wtorek, 9 lutego 2016

[148] Film: "Two-Lane Blacktop" (1971)

"Monte Hellman jest najlepszym współczesnym amerykańskim reżyserem."


Takie słowa wypowiedział Sam Peckinpah  w  1973 roku w programie "The Tonight Show".  Niewiele osób się wtedy nimi przejęło, a i dziś, przeszło 40 lat po tej śmiałej wypowiedzi, tylko najwięksi kinomani i krytycy zdają sobie sprawę z geniuszu Hellmana. A sam reżyser, który nie wpisywał się w kanony Hollywoodu, od wielu lat kręci kolejne perełki nie podporządkowując się ani kryteriom gatunkowym, ani gustom masowej publiczności.*

Hellman zaczął swoją przygodę z filmem bardzo wcześnie, ponieważ pierwszą samodzielną produkcję  Beast From Haunted Cave (1958 r.) nakręcił w wieku 16 lat. Ja chciałbym w kilku słowach przybliżyć jego 9 film pt.: Two-Lane Blacktop  z roku 1971. Jeden z najlepszych filmów drogi jakie kiedykolwiek powstały.  Jest "to najmniej romantyczny film drogi, jaki można sobie wyobrazić. Doprowadza on swoich bohaterów do konfrontacji i obnaża ich wszystkie iluzje". Tak pisał o nim w swoim eseju pt.: The Cylinders Were Whispering My Name: The Films Of Monte Hellman Kent Jones. Przedstawia on historię wyścigu do Waszyngtonu, w którym biorą udział Kierowca (James Taylor) oraz jego Mechanik (Dennis Wilson)  - obydwaj będący wtedy uznawanymi i popularnymi piosenkarzami z czego ten drugi był członkiem The Beach Boys - prowadzący customowego Chevroleta Bel Air '55 oraz G.T.O (Warren Oates) jadący fabrycznym Pontiakiem GTO Judge z roku 1970. A także Dziewczyna (Laurie Bird), która podróżuje z nimi autostopem.*


Film ten jest tak różny od wszystkich innych road movies, jak to tylko możliwe. Nie mamy tutaj, wspominając słowa Jonesa, romantycznej walki z systemem, jak miało to miejsce choćby w stworzonym trzy lata później The Sugarland Express Stevena Spielberga. Czy też historii Kowalskiego samotnie przemierzającego USA, aby koniec końców rozbić się o stanowe uregulowana prawne w The Vanishing Point z tego samego roku co Two-Lane Blacktop, nie wspominając już o jego wiele romantyczniejszym późniejszym remakeu z Viggo Mortensenem z 1997. Film Hellmana ze swoim surowym i realistycznym aktorstwem oraz specyficznym sposobem kręcenia - ekipa filmowa przemierzała słynną amerykańską Route 66 kawałek po kawałku kręcąc sceny w takiej kolejności, w jakiej pojawiały się w scenariuszu; sypiała w przydrożnych motelach często kręcąc nocne ujęcia aż do samego świtu i odsypiając to w ciągu dnia - jest nie tylko jednym z najważniejszych i najlepszych filmów drogi jakie kiedykolwiek zostały stworzone, ale też bardzo sugestywnym portretem Ameryki lat 70.*


Film ten pokochają wszyscy ci, w których żyłach płynie chociaż odrobina benzyny. Jest on bowiem jedną wielką opowieścią o prędkości. Prędkość (ang. speed) była nawet brana pod uwagę jako tytuł filmu, jednak z uwagi na skojarzenia z narkotykami (i nie chodzi tutaj o przeczulenie tylko o to, że w tym przypadku byłoby to zupełnie mylące) oraz zbytnią opisowość zrezygnowano z tego pomysłu. Film otrzymał równie adekwatny tytuł, który w wolnym tłumaczeniu może znaczyć "Dwupasmowa asfaltówka" (blacktop to określenie materiału, z którego wykonywane są drogi, inaczej mówiąc asfaltu).**


W przeciwieństwie do Easy Ridera - którego można uznać za protoplastę filmu Hellmana - nie  zobaczymy tutaj ani polityki, ani przemocy, ani seksu, ani narkotyków. Te rzeczy nie są potrzebne. Prędkość przyćmiewa okazjonalny seks, przemoc czy politykę. Dla jednych jest jedynie sportem, dla innych koniecznością. I właśnie z takimi osobami mamy do czynienia w tym filmie. Prędkość do tego stopnia jest głównym bohaterem filmu, że postaci w nim występujące nie mają nawet imion (the Driver, the Mechanic, the Girl and G.T.O). Nie są potrzebne. Równie nieistotna jak bohaterowie jest w filmie fabuła. Nie ma tutaj jakiegoś rozsądnego początku, ani końca historii. Nie liczy się nawet rozstrzygnięcie wyścigu, ponieważ nie dowiadujemy się kto wygrał. Liczy się droga i okazjonalne wyścigi. Nocne, nielegalne oraz te organizowane na specjalnych torach poza mijanymi po drodze miastami. Tylko to ma tak naprawdę znaczenie. Dialogi również są okrojone do granic możliwości i większość z nich opiera się na wymianach zdań dotyczących specyfikacji technicznej aut lub potencjalnych napraw. Najbardziej rozmowny jest w filmie Oates, czyli G.T.O - prywatnie przyjaciel i stały współpracownik Hellmana - jednak można go określić mianem mitomana-gawędziarza, ponieważ każdemu napotkanemu po drodze autostopowiczowi opowiada inną historię, które charakteryzują go jako zagubionego człowieka szukającego dla siebie poklasku i lubiącego imponować innym.**


Film ten nie przypadnie do gustu każdemu. Jest bardzo specyficzny jeśli chodzi o opowiadaną historię, grę aktorów, a nawet występujące w nim postaci. Jest on jednak również jednym z najlepszych obrazów życia ludzi, dla których liczy się tylko prędkość jakie kiedykolwiek powstały. Surowe i autentyczne odzwierciedlenie kultury nocnych ścigantów. Ludzi, dla których seryjny samochód, nawet piekielnie mocny, nie jest wart uwagi. Liczy się tylko to co potrafisz ulepszyć własnymi rękami i co wyciśniesz z niego na drodze. 

Moja ocena: 8/10


* Fragment opracowany na podstawie informacji z książki: Bartłomiej Paszylk, Słownik gatunków i zjawisk filmowych, Warszawa - Bielsko-Biała, 2010.
** Fragment opracowany na podstawie informacji z tekstu Shelly Boenoit w "Show Magazine" z marca 1971 roku. LINK












 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz