Co się zdarzyło na Oscarowej gali, czyli Academy Awards 2013

Zarzekała się żaba mułu...ale z nudów i ciekawości obejrzałem, pierwszy raz od wielu lat, galę rozdania Oscarów.

Wiele się nie zmieniło. Idiotyczne i mało śmieszne żarty prowadzącego, dużo sztucznych uśmiechów i słodzenia sobie nawzajem. Występy artystyczne (zawsze tak dużo tańczą i śpiewają?), no i wreszcie, to na co wszyscy czekają, czyli sławetne: "The Oscar goes to...". Bo tak na prawdę tylko o to chodzi - reszta to dodatek.

"Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku."

Zaczynam od oklepanego i znienawidzonego: "WITAM", ale ciężko mi znaleźć inne, równie dobre, słowo na powitanie. To trochę tak jak z demokracją, która, jak powiedział Winston S. Churchill, jest najgorszym z ustrojów, ale na razie nie wymyślono lepszego.

I tak oto okazało się, że przyszedł i mój czas na dołączenie do grona bloggerów. Długo się wahałem, ale mam nadzieję, że zagoszczę tu na dłużej.

O czym będzie? O kinie, filmie, serialach, telewizji, czyli rzeczach, które interesują mnie najbardziej. Recenzje, artykuły, spostrzeżenia, analizy...wszystko to co przyjdzie mi do głowy. Co mnie zaskoczy, zainteresuje, wzbudzi mój podziw, zachwyt, ale i obrzydzenie, złość czy śmiech. Być może pojawią się także książki, bo to kolejna pasja, ale to się jeszcze zobaczy. Jeśli już, to raczej te związane w jakiś sposób z zagadnieniami wspomnianymi wyżej.


Zapraszam wszystkich do czytania i komentowania.