środa, 27 grudnia 2017

[241] Książka: "Szpony i kły. Wiedźmin" - praca zbiorowa (2017)

W grudniu zeszłego roku minęło trzydzieści lat, kiedy po raz pierwszy mieliśmy okazję poznać jednego z najpopularniejszych (najpopularniejszego?) polskich bohaterów popkultury. To właśnie w grudniowym numerze "Nowej Fantastyki" z 1986 roku zadebiutował Andrzej Sapkowski ze swoim opowiadaniem "Wiedźmin", a tym samym zaprezentował Światu wiedźmina Geralta z Rivii, Białego Wilka, Rzeźnika z Blaviken, który zawładnął sercami i umysłami setek tysięcy (milionów?) fanów na całym świecie.

Do tej pory Sapkowski uraczył nas kilkunastoma opowiadaniami opublikowanymi w tomach Miecz przeznaczenia, Ostatnie życzenie oraz Coś się kończy, coś się zaczyna, pięcioma tomami składającymi się na tzw. Sagę o Wiedźminie (której to nazwy autor bardzo nie lubi) oraz luźną powieścią, której akcja dzieje się gdzieś między opowiadaniami a sagą pt. Sezon burz. Jednak o wiedźmina upomnieli się również inni twórcy, bo stał się postacią niemalże kultową. I tak oto powstał komiks autorstwa Macieja Parowskiego i Bogusława Polcha, film oraz serial opowiadający o losach Geralta, a także trzy części gry wyprodukowanej przez CD Projekt (która na potrzeby pracy nad wiedźminem powołała do życia całkiem odrębny dział pod tytułem CD Projekt Red). A Netflix już pracuje nad stworzeniem serialu na podstawie prozy Sapkowskiego w reżyserii Tomasza Bagińskiego. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko z niecierpliwością wyglądać daty premiery. Warto jeszcze wspomnieć o Opowieściach ze świata wiedźmina, zbiorze opowiadań pisarzy rosyjskich i ukraińskich stworzonym w hołdzie dla mistrza. Pewnie coś przeoczyłem, ale sami musicie przyznać, że to i tak całkiem sporo.

Z tej okazji, wspomnianego 30-lecia, wydawnictwo SuperNowa, które od początku patronowało prozie Sapkowskiego, postanowiło ogłosić konkurs na opowiadanie dziejące się w świecie, który zamieszkują Geralt, Yennefer, Ciri i reszta bohaterów wykreowanych przez ASa. Kilkanaście najlepszych miało znaleźć się w tomie mającym uświetnić ten okrągły jubileusz. I takim oto sposobem trzymam w ręku zbiór pt.: Szpony i kły, na który składa się 11 tekstów, które najbardziej przypadły do gustu jury konkursu.

Tomik, po kilku słowach Sapkowskiego oraz przedmowie redaktora (naczelnego) "Nowej Fantastyki" Marcina Zwierzchowskiego rozpoczyna opowiadanie "Kres cudów" Piotra Jedlińskiego, które, co możemy wyczytać z przedmowy, wygrało cały konkurs. Werdykt jest to dziwny, bo choć opowiadanie to, jako jedno z nielicznych, opowiada o losach Geralta i Jaskra, to pierwszym co się w nim rzuca w oczy to zdecydowany przerost formy nad treścią. Autor zupełnie niepotrzebnie sili się na manierę tak umiejętnie stosowaną przez Sapkowskiego - pewna archaizację stylu i sposób mówienia dopasowany do proweniencji i zawodu postaci mówiącej. U Sapkowskiego było to tak naturalne, że nie zwracało się na to uwagi. Tutaj męczy i rozprasza sprawiając, że lektura staje się bardziej kanciasta, jakby połamana. Brak jej płynności, bo co i rusz natrafiamy na tego typu kwiatki: "Ów fenomen zwrócił mą uwagę z miejsca, ledwiem wraz z krasnalami..." i skąd mu się tam te krasnale wzięły? Sapkowski zawsze pisał o krasnoludach. O krasnalach nie było mowy i jeśli to ta sama rasa tylko Jedliński zmienił jej miano, to szczerze współczuję wszystkim krasnoludom, a jeśli coś zgoła odmiennego, to... trzeba było to sobie darować, albo jakoś krótko scharakteryzować kto zacz owe krasnale. Przechodząc do fabuły, opowiadanie również w tej materii nie błyszczy jakoś specjalnie, choć jest mu chyba najbliżej do tego, co i w jaki sposób zwykł tworzyć Sapokwski. Całość jest dobra, jednak mnie to nie przekonuje. Wolę niedorobioną oryginalność niż liche naśladownictwo.

Pozostałe opowiadania już w dużo większym stopniu stawiają na oryginalność i pomysł wykorzystania postaci zupełnie pobocznych, często przez Sapkowskiego jedynie wspomnianych z imienia. Tak dzieje się w drugim opowiadaniu tomu pt.: "Krew na śniegu. Apokryf Koral" Beatrycze Nowickiej. W tym tekście również mamy do czynienia z Geraltem, jednak towarzyszy mu Lytta Neyd, lepiej znana jako Koral, który to przydomek otrzymała za sprawą pomadki do ust, jedna z magiczek, która zginęła na wzgórzu Sodden w walce z Nilfgardem. Całe opowiadanie zaś jest bardzo zręcznym rozwinięciem wzmianki Geralta na jej temat w opowiadaniu "Coś więcej", w którym była mowa o tym, że za jej sprawą najpierw spędził tydzień w lochu, a kiedy przyszedł wyjaśnić sprawę kolejny tydzień spędził razem z nią w łóżku. Oczywiście fabuły w tym opowiadaniu jest znacznie więcej, jednakowoż za sam pomysł - czapki z głów. Jest to również, moim zdaniem, jedno z najlepszych opowiadań w całym tomie. Ciekawe i bardzo zręcznie napisane. Bez silenia się na formę, ale o zajmującej treści.

"Ironia losu" - trzecie opowiadanie z tomu - autorstwa Sobiesława Kolanowskiego w bardzo dokładny sposób rozwija i charakteryzuje jedynie wspomniane przez Sapkowskiego stworzenia jakimi są latawce. I choć trochę zbyt szybko się zaczyna, trafiamy wszak niemal w sam środek wydarzeń a akcja całego opowiadania dzieje się na przestrzeni niespełna kilkunastu do kilkudziesięciu minut, to jest ono bardzo ciekawie i sprawnie napisane.

W czwartym opowiadaniu autorstwa Nadii Gasik pt.: "Co dwie głowy..." spotykamy dwoje zajadłych przeciwników w poglądach i słownych potyczkach jakimi od zawsze byli dla siebie czarodziejka Triss Merigold i wiedźmin Lambert, który nie zwrócił się do niej nigdy inaczej niż za pomocą nazwiska. Tych dwoje wspólnie wyrusza przeciwko mantikorze terroryzującej pewną kopalnię pod Dorian. Opowiadanie choć bez większych fajerwerków fabularnych czyta się dość dobrze, choć z pewnością nie będzie należeć do moich ulubionych.

Kolejnym tekstem jest "Skala powinności" Katarzyny Kielicz, w którym poznajemy niewistę imieniem Narsi i wiedźmina Coena oraz ciekawą relację jaka się między nimi rodzi na wiedźmińskim szlaku. Ciekawa rzecz i również starająca się zapełnić początek biografii postaci, o której wiemy niewiele, a mianowicie najmłodszego z wiedźmaków.

Następne opowiadanie - "Bez wzajemności" autorstwa Barbary Szeląg - jest o miłości, a jego bohaterami są Jaskier, starsza siostra Essi Daven, Ellen oraz trzeci bard Vlado. Bez rewelacji do tego stopnia, że kilka dni po lekturze nawet nie pamiętam treści.

Za to "Lekcja samotności" Przemysława Gula, mimo iż za bohaterów ma postaci zupełnie mi nie znane, poza wspomnianą jedynie w treści tegoż Triss Merigold, jest na tyle oryginalne i poruszające, że zapada w pamięć na długo. Jego akcja toczy się w dwóch płaszczyznach czasowych. Bohaterami są adeptka szkoły magii Cyria oraz jej sroga mistrzyni Rina Tnis zwana Wiedźminką. Po krótkim wprowadzeniu, którego głównym aktorem jest Cyria przechodzimy do pouczającej lekcji jaką daje swojej uczennicy Rina referując jej wycinek swojej biografii. Tutaj ponownie poznajemy kolejny fragment przebiegu bitwy pod Sodden widziany z zupełnie innej perspektywy. Opowiadanie co najmniej na pierwszą piątkę jeśli nie trójkę.

Tomasz Zliczewski jest autorem "Nie będzie śladu". Opowiada ono historię Graddena, który przygarnął po wojennej zawierusze nilfgardzkiego chłopca. Historia o człowieczeństwie i bestialstwie, o dobru i złu w najczystszej postaci. Temat zacny, jednak całość nie zapada w pamięć.

W "Dziewczynie, która nigdy nie płakała" Andrzej W. Sawicki opowiada dalsze losy Tourviel, ekfki którą pamiętamy z opowiadania "Kraniec świata". Ta wściekła na cały ludzki świat przedstawicielka starszej krwi, której Geralt złamał nos, trafia poważnie ranna na ludzka karawanę. Ludzie, mimo niedaenych zatargów i okrucieństw jakie obie rasy wyrządzały sobie podczas wojny, postanawiają zaopiekować się stworzeniem starszej krwi, a ta odwdzięcza im się w nieoczekiwany chyba dla obu stron sposób. Warte uwagi na tyle, żeby znaleźć się w moim top pięć.

"Ballada o kwiatuszku" Michała Smyka jest o tyle zaskakujące co... dziwne. Jego bohaterem jest wszak duch Jaskra, który zostaje powoływany do życia w momencie kiedy jedna z jego byłych kochanek odbywa stosunek seksualny z innym. I funkcjonuje tylko wtedy, kiedy ta zaznaje cielesnych uciech... do czasu. Po chwili okazuje się jednak, że dziewczynie dzieje sie krzywda, a mężczyzna, którego wybrała nie jest dla niej odpowiedni. Bije ją, wykorzystuje i poniża. Jaskier zapewniał ją jednak, że kiedy tylko będą w niebezpieczeństwie zawsze przybędzie jej z pomocą... i po śmierci ma ku temu sposobność. Nie zmienia to jednak faktu, że jego bytność na ziemskim padole pozostaje ograniczona do chwil miłosnych figli byłej kochanki. Oryginalne. A nie jest to jedyne zaskoczenie jakie niesie ze sobą tekst Smyka.

Na zakończenie dostajemy opowiadanie tytułowe, a mianowicie "Szpony i kły" Jacka Wróbla. Ten tekst, podobnie jak "Ballada o kwiatuszku" jest szalenie oryginalny i już za sam pomysł należą się autorowi słowa uznania. Traktuje on wszak o pierwszym zadaniu Białego Wilka z perspektywy... strzygi, czyli księżniczki Addy, którą Geralt miał odczarować w opowiadaniu "Wiedźmin". To opowiadanie również ląduje w moim top pięć.

Cały tomik jest bardzo ciekawym i, myślę pożądanym przedsięwzięciem, bo skoro Sapkowski tak mocno wzdraga się przed pisaniem i wydawaniem kolejnych tomów, to czemu nie oddać pałeczki wielbicielom jego prozy i nie stworzyć czegoś w rodzaju fanfiction znanego choćby z Gwiezdnych Wojen czy Harry'ego Pottrea. Ten tom jest bardzo dobrym zaczątkiem i miejmy nadzieję nie pozostanie jedyny.



Moja ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...