"Co otrzymamy po wrzuceniu do gara: genialnego kucharza po przejściach, mało docenianą genialną kuchareczkę oraz przyjaciół, których się zawiodło? Ugotowanego, czyli całkiem ciekawy film o kucharzeniu i odnajdywaniu siebie na nowo."
- Ulinka.
Ulinka: Do niedawna jedzenie było moją pasją. Uwielbiałam jeść, próbować, degustować, gotować i piec. Oglądać jedzenie. Myśleć o nim. Kupowałam książki kucharskie (najlepiej takie gdzie było dużo zdjęć potraw). W święta inni oglądali Kevina..., a ja śledziłam programy na Foodnetwork. Ostatnio trochę się to zmieniło (i uczę się jedzenia od nowa), jednak obejrzenie filmu, gdzie jedzenie odgrywało główną rolę na równi z bohaterami, sprawiło mi dużą przyjemność.
Co otrzymamy po wrzuceniu do gara: genialnego kucharza po przejściach, mało docenianą genialną kuchareczkę oraz przyjaciół, których się zawiodło? Ugotowanego, czyli całkiem ciekawy film o kucharzeniu i odnajdywaniu siebie na nowo.
Głównym bohaterem jest Adam Jones (Bradley Cooper). Zdolny kucharz z dwoma gwiazdkami Michelina, który w ramach swojej własnej pokuty, uciekł od życia. Zawiódł wszystkich, którzy na niego liczyli, a przede wszystkim samego siebie. Można domniemywać, że nie poradził sobie z łatką Mistrza, a dodatkowo wóda, seks i narkotyki zrobiły swoje. Po obraniu milionowej ostrygi (w ramach pokuty), w zapadłej wsi w Luizjanie postanawia wrócić do świata wielkiej kuchni i jedzenia. I zdobyć święty graal kucharzy - trzecią gwiazdkę Michelina (nie mylić z oponami). Taranem wejdzie do hotelu dawnego przyjaciela (Daniel Bruhl) i zażąda oddania kuchni. Podstępem zdobędzie genialną kuchareczkę (Sienna Miller). Zjawią się również starzy przyjaciele gotowi do współpracy (Omar Sy i Riccardo Scamarcio). Dodatkowym składnikiem tej potrawki będzie, zafascynowany mistrzem, młody adept sztuki kulinarnej wyciągnięty z kebabowni (Sam Kelley). A dla zaostrzenia smaku rywalizacja z kuchennym bratem z dawnego życia (Matthew Rhys). I wszystko to dla wielkiego comebacku i udowodnienia światu, że się nie umarło i ma się jeszcze coś do powiedzenia (w tym przypadku do ugotowania). Pod pewnymi warunkami, Adam, dostanie świeżutko wyremontowaną kuchnię. Będzie ciężko pracował nad zgraniem się z zespołem. Ciągle udoskonalał przepisy i opracowywał najlepsze menu. Aż, w końcu nadejdzie ten dzień. Przyjdą tajemniczy i osławieni specjaliście od Michelina. Nikt nie wie, że to oni, bo się nie zapowiadają, jednak poznaje się ich po pewnych zachowaniach. Praca na wysokich obrotach i w wielkim stresie, żeby wyszły dwa idealne dania i... Czy naszemu bohaterowi się uda z tą wymarzoną gwiazdką? Wystarczy obejrzeć film :) Mogę zdradzić, że mi się podobało. Prosta historia o niekoniecznie prostych sprawach. Bo w przypadku geniuszy nic nie jest proste. Jednak dobrze, że takowi są. Przynajmniej motywują innych do działania.
Moja ocena: 7/10
Arkadiusz: Bradley Cooper zaczyna aspirować do miana aktora uniwersalnego. Potrafi zagrać odkurzacz, gościa z trwałą i kucharza, a to już nie lada wyczyn ("Bembolowi ze spiżu" się jakoś nie udało). A w charyzmatycznego kucharza, który udaje, że naprawdę zna się na rzeczy, z powodzeniem wcielą się nieliczni. Cooper jest jednym z nich. Prawdopodobnie pomagają tutaj problemy osobiste i różnego rodzaju uzależnienia granej przez niego postaci, czyniąc rolę bardziej swojską, bo postacie z problemami to dla niego nie pierwszyzna. Nie dziwcie się, że wciąż piszę o Cooperze, bo tak naprawdę ten film to popis jednego aktora, który trzyma tą historyjkę rodem ze „Patologicznej kuchni" ponad powierzchnią banału i przeciętności. Reszta aktorów jest tylko tłem.
Czy polecam? Jeśli lubicie takie klimaty, to powinno się spodobać. Jeśli nie, to raczej dla samego Coopera.
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz