Dziś mam dla was coś z zupełnie innej beczki. Po nieudanej przygodzie z Komudą, przyszła kolej na coś zdecydowanie lżejszego. Książka pouczająca, bawiąca i smucąca, czyli rzecz o tyn jak Gierek zmotoryzował Polaków.
Maluch nie ustępował kroku nikomu... |
Maluszka zna każdy. Jeśli nie z własnych doświadczeń za jego kierownicą, czy też na fotelu pasażera, bądź tylnej kanapie, to z pewnością z widzenia (wciąż te małe drogowe pokraki snują się po Polskich miastach i miasteczkach) lub z opowieści starszych (wszystko zależy ile macie lat;)). Dziś ten samochodzik budzi jedynie politowanie lub też nostalgię - wszystko zależy od indywidualnych skojarzeń. Jednak nie da się ukryć, że jeszcze 4 dekady temu wzdychał do niego niejeden Kowalski. A jeździł nim cały przekrój społeczeństwa od robotnika, przez naukowca (pamiętacie słynną scenę otwierającą Nie ma mocnych, kiedy to po szosie mknie czerwony maluszek z wieńcem na dachu?) po dyrektorów (przykładem może być tutaj również czerwony "strączek" inżyniera Karwowskiego).
Dawał sobie radę w każdych warunkach... |
Jednak dziś, w dobie używanych samochodów zza zachodniej granicy kosztujących jedną średnią pensję przeciętnego mieszkańca kraju nad Wisłą trudności wiążące się ze zdobyciem upragnionego wozidełka odeszły w zapomnienie. Przypomnieć i usystematyzować je postanowił dziennikarz i publicysta Przemysław Semczuk biorąc na warsztat biografię Maluszka.
Często był oparciem dla strudzonych wiernych w drodze do Częstochowy / Fot. Elżbieta Oyrzanowska |
Wydawałoby się temat banalny i nie ciekawy. Ot, tak samo pomyślałem i ja przez dłuższy czas przechodząc obok tej książki zupełnie obojętnie do czasu kiedy trafiła w moje ręce w ramach jakiejś super-mega-promocji. No i wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Dużą rolę odegrał tutaj z pewnością lekki i przystępny styl autora. Jednak sama opowieść była równie pasjonująca, ponieważ nie obejmowała jedynie historii powstania samochodu, ale również bardzo dokładnie przedstawioną sytuację motoryzacyjną Polski na przełomie lat 60. i 70. XX w. Całą propagandę i machinę reklamującą i zachwalającą ten cud techniki, a także późniejsze trudności z nabyciem samego pojazdu, części zamiennych do niego oraz schyłek jego żywota.
A obecnie, po kilku modyfikacjach, pokazuje rogi nawet w wyścigach równoległych! |
W pełni zgadzam się z tym co jest napisane na okładce, że nie jest to książka jedynie dla wielbicieli motoryzacji. Moim zdaniem jest to coś w rodzaju reportażu pokazującego wycinek życia społeczeństwa jakim było pragnienie posiadania swoich własnych czterech kółek oraz wszystkie trudności jakie wiązały się z jego posiadaniem, eksploatacją, naprawami, zdobyciem części zamiennych, paliwa etc. A gdzie w tym wszystkim Maluszek, spytacie? Maluszek był i wciąż jest dla wielu rozkosznym samochodzikiem, który zmotoryzował Polskę. I pewnie takim pozostanie.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz