wtorek, 4 listopada 2014

[30] Serial: "Na krawędzi" (2012-2013)

Dziś po raz kolejny zapraszam Was na recenzję naprawdę ciekawego polskiego serialu kryminalnego, tym razem produkcji Polsatu. Tym serialem jest "Na krawędzi". Początkowo byłem do niego nastawiony bardzo sceptycznie. Szybko jednak zmieniłem zdanie. Dlaczego? Zapraszam na recenzję!

Marta Sajno i komisarz Kamiński

Zacznę może od części pierwszej, a drugą zrecenzuje w kolejnym poście. Mamy w niej do czynienia ze zbrodnią z przeszłości. W mieście pojawia się dojrzała (po 40tce), piękna, zamożna kobieta - Marta Sajno (Urszula Grabowska). Po jakimś czasie okazuje się, że jej głównym celem, po powrocie z Kanady do ojczystego kraju, jest rozwikłanie zagadki z przeszłości, a przy okazji ukaranie 4 mężczyzn, obecnie na bardzo eksponowanych stanowiskach, uwikłanych w te tajemniczą historię sprzed ponad 20 lat zamieszanych. Historię, która odcisnęła ogromne piętno na młodej Marcie Sajno (wtedy Orpik). Drugim wątkiem są zabójstwa młodych dziewczyn porywanych i mordowanych przez handlarzy żywym towarem, dla których Sajno otworzyła specjalny ośrodek, La Femina, który ma zapewnić im bezpieczeństwo i ochronę. Żeby nie spojlerować za bardzo, więcej napisać nie mogę. Dodam tylko, że ten 13 odcinkowy serial jest jedną spójną całością. Każdy odcinek to element jednego wielkiego śledztwa. Jest to coś w rodzaju "The Killing" a nie, na przykład "Castle'a". 

Tomasz Kamiński i Tamara Madejska - byli kochankowie

Mogę natomiast napisać, i to całkiem sporo o obsadzie. Zacznę może od pani Sajno vel Orpik, w którą, jak już wspomniałem, wcieliła się Urszula Grabowska, której za bardzo nie znam i pamiętam ją jedynie z epizodu w "Glinie". I niestety muszę przyznać, że nie zachwyciła mnie jej kreacja. Była taka jakaś miękka, a przecież miała być twarda - życie ją tego nauczyło. Nie chce mi się za bardzo roztrząsać jej kreacji, napiszę jedynie, że zdecydowanie bardziej pasowałaby mi do tej roli Magdalena Cielecka. Ona potrafi grać zimną, twardą sukę, która jest również bardzo przystojną kobietą. Ale idźmy dalej w stronę minusów. Kolejnym i chyba największym jest tutaj postać prokuratora Marka Frydrycha, w którego żałośnie i beznadziejnie wcielił się Mateusz Damięcki. Każde jego pojawienie się na ekranie budziło mój gniew i chęć walnięcia go w twarz. Na szczęście scen z jego udziałem był stosunkowo niewiele. Dalej będzie już tylko neutralnie albo dobrze. Przejdę może do tych pośredni postaci. Córka Marty Sajno, Anna Sajno była odgrywana przez Marię Niklińską, która miała również swój epizod w niedawno recenzowanym przeze mnie "Instynkcie", tutaj dostała naprawdę sporo do grania. I była to gra nawet niezła, a dodatkowo walory cielesne sprawiały, że w jakiś sposób jej obecność na ekranie oddziaływała na mnie pozytywnie. Na całkowity plus natomiast zasługują prawie wszystkie pozostałe postaci ze szczególnym uwzględnieniem Przemysława Sadowskiego, którego do tej pory bardzo nie lubiłem, natomiast tutaj stworzył jedną z moich ulubionych postaci, czyli bodajże podkomisarza Andrzeja Czyża (nie mam pewności co do stopnia), zblazowanego, samotnego faceta w wygniecionym płaszczu (czasami się zastanawiałem, czy ludzi tworzący jego postać nie wzorowali się odrobinę na poruczniku Columbo), z siwymi włosami (trochę chyba za wcześnie, ale widocznie taka praca) i nieodzownymi kanapkami (tutaj też były kanapki, ale dookoła nich byłą cała legenda, i nie były tak obleśnie przeżuwane jak w "Nowej", więc jest ok). Kolejną postacią, która mimo stania "na krawędzi" (był to swego rodzaju człowiek od brudnej roboty i, w zależności kto mu zapłacił, wykonywał rzeczy w dobrej lub w złej sprawie, choć tutaj częściej w dobrej), mi się podobała był Robert "Protas" Protasiewicz świetnie zagrany przez Łukasza Simlata. Można by tak wymieniać bez końca, bo i Maja Hirsch grająca policjantkę Tamarę Madejską i Marek Bukowski wcielający się w szefa jednostki technik operacyjnych - Tomasza Kamińskiego i ich kolega z wydziału zabójstw "Hrabia" Potocki grany przez Jakuba Wieczorka, a także Mirosław Baka (mecenas Karski), Krzysztof Pieczyński (Ryszard Kołtun vel Wolański), Mariusz Bonaszewski (prokurator/mecenas Niemczyk), Krzysztof Stelmaszczyk (sędzia Zawada), Jacek Kopczyński ("Cichy" ochroniarz Marty Sajno) i wielu, wielu innych aktorów spisało się naprawdę nieźle. 

Kołtun vel Wolański i "Protas"

Naprawdę świetny scenariusz (Andrzej Borowik i Maciej Dutkiewicz), z wieloma niuansami, drugim i trzecim dnem historii, zagadkami, meandrami fabuły, również zasługuje na pochwałę. Także Maciej Dutkiewicz nauczył się czegoś o reżyserowaniu seriali kryminalnych od czasów "Defektu" (2003) i tym razem idzie to naprawdę sprawnie. Jednym z niewielu mankamentów całej historii jest bardzo słaba muzyka i piosenki. Kawałki wykonywane przez polskich artystów w języku angielskim i napisane chyba specjalnie do tej produkcji zupełnie nie dają rady i często zamiast potęgować pożądany nastrój, to jedynie go rujnują. 

Czyżu i "Hrabia" Potocki

W serialu pojawia się również wiele scen z nagimi kobietami i sporo seksu. W nich najczęściej można zobaczyć Maję Hirsch a także w drugiej części Kamillę Baar. Choć jednak jeśli popatrzeć na to obiektywnie, to nie każda z nich jest wymuszona przez fabułę  niekiedy wydaje się, że to epatowanie erotyką jest trochę na wyrost, aż do przesady.

prezes Leszczyński i Anka Sajno

Nie chcę już przynudzać, więc napiszę jeszcze tylko jedną rzecz. A mianowicie chodzi mi o jedną, straszną niedoróbkę wynikającą albo ze zbyt bujnej wyobraźni twórców, albo zza małego budżetu. Chodzi mi o scenę, w której w początkowych sekwencjach mamy do czynienia z samochodem marki BMW 6 cabrio a kiedy po wypadku leży już kołami do góry jest to jakiś złom ze szrotu, w którym ktoś nawet felg na odpowiednie nie wymienił (najpierw aluminiowe obręcze, a później jakieś żałosne stalówki). Pewnie nikt oprócz mnie w tym kraju nie zwrócił na to uwagi, ale mnie takie drobiazgi wyprowadzają z równowagi. No i już na totalny koniec, trochę słabo wyszło odmładzanie bohaterów w retrospekcjach. Oni wciąż wyglądali na starych, tylko mili po prostu tupeciki na głowach i więcej makijażu. No ale to są drobiazgi, które nie wpłynęły jakoś bardzo na całościowy odbiór serialu, więc zostają twórcom wybaczone. 


Podsumowując, serial "Na krawędzi" okazał się bardzo miłym zaskoczeniem, z naprawdę rozwiniętą i pogmatwaną fabułą, która była umiejętnie dozowana przez twórców do wywołania w nas jak największego zaciekawienia i napięcia. Polecam jaki solidną konkurencję dla światowych hitów. 

Moja ocena 8/10


8 komentarzy:

  1. Zaczynam się bać o Ciebie. Jest taka pewna zasada, że im dłużej oglądasz coś co Ci przeszkadza, tym bardziej się do tego przyzwyczajasz (patrz ja i książki dla młodzieży, w jednej się nawet zakochałam :D). Zaczynasz się przyzwyczajać do pewnego standardu, przestaje on Cię razić w oczy, bo się z nim oswoiłeś. Owszem, istnieje prawdopodobieństwo, że o są naprawdę dobre produkcje, ale biorąc pod uwagę Twoje wymagania, jestem skłonna zaryzykować i powiedzieć, że zaczynasz sie oswajać z polskimi produkcjami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie prawda. Patrzę na to wszystko bardzo obiektywnie i krytycznie i jestem w stanie wytknąć producentom każdy błąd i pomyłkę, ale co ja zrobię, że akurat te produkcje są naprawdę dobre. Napiszę jeszcze pozytywnie o "Paradoksie" i oczywiście"Na krawędzi 2", ale teraz oglądam "Defekt" z Frączewskim i Cielecką i jest to bardzo słaby serial. takie niskie 4/10, więc nie mów mi, że gubię standardy tylko odłóż książki dla młodzieży i obejrzyj wreszcie coś w całości, ale nie jedynie 20 sekund :P

      Usuń
    2. Jak mi pojechał... CHAAAM!

      Usuń
    3. Za późno, już się na dzielni rozniosło :D

      Usuń
    4. No trudno, będę musiał chodzić z bejsbolem :/

      Usuń
  2. Ja w ogóle jestem nastawiony sceptycznie do wszystkich polskich produkcji telewizyjnych. Stare seriale jeszcze potrafiły mnie przyciągnąć do ekranu, Sfora itp, ale ostatnio to już nawet nie sięgam. Ciekaw jestem jedynie Watahy, ale też jakieś szczególnego ciśnienia na nią nie mam. Na Krawędzi, mimo zachęty, raczej sobie na razie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz. Ja natomiast lubię polskie seriale. Mają taki inny klimat niż te zagramaniczne i jeśli do tego są dobrze zrobione, to jestem jak najbardziej na tak!

      A "Wataha" też jest spoko. Wczoraj widziałem 4 odcinek i póki co jest naprawdę dobrze. Coraz więcej wątków, a odpowiedzi na wcześniejsze pytania przynoszą zupełnie nowe. Bardzo ciekawy serial. Polecam. Jeszcze dwa odcinki i postaram się skrobnąć jakąś recenzję z całego pierwszego sezonu.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...