Niespełna tydzień temu zaproponowałem Wam ciekawy pomysł i jego zdecydowanie gorsze wykonanie w debiucie literackim Marcina Ciszewskiego pt.: www.1939.com.pl. Dziś kolej na jego rozwinięcie, czyli drugą część cyklu "www", a mianowicie www.1944.waw.pl.
Z przykrością muszę stwierdzić, że jubileuszowa, dwusetna recenzja książki będzie dotyczyła ni mniej ni więcej, ale srogiego rozczarowania czytelniczego. O ile część pierwsza miała w sobie potencjał ciekawego pomysłu i kilku poprawnie, choć bardzo schematycznie naszkicowanych bohaterów, a kulały w niej jedynie wątki obyczajowe (w tym, całkowicie niepotrzebne wątki miłosne) oraz niektóre rozwiązania fabularne szczególnie w samej końcówce, o tyle część druga nie ma nam do zaproponowania już żadnej z powyższych zalet, a jedynie te same i kilka nowych wad.
Ale od początku. Fabuła jest nad wyraz prosta (a przynajmniej tak może się wydawać po przebrnięciu przez kilkadziesiąt początkowych stron). Masi bohaterowie, którzy po dwóch dniach walk w kampanii wrześniowej zawijają się przez Rumunię i Węgry (albo odwrotnie) do USA żyją sobie tam w (względnym) spokoju kolejne 5 lat. spotykamy ich kiedy są dobrze sytuowanymi mieszkańcami Austin w Teksasie (z pogrążonej w walkach Polski zabierają kosztowności warte kilka milionów dolarów...nie pytajcie...autor czasami przegina z nieprawdopodobieństwem niektórych wydarzeń). Godząc się z myślą, że już nie ma szansy na powrót do ich czasów (roku 2007) starają się ułożyć sobie życie w zastanej rzeczywistości. Pewnego dnia ich były dowódca - ppłk Jerzy Grobicki - informuje ich, że MDS (urządzenie, które pozwala na przenosiny w czasie) jest jednak sprawne, a on właśnie zakończył kompletowanie wszystkich niezbędnych komponentów potrzebnych, aby je uruchomić. Problem tylko w tym, że jest ono ukryte na terenie okupowanej Polski. Czterej przyjaciel - Grobicki, kapitan Jan "Johnny" Wieteska, kapitan Wojciech Kurcewicz oraz kapral nadterminowy Józef Galaś - postanawiają wrócić do kraju po sprzęt. Niestety, we wszystko wplątują się ich głupie żony - kpt. marines Nancy Grobicki oraz wiejska dziewczyna uratowana przez batalion we wrześniu '39 roku Rozalka (teraz już) Wieteska - a także rząd USA.
Jak sami się na pewno domyśliliście z tytułu tym razem Ciszewski wpakuje swoich bohaterów środek powstania warszawskiego. Tym razem jednak sposób w jaki to zrobi, czyli nakreślona konsekwencja zdarzeń będzie tak absurdalnie niedorzeczna (albo głupia, to zależy na którym etapie lektury jesteśmy, ponieważ w tych książkach z początku rzeczy wydają się z goła odmienne niż są w rzeczywistości), że aż boli. Nie ma też Ciszewski na tyle warsztatu, aby umiejętnie kreślić motywacje działań oraz pogłębionych portretów psychologicznych swoich bohaterów. Dobry jest jedynie w opisach prowadzonych walk zbrojnych, ale z nich samych nie da się skomponować żadnej historii. Tak więc mamy Gestapo, przesłuchania na Szucha, akcje odbicia zakładników i zdecydowanie mniej strzelania niż poprzednio, co - zabrzmi to absurdalnie - wcale nie wychodzi książce na dobre.
www.1944.waw.pl jest drugą i jak do tej pory najgorszą z trzech (a tak naprawdę z pięciu, ponieważ autor pokusił się jeszcze o dwa spinn-offy tej historii) historii składających się na ten cykl. Wiem, bo www.2012.ru.pl bezwiednie przesłuchałem na samym początku, nie będąc świadomym, że jest ona zwieńczeniem serii. Na niekorzyść audiobooka przemawia również lektor - Andrzej Mastalerz(przepraszam za wcześniejszy błąd, nie wiem skąd mi się wzięło teamto nazwisko), który jest również najgorszym czytaczem serii, który sprawił, że po około 3 rozdziałach przerzuciłem się na IVONę. Do tego należy dodać słabą i miejscami niedorzeczną fabułę. Oraz nielogiczność posunięć, decyzji i motywacji dużej części bohaterów jakby iście wyjętych z seriali dla nastolatków. Również schematyczność opisów akcji i walk zbrojnych jest kliszą tego co niejednokrotnie widzieliśmy w filmach i serialach wojennych opowiadających o czasach II wojenny światowej. Autor postawił tym razem na szybkość pisania, a nie na jakość zaprezentowanej historii (książka ukazała się w niespełna 11 miesięcy po pierwszej części), co z pewnością nie było słusznym posunięciem. Jest to pozycja jedynie dla wytrwałych, wiernych fanów grafomańskich zdolności Ciszewskiego lub osób takich jak ja, którzy najpierw przeczytali ostatni tom i chcą wiedzieć jak do tego wszystkiego doszło.
Moja ocena: 3/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz