Oscary, Oscary i po Oscarach - można by rzec. Ja po raz kolejny, drugi rok z rzędu nie śledziłem ceremonii. Rok temu bo mnie to gówno wszystko obchodziło. W tym roku, bo zasnąłem xD Ale tym razem, w przeciwieństwie do poprzedniej gali byłem przygotowany :] Obejrzałem prawie wszystkie filmy nominowane w kategorii Najlepszy film (oprócz "Selmy", bo nigdzie znaleźć nie mogłem i "Boyhooda", bo wydaje mi się, że kręcąc taki gniot o życiu trzeba znać umiar i ograniczyć się do tych racjonalnych ~ 90 minut, a nie walić prawie trzygodzinny film). Ale do rzeczy.
Jak ja to wszytko postrzegam swoim okiem laika-ignoranta?
Kategoria Najlepszy Film:
Wygrał: "Birdman" (moje zdanie znacie - bez debilnych sztuczek Jedi dałbym 8, może nawet 9 i uznał, że to w pełni zasłużona nagroda, ale ja widocznie do takiej sztuki nie dorosłem jeszcze. Może to i dobrze...)
Powinien wygrać: Nie mam pojęcia. Dla mnie bez różnicy, bo jedyny film jaki z tej gromadki zrobił na mnie wrażenie nie miał szans na Oscara ("Gra tajemnic").
Kategoria Najlepszy aktor:
Wygrał: Eddie Redmayne (nagroda wydaje się zasłużona, kreacja naprawdę spektakularna, ale czy na pewno...? Takiego "wykręconego" gościa zagrać jest trudno, ale już sama jego "wykręconość" jest na tyle rzucająca się w oczy, że niewiele więcej trzeba. Natomiast zagranie kogoś zwyczajnego w sposób genialny jest doceniane zdecydowanie mniej, ale to temat na inną dyskusję).
Powinien wygrać: Bennedict Cumbetbatch (tak, wciąż będę się przy tym upierał, wolno mi) albo Michael Keaton (naprawdę świetna kreacja).
Kategoria Najlepsza aktorka:
Wygrała: Julianne Moore (gówno mnie to obchodzi).
Powinna wygrać: gówno mnie to obchodzi.
Kategoria Najlepszy aktor drugoplanowy:
Wygrał: J. K. Simmons (no i brawo, należało mu się, świetnie zagrał psychola!).
Mógł wygrać: Edward Norton (bardzo przekonująca kreacja).
Kategoria Najlepsza aktorka drugoplanowa:
Wygrała: Patricia Arquette (gówno mnie to obchodzi).
Powinna wygrać: gówno mnie to obchodzi.
Kategoria Najlepszy reżyser:
Wygrał: Alejandro González Iñárritu (mało mnie to obeszło, nie znam gościa).
Powinien wygrać: w tym roku nie mam swoich typów, ale z czystej przekory postawię na Mortena Tylduma xD
Kategoria Najlepszy scenariusz oryginalny:
Wygrał: "Birdman" (no i brawo!)
Mógł wygrać: wielkiej konkurencji to on nie miał, a jedyny film, który mógłby aspirować do tego lauru to ten, którego nie widziałem ("Wolny strzelec").
Kategoria Najlepszy scenariusz adaptowany:
Wygrał: "Gra Tajemnic" (wreszcie słuszna decyzja);
Mógł wygrać: konkurencji brak!
Kategoria Najlepszy film nieanglojęzyczny:
Wygrał: "Ida" (no i brawo!).
Mógł wygrać: nie wiem, żadnego, łącznie z tym naszym nie oglądałem.
Reszta kategorii już tak naprawdę większości z nas (a już w szczególności mnie) obchodzi tyle co zeszłoroczny śnieg, więc na tym poprzestanę. W razie czego inni, lepsi blogerzy podają wszystkie, zawsze możecie u nich sprawdzić :]
A jak Wam się podobają wyniki? Jakieś zaskoczenia? Pozytywne, negatywne? Jak chcecie pogadać to piszcie komentarze :]