Ostatnio, po około dwutygodniowej przerwie, znów zacząłem czytać książki. Pierwszą z listy zaczętych jaką udało mi się dokończyć jest "Amerykański przekręt". I w przypadku akurat tej lektury słowo "udało " jest jak najbardziej na miejscu, bo nie pamiętam już kiedy ostatni raz czytałem książkę, która by mnie tak znudziła a losy jej bohaterów tak mało obeszły :/
Dzieje się tak dlatego, że książka nie przedstawia historii, która by nas w jakikolwiek sposób obchodziła, a jej bohater jest dla nas zupełnie obojętny. Na dodatek narracja jest prowadzona w sposób, który całkowicie przekreśla jakiekolwiek napięcie, a do tego nagromadzenie różnego rodzaju postaci, nazwisk, stanowisk powoduje, że zupełnie nie widziałem kto kim jest i po co się tam znalazł.
Ale od początku. Bohaterem książki jest Mel Weinberg autentyczny, realny oszust, który działał w Stanach Zjednoczonych na przełomie lat 60. i 70. W połowie lat 70. został złapany przez władze i po wstępnych rozmowach w zamian za uniknięcie odsiadki zgodził się z nimi współpracować. Był podobno genialnym kanciarzem, potrafił wcisnąć kit każdemu. W taki oto sposób narodził się pomysł stworzenia wielkiej prowokacji, czy też spisku - jak go zwał, tak go zwał - chodziło jednak o to aby udowodnić skorumpowanie amerykańskich kongresmenów. Na potrzeby tej akcji została stworzona fikcyjna firma pod nazwą Abdul Enterprises Ltd., a cała akcja zyskała kryptonim Abscam". Trwała na przełomie lat 70. i 80. i zakończyła się wielkim skandalem, bo w jej wyniku doszło do skazania wielu amerykańskich polityków, często bardzo wysokiego szczebla.
Mel Weinberg był postacią spajającą i nakręcającą wszystkie malutkie przekręciki i prowokacje, które wchodziły w skład tego przedsięwzięcia. Bez niego agenci nie byliby w stanie osiągnąć tak znaczącego sukcesu (albo żadnego sukcesu, bo to ludzie bez talentu do kłamania). Z książki dowiadujemy się w jaki sposób Mel zdobył doświadczenie, jak przez lata kantował przeróżnych ludzi w bardzo rozmaity sposób. Poznajemy też wszystkie tajemnice operacji Abscam wraz z fragmentami nagrań, inscenizowanymi spotkaniami podczas których przezywane były łapówki, dowiadujemy się za co były one wręczane i poznajemy cały ten proceduralny bełkot.
I w tym miejscu nasuwa mi się pytanie: po co to wszystko? Powiem szczerze, że prawie 35 lat po tym wydarzeniu, w którym tak naprawdę nie doszło do niczego zdrożnego (przynajmniej dla człowieka spoza USA - bo to że politycy są przekupni i zakłamani to wiadomo od dawna), jego streszczanie i przedstawianie w dość obszernej książce jest dla mnie zupełnie zbędne. Dodatkowo nieudolność autora w poprowadzeniu akcji tak aby zainteresować odbiorcy powoduje, że straciłem przy tej książce jedynie czas.
Podejrzewam, że film może być o wiele lepszy, ponieważ jego autorzy powinni przedstawić zdecydowanie bardziej spójną historię i prowadzić fabułę w taki sposób aby zainteresowała nas nie z powodu "doniosłości" wydarzenia, a z powodu czystej ciekawości o to, co będzie dalej. Ale tego dowiem się dopiero po seansie.
Moja ocena to 3/10 - gatunkowa i 2/10 ogólna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz