wtorek, 3 listopada 2015

[166-171] Książki: "Odkrycia Riyrii" - Michael J. Sullivan (2011-2013)


Dawno mnie tu nie było, ale najprawdopodobniej jest to powodem jakiegoś jesiennego przygnębienia i marazmu, które sprawia, że zupełnie nic mi się nie chce. Jednak, aby mój przecudowny kawałek Interneta - dalej zwany blogiem - całkiem nie pokrył się patyną (:D), postanowiłem skrobnąć kilka słów o ostatnio przeczytanej przeze mnie serii książek spod znaku fantasy. Mam tutaj oczywiście - oczywiście dla tych, którzy śledzą mój profil na bl - na myśli cykl autorstwa Michaela J. Sullivana pod zbiorczym tytułem Odkrycia Riyrii, czyli najogólniej rzecz ujmując, opowieść o dwóch złodziejach.

Nie chciało mi się pisać recenzji po każdym z przeczytanych tomów, z których dwa pierwsze zawierają po dwie części, a dwa kolejne są już pojedynczymi epizodami. Uznałem, że lepszym pomysłem jest zebranie wszystkiego w jedną zgrabną całość. Na szczęście Sullivan nie brandzlował się ze swoją historią 48 srylionów lat jak inny autor, który ma stanowczo za dużo liter przed nazwiskiem (i nie chodzi mi tu wcale o Tolkiena), więc jego opowieść jest już dostępna w całości. Skończona i gotowa do czytania. 

Riyria w interpretacji fińskiego grafika działającego pod pseudonimem Sarctic. "Malunki" znalezione na portalu DeviantArt.com

Może najpierw kilka słów o bohaterach. Mamy w tej opowieści do czynienia z dwoma głównymi postaciami i całą gromadą postaci ważnych acz pobocznych. Owymi głównymi bohaterami, wokół których autor będzie plótł swoją intrygującą opowieść jest dwójka niezrównanych złodziei: Hadrian Blackwater i Royce Melborn, szerzej znani jako Riyria, czyli w starożytnym języku (wymyślonym na potrzeby tej serii) dwójka bądź dwóch w zależności od interpretacji. Działają oni w królestwie Elan, w którym wykonują przeróżne zlecenia zamożnych lub szlachetnie urodzonych obywateli (nie wyłączając rodzin królewskich), którzy zawsze mają jakąś mission impossible. Jednak kiedy oni przyjmują te zadanie staje się ona jedynie trudna lub co najwyżej pracochłonna. Dzieje się tak za sprawą niepospolitych zdolności naszych (uwaga, będzie znienawidzone słowo z języka polskiego) protagonistów. Hadrian jest wszak jednym z najlepszych wojowników jakich widział Elan od czasów... jego ojca. Może o tym świadczyć fakt, że nosi ze sobą aż trzy miecze, a jak wiemy nikt, kto nie umiałby się nimi posługiwać nie chciałby targać ze sobą aż takiej ilości żelastwa. Royce natomiast to taka trochę Czarna Wdowa w męskim wykonaniu, kiedy pozbędziemy się wszystkich jej przebieranek. Świetnie widzi w ciemności, potrafi się wspinać po pionowych ścianach i poruszać bezszelestnie. Jego dodatkową zaletą jest również umiejętność otwarcie każdego istniejącego zamka. Jeśli chodzi o charaktery to są oni... tak, macie rację, są różni. Przez duże "R". Hadrian jest naiwnie uczciwy i dobroduszny. To wzór cnót rycerskich w pojemniku bez "sir" przed nazwiskiem. Royce to były zabójca gildii złodziei o nazwie Czarny Diament. Jest małomówny, bezwzględny i z reguły robi tylko to co przyniesie jakieś korzyści dla niego samego. Zastanawiacie się pewnie jak tych dwóch się poznało i jakim cudem wytrzymali ze sobą tyle czasu? Tego dowiecie się dopiero w tomach 5 i 6 a ja nie zamierzam zdradzać ani kawałeczka z tej tajemnicy. Nie zmienia to jednak faktu, że ci dwaj uzupełniają się idealnie i są gotowi podjąć największe ryzyko, aby zapewnić drugiemu bezpieczeństwo lub wyciągnąć z tarapatów. Pozostali bohaterowie również są dość ciekawie naszkicowani, nie zmienia to jednak faktu, że to Hadrian i Royce są najważniejsi w tej historii.

Royce i Hadrian. Autor: Sarctic

Jeśli chodzi o akcję i sposób poprowadzenia fabuły to są one dość zmienne. W pierwszych dwóch częściach mamy raczej do czynienia z czymś w rodzaju powieści łotrzykowskiej. Jest zadanie do wykonani, więc trzeba je wykonać. Dzięki tym zadaniom dowiadujemy się jakimi możliwościami dysponują nasi bohaterowie i w między czasie poznajemy kilka ważnych postaci kolejnych odsłon tej historii. Kolejne dwie są już zdecydowanie inne. Tutaj na pierwszy plan wysuwa się polityka i dworskie intrygi mające na celu zdobycie władzy i wpływów. Te części są najmniej ciekawe i jest w nich najmniej akcji, jednak wydają się konieczne do nakreślenia sytuacji jaka aktualnie panuje w Elanie i przypomnienia powodów, dla których w niektórych jego zakątkach toczą się walki na śmierć i życie. Część piąta to połączenie tego z czym mieliśmy do czynienia w poprzednich 4 w idealnych proporcjach, natomiast epizod będący zwieńczeniem całej opowieści to parafraza Tolkiena. Wiecie, drużyna, wyprawa, poszukiwanie, trudności, zagadki a w tle walka o przetrwanie i wszystko zależy tylko od tego czy nasi dzielni poszukiwacze zdążą na czas odnaleźć zaginiony przed wiekami artefakt i stoczyć ostatnią, najważniejszą, decydującą o dalszym być albo nie być ludzkiej rasy walkę. 

Przechodząc do moich spostrzeżeń na temat Odkryć Riyrii, to muszę stwierdzić, że cała ta opowieść z początkowo infantylnej i dość prostackiej historyjki z magią i mieczem w tle z każdym kolejnym tomem nabierała głębi i stawała się coraz bardziej wielowątkowa i wielowarstwowa. Początkowo mieliśmy do czynienia z dwójką głównych bohaterów, którzy byli po prostu git kolesiami. Jednak później autor postanowił urozmaicić fabułę wplatając w nią kolejne postaci i wątki. Zbudował również świat o solidnych postawach, posiadający własne wierzenia, mity, bóstwa i legendarne postaci, które, jak się okazuje, wciąż kroczą po tej ziemi wśród zwykłych śmiertelników. 

Gwen DeLance. Autor: Sarctic

Całość prezentuje się bardzo przyjemnie i czyta się dobrze. Jest wszak dość nierówna. Są tomy lepsze i gorsze, co niezbyt zmotywowanym czytelnikom może utrudnić zapoznanie się z całością. Ja jednak szczerze zachęcam przemęczenie się na tych słabszych tomach, ponieważ końcówka jest naprawdę bardzo dobrze rozegrana i nawet mimo tego, że dzieje się w niej trochę za dużo - jakby autor chciał na poczekaniu wymyślić jakieś sensowne wyjaśnienie dla wszystkich wcześniejszych wydarzeń - to jednak warto! Jest tutaj dużo pozytywnego ładunku emocjonalnego. Przyjaźń, honor, szacunek dla innych to najczęściej powtarzające się wartości. Nie zabraknie też śmiechu, ponieważ Sullivan nie stroni od zabawowych sytuacji lub wymian zdań. 

Jednym słowem: polecam!

Królewska krew - 6/10
Wieża elfów - 7/10
Nowe imperium - 5/10
Szmaragdowy sztorm - 5.5/10
Zdradziecki plan - 7.5/10
Pradawna stolica - 8/10

Odkrycia Riyrii jako całość - 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...