wtorek, 21 maja 2013

[1] Film polski: Pokłosie (2012)

Postanowiłem założyć na moim blogu nowe wyzwanie pod tytułem "Oglądam Film Polski". Mam dość duże zaległości, a co by o naszym rodzimym filmowym biznesie nie mówić, czasem trafi się ciekawa premiera. Tak więc będę odrabiał zaległości i dzielił się z Wami moimi refleksjami. Podejrzewam, że jak dobrze pójdzie to recenzja będzie się pojawiała jakoś na początku każdego tygodnia.

W niedzielę udało mi się obejrzeć "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego. Film, wokół którego narosło wiele mitów i legend, a na pewno obraz, który wzbudził ogrom kontrowersji. No bo i temat nie był błahy. Chyba pierwszy tak poważny w dorobku tego reżysera. Wcześniej, oczywiście, także zdarzały mu się świetne obrazy, ale było to raczej kino rozrywkowe. Tym filmem poruszył jednak bardzo ważny temat. Temat mniejszości żydowskich na terenach polskich i to co się z nimi stało w czasie wojny. I jaki był a także jest nasz stosunek do tej społeczności.


Mamy tutaj do czynienia z historią dwóch braci. Jeden po 20-tu latach wraca z Chicago, ponieważ dowiedział się, że jego młodszy brat ma problemy w swojej wsi. Chce mu pomóc, a także rozwikłać sprawę ucieczki jego żony z kraju, właśnie do Stanów Zjednoczonych. Na miejscu Franek (Ireneusz Czop) dowiaduje się, że Józek (świetny Maciej Stuhr) zniszczył drogę gminną i za to został przeciw niemu skierowany wniosek do sądu. Kiedy zaczyna drążyć o co tak naprawdę chodziło, brat wyjawia mu, że "zniszczył" drogę, bo była wybrukowana żydowskimi nagrobkami, a po powodzi wszystko to zostało odkryte i po prostu nie mógł tak tego zostawić. Jednak nagrobki z drogi, to nie jedyne pomniki, które brat skrupulatnie przechowuje na swojej (to pod koniec filmu także nie jest już takie pewne) ziemi. W trakcie śledztwa bracia odkrywają przerażającą tajemnicę, która doprowadzi do tragicznego końca. Ale o tym nie napiszę już ani słowa. To trzeba zobaczyć samemu.


Historia opowiedziana przez Pasikowskiego jest dość mroczna, intrygująca, poprowadzona została w taki sposób, że wciąga już od pierwszych kadrów. Jednak ważniejszy jest problem, który porusza. Nietolerancja, zawiść, zbrodnia, zapomnienie... Ludzie i ich małe społeczności, które boją się wyjścia na jaw grzechów przeszłości i sami próbują wyprzeć ze swojej pamięci niechlubne wydarzenia. Jeśli ktoś zaczyna w tym bagnie grzebać, to dzieje się tak jakby wkładał kij w mrowisko. Pasikowski rewelacyjnie uchwycił strukturę i podział władzy w małych polskich miejscowościach. Tutaj najważniejsze zdanie ma zwykle ksiądz, w tym przypadku nowy duchowny, który zabrał autorytet i poparcie wiernych staremu (w tej roli Jerzy Radziwiłowicz), odchodzącemu już na emeryturę proboszczowi. Także dużo do powiedzenia ma komendant policji (Zbigniew Zamachowski), aż dziwne, że nie ma nikogo z władz gminnych. Wracając jednak do samej historii można zaobserwować, że tajemnica, którą poznaje Franek, początkowo będąc do całej sprawy nastawiony bardzo ambiwalentnie, zaczyna go wciągać. I pod sam koniec, to właśnie on, a nie Józek, chce odkryć i ukazać prawdę. Józek jakby się wystraszył i to co odkrył przeraziło go. 


Przeszłość drzemiąca w starych ludziach jak zaropiała drzazga, której wstydzą się i boją wyjąć. Wolą o niej zapomnieć, zignorować. Nie ważne, że boli. Nie chcą pamiętać tego co się stało. Jednak w takich lokalnych społecznościach nie da się nic ukryć "na zawsze". Prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw. I jeśli się z nią nie uporamy w należyty sposób, to może dojść do nieszczęścia. 


"Pokłosie" to ważny i dobrze zrealizowany film. Zdecydowanie polecam. Moja ocena to 8.5/10.

14 komentarzy:

  1. Hmm, najbardziej zachecająca jest dla mnie rola Maćka Stuhra. Szczerze mówiąc mimo tego, że dużo o filmie słyszałem, to nie wiedziałem, że on w nim gra :)
    Recenzja cholernie zachęcająca - będę musiał zobaczyć, zapowiada się ciekawy film.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto. Film nie ma dłużyzn ani przestojów. Ciągle coś się dzieje. I do tego ta wciąż niedająca spokoju niepewność i delikatny dreszczyk. Polecam!

      Usuń
  2. Pragnę obejrzeć ten film już od dłuższego czasu z trzech powodów. Pierwszym z nich jest intrygująca tematyka. Drugim rola pierwszoplanowa Stuhra. Trzecim zaś epizod Danuty Szaflarskiej. Teraz dodać do tej trójki muszę jeszcze punkt czwarty, czyli Twoją recenzję. Przyśpieszę więc planowany seans o jakiś tydzień. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że udało mi się jeszcze dodatkowo Cię zachęcić do seansu. A co do Danusi Szaflarskiej, to rzeczywiście, pojawia się w pewnym momencie. Bardzo dobry epizod.

      Usuń
  3. Chciałam zobaczyć i ciągle odkładam to na później. Ale pewnie w końcu uda mi się zmobilizować w wakacje.

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto poświęcić te 107 minut (choć w trakcie seansu ani razu nie spojrzałem na zegarek, a to bardzo dobry znak, bo szybko się nudzę) i obejrzeć.

      Usuń
  4. Słyszałam już tyle wypowiedzi zarówno szkalujących, jak i wychwalających "Pokłosie", że mi zupełnie zbrzydło. Dla Stuhra mogłabym się zmusić, ale nienawidzę polskiej martyrologii i cierpiętnictwa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli chodzi o polskie kino ostatnich lat, to nie masz zbyt wiele do nadrabiania, bo niestety zdecydowanie więcej było tych złych filmów. Ja jestem z wszystkimi na bieżąco. "Pokłosie" zdecydowanie wyróżnia się na tle pozostałych polskich produkcji. Dotyka trudnego tematu, jest ciężkie, mroczne, duszne. I choć można się niektórych spraw czepić, np. nieco drętwego Czopa, to naprawdę warto ten film zobaczyć. Na tle innych polskich filmów, ja dałem nawet 10/10 ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tle innych Polskich filmów to pewnie tak, ale póki co ja oceniam "globalnie" ;) Ale coś w tym jest co piszesz, bo ani "rewelacyjny" i opiewany "Wymyk" mi się nie podobał, alni "Kret". Ani "80 milionów" mnie nie zachwyciło, ani "Czarny czwartek" (wiem, że to dawno było, ale tak wygląda moje oglądanie polskich filmów :/ ).
      W najbliższym czasie na pewno będę chciał obejrzeć "Różę", "Różyczkę", "Obławę", "Erratum", "Lincz" i "Wygranego". Co dalej, to się zobaczy.

      Usuń
    2. Róża, Różyczka, Obława i Lincz są naprawdę świetne :)

      Usuń
    3. Dorzuciłbym takie tytuły jeszcze: Symetria, Jasne błękitne okna, Dla Ciebie i ognia, Zerwany, Pogoda na jutro, i chociażby Chrzest.

      Usuń
    4. Symetrie i Pogodę na jutro oglądałem:) Aż takich zaległości to nie mam :P O Chrzcie słyszałem różne opinie,a le może zobaczę. Ale już dorzucam Twoje propozycje do swojej list:)

      Usuń
  6. Muszę sobie w końcu zrobić maraton z zaległymi polskimi filmami. Z "Pokłosiem" na czele.

    OdpowiedzUsuń