Pamiętacie scenarzystkę tasiemca "Grey's Anatomy" i jego tasiemcowatego spin-offa "Private Practice" (łącznie 17 sezonów!) - Shonde Rhimes?. Tę samą kobietę, która 3 lata temu pisała "Skandal"? Jeśli tak, to super, bo ja nie. Zupełnie nigdy w życiu nie interesowała mnie ta licząca przeszło 350 odcinków lekarska epopeja i mam nadzieję, że raczej nigdy nie najdzie mnie ochota, żeby to oglądać. Również "Skandal" mnie nie ciągnął i nie ciągnie, choć póki co są dwa sezony, więc może jeszcze się skuszę. Najnowszym projektem Shondy i Petera Nowalka jest zupełnie inny serial - "Sposób na morderstwo". Sięgnąłem po niego bez żadnych informacji ani o jego treści, ani tym bardziej o jego sławnej twórczyni (to chyba taka trochę ichnia Łapkowska, bo w tych "Chirurgach", to słyszałem, że więcej soap-opera niż serialu). Ot, tak po prostu, bo akurat był pod ręką i bez napisów. Informacje ze wstępu znalazłem przygotowując ten tekst. Jedak wracając do "Sposobu..." czy się zawiodłem, czy może zachwyciłem? Sprawdźcie sami!
Pierwsze zajęcia...bardzo intrygująca nazwa przedmiotu |
Może zanim przejdę do ocen, to najpierw, gwoli wprowadzenia, kilka słów o fabule. Jako pierwszą sprawą chciałbym się zająć nie lada mylącym polskim tłumaczeniem tytułu, który w oryginale brzmi "How to get away whit murder" i zdecydowanie lepiej oddaje treść serialu. Nasz "Sposób na morderstwo" można niestety rozumieć co najmniej dwojako. W pierwszej kolejności jednak raczej jako sposób na morderstwo właśnie, czyli w mojej opinii na to, jak kogoś zamordować, a już w zdecydowanie mniejszym stopniu jako wywinięcie się od morderstwa, czyli tak, jak można interpretować oryginał. Przechodząc do samej treści mamy tutaj do czynienia z przedziwną sytuacją. Jest sobie super genialna pani prawnik, która prowadzi również wykłady z prawa na jakimś-tam uniwersytecie, mająca swoją drogą co najmniej dziwne jeśli nie bezsensowne imię - Annalise - i nazywa się Keating (w tej roli ponoć genialna Viloa Davis). Na początku każdego semestru wybiera ze swoich studentów czwórkę prymusów a raczej wyrobników, którzy będą jej pomagać w prowadzonych aktualnie sprawach o morderstwo, gdzie występuje w roli obrończyni. Tym razem wyrobników jest pięcioro - każde z nich gorsze od poprzedniego. Walczą oni o statuetkę Temidy, bogini sprawiedliwości (naprawdę?, żałosne), która jest swego rodzaju symbolem nietykalności podczas egzaminu końcowego, a dostaje ją najbardziej przydatny wyrobnik. Serial jest skonstruowany w następujący sposób: w każdym odcinku prawnicy zajmują się jedną sprawą, która kończy się wraz z końcem epizodu. Jest jeszcze wątek główny, który toczy się po kawału przez całość trwania sezonu, który jest splotem wydarzeń, w konsekwencji których Annalise zostaje wplątana w morderstwo, które całkowicie zmienia jej życie.
Grupa wyrobników, Annalise i współpracownicy próbują zrobić wszystko żeby odwrócony do nas tyłem chłopiec w ciemnym T-shircie nie poszedł siedzieć za morderstwo ojca |
Kolejnym zabiegiem mającym urozmaicić nam seanse i podnieść poziom zaciekawienia jest fakt, że to co oglądamy na ekranie to w około 90% jest retrospekcja, natomiast aktualny bieg wydarzeń poznajemy z krótkich, chaotycznych, mało czytelnych przerywników akcji filmowanych z zielonkawą przesłoną. O tym jak blisko tych wydarzeń aktualnie jesteśmy mówią nam odpowiednie komunikaty na początku każdego z odcinków (np. 2 i pół miesiąca wcześniej, 8 tygodni wcześniej, 7... i tak dalej). Kolejnym zabiegiem jest prowadzenie narracji w taki sposób, aby w każdym z odcinków dokładniej opisana została jedna z osób należących do grupy Keating. To pozwala nam lepiej ich poznać i spojrzeć z ich perspektywy na to, co dzieje się w grupie, a także na "zielonkawą" teraźniejszość. Wszystkie te zabiegi są dość ciekawe, ale czasami odczuwam zniecierpliwienie (o co tu do cholery chodzi?), a innym razem czuje się jak idiota (kiedy twórcy po wielokroć pokazują mi te same sceny, jakby wychodzili z założenia, że łączenie ze sobą prostych faktów i ich zapamiętywanie jest poza moim zasięgiem).
Annalise podczas swoich publicznych teatrzyków |
Troszki się rozpisałem, ale wolałem niczego nie pominąć, gdyż jak coś mi się nie podoba, to wolę dokładnie napisać dlaczego. A ten serial mi się nie podoba. I jest bardzo wiele powodów, które sprawiają, że tak właśnie jest. Pozwolę sobie właśnie w tym momencie je opisać. Po pierwsze główna bohaterka - Annalise Keating, czyli nagrodzona kryształową statuetką People's Choice za najlepszą kreację aktorską w nowym serialu, a także nominowana do m.in.: Złotego Globa i przez Amerykańską Gildię Aktorów Filmowych (naprawdę, filmowych? za serial...czegoś tu nie kumam, ale spoko), jako najlepsza aktorka w serialu dramatycznym - Viola Davis. No jakoś nie potrafię zrozumieć całego tego zachwytu. Kobieta niby gra w miarę poprawnie, ale bez jakiegoś wielkiego szału, a poza tym jej postać jest tak niespójnie napisana, że nie potrafię się do niej przekonać. Z jednej strony twarda jak żelek z Biedronki w pracy, ale jak tylko opada kurtyna sądowego przedstawienia, to chleje wódę i płacze, bo ma od pyty problemów, z którymi sobie nie radzi. Przedziwna, złożona osobowość pełna sprzeczności i konfundujących zachowań, której największą wadą jest to, że nie da się jej polubić. Ten zarzut pasuje również do reszty głównych postaci tego serialu. Jest to moim zdaniem niezłym ewenementem, ponieważ co najmniej nielogiczne wydaje mi się tworzenie postaci niesympatycznych, często wręcz odrażających. Nie wydaje mi się też, aby opisywanie każdej z nich było niezbędne, więc pozwolę sobie na skrótowy opis schematów w oparciu, o które postaci te są stworzone. Biedny chłopak, czarnoskóry, dążący do sukcesu, tzw. rezerwowy, wybrany jako ostatni do grupy Keating. Jednak to wokół niego dzieje się do tej pory najwięcej. Kolejną postacią jest garniturkowy, homoseksualista rasy białej, przemądrzały, zarozumiały, nie mający oporów przed wykorzystywaniem innych, a w tym stosunków seksualnych z nimi, do osiągania swoich celów. Z panów został nam już tylko kretyn, czyli gość z ustawionym tatusiem, który zachowuje się i trochę wygląda jak klasowy idiota, jednak nie przeszkadza mu to w odnoszeniu sukcesów. Przedstawicielki płci pięknej są dwie, jedna, określana cynicznie w serialu mianem królowej balu, wygląda i zachowuje się w sposób, do którego to określenie idealnie pasuje - piękna kobieta o ciemnym kolorze skóry, hetero, dążąca do osiągnięcia wysokiego statusu w społecznej hierarchii i sporego majątku. Jako jedyna mówi o tym głośno i wyraźnie i nie wstydzi się robić wiele, aby te cele osiągnąć (w dalszej części serii wydaje się jednak najsłabsza psychicznie i najmniej zdeterminowana w grupie, choć to tylko moje spostrzeżenia i może nas jeszcze czymś zaskoczy, oprócz narzeczonego z gejowską przeszłością). Ostatnią członkinią zespołu jest brunetką rasy białej, również hetero, która często określana jest mianem prymuski lub gwiazdy, która stara się brylować za wszelką cenę, choć jest jakby na uboczu, najbardziej zamknięta i niedostępna ze wszystkich. Pochodzi z bogatej rodziny i tak naprawdę oprócz tego, że ani razu się nie uśmiechnęła, to wiele więcej nie potrafię o niej napisać. I choć mnie to niewiele obchodzi, to napisałem to w taki a nie inny sposób (z wymienieniem rasy i orientacji seksualnej), bo wydaje mi się, że twórcom naprawdę robiło różnicę kto będzie miał jaki kolor skóry i czy będzie chodził do łóżka z facetem czy z kobietą.
Ahhh...ten gejowski seks...gdzie kibel, będę zrzucał :/ |
Bardzo nie podobało mi się jeszcze, oprócz postaci, zbyt duże nagromadzenie gejowskiego seksu. Ja oczywiście nie mam nic przeciwko temu, żeby takie sceny pojawiały się w serialach jak i filmach. Spoko, moja tolerancja to wytrzyma. Mam jednak jedno "ale" - muszą one wynikać z potrzeby opowieści i być niezbędne pod względem fabularnym. W tym przypadku niestety tak nie jest. Co zadziwiające te sceny są jedynymi scenami intymnych zbliżeń, pokazywanymi tak obszernie i z takim rozmachem. Nie widzimy natomiast żadnego seksu lesbijskiego. Również sceny erotyczne między parami heteroseksualnymi są jedynie zasugerowane (widzimy albo kilka buziaków wskazujących że zaraz coś się wydarzy | cięcie lub/i parę w łóżku sugerującą, że już się skończyło wydarzać). Trochę to dyskryminujące (i obleśne zarazem), ale to jedynie moje konserwatywne zdanie - można się nie zgadzać. Natomiast, jak udało mi się wyczytać w internecie, takie podejście do tej sprawy może wynikać z faktu, że serial tworzy stacja ABC będąca podobno po liberalnej stronie politycznej barykady i stąd też takie a nie inne treści pojawiają się w tym obrazie.
Osławiona statuetka |
Również sama konstrukcja poszczególnych elementów jest nużąca i często nierzeczywista, jak na przykład: kto normalny na jakimkolwiek uniwersytecie pozwoliłby na organizację takich zajęć?, to dlaczego w grupie kilkudziesięciu studentów po pierwszym spotkani jedynie 5 osób jest dopuszczonych do głosu na zajęciach?, tak jakby reszta była jedynie statystami, oraz to dlaczego sprawy jakie prowadzi Keating są moralnie dwuznaczne? a także wiele, wiele innych drobniejszych elementów, o których, aby nie być posądzony o małostkowość, nie wspomnę. W przypadku dwóch pierwszych zarzutów jestem w stanie zrozumieć, że taka jest formuła i konwencja serialu i inaczej się nie da. Jest to dla mnie męczące, ale staram się wczuć w akcję i się tym nie przejmować. Jednak pokazywanie tego jak mordercy (nie zawsze są to zwyrodnialcy mordujący z zimną krwią, ale jednak) dzięki sprytnym sztuczkom i zabiegom przebiegłych prawników wymykają się wymiarowi sprawiedliwości, to jest już dla mnie trochę nie na miejscu.
Zielone "teraz" |
Także cała ta intryga jest co najmniej przedziwna i będzie wymagała niezłej kombinatoryki, jeśli serial będzie miał przetrwać dłużej niż jeden sezon, gdyż z tego co wyłania się z dotychczasowych epizodów, po rozwiązaniu sprawy nie da się kontynuować rozpoczętej fabuły. Choć w sumie nie takie problemy pokonywali amerykańscy scenarzyści (jak widać Rhimes należy do czołówki ze swoimi 17 sezonami "Chirurgów" i ich pochodnej).
Od lewej: Kretyn, sąsiadka rezerwowego podejrzana o morderstwo, Rezerwowy, Prymuska, Królowa balu, Garniturkowiec, Kochanek, dwoje współpracowników Keating i poniżej ona we własnej osobie |
Podsumowując, serial, co do którego nie miałem żadnych oczekiwań, okazał się niewypałem, takim totalnym średniakiem. Po obejrzeniu 6 pierwszych odcinków jestem bardzo umiarkowanie zainteresowany, jak to wszystko się dalej potoczy. Wpływają na to czynniki, które wymieniłem powyżej. Jednak poprowadzenie narracji w sposób pokazujący kulminacyjne wydarzenie fragmentarycznie, nie w całości i bez wyjaśnienia powoduje, że nawet we mnie pojawił się jakiś cień zainteresowania i jest to chyba jedyny powód, dla którego, być może w przyszłości, dokończę oglądać pierwszy sezon. Jednak jest to zaciekawienie w rodzaju no rzesz kurwa wasza mać! pokażcie wreszcie o co chodzi, bo chce już iść do domu! Nic w rodzaju jakiejkolwiek troski o losy głównych bohaterów, bo są mi zupełnie obojętni i to jest chyba mój główny zarzut względem twórców.
Matko! Arek, Ty Boga w sercu nie masz! Gdzie tyle literek w jednym tekście! Moje fasolki w czaszce zemdlały! No ale spoko, zrobiłam sobie kawę, wzięłam sękacza i proszę ja Ciebie dałam radę :D
OdpowiedzUsuń"Jednak jest to zaciekawienie w rodzaju no rzesz kurwa wasza mać! pokażcie wreszcie o co chodzi, bo chce już iść do domu!"
Ja tak właśnie oglądałam zbuntowanego anioła :D Ale dotrwałam do ślubu. Przypomniałam sobie, że oglądałam jeszcze Brzydulę, ale tą prawdziwą! z 1999r. :D Te poważnie, do tej pory uwielbiam ten utwór i jak go słyszę to.... no nie ważne :D
https://www.youtube.com/watch?v=QHwCVjJoxTg
Ale autentycznie! Chciałam zobaczyć jak laska będzie wyglądać, jak się już ją zrobi na bóstwo (co było do przewidzenia, bo przecież w każdej "brzyduli"... drzemię piękna laska). Te, oglądałam każdy odcinek! KAŻDY! I wiesz co? Wiesz co się kurwa stało? Jebańce z TVN przestali mi nadawać Brzydulę! No żeby ich szlag trafił, piorun w dupę strzelił i pozbawił możliwości odczuwania jakichkolwiek przyjemności! Czy Ty to rozumiesz? Oglądałam przez cholerne 35 minut kawalątek... kawaląteczek... kawalątunio(?) życia bohaterów, np. przez 30% odcinka szła do pracy, kolejne 30% rozmyślania, 30% rzecz się działa w biurze, no i te 10% przez które nie mogłam nie obejrzeć kolejnego odcinka, bo w końcu coś się ruszyło - a teraz zgadnij co było w kolejnym odcinku... TO SAMO :D A oni przestali nadawać ten zajebisty (:D) serial, jak szła do kosmetyczki! CZY TY TO ROZUMIESZ?! ONA JUŻ TAM SZŁA! KUUURWAAAA! Tak wiem, mogłabym sobie ściągnąć odcinek po metamorfozie, bądź posłużyć się gogle grafika, ale nieeee, ja tego nie zrobię! Ja się obraziłam proszę ja Ciebie! JA STRZELIŁAM FOCHA!
Wracając do Ciebie, mój drogi :D Jedna osoba mi polecała mówiąc, ze jest ok, bez rewelacji ale ok… jednak po Twoim opisie bohaterów, przypuszczam, że dostałabym jakiś drgawek przedśmiertnych… czy coś w tym rodzaju. Prawdopodobnie bym wszystko zaczęła rozwalać, dowiedziałabym się, że znam jeszcze więcej wulgarnych słów… nie, ja w takim razie nie. Jak to dobrze, że są tacy ludzie, którzy robią coś za mnie, dzięki temu ja jestem zdrowsza, szczęśliwsza i takie tam :P
PS
Piosenka i tak wymiata!!
No rzeczywiście, masz rację, trochę się rozpisałem, ale tak wyszło. Krócej się nie dało. Jednakowoż nie będąc dłużnym również i o Twoim komentarzu można napisać, że do najkrótszych nie należy :] Ale spoko, lubię czytać takie frustrackie wywody :D
UsuńI w sumie w pełni rozumiem Twoją frustrację, wkurwienie i późniejszy bojkot telenoweli. Sam z pewnych źródeł wiem, że nie mogli zrobić jej zbyt pięknej, bo byłoby to afrontem dla wszystkich brzydkich dziewcząt oglądających ten serial i utożsamiających się z główną bohaterką, ale troszkę ją "poprawili". Nawet chyba widziałem jeśli nie cały to przynajmniej fragment ostatniego odcinka oryginalnej "Brzyduli" ;)
Co do piosenki, to może rzeczywiście wymiata, ale chyba nie mnie i mój gust :) Po około 13 sekundach wyłączyłem :]
A co do "Sposobu na morderstwo", to mimo wszystko nie polecam. Jak sama wspomniałaś, wystarczy, że ja się męczyłem :P
Nie znasz isę na muzyce, kompletnie się nie znasz :D
UsuńNo cóż nie można być doskonałym, każdy ma jakieś drobne ułomności. Ale wszystko inne robię doskonale :P
UsuńNie no jak najbardziej :D
UsuńDobrze, że ja nie jestem tolerancyjny :D Mogę śmiało napisać, że mi się to nie podoba i nie chcę żadnego gejowskiego dupczenia oglądać. I mogą mnie nazywać homofobem, ale to jest ostatnio wszędzie - prawie każdym serialu. To dziwne, że homoseksualni mieszczą się w jednym procencie społeczeństwa, a spierdolili mi już kilka seriali. W dupę z takim czymś, że tak zażartuje... :D
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że w głębi serca zgadzam się z Twoją jednoznaczną odmową co do oglądania gejowskiego seksu, jednak niekiedy jest to w jakiś sposób wytłumaczalne i aprobowalne. W tym przypadku zdecydowanie nie :/ I masz rację, że jest tego zdecydowanie za dużo w porównaniu z tym jak to się ma do rzeczywistej statystyki. Ale wiesz jak jest, teraz jest wolność i równouprawnienie. Nic nie poradzisz. Możesz jedynie nie oglądać.
UsuńSzkoda, że większość nie ma nic do gadania, ale nie ważne. Ja tam nie mam nic przeciwko, póki ktoś m się z tym nie obnosi. Jak do tej pory widziałam w jednym serialu uzasadnioną kopulację pomiędzy dwoma panami: Penny Dreadful.
UsuńNie oglądam takich rzeczy, ale uważam, że w "Kontrze" był gejowski seks, który jakoś mocno nie przeszkadzał i fabularnie był na miejscu.
UsuńNo patrz, ominęłam to... jedynych gejów jakich pamiętam, to... no jeden strzela serią do drugiego, a ci z kontry strzelają do pierwszego. Czyli jak o nich mówisz, to faktycznie, nie rzucał się w oczy, bo nawet tego niezanotowałam :D
UsuńSPACJA! Spacja mi się nie wcisnęła :/ nie zanotowałam ma być oczywiście... dobra już się nie tłumaczę.
UsuńNic ja Ciebie nie rozumiem, ale spoko, w sumie nie muszę xD
UsuńNo, że w Kontrze nie kojarzę gejowskiego seksu. Co do spacji, to chodziło mi o to, że popełniłam błąd i "nie zanotowałam" napisałam razem, a z czasownikami piszemy osobno...
UsuńNo to, że nie pamiętasz i to o spacji to zrozumiałem, ale tego, że jedne gej do innych gejów strzela, to tego nie zrozumiałem. A seks był tylko chwilę w jednym z sezonów jeden badass dymał facetów w komin dość okrutny sposób. Może sobie przypomnisz ;)
Usuńhttp://tv-community-prod.s3.amazonaws.com/d399204a839b42e2922a5a089e968842.png o tych kojarzę z tego co mi mówi net to 3 sezon, a odcinek nr 4
UsuńNo to ja o tych samych myślę (choć na zdjęciu jest tylko jeden). Wreszcie doszliśmy do konsensusu :)
UsuńRozbawił mnie nasz konsensus :D
UsuńAle, że niby dlaczemu?;>
UsuńGadamy o tym samym i się dogadać nie możemy :D
UsuńAa a a a a...ha :) No to pewne przez ten Twój nad wyraz elokwentny sposób komunikacji i moje ograniczone możliwości tejże :]
UsuńDokładnie, to wszystko przez tejże :D
UsuńNo sie wie przecież😆
Usuń