Witam wszystkich po znów za długiej, jak na mój gust, przerwie, ale cóż zrobić jak nie ma się na nic czasu... W tym miesiącu postaram się nie dopuścić do powtórzenia niechlubnego rekordu 3 postów z ubiegłego miesiąca. Z tego też względu w chwili czasu jaka mi została przed wyruszeniem do dentysty chciałbym napisać kilka słów o książce, którą kilka dni temu udało mi się skończyć czytać. Jest nią biografia jednego z najbardziej kontrowersyjnych wynalazców jacy kiedykolwiek chodzili po świecie, a jego pomysły i koncepcje do tej pory otoczone są nimbem tajemnicy. Zapraszam na recenzję książki "Władca piorunów. Nikola Tesla i jego genialne wynalazki" autorstwa Krzysztofa i Przemysława Słowińskich.
Autorzy, aby zaintrygować i przyciągnąć uwagę swoich czytelników, rozpoczynają opowieść o Tesli wzmianką o jego najbardziej szokujących i tajemniczych wynalazkach, o których wiadomo naprawdę bardzo niewiele. Rząd Stanów Zjednoczonych objął te badania klauzulą ściśle tajne. Jednak nawet z tych strzępków informacji jakie przedstawiają nam Słowińscy od razu widać, że Tesla wyprzedzał swoje czasy o jakieś 100-150 lat. Po tym rozpaleniu naszej ciekawości spokojnie przechodzą do snucia swojej opowieści od lat najmłodszych Nikoli Tesli. Przedstawiają historię jego rodziny, dom i miejscowość Smiljan, w której się wychował, aby z każdą kolejną stroną zbliżać się do momentu pierwszych pomysłów i wynalazków. A nastąpiło to już dość wcześnie, gdyż Tesla już od najmłodszych lat miał bardzo wizjonerski umysł. I mimo, że jego pierwsze wynalazki, nie były niczym spektakularnym, a czasami eksperymenty kończyły się poważnymi w skutkach wypadkami, to już wtedy można było w nim dostrzec tę "iskrę Bożą".
Z książki dowiadujemy się, że największa kariera Tesli przypada na lata, kiedy to po studiach na politechnice w Grazu, krótkiej pracy w Budapeszcie i późniejszej przeprowadzce do Paryża, gdzie był zatrudniony w tamtejszej filii firmy Thomasa Edisona pojawił się u swojego szefa w USA. Edison zatrudnił tego młodego, obiecującego inżyniera, jednak ich relacje od samego początku nie były przyjazne, a po tym jak Edison oszukał Teslę ten się zwolnił i wkrótce stał się jego największym konkurentem w dziedzinie wynalazków i wprowadzania nowych technologii.
Jednak Tesla oprócz swojego nieprzeciętnego umysłu miał też sporo cech, które utrudniły mu życie i czyniły z niego ekscentryka. Jego wyczulony słuch pozwalający usłyszeć muchę oddaloną o kilkanaście metrów często nie pozwalał mu zasnąć (w związku z tym upodobał sobie pracę w nocy). Jego mania czystości sprawiała, że kelnerzy w restauracjach, których był częstym gościem wiedzieli, że aby doprowadzić swoje, i tak już idealnie czyste sztućce do perfekcji, będzie potrzebował dokładnie 18 bawełnianych ściereczek. Choć to tylko wierzchołek góry lodowej.
Tesla był przez całe swoje życie też człowiekiem samotnym. I nie chodzi tutaj o to, że nie miał przyjaciół, bo tak nie było. Po prostu wyznawał zasadę, że tylko mężczyzna nie pozostający w związku matrymonialnym z kobietą potrafi osiągać sukcesy na polu nauki i wynalazczości.
Słowińscy przypominają także o jego ciągłych problemach z pieniędzmi, które były spowodowane głównie barkiem zainteresowania swoimi finansami jak i tym, że mimo tego, że Tesla lubił wystawne i luksusowe życie pieniądze nigdy nie były jego celem. Raczej środkiem do możliwości tworzenia nowych wynalazków i eksperymentowania.
W tej książce najdziemy masę ciekawych historii z życia wynalazcy, ogrom jego prac i wynalazków. Całą historię jego zawodowych wzlotów i upadków, a także nam współczesnych makowców, którzy w swoich badaniach całymi garściami czerpią z bogatego dorobku Nikoli Tesli, często nie potrafiąc, w XXI w., uzyskać takich wyników jak on przeszło 100 lat temu. Książka ta wydaje się ciekawą pozycją dla pasjonatów biografii, w szczególności wynalazców, a także dla ludzi lubiących doszukiwać się wciąż nowych teorii spiskowych.
Moja ocena to 6/10 (gatunkowa) i 5/10 ogólna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz