Lubicie piłkę nożną? Szanujecie piłkarzy i darzycie ich sympatią za setki litrów potu wylanych na treningach i zasługi podczas meczów? Sugerujecie się ich wyborami i chcecie mieć wszystko co wasi idole (oczywiście w granicach konta bankowego)? Jeśli tak, to ta książka powinna Was zawrócić z tej drogi. Ta książka wszak powinna nosić tytuł "Futbol obrzydzony", ale jeśli chcecie wiedzieć dlaczego, musicie zagłębić się w tekst, który dla Was stworzyłem :D
Miałem nie pisać recenzji tego gniota, ale stwierdziłem, że skoro i tak nie mam nic lepszego do roboty, to mogę wylać odrobinę jadu na kogoś kto i tak nie chce się podpisać własnym imieniem i nazwiskiem. Bo jeśli nie wiecie to ja Wam zaraz szybciutko wszystko powiem, że ten kawałek łajna napisał "anonimowy piłkarz Premier League". Ot, i wszystko. Tak, tak, wiem, on to zrobił dlatego, że pod własnym nazwiskiem było by mu nieswojo wylewać kubłów pomyj na głowy swoich kolegów z boiska, trenerów, menadżerów, agentów, prezesów etc. Wszystko pięknie ładnie. Ale czy aby na pewno ładnie? Mnie tam się taki zabieg nie podoba. Ale to jedynie moja opinia. Przejdźmy jednak do treści.
Książka jest podzielona na dziesięć rozdziałów pt.: "Pierwsze kroki", "Trenerzy", "Kibice", "Media", "Taktyka", "Sława", "Agenci", "Pieniądze", "Złe zachowanie", "Nadciąga koniec...". Posiada także, a jakże by inaczej, przedmowę, w której piłkarz wyjaśnia nam jakie były przyczyny powstania tej książki (i inne pierdoły). Że niby wszystko zaczęło się od artykułów pisanych do gazety, i że wpadł na pomysł żeby swoje "doświadczenie zawodowe" przekazać potomności w formie książki. Ot, i całe aj waj, jak mawiają Żydzi. Ale miało być o treści. Wracając więc do meritum, w książce tej znajdziemy kilkanaście stron na każdy z zaprezentowanych powyżej tematów będących tytułami poszczególnych rozdziałów. Autor we w miarę (W MIARĘ! i nic poza to) zajmujący sposób opisuje swoje doświadczenia związane z początkami kariery, z trenerami, z tym jak ważna jest w futbolu taktyka, ile dają (ile płacą?) kibice, do czego są potrzebne (albo i nie) media, czym zajmują się (i ile za to dostają) agenci etc. Jednak tym co rzuca się już na samym początku w oczy są pieniądze. Wszystko w tej książce (a co za tym idzie w piłce nożnej) kręci się dookoła kasy. I to w chuj wielkiej kasy. Tak wielkiej, że czasami aż niewyobrażalnej (a przynajmniej tak jest w Premier League). I wiecie co jest w tym najgorsze? Że tę kasę dostają piłkarze... Wszak z tego co przeczytałem, są to niekiedy debile i tępaki, którzy nie dość, że nie potrafią jej należycie spożytkować (trwonią bez sensu na pierdoły, które są im do niczego nie potrzebne) to jeszcze nie potrafią na niej zarobić (inwestują w z góry przegrane biznesy) i po wielu latach kariery na najwyższym światowym poziomie okazuje się, że są zadłużeni albo w najlepszym wypadku tylko spłukani. To przykre, ale taka jest prawda.
Nie będę się więc dalej rozpisywał nad tą pozycją rynku wydawniczego, a jako podsumowanie napiszę tylko jeden jedyny fakt, który utkwił w mojej głowie po jej lekturze, a mianowicie rachunek na 130.000$ za jeden wieczór w dyskotece. Wiem, że wielu z Was może się wydawać, że jestem po prostu zazdrosny. Nie
mylicie się. Taka jest prawda. Jestem zazdrosny w chuj, bo uważam, że
piłkarze są nieziemsko przepłacani, a co za tym idzie nie wiedzą co z tą kasą
zrobić, bo mają jej po prostu za dużo i żyją ponad stan, co jak wiadomo nigdy nie kończy się dobrze.
Moja ocena - 4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz