poniedziałek, 1 sierpnia 2016

[199] Książka: "www.1939.com.pl" - Marcin Ciszewski (2008)


Marcin Ciszewski to bardzo płodny autor. Przez 9 lat pisarskiej kariery zdążył opublikować 11 powieści. I choć jego książki w zdecydowanej większości obejmują literaturę na poły wojenną i szeroko pojętej sensacji to zdarzało mu się również wkraczać na tereny należące do gatunku kryminału (między innymi recenzowana przeze mnie powieść Kruger. Szakal). Dziś jednak chciałbym się przyjrzeć debiutowi literackiemu Ciszewskiego, a mianowicie www.1939.com.pl.

Pierwsze co ciśnie mi się pod palce, to uwaga, że był to świetny pomysł na książkę. Połączenie literatury wojenno-sensacyjnej z elementami science fiction, jest nie lada gratką, dla wszystkich, którzy lubią niebanalne rozwiązania fabularne. Bo jak inaczej zaklasyfikować opowieść, w której Pierwszy Batalion Rozpoznawczy Wojska Polskiego (wraz z grupą amerykańskich marines) przenosi się za pomocą najnowocześniejszego wojskowego cuda techniki (tzw. MDSa, czyli Mobile Defense System a po naszemu po prostu Mobilnego Systemu Obrony) z roku 2007 zamiast do Afganistanu A.D. 2007 do Polski roku Pańskiego 1939 (dokładnie 1 września 1939 roku). Żołnierze stają przed dylematem co robić. Czy uczestniczyć w walkach i odmienić znany z podręczników do historii przebieg konfliktu, czy spróbować naprawić usterkę , która przeniosła ich w tak niespodziewane i odległe od zamierzonego celu miejsce nie mieszając się w otwartą walkę z wrogim najeźdźcą? Jak to zwykle bywa decyzję podejmuje za nich samo życie, a wiedza na temat "usterki", którą zdobywają w trakcie rozwoju akcji jest jeszcze gorsza od najśmielszych przypuszczeń.

Mnie ten pomysł spodobał się od razu. Ciszewski bardzo dobrze poradził sobie również z początkowym nakreśleniem rysów charakterologicznych głównego bohatera - ppłk. Jerzego Grobickiego - oraz grupy jego najbliższych współpracowników. Nie jest również źle jeśli chodzi o opisy szeroko pojętych działań wojennych z taktyką i strategią prowadzenia oddziału podczas wtarć zbrojnych. Dokładna znajomość polskiego (i nie tylko) uzbrojenia jeszcze to wzbogaca i urozmaica. Autor radzi sobie również z poczuciem humoru, tego w książkach o wojsku nie może przecież zabraknąć, bo jak pokazał nam już Hasek (i wielu innych idąc za jego przykładem) wojsko absurdem stoi (choć tutaj jest on raczej sytuacyjny niż szwejkowski)! 

To by było mniej więcej tyle jeśli chodzi o samą fabułę i zalety. Jednak nie ma róży bez ognia jak głosi tytuł jednej z komedii Barei i Ciszewskiemu wiele rzeczy się nie udało tak jak to zapewne planował. Po pierwsze wątek miłosny i przeszłość głównego bohatera jest nie dość że nakreślona bardzo topornie (w tym pierwszym przypadku) to jeszcze bardzo mało prawdopodobnie (w tym drugim). Interakcje między bohaterami, te kiedy nie walczą, są toporne i bardzo grubo ciosane. Widać, że nie jest to najmocniejszy punkt twórczości pisarza i że zdecydowanie lepiej czuje się, kiedy jego bohaterowie są w ferworze walki lub rozmawiają ze sobą na tematy czysto wojskowe. Bardzo rozczarowuje również samo zakończenie. Ciszewski posługuje się tutaj - porównując sytuację do sfery filmowej - cięciem montażowym (używanym również w innych kluczowych momentach, a szczególnie w nadmiernie mnożonych wątkach miłosnych, z którymi nie radzi sobie zupełnie). Kiedy wydaje się, że bohaterowie są już w przysłowiowej czarnej dupie albo inaczej mówiąc fabuła zabrnęła w taki kąt, z którego ciężko będzie ją wyłuskać, autor przenosi się o kilka lat w przód twierdząc, że jakoś tam poszło, coś tam coś tam i teraz już są zupełnie gdzie indziej i jest git, bo zaraz będzie druga część. Trochę to psuje dobry efekt całości i zdecydowanie obniża ocenę końcową. 

Mimo jednak tych niedociągnięć i kilku potknięć technicznych uważam, że jest to przyzwoite czytadło, po które warto sięgną z tzw. ciekawości, a nóż się spodoba. 

Moja ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz