piątek, 12 kwietnia 2013

[1] Top 10: Aktorzy zagraniczni

Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu ma blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.

Mimo tego, że dziś napisałem już posta, ale temat tak mnie zaciekawił, że postanowiłem zrobić coś czego nie robiłem od bardzo dawna, czyli opublikować dwa teksty jednego dnia :)
Spróbuję dziś, z całego spektrum wielkich gwiazd kina, ustrzelić moją dziesiątkę. nie będzie to łatwe...a może jednak?...zobaczmy!

1., 2., 3. Pierwsza trójka od zawsze i niezmiennie będzie taka sama i żadne inne role, które będą zagrane przez inne gwiazdy, które będę mógł zobaczyć  w ciągu całego mojego życia tego nie zmienią.


Humphrey Bogart


Paul Newman


Steve McQueen

Kolejność nie ma znaczenia, dlatego nie ma przy nich liczb porządkowych. Są to, moim zdaniem, najgenialniejsi i najbardziej charakterystyczni, aktorzy wszech czasów. Bogarta uwielbiam za "Casablanke", McQueena za "Bullitta" a Newmana za "Kolor pieniędzy" i "Żądło" (chociaż oczywiście nie tylko).


4. Kolejny, tuż za czołówką jest Leonardo DiCaprio, który dopiero kilka lat temu mnie do siebie przekonał. Jego świetne role w filmach takich jak choćby ostatnio "Django" sprawiają, że z ogromnym zainteresowaniem czekam na każdy nowy film z jego udziałem. I póki co się nie zawiodłem.


5. Gdzieś w niedalekiej odległości plasuje się na pewno George Clooney, którego bardzo dobrze pamiętam jako Danego Oceana, ale i wielu innych wcieleń. Solidny aktor i ma fajny styl.


6. Tu już będzie trudniej, bo cała reszta zlewa mi się w jedną papkę, ale spróbujmy. Tom Cruise. Idol z moich lat młodzieńczych. Uwielbiam go najbardziej w "Top Gunie", "Days of Thunder" i "Jerry Maguire. I nawet mimo tego, że ostatnio troszkę poświrował, to wciąż mam do niego sentyment.


7. Matt Damon. Chyba on. Rewelacyjny w "Roundersach", "Buntowniku bez powodu" i Trylogii Bourne'a.



8.Ryan Gosling zaczyna wyrastać na wielką gwiazdę z dużym potencjałem. Póki co, widziałem kilka filmów z nim w roli głównej albo prawie głównej i wydaje mi się, że z chęcią będę oglądał kolejne. Najlepsze jego role dla mnie? "Drive" i "Idy marcowe".

Z ostatnią dwójką będzie chyba najgorzej, bo teraz jest wielu aktorów, których cenię podobnie. I mogliby się tu znaleźć i Marlon Brando choćby tylko za "Ojca chrzestnego", czy też Hugh Jackman za Wolverina, albo Brad Pitt za "Przekręt", czy też Collin Farrel za "Miami Vice", Daniel Craig za bycie najlepszym z Bondów, Russell Crowe za "Gladiatora", Tom Hanks za "Foresta Gumpa", Gary Oldman za "Szpiega" i "Leona zawodowca", czo choćby Al Pacino, Jean Reno, Edward Norton, Bruce Willis, Jack Nicholson, czy Johnny Depp, ale nie, ja postawie na inną dwójkę.





9. Robert Redford. Choćby za "Wszyscy ludzie prezydenta", ale też za niezapomniany duet z Newmanem w "Żądle".



10. Dean Martin. Najbardziej wyluzowany z całego Rat Packa. Świetnie śpiewał. Lubił wypić. Był świetnym gościem, może nawet lepszym niż aktorem, ale role w "Ocean's eleven" i "Rio Bravo" są jednymi z moich ulubionych.

18 komentarzy:

  1. Ryan :)

    Moja lista wyglądałaby zupeeeeełnie inaczej. Fajne zdjęcia powybierałeś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe :) Zauważyłem właśnie, że listy tworzone przez kobiety wyglądają inaczej i wreszcie postanowiłem zrobić swoją ;) Ty też musisz. Chętnie zobaczę co tam Ci w guście gra ;]

      A fotki chciałem żeby były wszystkie czarno-białe utrzymane w podobnej tonacji (co w przypadku niektórych aktorów nie było łatwe) i chciałem żeby nie byli na nich zbyt ładni ani młodzi, bo nie dla urody tu są ;)

      Usuń
    2. Ryan... !! Popraw :P Literówka ;P

      Ja nie bawię się w to top 10. Ale jak bardzo chcesz, to proszę:
      1. Edward Norton
      2. Al Pacino
      3. Johnny Depp
      4. Ryan Gosling
      5. Christopher Walken
      6. Samuel L. Jackson
      7. Benicio del Toro
      8. Morgan Freeman
      9. Brad Pitt
      10. Bruce Willis
      :) Jeszcze może Kevin Spacey, Tim Roth, Ryan Phillipe, Jack Nicholson, Nicholas Cage, Anthony Hopkins. De Niro, też w sumie.
      Ja też nie sugeruję się urodą, choć nie można powiedzieć, by ci ludzie byli brzydcy (no, może oprócz Benicia, de Niro i Walkena:)). Cenię umiejętność grania różnych ról, a i filmografię jako całokształt.

      Usuń
    3. Eh zapomniałabym! I oczywiście Jason Statham, ale on to... głównie za urodę :P

      Usuń
    4. A rzeczywiście, dzięki za zwrócenie uwagi na błąd, za pierwszym razem nie skumałem o co chodzi :)

      Ciekawa lista. Walken bardzo charakterystyczny, lubię gościa, Norton świetnie zaczął ale później jakoś mnie nie zachwycał, choć "American History X", "Lęk pierwotny" i "Zakazany owoc" to świetne filmy :) A kim jest Ryan Phillipe ?

      Usuń
    5. Zabiję. Urwę łeb razem z płucami. No jak można nie wiedzieć, kim jest Ryan Phillipe?
      1. "Desperaci" - niedoceniony film akcji, w którym główne role grają R. Phillipe i Benicio del Toro - łupanka, ale, jak by to kolokwialnie powiedzieć: me gusta.
      2. "Franklyn" - genialny, boski, cudowny, .... (dopisz tu wszystkie przymiotniki o znaczeniu pozytywnym).
      3. "Miasto gniewu" - 3 Oscary. Słabo go tu widać, ale grunt, że jest.
      4. "Teoria chaosu" - jeden z najlepszych filmów o napadzie na bank, jaki widziałam, majstersztyk. Jest tu też Jason Statham i Wesley Snipes.
      A jeśli powyższych nie widziałeś, to na pewno rzuciłeś okiem na "Szkołę uwodzenia". Phillipe tu raczkował, ale zagrał też nie najgorzej.

      Usuń
  2. Ach, co do Twojej listy - nie znoszę Cruise'a! Clooney mi się wypalił, zdaje się, choć owszem - w "Oceans" grał świetnie, a bo i filmy świetne. Gary Oldman - cud miód, jeszcze Ralph Fienes, lubię też Farrella, "7 psychopatów" widziałeś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, jeszcze nie, ale kolega mi ostatnio wciskał, że fajne, więc może w najbliższej przyszłości obejrzę :)

      Usuń
  3. Steve McQueen za "Siedmiu wspaniałych", Dean Martin za "Rio Bravo" i do tego dopisałbym jeszcze Johna Wayna i Clinta Eastwooda :) Ranking byłby wtedy idealny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. John Wayne...ahh... jak odszedł Hollywood spłynęło łzami i dziesiątki tysiecy ludzi przyszło na jego pogrzeb, ale nigdy nie miał żadnej roli jak tylko komboja (jak to mówi Waldek Kiepski) i po mimo tego, że go lubię, to w dziesiątce się nie mieści :) A Eastwood pojawi się na pewno, ale jak będę zestawiał reżyserów, lubię go chyba bardziej za kamerą, choć nie da się ukryć, że gra genialnie:)

      Usuń
    2. No dobra, trochę przesadziłem z tym Waynem, bo grał i detektywa i marynarza i żołnierza ale to były role dobre a nie genialne ;)

      Usuń
    3. Zgadzam się z Tobą. Jednak zawsze jak myślę o tym starym kinie to najpierw przychodzi mi do głowy właśnie Wayne :) Może był głównie kowbojem, ale za to jakim... :D

      Usuń
  4. Ciekawie, ciekawie, lecz wielu starszych panów kojarzę jedynie pobieżnie. Oznacza to chyba tyle, że muszę oglądać więcej starych filmów. ^^

    PS: "Z ostatnią dwujką..." -_-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow:O nie zauważyłem wczoraj tej "dwujki" ! Dzięki ;)

      Oglądaj stare dobre filmy, takie z lat 40. są genialne ;]

      Usuń
  5. Aż sobie chyba Bullitt obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do Ryana Goslinga to ja jednak jestem za tym, żeby na wielką gwiazdę nie wyrósł. Nie jest to mu potrzebne. A talent ma ogromny. Był okres, że grał raz na kilka lat, ale każdą rolę miał świetną i każdy film był warty uwagi. Teraz go trochę dużo i trafiają się takie gnioty jak Gangster Squad. Ale i tak wierzę, że jeszcze w niejednym wielkim filmie wystąpi.

    A zestawienie świetne, choć kilku aktorów jednak nie widziałbym w swoim topie. Na pewno ja nie postawiłbym na Di Caprio, którego lubię, ale nigdy jakoś aktorstwem mnie nie rozwalił. Chyba w dalszym ciągu najbardziej podobała mi się jego rola w Gilbercie Grape'e. Podobnie mam z Cruisem, który raz potrafi mnie zachwycić, a raz zirytować. Najlepszy był chyba w Magnolii. Ale najbardziej zaskoczył mnie w Jajach w tropikach:D Z obecnych aktorów dorzuciłbym do tego zestawienia Mikkelsena. No i tak sobie myślę, że jednak Marlon Brando to powinien być koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Goslinga masz zupełną rację, jemu ten "szał" na jego osobę może zaszkodzić. Ale miejmy nadzieję, że będzie dobrze wybierał role i nie połasi się na szybką, lecz bolesną i przykrą, koniec końców, sławę. Ale ten jego i Refna najnowszy film "Only God Forgives". Sam trailer mnie zmiażdżył! Już się nie mogę doczekać seansu.

      Di Caprio jest dobry. Naprewdę go lubię. Świetne role w "Aviatorze", "Infoltracji", "Incepcji", "Wyspie tajemnic", "J. Edgar", "W sieci kłamstw", "Krwawym diamencie", "Gangach Nowego Jorku"...mozna tak wymieniać bez końca :) A poza tym lubię go więc musiał się tu znaleźć ;)
      Cruise, to jest mój idol z lat kiedy byłem nastolatkiem. Obejrzałem prawie wszystkie jego filmy i prawie wszystkie mi się podobały, więc musiał się tu znaleźć ;) "Ostatni Samuraj" mnie ściął z nóg, ale świetny jest też jako Etan Hunt, dobry był w "Rain Manie". Dziwi mnie, że z takim dorobkiem jeszcze nie dostał Oscara. Należało mu się. Choćby za "Magnolię".

      Marlon jest mighty aktorem, i dlatego jest pierwszym "rezerwowym", ale jakoś nigdy nie polubiłem żadnej z granych przez niego postaci. A to dla mnie, przy ocenie aktora, bardzo wiele znaczy.

      Usuń