O !@#$%^&&^%$#$#%^&&)&^%$#$%^%$#%$^&* !!! Jestem tak zszokowany i zdegustowany tym co przed chwilą zobaczyłem, że nawet nie wiem od czego zacząć (pewnie w mowie byłoby łatwiej jednakowoż tekst pisany wymaga pewnego uporządkowania i sensu). Niemniej jednak wydaje mi się, że ten program przede wszystkim powinien zmienić nazwę z "Piekielna kuchnia" na "Patologiczna kuchnia". To co tam się wyprawia, język jakim się posługuje, elokwencja wypowiedzi i ogólny dobór materiału ludzkiego jest zastraszający!
Krzyki i wulgaryzmy to esencja tego programu. |
Ale od początku. Nigdy nie oglądałem oryginalnej wersji tego programu, bo takie udawane konkursiki, pseudo reality showy mnie nie interesują. Znam media i sposób ich funkcjonowania na tyle, żeby wiedzieć, że około 80% całości jaką dostajemy jest wyreżyserowana. Pamiętam natomiast, że oryginalna wersja skorelowana była z osobą Gordona Ramseya, którego znam z innych programów i bardzo cenię jako fachowca i lubię jako człowieka (a przynajmniej lubię wizerunek jaki stara się kreować). Jednak to co zobaczyłem na antenie Polsatu z panem Wojciechem Modestem Amaro w roli Gordona jest po prostu żałosne.
Może to i spoko gość, ale w sumie najważniejsze jest dobre pierwsze wrażenie... |
Na żałość tego programu składa się bardzo wiele czynników. Pierwszym z nich jest przede wszystkim pytanie "po co"? Nie widzę sensu w marnowaniu najlepszego czasu antenowego na pokazywanie czegoś co nie ma żadnej wartości. W tym momencie bardzo pięknie wpasowuje się tutaj cytat z jednego z odcinków "Świata według Kiepski", w którym to Wielkie Władek stwierdził, że "kulturalnie i na poziomie to w Teatrze Telewizji. Nikt tego nie ogląda. A tu jest show. Tu mają być jajca, rozumiecie. Jajca i mięcho albo won". I dokładnie z takiego samego założenia wychodzą twórcy tego programu. Nie przekazuje on nawet elementarnej wiedzy z zakresu kuchni, ani tajników prowadzenia restauracji. Jest to czysty bełkot wciąż zniekształcany wulgaryzmami (które są wypipowane), które nieustannie wypadają z ust uczestników jak i głównej gwiazdy programu. A jeśli już przy tym jesteśmy, to uczestnicy też są...hmm...no nie jest to na pewno elita narodu. Z 1000 chętnych do wzięcia w nim udziału na pewno dałoby się wybrać lepiej. Ja osobiście uważam, że albo te osoby były wybierana specjalnie pod względem charakterologicznym, ale też i aparycji, aby jak najbardziej skontrastować "kuchenny stuff" albo po prostu zostały im przydzielone określone role do odegrania. Niemniej jednak nie zmienia to faktu, że niektóre wybory, tak na logikę, to niezły absurd. Ale nie będę się pastwił nad Bogu ducha winnymi uczestnikami, bo to przecież nie ich wina, że są pazerni na pieniądze i chcą za wszelką cenę zrobić karierę w telewizji (albo dzięki telewizji). Takie czasu ;)
Czy ja już coś pisałem o krzyczeniu...? |
Wkurza mnie też i nie podoba mi się bardzo wiele innych elementów. Na przykład to niedorzeczne mówienie ciągle: "tak jest SZEF", "nie SZEF", "...SZEF"?! Ale ku**a dlaczego niby "szef"! Czy to słowo już się w języku polskim nie odmienia?! Albo ten wielki restaurator co nie wie, że się mówi "tę kuchnię" a nie "tą kuchnię". Ale w końcu żyjemy w czasach specjalizacji. Jak już jesteś super kucharzem i do tego biznesmenem, to nikt nie będzie od ciebie wymagał znajomości języka ojczystego.
No to, to już chyba lekka przesada jest :/ |
Kolejnym elementem jest, widoczna już od samych początków istnienia tego rodzaju programów, głęboko zakorzeniona obłuda jego uczestników (albo, ponownie, gra aktorska). No bo jak można po jednym dniu znajomości płakać, że się kogoś nominowało do opuszczenia programu? No nie kumam tego. Sorry, wszyscy wiemy po co tu jesteśmy - chodzi o szmal i być może karierę - i dialog w stylu, pozwolicie, że znów posłużę się cytatem ze "Świata według Kiepski", który moim zdaniem świetnie karykaturował ten nasz dziki świat, w którym żyjemy, jest co najmniej niestosowny a może nawet i absurdalny: "- Marian, powiedz mi kogo chciałbyś nominować do opuszczenia Chatki Wielkiego Władka? - Czy naprawdę muszę? - Niestety tak. Takie są reguły tej gry Marian. - Noo...naprawdę nie chcę...nooo, ale skoro już muszę to primo: Ferdynanda Kiepskiego, Halinkę Kiepską jego żonę, Waldemara Kiepskiego ich syna, Mariolę Kiepską ich córkę no iiii...Rozalię, babkę Kiepską. - Dlaczego akurat ich Marian? - No bo, strasznie ich kocham.". O płakaniu w trakcie przyrządzania posiłków już nie mówię, bo to zupełnie inna sprawa.
A to jest obleśne. |
To jednak wciąż nie jest wszystko. Kolejnym elementem, zawsze i wciąż odstręczającym mnie od prawie wszystkich polskich produkcji, jest to ich nachalne i ordynarne lokowanie produktu. No po prostu żal mi dupę ściska widząc, że w takich sprawach jesteśmy jeszcze jakieś 20 lat za murzynami (ups...Afroamerykanami...ehh...przez tę poprawność polityczną to nawet przysłowia i związki frazeologiczne trzeba będzie niedługo zmienić :/). U nas nie ma czegoś takiego jak subtelność, niuans, delikatność, czy po prostu zwyczajny dobry smak. Nie! Jak Kamis to przez 15 sekund żeby nawet renciści i emeryci, a także wtórni analfabeci dali radę zauważyć jaka to firma sponsoruje nasz wspaniały program. Jak jakaś manufaktura produkująca skorupy stołowe, to dokładnie tak samo, albo nawet dłużej, bo plebs jeszcze tej nazwy nie zna, więc jej przeczytanie zajmie mu więcej czasu. Żałosne. Po prostu żałosne.
Jedynym pocieszeniem jest to, że jej tam nie ma (przynajmniej w pierwszym odcinku) :) |
No i jeszcze to marnotrawienie jedzenia i te śmieszne porcyjki podawane w restauracjach z przewodnika Michelina. To pierwsze jest karygodne, a to drugie zwyczajnie śmieszne. Wychodzi na to,że do takich restauracji nie chodzi się po to, żeby zjeść tylko po to, żeby się polansować, bo później trzeba jeszcze jakiś kebab opierniczyć albo inną pizze po daniu, które wielkości przypomina dwa orzeszki ziemne posypane szczypiorkiem. A jeśli już mowa o gwiazdach i lansowaniu się, to strasznie słabe było też to, że wielką super star w tym akurat odcinku programu był Marek Włodarczyk, czwartoligowy polski aktor, który od czasów TVNowskich "Kryminalnych" nie zagrał nic co by mi zostało w pamięci (jeśli w ogóle coś zagrał). Hahahaha. No śmieszne po prostu.
To, że obejrzałem ten program to czysty przypadek. Następnego razu na pewno nie będzie. Gówno mnie obchodzi kto to wygra i dlaczego.
* w tym miejscu możecie sobie wstawić wszystkie znane sobie przekleństwa polskie jak i zagraniczne, których opublikować na forum publicznym mi nie wypada.
Och jak się z tym zgadzam. Obejrzałam odcinek, w którym na szczęście uczestnicy nie rozbierali się. Ale kobieta, z rzekomo piętnastoletnim doświadczeniem nie wiedziała jakie są podstawowe stopnie wysmażenia mięsa. Śmiech. Wiedza kulinarna jest na poziomie gimnazjum. Nie wspomnę o najmłodszej uczestniczce, która klnie jak szewc.
OdpowiedzUsuń