Jest sobie pewien serial, który podobnie jak Słowo na L już po pierwszym odcinku zrobił na mnie piorunująco złe wrażenie i choć jest bardzo wysoko oceniany, to jednak jego stargetowanie wyklucza mnie z grona odbiorców. Tym serialem jest Imperium stacji FOX z Terrencem Howardem w roli głównej.
Serial opowiada o życiu Luciusa Lyona - króla hip-hopu i właściciela wielkiej wytwórni muzycznej - który dowiedziawszy się, że jest bardzo poważnie chory i nie będzie w stanie samodzielnie zarządzać biznesem postanawia namaścić na swojego następcę jednego ze swoich trzech synów. Nieoczekiwanie dowiaduje się jednak, że jego żona - która dała się zapuszkować na bardzo długo za swojego będącego u szczytu popularności męża-dilera - właśnie wyszła na wolność i dość stanowczo domaga się swoich udziałów w firmie, która dzięki niej stała się potęgą.
Historia wygląda całkiem znośnie, więc o co on się czepia, zapytacie pewnie? Ano już próbuję wyjaśnić. Po pierwsze ocena tego tworu jest moją własną subiektywną opinią i można się z nią nie zgadzać, ale i tak niewiele mnie to obejdzie :] Po drugie jak komuś nie pasuje to co napisze, to może nie czytać :] A po trzecie wydaje mi się, że mam rację xD
Serial ten jest czarny. Tak aż na wskroś. Nie lubię tego, ale tak widocznie jest w środowisku muzyki hip-hop, więc ten aspekt twórcom wybaczam. Nie podoba mi się jednak obsadzanie w rolach muzycznych bądź dookoła muzycznych ("Hustle&Flow", "Ray", "Glitter") Terrencea Howarda, bo po pierwsze go nie lubię. Po drugie nie lubię go jeszcze bardziej! Jamie Fox (pasowałby nazwiskiem do nazwy stacji):] by był lepszy, ale pewnie nie chciał tego gniota... Po trzecie wkurzało mnie od samego początku bardzo poprawne politycznie tworzenie i dobieranie postaci. To, że nie ma prawie nikogo białego (w pierwszym odcinku nikogo nie było, ale widziałem na liście postaci jakieś nieliczne białe twarze), to już sobie wyjaśniliśmy, ale to że musiała się oczywiście pojawić czarna grubaska, syn homoseksualista, żona zachowująca się w bardzo charakterystyczny dla tej rasy sposób - wiecie, coś takiego jak na obrazku, to już zupełnie inna para kaloszy. Para, zupełnie nie w moim kolorze...
Ogólnie mówię temu serialowi nie, i choć zwykło się wyrażać swoją opinię dopiero gdzieś koło 3 odcinka, to jednak wróćmy do korzeni i potraktujmy pierwszy odcinek jako pełnoprawnego pilota, który nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Niech oglądają Ci co lubią i czują ten klimat. Szkoda jednak, że nie wszyscy będą mogli się nim cieszyć.
Moja ocena 3/10
A teraz słówko do producentów. Jak już tak robicie te seriale dla LGBT, czarnych, białych, lekarzy, prawników, matki z dziećmi, seniorów etc., to może choć raz zrobilibyście jakiś serial dla ścigantów (drifrty, wyścigi równoległe, nielegalne ganianki po mieście, tjuningi etc.)! Ooo!!! To by dopiero było coś! Ale wiadomo - dyskryminacja... A seria F&F już od dawna przestała dostarczać tych motywów, za które najbardziej ją lubiłem. Ten postskript, to tak w związku ze zbliżająca się premierą 7 i chyba ostatniej części serii o Szybkich i Wściekłych, która będzie miała swoją premierę już 10 kwietnia!
Tak, wiem, że to nieoficjalny plakat, ale oficjalne są żałosne, a ten mi się podobał :] |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz