Oj, nie za dużo ja w tym miesiącu tych postów naskrobałem, ale jak mówi stare chińskie przysłowie nie liczy się ilość a jakość. A jak wiadomo wszystkie moje wpisy są genialne i cudowne, więc póki co jest gicioszek :]
Jednak nie powinienem chyba aż tak bardzo zaniedbywać tego mojego małego gnojowiska, bo ze smutkiem zauważam, że mi się obserwatorzy wysypują :( Ale w sumie wasza strata - idźta grasować gdzie indziej xD
Jednak wracając do meritum dziś kolej na kolejny (lubię takie powtórzenia ostatnio:]) serial niezaprzeczalnie należący do tajemniczej grupy znanej w internetach jako Kaszana Czelendż. Mowa tutaj o tworze z zaprzeszłej epoki - czyli kultowej opowieści o życiu i działalności zawodowo-hobbystycznej słynnego na całym świecie redaktora Maja (w tej roli nienagannie uczesany Leszek Teleszyński), który dostał już swoją dawkę kpin od Sokoła i Pono, jednak teraz kolej na mnie.
Powiedzcie mi jak to jest możliwe, że ten sam facet, który stworzył słynnego Hansa Klossa - w wielu kręgach kultowszego niż Borewicz i Czterej Pancerni razem z psem - mógł wydać na świat takiego klopsa jakim jak Maj?! Dla mnie to jest fascynująca historia ze świata baśni po prostu. Ale zacznijmy może od tego, że niby o co w tym wszystkim chodzi. Otóż o to, jak zapewne niewielu z Was wie, że - i tutaj opis zbliżony do źródeł producenckich:
"Polski dziennikarz, Maj, współpracujący z paryskim pismem ekonomicznym,
zbliżonym do agend prasowych ONZ, trafia na ślad działalności tajnej
organizacji "W", powołanej do życia przez pozostających na wolności
zbrodniarzy hitlerowskich. Działalność tej organizacji sprowadza się do
sabotażu, prób zdobycia broni masowej zagłady, morderstw czy przemytu
narkotyków. Maj po pierwszym zetknięciu się na terenie Wiednia i
Budapesztu z przejawami działalności organizacji "W" idzie dalej jej
tropem, odkrywając coraz to nowe powiązania i starannie przygotowane
akcje. Tytuły poszczególnych odcinków, to nazwy miast, wokół których
skupia się akcja opisana w danym odcinku."
Działa na wyobraźnię, prawda? A pomyślcie sobie jaką obietnicę szalonej rozrywki musieli czuć spragnieni przygód Bonda obywatele pracujący miast i wsi... Niestety tylko na obietnicach się skończyło, bo już w momencie telewizyjnej premiery Maj i jego włosy zostały wyśmiane i zmieszane z błotem. Ale dlaczego, zapytają ci, który nie widzieli a czuja potencjał historii, jak na przykład ci z poniższego printscreena?
Otóż dlatego, że "Życie na gorąco" i nasz absurdalny redaktor Maj są tworem niewpisującym się w żadną konwencję, wykonanym i napisanym tak tragicznie, że żaden myślący człowiek na trzeźwo nie wytrzyma dłużej niż kilka minut bez bluzgania i zgrzytania zębami. Pod wpływem i w towarzystwie, to co innego, wtedy salwy gromkiego śmiechu - nieuniknione.
A teraz przeanalizujmy co tutaj nie gra.
1. Wszystko!
No i na tym można by już było skończyć te dywagacje, ale z racji mojej długiej nieobecności pozwolę sobie na sprecyzowanie i dookreślenie moich zarzutów.
Zacznijmy więc jeszcze raz.
1. Dźwiękowca powinno się powiesić za jaja na pierwszej latarni. Nosz *urwa! Jak mnie szlag trafiał kiedy rozmowy nie było praktycznie słychać - nie to żeby bohaterowie mieli coś ciekawego do powiedzenia, ale jak już oglądam, to lubię też słyszeć fabułę - ale za to wszelkiego rodzaju "efekty" specjalne (typu strzały z korkowca i inne gromkie wybuchy), czy muzyka były słyszalne do tego stopnia, że sąsiedzi interweniowali kilkukrotnie z ostrymi narzędziami przy drzwiach klatkowych bojąc się, że ukraińska wojna bez ostrzeżenia zawitał również do nas.
2. Maj to niezaprzeczalny poliglota. Gdzie nie pojedzie, to potrafi się porozumieć z każdym. Nie ważne czy jest to język krajów istniejących, czy też wymyślonych (tak, wymyślonych, ale o tym za chwilę) - Maj dogada się zawsze i ze wszystkimi. Ale... kurcze, ja oglądając ten serial miałem podobnie, też wszystko rozumiałem. Jest to wszak dziwne, bo oprócz podstawowej znajomości polskiego, nie władam biegle żadnym innym językiem :| Czy ktoś potrafi to wytłumaczyć? TAK! Twórcy potrafią! Żeby nie silić się na napisy i szukanie naprawdę wykształconego językowo aktora, a także całej reszty aktorów, którzy znaliby chociaż jeden obcy język, zastosowali taki troszkę skrót myślowy pokazując nam obcojęzyczne napisy szyldów i inne tego typu drobiazgi, a swoim bohaterom pozwolili porozumiewać się w naszym ojczystym języku. Nawet nie pytajcie jak to absurdalnie wygląda. No groteskowo po prostu.
3. Aby pokazać nam, że mamy do czynienia z zagramanicą twórcy pomyśleli o jeszcze jednym przebiegły kroku, który natychmiast wprowadzili w życie - a czemuż by nie używać zwrotów grzecznościowych należących do danego kręgu językowego? Tak, to genialne! Robimy to!. I tak oto, Maj będąc w USA słyszy "ser", będąc we Francji "mesjer", w Austrii "her" etc. Żałosne i niepotrzebne.
4. Nazwiska. o mój Boże! Twórca postaci miał szaloną wyobraźnię. Ja przytoczę tylko jedno - Skalkator! Zatkało kakało?;>
5. Wróćmy jednak do tych miejscowości. Ja rozumiem, że twórcy chcieli pokazać kawałek świat spragnionemu kolorów polskiemu społeczeństwu, ale żeby wymyślać tak dziwne miejsca jak Tupanaca albo Malavita - swoją drogą nie wiem czy twórcy wiedzieli jakie słowo malavita ma znaczenie w języku włoskim? Może pokusili się tutaj o pewien rodzaj gry z widzem? Jeśli tak to szacun dla nich, ale mimo tego było użyć istniejących miejsc. Było by łatwiej i poważniej.
6. Sam scenariusz i pomysł tej absurdalnej postaci - nie mówię tutaj o całej historii, bo jakby nie postać Maja, to historia niewiele różni się od Bondów z lat 60-70. Jednak Majowi do Bonda tak daleko jak mnie do Obamy (w przeciwieństwie do niego jestem biały i nikt się za bardzo nie interesuje moim zdaniem). Krótko streszczając charakterystykę postaci możemy zauważyć kilka rzucających się w oczy "drobiazgów". Maj wie wszystko. Wszystkich zna. Wszyscy znają jego jako "TEGO dziennikarza z Polski" (ciekawe jest to, że wiedzą w ogóle gdzie leży Polska, ale to już pomijam, bo większość z bohaterów serialu była nawet w Warszawie i jest zachwycona tym pięknym miastem). Maj jest dziennikarzem pisma ekonomicznego, jednak bardzo dobrze zna również kręgi różnych organizacji wchodzących z skład ONZ (skąd? nie pytajcie, nikt nie wie). Maj jest lepszy od każdego z kim się mierzy. Potrafi bez problemu obezwładnić szkolonych zabójców, o zwykłych oprychach nie wspominając (swoją drogą sceny walki powinny być prawnie zakazane w filmach z tamtego okresu). Świetnie strzela z broni krótkiej jak i długiej. Nie ma oporów przed zabijaniem. Jest po prostu postacią prawie o boskich atrybutach. No i ma swoje włosy.
Mógłbym tak jeszcze długo, bo pole do popisu w przypadku tej produkcji jest szerokie jak gacie Kalisza, jednak muszę dziś jeszcze wymienić koła i napić się kawy, więc na tym poprzestanę.
Dla zapoznania się o czym mówię poniżej wklejam fragment jednego z odcinków. Jednak ostrzegam - oglądacie na własną odpowiedzialność! xD
W tym przypadku bez oceny. Brakuje skali ;)