Idąc za ciosem postanowiliśmy obejrzeć także drugi film z serii o magicznym Mike'u - Magic Mike XXL. Tym razem Ulinka nie dotrwała do końca seansu z powodu problemów ze snem. A właściwie ich całkowitym brakiem. Ot, po prostu chrapała jak mały suseł. Z tego prostego powodu na recenzję drugiej części zapraszam was tylko ja.
Jak mi się podobała kontynuacja opowieści o striptizerach? No cóż, muszę przyznać, że ten film ma dwie główne zalety. Pierwszą z nich jest brak w obsadzie Matthew McConaughey'ego, który wkurwiał mnie niemiłosiernie w poprzedniej części. Drugą zaś zmiana choreografii "szalonych" występów i zmniejszenie ich częstotliwości, co sprawiało, że nie musiałem patrzeć na podrygujące męskie pośladki i miękkie pytony dyndające leniwie w rytm tandetnych kawałków, praktycznie do ostatnich scen filmu.
Niestety, ta produkcja, mimo braku największych wad poprzedniej, nie jest od niej ani o krztynę lepsza, ponieważ w przeciwieństwie do Magic Mike'a w Magic Mike'u XXL o nic nie chodzi. Tym razem jest to dość infantylna komedia o "męskiej przyjaźni bez podtekstów" i "kończeniu z klasą". I choć scenariusz wyszedł spod ręki tej samej osoby (Reid Carolin), to jednak Steve Soderbergh zajął tym razem fotel producenta reżyserię powierzając Gregory'emu Jacobsowi. Ta decyzja odbiła się na jakości całej produkcji, która, moim zdaniem, została stworzona głównie dla pieniędzy i nie niesie ze sobą żadnych głębszych wartości. Nie zadaje egzystencjalnych pytań, a tym bardziej nie stara się na takowe odpowiadać. Znalazły się tutaj jedynie próby nakłaniania do rozwiązłości seksualnej (prym wiodła w tej dziedzinie Andie MacDowell) i przekonania nas, że prawdziwa przyjaźń nigdy nie rdzewieje. Które w moim odczuciu z jednej strony były nie potrzebne (rozwiązłość), a z drugiej infantylne i banalne (przyjaźń).
Czy jest to zatem produkcja zła? Nie, tego z czystym sumieniem powiedzieć nie mogę. Nie jest też niestety dobra. Jest bardzo przeciętna. Jeśli ktoś chce filmu lekkiego, łatwego i przyjemnego, to Magic Mike XXL spełni jego oczekiwania w dużo większym stopniu niż pierwsza część przygód utalentowanego striptizera.
Moja ocena: 4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz