Jak już sami zapewne wiecie, mój blog już dawno przestał dotyczyć spraw stricte kulturalnych. Tym razem jednak można byłoby podciągnąć ten wątek pod szeroko pojętą kulturę - kulturę picia whisky, która w ostatnich latach bardzo prężnie rozwija się w naszym kraju (w ubiegłym roku Polska zajęła 11. miejsce wśród krajów, do których trafia najwięcej szkockiej whisky na świecie z wynikiem 26,7 mln sprzedanych butelek). A w związku z tym, że ludzie coraz bardziej interesują się whisky i to nie tylko blendem, ale również single malt, doszło do powstania pierwszego polskiego festiwalu whisky. I takim oto sposobem doszliśmy do miejsca, w którym chciałbym zaprosić Was do przeczytania mojej relacji z tego wydarzenia.
Tullamour Dew zorganizował dla gości festiwalu pamiątkowe fotki, na których znaleźliśmy się niestety i my :] |
Może najpierw kilka informacji formalnych, tak dla wprowadzenia. Otóż festiwal został organizowany przy dużym udziale Andrzeja Kubisia, właściciela Domu Whisky w Jastrzębiej Górze i przy okazji jednego z największych pasjonatów i kolekcjonerów tego trunku w Polsce. Właśnie tam, na ulicę Droga Rybacka 60, zjechali pod koniec sierpnia przedstawiciele i wystawcy największych i najbardziej znanych szkockich whisky, aby podzielić się swoją pasją z innymi zapaleńcami i być może przekonać do odkrywania uroków tego szlachetnego trunku jeszcze niezdecydowanych.
Szkoda, że ta destylarnia w tle jest tylko na plakacie, ale może kiedyś... |
Na imprezie pojawiły się takie marki jak: Ardbeg, The Glenlivet, Glenfiddich, Glenmorangie, Tomatin, Edradour, Tullamore DEW, Grant's, Jack Daniel's, Jim Beam, Woodford Reserve, Bushmills, Johnnie Walker, Chivas Regal, Aberlour, Four Roses, Ballantine's, Jameson, Talisker, Cardhu, Lagavulin, Singleton, Dewars, Bunnahabhain, Black Bottle, Antiquary.
Grant's uczynił podobnie i też oferował fotkę |
Jeśli weźmiemy pod uwagę to, że prawie każda z marek miała w swojej ofercie co najmniej trzy różne odmiany swojego produktu, to możliwości degustacyjne robią nam się naprawdę ogromne (co prawda w większości przypadków za darmo dostępna była tylko jedna odmiana, a za inne trzeba było zapłacić specjalnymi festiwalowymi bonami), mimo tego mnie osobiście udało się uzyskać wynik zbliżony do 30 degustowanych trunków. Na ten rezultat wpłynęła zapewne również hojność niektórych wystawców, którzy pod koniec pierwszego dnia polewali za free również wersje dostępne jedynie odpłatnie :D Takim oto sposobem udało się spróbować Bushmillsa 16yo, Obana, Jonniego Walkera Gold Reserve i Royal Lochnagar. Inną możliwością było także zapisanie się na specjalne testing sessions, na których przy fachowej pomocy przedstawiciela marki serwowane były edycje premium (tak jak w przypadku Glenmorangie i Ardbeg, czy też Grant'sa).
Prawie jak Arnold Palmer... |
Dla bardziej zaawansowanych znawców tematu chętnych wydać 300 zł istniała możliwość uczestnictwa w masterclasses, na których znamienici prelegenci wygłaszali referaty na różne ciekawe tematy. Np. Rob Allason, globalny ambasador marki Grant's, starał się przekonać do blended whisky premium, w odróżnieniu od wersji Single Malt; Colin Hampden-White - brytyjski dziennikarz, pasjonat i kolekcjoner whisky - opowiadał o pięknie edycji single cask; Ian Millar - globalny ambasador Glenfiddich - zabrał swoich słuchaczy na wirtualny tour po destylarni; John Quinn - globalny ambasador Tullamore Dew - przybliżał tajniki Irish Pot Still Whisky na przykładzie Tullamour Dew; natomiast Jarosław Urban - nasz rodzimy pasjonat whisky i autor książek na jej temat - opowiadał o blaskach i cieniach amerykańskiej whiskey. Zajęcia prawdopodobnie były bardzo ciekawe i jedyne czego żałuje, to to, że nie zdecydowałem się w nich uczestniczyć. Dodatkową zachętą oprócz tych wszystkich niezapomnianych wrażeń wyniesionych z rozmów oraz degustacji trunków, o których była mowa w trakcie wykładów była również Encyklopedia Whisky Urbana z autografem. Cóż, może następnym razem...
Po tych dwóch dniach z Glenfiddichowym jeleniem byliśmy prawie jak bracia, obaj bladzi z... niewyspania ;) |
Ja natomiast, jako osobnik wykazujący się większą ignorancją w temacie whisky uczestniczyłem jedynie w blending session organizowanym przez Grants'a, na którym można było posłuchać o tajnikach blendingu whisky, a także spróbować swoich sił w tej materii tworząc sampel własnej blended whisky.
Upominki od Grant'sa wraz z buteleczką mojego własnego blendu |
Urozmaiceniem tego snucia się z kieliszkiem po terenie festiwalu były także organizowane przez staff Glenmorangie konkursy z drobnymi upominkami, w których można było się zmierzyć w takich dyscyplinach barowych jak dart i piłkarzyki oraz minigolf :D Nie siląc się na skromność muszę przyznać, że raz udało mi się zwyciężyć w turnieju golfa a raz zająłem drugie miejsce :] Oprócz tych drobnych upominków można było wziąć udział w konkursie wiedzy o Glenfiddich, w którym nagrodami były miniaturki ich 15 i 18 letniej single malt.
Ogólnie impreza była naprawdę świetna. Fajny klimacik, rewelacyjni ludzie z pasją mogący godzinami opowiadać o tym co robią (udało nam się zaprzyjaźnić z właścicielami warszawskiego baru Kita Koguta, którzy serwowali przenajrozmaitsze koktajle na stanowisku Dewars'a), mnóstwo atrakcji takich jak koncerty muzyki irlandzkiej i szkockiej na żywo, występy taneczne, konkurs barmański z genialnymi nagrodami i wiele, wiele innych atrakcji sprawią, że na następną odsłonę festiwalu przyjadą na pewno ci co byli tutaj ki;ka dni temu i wielu następnych, którzy dowiedzą się od znajomych lub rodziny co stracili ;)
Od razu widać kto się lepiej czuje za barem, a kto siedząc przy nim - my oraz staff Kity Koguta |
Szkoda, że nie pijam whisky, no chyba że z colą... :P
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś zaczniesz ;) A ja ze swojej strony mogę Ci zaproponować, żebyś spróbowała jeszcze połączenia ze Spritem, piwem imbirowym albo sokiem jabłkowym bądź gruszkowym. Osobiście uważam, że to o niebo lepsze połączenia niż z tą nieszczęsną colą ;) Może Ci zasmakuje.
UsuńNomnom, ze spritem podbijam - pychotka :D
UsuńJest niezła :) W "Chłopcach z ferajny" pijał ją DeNiro :) Ale jak będziesz miał okazję to wypełnił szklankę w której będziesz przyrządzał drinka (najlepiej tradycyjnego tumblera o grubym dnie - w takim się przyjemniej pije ;)) lodem, wlej 50ml jakiejkolwiek łychy (im delikatniejsza w smaku tym lepsza, ale nada się każdy blend nie z czarną etykietą), dopełnij szklankę sokiem/nektarem gruszkowym (Cappy robi chyba jedyny jaki można dostać) tak do około 1.5cm przed rantem i kolejny centymetr wodą sodową (jak nie masz, to spokojnie może być jakaś gazowana minerałka) - to jest naprawdę polecam!
UsuńPiłam kiedyś łiski, wydaje mi się, że bardziej smakowała mi podeszwa mojego buta, którego mamlałam jak byłam mała... ale głowy uciąć sobie nie dam. Słyszałam, że do smaku łiski się dorasta. No w każdym razie ja chyba jeszcze nie wyszłam na świat :D
OdpowiedzUsuńPS
Żeby nie było! Widziałam wszystkie zdjęcia i wszystkie są naprawdę świetne. Jednak muszę... ja muszę zapytać. Jak Ty to kurwa robisz, ze Twoje białe buty są białe? Raz w życiu kupiłam sobie białe buty (adidasy conversy :D ), były czyste do momentu aż nie wyszłam z domu. Po około 15 minutach chodzenia były brudne. W sensie nie ujebane, ale wiesz... no nie białe!
Tak, do whisky się dorasta :) Ja na początku jakoś nie byłem zachwycony jej smakiem (choć pierwszą jaką spróbowałem był czerwony Jaś Wędrowniczek, więc nic specjalnego - zwykły masowy blend) i przez dłuższy czas próbowałem ją pić z colą, ale whisky z colą to jeden z najgorszych drinków jakim można mnie uraczyć, więc odpuściłem na jakiś czas. Później próbowałem innych blendów, ale tak naprawdę moja fascynacja tym trunkiem zaczęła się kiedy spróbowałem mojego pierwszego single malta (Glenmorangie 10 yo, która teraz nosi nazwę Original) - odkryłem, że whisky może być naprawdę ciekawa :) I tak jakoś się potoczyło. Obecnie dalej raczkuję w tej dziedzinie, ale staram się korzystać z każdej możliwości aby kupić bądź chociaż spróbować czegoś nowego. Może Tobie też kiedyś zasmakuje ;)
UsuńA co do butów to mam je już około 2 lat :), ale staram się je regularnie czyścić i w sumie jakoś tak za często to ja w nich nie chodzę (zawsze do takiego codziennego latania po mieście mam jakieś jedno sezonowe trampki) a poza nimi jeszcze około 10 par innych butów na każdą okazję i do innych strojów ;) Kiedyś zanim zacząłem pić whisky całą kasę wydawałem na buty :]
A ja mam 3 pary butów... na zimę, sandały i te no... baletnice? czółenka? No takie coś na płaskim... takie skórzane bamboszki bez pomponika. Ty mi tu nie zarzucaj niemycia :D Swoje myłam i wiecznie były brudne :( Co do whiskaczów, to może kiedyś, kiedyś wychylę głowę, ale jakoś nie specjalnie mnie ciągnie. Ja wolę Carolansa (którego nie ma już :( rozpacz totalna!)
UsuńJa niczego Ci nie zarzucam, jedynie odpowiadam na zadane pytanie ;P
UsuńA Carolans to świetny Irish Cream, który również bardzo lubię :) Na lodzie, czasami z odrobiną mleka (jeśli jest ochota na słabszy) lub z odrobiną whisky (jeśli na mocniejszy) ;)
Jeśli lubisz takie napitki, to możesz spróbować podobnego Irish Creamu sprzedawanego w sieciach Lidl, jest stosunkowo tańszy, a podobny w smaku (wiadomo, że to nie Baileyes, ale kosztuje 25zł a nie 70zł:/). Jednak ten z Biedrony zdecydowanie odradzam, jest za słodki i ogólnie okropny :)
Ooooo to odwiedzę lidla. Aktualnie mam Baileyesa, ale jednak Carolans był taki... delikatny? Nie wiem, no taki MÓJ był! No i muszę szanować go, bo szmaciarz się kończy, a do najtańszych nie należy. Ale tego z Lidla spróbuję.
UsuńHehe :) Spróbuj, mam nadzieję, że Ci zasmakuje, bo ja go piłem w miarę nie dawno i nie był taki najgorszy, ale za to Baileysa i Carolansa piłem już bardzo dawno, więc nie mam porównania :/ I może się okazać, że to jakiś totalny szczyn, ale chyba nie :)
UsuńCiekawym napitkiem, również słodkim jest Drambuie - likier również na bazie whisky z dodatkiem miodu wrzosowego i kompozycji ziół. Ale to jest już mocny trunek, bo ma 40% i trzeba około 100-120 zł na niego wysupłać :/
Amarula też jest smaczna, ale też ok. 70 zł za 0,7l. Smakowo bliżej jej/mu do Carolansa... No ale mówię, takiego nie napiję się codziennie :D
UsuńTak, masz rację, bardzo fajna rzecz. Miałem kiedyś przyjemność jej spróbować :) No i masz rację, to nie trunki na co dzień :] W przeciwieństwie do łiski ;P
UsuńOooo stary - za brodę nabrałem do Cb jeszcze więcej szacunku - kozacka. Na whisky się nie znam, bo jak piję, to najtańszą, ale jak się dorobię, to obiecuję, że pogadamy na ten temat :D
OdpowiedzUsuńA dziękuję - bardzo lubię moją brodę :) Mam ją od momentu kiedy zaczęła rosnąć, czyli od jakichś 12 lat :D Bez niej wyglądam tak, że mi w sklepie nawet RedBulla nie chcą sprzedać a co dopiero mówić o alkoholu :P
UsuńNajtańsza też nie jest zła :) Ale wchodzi jedynie na dużej ilości lodu/z wodą i lodem, bądź w jakimś drinku (ja ostatnio kupiłem blenda robionego specjalnie dla TESCO, czyli chyba najtańszego jakiego się da, i jakoś srogo nie sponiewiera jak się go dobrze zmiesza ;))
Jak będziesz miał jakiś nadprogramowy napływ gotówki, to zachęcam do rozpoczęcia przygody z tym bursztynowym trunkiem :) Na początek najlepiej zacząć od nut kwiatowych bądź owocowych (w bardzo przyjemnej cenie - coś koło 110 zł za butelkę - można kupić rewelacyjnie delikatnego Bushmillsa 10yo - polecam).
No to Arku trochę Ci posłodzę :) Generalnie poruszając się po wpisach około-filmowych, czytuję tylko takie wpisy. Twoja wizyta na festiwalu whisky, była pierwszym od nie wiem kiedy postem zupełnie nie dotyczącym kina, który przeczytałem od dechy do dechy. Fajne zdjęcia, i zajebista pasja. Tzn. ja doceniam pasję, bo whisky nie potrafię :) Jeżeli już, to jak się dorobię domu a nie mieszkania, to może zainwestuję w piwniczną półkę z winami :)
OdpowiedzUsuńWracając do whisky. Taka anegdotka. Było pewne zdarzenie gdy spotkałem gościa mającego totalnego zajoba na punkcie tego mysiego trunku :) Otóż mój sąsiad okazał się takim specjalistą, a dowiedziałem się o jego hobby w momencie gdy został wyrzucony przez dziewczynę z mieszkania obok nas. Nigdy z nim nie gadałem i nic nie wiedziałem o jego pasji. Lecz gdy w popłochu się wyprowadzał to najpierw wystawiał na korytarz wszystkie butelki whisky (oczywiście pełne, półpełne, żadnej pustej), które zgromadził... (Pewnie byś rozpoznał większość). Wtedy zrozumiałem co to znaczy być miłośnikiem whisky :)
No i jeszcze pytanie. Też kupujesz i odstawiasz / zbierasz ?
A dziękuję! Cieszę się, że mój wpis Cię zainteresował i przeczytałeś go (mam nadzieję) z przyjemnością:)
UsuńJa w pełni rozumiem, że ludzie wciąż jeszcze podchodzą dość sceptycznie do tego trunku, ale może kiedyś... Co do win, to lubię, ale okazjonalnie i raczej piwniczki bym nie założył (mam może ze 3-4 butelki tak na wszelki wypadek;]).
A Twojego sąsiada w pełni rozumiem! I od razu odpowiem na pytanie :) Tak, zbieram, mam około 30 butelek, w tym kilka jeszcze nie otwartych ;) Cóż... tak to już z nami jest :D