wszystkim, którzy mają dość "grzecznych" wywodów sportowców, którzy starają się być albo mentorami (nieszczęsny Del Piero i jego nudna książka czy też wypociny Rooneya), albo takich, dla których nic nie wydaje się na tyle ważne, żeby okrasić to choćby odrobiną emocji (patrz książka Besta Najlepszy).

Moja ocena: 8/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz