Z racji tego, że wciąż nie udało mi się dokończyć "Imperatora" (który swoją drogą ma przeszło 850 stron, więc musicie mnie zrozumieć), to znów postanowiłem podzielić się z Wami moimi luźnymi przemyśleniami. Tym razem jednak na temat pewnego polskiego serialu. Serialu bardzo dziwnego i ostatnimi czasy bardzo zaskakującego.
Chodzi mi oczywiście o serial "Ranczo", który od momentu swojego pojawienia się na antenie telewizyjnej jedynki (chyba) został już wyemitowany w przeszło 100 odcinkach. A co w nim takiego zaskakującego zapytacie? W tym tekście postaram się to wyjaśnić.
Jest sobie pewna wieś (chyba, bo może to być też małe miasteczko) o nazwie Wilkowyje, do którego w pewnym momencie sprowadza się pewna amerykanka. Jest nią oczywiście Lucy Wilska (Ilona Ostrowska), spadkobierczyni podupadłego dworku, w którym aż do śmierci mieszkała jej babcia. I od tego momentu w Wilowyjach, a także w całej gminie dzieją się niestworzone rzeczy. Ale wszystko po kolei, bo jak to mówią - nie od razu Rzym zbudowali ;)
W pierwszych odcinkach po prostu poznajemy mieszkańców, dowiadujemy się kto trzyma władzę i jak funkcjonuje to magiczne miejsce. I mamy tutaj m.in. księdza, który lubi się wtrącić do wszystkiego (Cezary Żak), wójta, który za wszelką cenę stara się nie wypuścić władzy z rąk i jest idealnym uosobieniem pozostałości po uprzednim systemie, jest też bratem bliźniakiem księdza (oczywiście także Cezary Żak). Mamy jeszcze drobnego przedsiębiorcę budowlanego, niejakiego Więcławskiego (Grzegorz Wons), który dzięki konszachtom z wójtem jest w stanie wygrać każdy przetarg na budowlaną inwestycję w gminie. Jego żona natomiast prowadzi sklep (Dorota Chotecka), więc żyje im się całkiem nieźle. Mają jeszcze córkę, ale ona pojawia się tylko na chwilę, więc nie jest zbyt istotna w kreowaniu fabuły.
Idąc dalej napotykamy na pijaków siedzących pod sklepem, czyli Patryka Pietrka (Piotr Pręgowski), Jana Japycza (Leon Niemczyk) i później jego brata Stacha Japycza (Franciszek Pieczka), a także Hadziuka (Bogdan Kalus), którego żona - Hadziukowa (Dorota Nowakowska) - w jednym z pierwszych odcinków postanawia hodować kozy (to ważna informacja) i Solejuka (Sylwester Maciejewski), recydywistę, człowieka nie nadającego się zupełnie do niczego (to też ważna informacja) posiadacza żony i (bodajże) ośmiorga dzieci (żona Solejuka, zwana Solejukową - Katarzyna Żak, kobieta niepiśmienna i raczej nie oczytana także odniesie w tej magicznej miejscowości wielki sukces, ale o tym za chwilę). Do tej zgrai osobliwości można jeszcze doliczyć doktora Mieczysława Wezóła (Wojciech Wysocki) i jego chorobliwie zazdrosną żonę Dorotę Wezółową (Beata Kowalska), która swoją drogą doprawi później mężowi rogi z wójtem :D Kontynuując należy jeszcze wymienić bardzo ważną postać jaką jest pijak i wioskowy przegrany Jakub Kusy (Paweł Królikowski), przyszły mąż i ojciec dziecka amerykanki; dyrektorka szkoły (Ewa Kuryło), żona wójta Halina Kozioł (ViolettaZmArlak); okropną kobietę, gospodynie księdza, tzw. Michałową (Marta Lipińska).
Wyliczankę zamykają wioskowy policjant Stasiek (Arkadiusz Nader) i jego późniejsza żona barmanka Violetka (Magdalena Waligórska). Aha, zapomniałbym o sekretarzu gminy, Arkadiuszu Czerepachu (Artur Barciś). Być może pominąłem kilka istotnych osób, które pojawiają się w serialu, ale one nie są potrzebne do mojej wyliczanki, która nastąpi poniżej ;)
W pierwszych odcinkach po prostu poznajemy mieszkańców, dowiadujemy się kto trzyma władzę i jak funkcjonuje to magiczne miejsce. I mamy tutaj m.in. księdza, który lubi się wtrącić do wszystkiego (Cezary Żak), wójta, który za wszelką cenę stara się nie wypuścić władzy z rąk i jest idealnym uosobieniem pozostałości po uprzednim systemie, jest też bratem bliźniakiem księdza (oczywiście także Cezary Żak). Mamy jeszcze drobnego przedsiębiorcę budowlanego, niejakiego Więcławskiego (Grzegorz Wons), który dzięki konszachtom z wójtem jest w stanie wygrać każdy przetarg na budowlaną inwestycję w gminie. Jego żona natomiast prowadzi sklep (Dorota Chotecka), więc żyje im się całkiem nieźle. Mają jeszcze córkę, ale ona pojawia się tylko na chwilę, więc nie jest zbyt istotna w kreowaniu fabuły.
Idąc dalej napotykamy na pijaków siedzących pod sklepem, czyli Patryka Pietrka (Piotr Pręgowski), Jana Japycza (Leon Niemczyk) i później jego brata Stacha Japycza (Franciszek Pieczka), a także Hadziuka (Bogdan Kalus), którego żona - Hadziukowa (Dorota Nowakowska) - w jednym z pierwszych odcinków postanawia hodować kozy (to ważna informacja) i Solejuka (Sylwester Maciejewski), recydywistę, człowieka nie nadającego się zupełnie do niczego (to też ważna informacja) posiadacza żony i (bodajże) ośmiorga dzieci (żona Solejuka, zwana Solejukową - Katarzyna Żak, kobieta niepiśmienna i raczej nie oczytana także odniesie w tej magicznej miejscowości wielki sukces, ale o tym za chwilę). Do tej zgrai osobliwości można jeszcze doliczyć doktora Mieczysława Wezóła (Wojciech Wysocki) i jego chorobliwie zazdrosną żonę Dorotę Wezółową (Beata Kowalska), która swoją drogą doprawi później mężowi rogi z wójtem :D Kontynuując należy jeszcze wymienić bardzo ważną postać jaką jest pijak i wioskowy przegrany Jakub Kusy (Paweł Królikowski), przyszły mąż i ojciec dziecka amerykanki; dyrektorka szkoły (Ewa Kuryło), żona wójta Halina Kozioł (Violetta
Wyliczankę zamykają wioskowy policjant Stasiek (Arkadiusz Nader) i jego późniejsza żona barmanka Violetka (Magdalena Waligórska). Aha, zapomniałbym o sekretarzu gminy, Arkadiuszu Czerepachu (Artur Barciś). Być może pominąłem kilka istotnych osób, które pojawiają się w serialu, ale one nie są potrzebne do mojej wyliczanki, która nastąpi poniżej ;)
Ok, to po tym przydługim wstępie przejdę wreszcie do tego co mnie w tym serialu przeraża, bo chyba tak można nazwać fantazję jego twórców - przerażającą! Pierwszą sprawą, o której chciałbym się z Wami podzielić są wielkie biznesy jakie w Wilkowyjach wyrastają jak grzyby po deszczu. Jest to wręcz niespotykane aby w tak małej miejscowości działały tak dobrze prosperujące wytwórnia kozich serów (swoją drogą prowadzona jedynie przez jedną osobę - Hadziukową, bo mąż jedynie pilnuje kóz :D) i pierogowy biznes rodziny Solejuków. Dziwi mnie to głównie z tego powodu, że sery Hadiukowej są znane i cenione w całej Europie, a pierogarnia Solejukowej lekką ręką przynosi w niedługim odstępie czasu zysk w granicach 40-50 tys. złotych. Chciałoby się powiedzieć: "Żyć nie umierać". Drugą sprawą, też fascynującą (przynajmniej mnie) jest poliglotyzm prostej kobiety Solejukowej, która dotychczas niezdradzająca żadnych oznak umysłu w ciągu kilkudziesięciu odcinków trwania serialu z łatwością nauczyła się kilku języków obcych. Fascynujące po prostu! Kolejną sprawa jest to, że w tej wiosce zdarzyło się już chyba wszystko od wizyt biskupa po te z delegacjami z UE. Fantazja twórców nie zna po prostu granic. Inną rzeczą jest fakt, że wioskowy pijak zostaje gwiazda muzyki disco-polo (Patryk Pietrek) a inny (Solejuk) radnym czy też innym posłem (tych odcinków już nie oglądałem zbyt uważnie, bo poziom mojej irytacji zbyt często osiągał stan krytyczny). Do tego trzeba doliczyć pogadanki o feminizmie, aborcji i sposobach zapobiegania ciąży, Uniwersytet Ludowy, radio, gazetę (te dwie inicjatywy jeszcze jestem w stanie zrozumieć), próbę stworzenia country clubu we wsi dla 4-5 członków, i to, że w miejscowości, w której jest wójt porządku pilnuje tylko jeden policjant, a dzieci Solejuków są tak inteligentne, że aż zdolne do telekinezy, to już lekka przesada.
Ale to tylko takie moje małe narzekania i pewnie nikt tego nie przeczyta bo zmęczy się w połowie i sobie daruje ;) Jednak tych co dotrwali aż tutaj proszę o komentarz, bo chcę zobaczyć, czy to tylko ja jestem taki nienormalny, czy może jednak twórców odrobinę ponosi fantazja ;)
widziałam kilka lat temu w TV parę odcinków i to mi wystarczy, ale ja generalnie uciekam od polskich seriali bo za bardzo zalatują mi na tasiemce, a propos tego co napisałeś, tak scenarzystów ponosi wyobraźnia, sama pochodzę z małej miejscowości i ludzie najczęściej zamiast biznesem zajmują się plotkowaniem, monitorowaniem (patrz starsze panie w oknach)i obgadywaniem wszystkich i wszystkiego no i oczywiście na przesiadywaniu w kościele, tak że po Twoim wpisie dochodzę do wniosku, że ta wioska z Rancza musi leżeć albo w innym kraju albo na innej planecie :P
OdpowiedzUsuńW sumie masz rację z tym nieoglądaniem polskich seriali, bo z tym jest naprawdę słabo. Nawet jeśli się coś zacznie nawet nieźle (tak jak w przypadku tego nieszczęsnego "Rancza"), to później jest już tylko gorzej i po pewnym czasie człowiek myślący nie jest w stanie tego oglądać :/ A ta miejscowość rzeczywiście, chyba na innej planecie leży :D
OdpowiedzUsuńMojej mamie zdarza się oglądać ten serial i rzeczywiście zalatuje on tasiemcem. Nie zmienia to faktu, że niektóre żarty sytuacyjne są naprawdę bardzo dobre, na poziomie starych polskich komedii. Przykładowo niektóre sceny z żulami (wśród nich Leon Niemczyk), gdzie gdy przejeżdża dorożka okazuje się, że to straż pożarna, mnie bawiły do łez.
OdpowiedzUsuńNie, no oczywiście, momentami, szczególnie na początku, serial ten był naprawdę śmieszny i pierwsze dwa, no może nawet trzy sezony dało się oglądać, ale im dalej w las tym więcej drzew i obecnie uważam, że wszystkim by było najlepiej jakby się ta opowieść skończyła wtedy kiedy chciał tego twórca scenariusza, czyli w momencie ślubu Lucy i Kusego. Jednak tak się nie stało i teraz jest już wszystko na siłę wymyślane. A szkoda...
OdpowiedzUsuńNiektóre żarty są faktycznie spoko, ale poziom idiotyzmów przekroczył już wszelkie znane normy :D
OdpowiedzUsuńAle co do policjantów - ich jest więcej. W odcinku w którym jacys włoscy żandarmi przyjechali, była pokazana komenda i też zwróciłem uwagę, że jednak jest ich kilku więcej ;)
Ja pamiętam tylko te odcinki, w których był samotny sprawiedliwy - Stasiek, a jak się coś działo to po posiłki do Radzynia dzwonił :| Może później, w nowszych seriach i komisariat się rozrósł...bo teraz wszystkiego musi być więcej;) WIĘCEJ!!!
UsuńJa zatrzymałam się w połowie! Ba, nie czytam nawet komentarzy, bo się boję spoilerów - dopiero teraz kończę oglądać drugi sezon, wcześniej nigdy nie oglądałam Rancza. :) Hm, żarty są bardzo nierówne - przy niektórych akcjach zaśmiewam się do łez, przy niektórych mam ochotę strzelić facepalma, bo są tak bardzo niewiarygodne i głupie...:) A Kusy to okropna męczydupa :) Cóż, zobaczymy, jak będzie z tym u mnie dalej, mam nadzieję, że dalsze sezony nie będą mnie przyprawiać o załamanie. :)
OdpowiedzUsuńOj, może być ciężko skoro nawet pierwsze sezony (moim zdaniem najlepsze, a przynajmniej znośne) nie zawsze wydają Ci się wystarczająco dobre, to dalej, muszę Cię zmartwić, będzie tylko gorzej :( Ale mimo wszystko życzę miłego oglądania ;)
UsuńWidziałem trochę odcinków, nie wiem dokładnie ile, bo nie liczyłem, ale zazwyczaj pochodziły z różnych sezonów. Problemem właśnie są tendencje do produkcji tasiemcowej, że tak to ujmę, z uwagi na powodzenie wśród widowni. No i produkcja ta mająca maksymalnie wykorzystać owo powodzenie wzorowana jest też pewnie po części na działalności producentów zza wielkiej wody.
OdpowiedzUsuńSiłą rzeczy, jak mi się zdaje, im więcej sezonów, tym co raz gorszy poziom. Trudno utrzymać poziom, tym bardziej w polskiej telewizji, która oprócz telenowel nie ma większego doświadczenia w wielosezonwej produkcji serialów komediowo-obyczajowych, ani właściwie też innych gatunków, stąd mocne wahania. W sumie to logiczne, że gdy się nie wie kiedy przestać, kiedy zakończyć, to jakość produkcji zaczyna spadać, a serial niektórych widzów zaczyna nużyć albo od razu irytować. Inni jeśli oglądają to albo z przyzwyczajenia, bo np. czytaniem książki się brzydzą, albo z braku ciekawszych propozycji w godzinie emisji lub przegrywają bitwę o pilota i po prostu muszą oglądać, nie mają wyjścia ;-) . Właśnie łapię się na tym, że parę w miarę nowych widzianych odcinków to już nie było to, co wcześniej, było nużące.
Na początku byłam przekonana, że to idiotyczny serial i nie w ogóle sensu go oglądać, ale zmieniłam zdanie. Fakt, nie jest może zbyt realistyczny w pewnych kwestiach, ale akurat mnie to nie przeszkadza. Dzięki temu jest zabawniejszy i ciekawszy. Gdyby wszystko było zgodne z naszą rzeczywistością to Ranczo zamieniłoby się w Klan albo inne paskudztwo. W każdym razie ja lubię tę bajeczkę o przedsiębiorcach ze wsi, którzy potrafią odmienić swój los :)
OdpowiedzUsuńNo widzisz...a ja mam zupełnie odwrotnie. Na początku uważałem to za głupawą, ale jeszcze w miarę znośną rozrywkę, a później zaczęło się robić coraz gorzej. Ale tak to się dzieje jeśli komuś kto ma całościową wizję swojego "dzieła" na siłę każą to kontynuować, "bo jest oglądalność to i pieniążki będą" :(
UsuńPodobno kazali kontynuować, bo widzowie tego chcieli, co oczywiście nie zmienia faktu, że chodzi o finanse wciąż.
UsuńNo właśnie o to chodzi. Autor scenariusza miał jakiś pomysł, zamknął go i było w miarę dobrze. Ale okazało się, że ludzie podnieśli larum i chcą więcej... No to przyszli z kopertą do scenarzysty i mówią: "Pisz Pan dalej". No a że historia była zamknięta, to trzeba było fantasmagorii i różne inne idiotyzmy wymyślać. No i oczywiście dołożyć kilkanaście nowych, zupełnie niepotrzebnych postaci, bo tamte swój wątek fabularny wygrały już do końca.
UsuńNa początku oglądałam, potem miałam przerwę, ale moja współlokatorka jest fanką, więc nadrobię zaległości... Lepsze to niż M jak Miłość....
OdpowiedzUsuńMasz rację, od "M jak miłość" to niestety jest lepsze, ale swoją drogą to przykre, że TVP skazuje swoich widzów na wybór tzw. mniejszego zła... A nie ma im do zaproponowania nic naprawdę wartościowego :(
UsuńDziś już nie oglądam, ale pamiętam kilka niezłych odcinków:)
UsuńKilka, a może nawet kilkanaście niezłych momentów, bo raczej nie całych odcinków, to i ja pamiętam :D nie da się ukryć, że serial miał potencjał, ale został zniszczony przez polskie realia i specyfikę rynku medialnego.
UsuńWidziałem jakąś tam częśc pierwszego sezonu . Jak dla mnie, chujnia kompletna i jeśli się nawet miał ,,zepsuc'', to i tak bez znaczenia. Oby zdechł.
OdpowiedzUsuńZwięźle, ale jakby prawie w sedno. Choć moim zdaniem odrobinę zbyt dosadnie ;)
Usuń