Dziś zapowiadana od dłuższego czasu recenzja Urbankowej biografii Tuwima. Książka jak i autor wciąż trzymają dobry, wysoki poziom, więc nasze ponowne spotkanie okazało się całkiem przyjemne i bardzo udane. Zapraszam do przeczytania krótkiej notki na temat Księcia poetów!
Książę poetów - bo takim tytułem był określany Julian Tuwim - dla wielu wciąż pozostaje postacią kontrowersyjną. Wielokrotnie dyskredytowany za późniejsze entuzjastyczne wypowiedzi i utwory na temat komunizmu i mieszany z błotem za serwilizm wobec systemu ucisku, dla innych nigdy nie przestał być wielkim artystą. Nie da się wszak zaprzeczyć, że Tuwimem władza się wysługiwała, gdyż jak wiemy, w żadnym systemie nie ma nic za darmo i wszystkie pochwały (oraz bardzo entuzjastyczne powitanie po powrocie z emigracji), a także pomoc w sprawach, z którymi zwracali się do niego przyjaciele (i nie tylko) musiała być okupiona pewnym zadośćuczynieniem wobec zwierzchności. Z powodu początkowej fascynacji ustrojem, który z taką gorliwością został w Polsce wdrożony przez "przyjaciół" z kraju Rad, od Tuwima odwróciło się wielu jego przedwojennych przyjaciół, choć nigdy nie stracili szacunku do jego osiągnięć artystycznych.
Obecnie, po wielu latach od opowiadanych wydarzeń, niektórym oceniającym przydałaby się jednak powtórka z polskiego (i z historii). Jednym z nich jest na pewno nasz niedoszły prezydent - Paweł Kukiz, który postawił Tuwima pod pręgierzem nagrywając kilka utworów punkowych do tekstów socrealistycznych wierszy, m.in. do W Poroninie, za który, jak twierdził w filmie Ave Kukiz, nienawidzi poety i nie rozumie jak można się zeszmacić aż do tego stopnia. I wszystko było by mniej więcej w porządku, gdyż każdy ma prawo do wyrażania swojego zdania, gdyby nie jeden mały problem. Ten utwór, który budzi w piosenkarzu i polityku taką odrazę nie wyszedł spod pióra Tuwima. Pochodzi z poematu Janusza Minkiewicza Lenin w Poroninie z 1951 roku. Tak więc, panie Pawle, czytanie nie boli, czasem warto wiedzieć zanim otworzy się usta.
Obecnie, po wielu latach od opowiadanych wydarzeń, niektórym oceniającym przydałaby się jednak powtórka z polskiego (i z historii). Jednym z nich jest na pewno nasz niedoszły prezydent - Paweł Kukiz, który postawił Tuwima pod pręgierzem nagrywając kilka utworów punkowych do tekstów socrealistycznych wierszy, m.in. do W Poroninie, za który, jak twierdził w filmie Ave Kukiz, nienawidzi poety i nie rozumie jak można się zeszmacić aż do tego stopnia. I wszystko było by mniej więcej w porządku, gdyż każdy ma prawo do wyrażania swojego zdania, gdyby nie jeden mały problem. Ten utwór, który budzi w piosenkarzu i polityku taką odrazę nie wyszedł spod pióra Tuwima. Pochodzi z poematu Janusza Minkiewicza Lenin w Poroninie z 1951 roku. Tak więc, panie Pawle, czytanie nie boli, czasem warto wiedzieć zanim otworzy się usta.
Wracając jednak do samego poety i jego twórczości, to moi żądni ciekawostek czytelnicy na pewno nie pogardzą informacją, że w późniejszym etapie swojego życia Tuwim cierpiał na bardzo rozwiniętą agorafobię i czasami całymi tygodniami nie wychodził z domu, a jeśli już mu się to zdarzało, przemieszczał się po mieście taksówką jedynie w towarzystwie żony. Że jego córka była adoptowana z uwagi na strach przed konsekwencjami porodu, którego jego ukochana mogłaby nie przeżyć. Że był jednym z najgenialniejszych twórców tekstów kabaretowych i piosenek dla największych tamtych czasów (m.in. Hanka Ordonówna i Mieczysław Fogg). Przez wiele lat współpracował z kabaretem Qui pro Quo oraz był jednym z najważniejszych skamandrytów. A także wielu innych czasopism i grup artystycznych aż do wybuchu wojny ("Cyrulik Warszawski", "Wiadomości literackie", Szpargały", "Ali Baba", Nowa Polska" etc.). Jednak o tym i o wielu innych arcy ciekawych faktach z jego życia dowiecie się więcej czytając biografię poety oczywiście autorstwa Mariusza Urbanka pt.: Tuwim. Wylękniony bluźnierca, którą serdecznie polecam.
Moja ocena: 7.5/10