niedziela, 25 stycznia 2015

[101] Film: "Birdman" (2014)

Miałem nie pisać, bo wszyscy piszą, a podstawowa zasada pisania recenzji jest taka, żeby schować palce do szuflady, jeśli nie ma się nic odkrywczego do napisania. Jednak tak czytam... i czytam te Wasze wpisy i widzę, że być może mam do powiedzenia coś odkrywczego o tym obrazie.

Lecę bo chcę, lecę bo życie jest złe...

Zacznę może od tego, że jest to film, w którym Michael Keaton gra tak naprawdę samego siebie, starą, nic już dziś nie znaczącą gwiazdę jednej kiczowatej postaci sprzed kilkudziesięciu lat... Naprawdę? Myśleliście, że będę Was jeszcze raz tym katował? Walić fabułę i te dyrdymały, które każdy wypisuje z taką czcią. Mnie interesuje tak naprawdę tylko jedno. I tylko jedno mnie w tym filmie wkurza. O co, do cholery chodzi z tymi sztuczkami Jedi!?


Jak mi ktoś odpowie, to napiszę dalszą część recenzji ;)















Ok, żartowałem. Ale żeby się nie powtarzać, to wiele więcej nie da się napisać. Film jest ciekawy, porusza interesujące kwestie i charakteryzuje się aktorstwem na wysokim poziomie. Tylko o co KU**A chodzi z tymi sztuczkami Jedi!. Ups, pardąsik, znów to zrobiłem. Po raz kolejny. No nic, pozostaje mi chyba napisać do reżysera/scenarzysty. A póki co...

Też nie kumam tej sztuczki Jedi. A idę w ch*j...

Moja ocena 6/10 (-2 za sztuczki Jedi)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...