wtorek, 31 marca 2015

[102] Film: "Joker / Wild Card" (2015)

Dziś miałem spory dylemat jaki film sobie zaopiniować, ponieważ na przestrzeni ostatnich dwóch dni obejrzałem aż... dwa :] Co i tak jest nie lada sukcesem, bo ostatni film widziałem dopiero gdzieś w styczniu. Podobieństwo tych filmów jest dość spore i praktycznie żadne. Jak to możliwe? Ano tak, że wystawiłem im taką samą ocenę i oba mają coś wspólnego z hazardem, kasynami, mafią i skrzywdzoną kobietą. Cała reszta jest już diametralnie inna. Pierwszy z nich został nagrodzony m.in. Złotym Lwem weneckim w 1980 roku, a jego tytuł to "Atlantic City". Jednak po dłuższym zastanowieniu doszedłem do wniosku, że to za trudny film był dla mnie na dziś i nie mam ochoty o nim pisać póki go odpowiednio nie przetrawię. Stąd też dziś zapraszam do zapoznania się z moimi refleksjami na temat tego drugiego, czyli "Jokera" w reżyserii Simona Westa z Jasonem Stathamem w roli głównej. 


Fabuła filmu jest dość prosta, ale przedziwnie niespójna, bo akcja rozłazi się trochę na dwa wątki, z których nie wiadomo, który tak naprawdę jest ważniejszy. Mamy bowiem do czynienia z uzależnionym od hazardu "prywatnym ochroniarzem" marzącym o żeglowaniu. Innymi słowy z takim gościem od szeroko pojętego bezpieczeństwa do wynajęcia, który dzieli biuro z prawnikiem, któremu czoło lekko zachodzi na plecy, czasami radząc się go, jak niezgodne z prawem będzie jego następne zlecenie... Jednak akcja przebiega tutaj dwutorowo. Z jednej strony mamy Nicka (taj się nazywa Statham w filmie), który podejmuje się "ochrony" jakiegoś szczyla, chcącego pograć w kasynach bojącego się, że albo go wyrzucą, albo dostanie wciry. Z drugiej natomiast strony poznajemy wątek zemsty Nicka na mafiozach za pobicie i gwałt przyjaciółki prostytutki (tak, uważam, że prostytutkę też można zgwałcić), która to niesie za sobą ciekawe acz nieprzyjemne dla Nicka konsekwencje.

W roli głównej: Jason Santham xD

Film jest stosunkowo prosty i bazuje na do bólu zgranych konwencjach (hazardzista nie mogący uciec z krainy hazardu, do tego, jak we wszystkich filmach akcji, posiadający nieprzeciętne umiejętności walki wręcz, piękna dziewczyna, nieudacznik, przyjaciel mafiozo i ten zły, który jest twardy tylko przy kolegach...), jednak dzięki osobie Statham, który w takich klimatach odnajduje się bardzo dobrze film jest przyjemną chwilą wytchnienia od "trudniejszych" obrazów. Dodatkowo, dużą zasługę w czerpaniu przyjemności z seansu odgrywa świetna muzyka z przebojem "Blue Christmas" Deana Martina w scenie z napisami początkowymi świetnie uzupełniająca klimat hazardowej stolicy świata, w której rozgrywa się akcja. A także naprawdę zręcznie zrealizowane sceny walki, które w swojej dynamice i sposobie filmowania przypominają te z pierwszej części "Transportera". Dla mnie to był przyjemny seans, do którego być może jeszcze kiedyś wrócę.  

Jak będziesz chciał kiedyś zrobić krzywdę kobiecie, to pamiętaj, że to mściwe istoty są...

Moja ocena 6/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...