Oscary, Oscary i po Oscarach - można by rzec. Ja po raz kolejny, drugi rok z rzędu nie śledziłem ceremonii. Rok temu bo mnie to gówno wszystko obchodziło. W tym roku, bo zasnąłem xD Ale tym razem, w przeciwieństwie do poprzedniej gali byłem przygotowany :] Obejrzałem prawie wszystkie filmy nominowane w kategorii Najlepszy film (oprócz "Selmy", bo nigdzie znaleźć nie mogłem i "Boyhooda", bo wydaje mi się, że kręcąc taki gniot o życiu trzeba znać umiar i ograniczyć się do tych racjonalnych ~ 90 minut, a nie walić prawie trzygodzinny film). Ale do rzeczy.
Jak ja to wszytko postrzegam swoim okiem laika-ignoranta?
Kategoria Najlepszy Film:
Wygrał: "Birdman" (moje zdanie znacie - bez debilnych sztuczek Jedi dałbym 8, może nawet 9 i uznał, że to w pełni zasłużona nagroda, ale ja widocznie do takiej sztuki nie dorosłem jeszcze. Może to i dobrze...)
Powinien wygrać: Nie mam pojęcia. Dla mnie bez różnicy, bo jedyny film jaki z tej gromadki zrobił na mnie wrażenie nie miał szans na Oscara ("Gra tajemnic").
Kategoria Najlepszy aktor:
Wygrał: Eddie Redmayne (nagroda wydaje się zasłużona, kreacja naprawdę spektakularna, ale czy na pewno...? Takiego "wykręconego" gościa zagrać jest trudno, ale już sama jego "wykręconość" jest na tyle rzucająca się w oczy, że niewiele więcej trzeba. Natomiast zagranie kogoś zwyczajnego w sposób genialny jest doceniane zdecydowanie mniej, ale to temat na inną dyskusję).
Powinien wygrać: Bennedict Cumbetbatch (tak, wciąż będę się przy tym upierał, wolno mi) albo Michael Keaton (naprawdę świetna kreacja).
Kategoria Najlepsza aktorka:
Wygrała: Julianne Moore (gówno mnie to obchodzi).
Powinna wygrać: gówno mnie to obchodzi.
Kategoria Najlepszy aktor drugoplanowy:
Wygrał: J. K. Simmons (no i brawo, należało mu się, świetnie zagrał psychola!).
Mógł wygrać: Edward Norton (bardzo przekonująca kreacja).
Kategoria Najlepsza aktorka drugoplanowa:
Wygrała: Patricia Arquette (gówno mnie to obchodzi).
Powinna wygrać: gówno mnie to obchodzi.
Kategoria Najlepszy reżyser:
Wygrał: Alejandro González Iñárritu (mało mnie to obeszło, nie znam gościa).
Powinien wygrać: w tym roku nie mam swoich typów, ale z czystej przekory postawię na Mortena Tylduma xD
Kategoria Najlepszy scenariusz oryginalny:
Wygrał: "Birdman" (no i brawo!)
Mógł wygrać: wielkiej konkurencji to on nie miał, a jedyny film, który mógłby aspirować do tego lauru to ten, którego nie widziałem ("Wolny strzelec").
Kategoria Najlepszy scenariusz adaptowany:
Wygrał: "Gra Tajemnic" (wreszcie słuszna decyzja);
Mógł wygrać: konkurencji brak!
Kategoria Najlepszy film nieanglojęzyczny:
Wygrał: "Ida" (no i brawo!).
Mógł wygrać: nie wiem, żadnego, łącznie z tym naszym nie oglądałem.
Reszta kategorii już tak naprawdę większości z nas (a już w szczególności mnie) obchodzi tyle co zeszłoroczny śnieg, więc na tym poprzestanę. W razie czego inni, lepsi blogerzy podają wszystkie, zawsze możecie u nich sprawdzić :]
A jak Wam się podobają wyniki? Jakieś zaskoczenia? Pozytywne, negatywne? Jak chcecie pogadać to piszcie komentarze :]
Miałem w tym roku skomentować te całe oskary, ale z niepokojem stwierdziłem, że mam wyjebane na opinie tych wszystkich specjalistów z holiłód i nie oglądałem. Sam wiem co mi się podoba - jak mam korzystać z czyichś rad, to przynajmniej z rad ludzi, którym ufam - Twojej, Lary, Patryka Karwowskiego (fajny blog swoją drogą), czy tam innych leszczy. Walić tę całą komisję :D
OdpowiedzUsuńNo i bardzo mnie jest to przyjemnie czytać :] Ja czasem lubię posłuchać, poczytać kogoś mądrzejszego ode mnie, ale i tak wiem co mi się podoba a co nie! I żadne słowa nie zamienią w moich oczach gniota w arcydzieło :]
UsuńA Patryka też czasem czytam i zgadzam się z Twoją opinią co do jego bloga ;)
A sama gala? Jak zwykle przereklamowana, choć kilka wypowiedzi było spoko. Dziś na przyspieszeniu sobie oglądałem ;]
Napiszę coś jak minie mi szok, związany z komentarzem Łukasza. A chciałam sie rozpisać... jednak ciągle zbieram szczękę z podłogi...
UsuńNo to zbieraj i pisz. Czekamy :]
UsuńBrawo dla Idy... owszem. Widziałam zwiastun i ten... no... nie wiedziałam, że można zasnąć w przeciągu półtorej minuty. Pobiłam rekord :D Z Oskarów oglądam tylko i wyłącznie kreacje, a te z roku na rok przestają być oskarowe,a przerodziły się (w większości) na przyjęcie u królowej Elki II. Brakuje mi nagród, takich poważnych, dla filmów sensacyjnych, kryminałów, thrillerów... Wiecznie dostajemy to samo: chwyta za serce, opowieść na faktach, wykorzystanie, bieda, itp., to właśnie takie filmy są wybierane, to takie filmy wygrywają. Owszem jest kategoria, za choreografię, efekty specjalne, ale to nie to samo. W tym roku kreacje były w 80% do bani, za to czołówka wywołała u mnie ogromny uśmiech na twarzy :D
UsuńDodam, ze Oskary stały się takimi Złotymi Malinami. Kiedyś Złote Maliny były rozdawane uczciwie, a teraz? Kiepski film, to i nagle aktorzy otrzymują złotą malinę. Pamiętam jak Sandra Bullock dostała jedną. Aż się zdziwiłam, więc film obejrzałam. Problem polegał na tym, że Sandra bardzo dobrze odegrała rolę idiotki, ale że postać była kretyńska, to Sandrze dostała się nagroda główna, za najgorzej odegraną rolę. Teraz jest tak z Oskarami, im bardziej chwyta za serce, im więcej rasizmu... tym o dziwo nagle aktorzy grają lepiej :D Co jest kompletną bzdurą.
UsuńO proszę: świetne zestawienie najlepszych momentów :D
Usuńhttp://www.serialowa.pl/92655/oscary-2015-10-najlepszych-momentow-wideo/
Hmm...no to żeś napisała :) Teraz mi szczęka opadła :P
UsuńCo do filmów akcji (thrillerów, sensacji, kryminałów etc.) i tego, aby dostawały Oscary, to niestety, ale muszą mówić o czymś ważnym :/ Tak jak "Snajper" (choć ta szmira na szczęście nic nie dostała,a le była nominowana, a to już coś, podobno genialny "Intersteller" nie był). A poza tym są Saturny dla filmów akcji.
Nie zapominaj jednak, że było w historii tej wiele filmów zaliczanych po części do tych gatunków, które nie tyle, że były nominowane, to jeszcze tę statuetkę otrzymały. Kilka przykładów:
- "Francuski Łącznik" 1971
- "Ojciec Chrzestny" 1972
- "Żądło" 1973
- "Ojciec Chrzestny 2" 1974
- "Rocky" 1976
- "Pluton" 1986
- "Infiltracja" 2006
- "To nie jest kraj dla starych ludzi" 2007
- "The Hurt Locker" 2009
- "Operacja Argo" - 2012
Jednak żeby film się znalazł w takim gronie, to musi być przede wszystkim dobrze zrobiony, dobrze zagrany, dobrze przemyślany i niestety bardzo często - choć nie zawsze - mówić o czymś ważnym poza opowiedzeniem wciągającej i ciekawej historii.
A że mimo wszystko bardzo często pojawiają się w tych zestawieniach filmy prezentujące czyjąś prawdziwą historię? Trudno, mnie osobiście takie obrazy również najbardziej się podobają (może nie zawsze, ale bardzo często).
Nie nazwałbym natomiast Oscarów złotymi Malinami. To nie podlega żadnej dyskusji. mimo blichtru jaki towarzyszy gali i lekkiej tendencyjności tych nagród, są one wciąż w tym biznesie najważniejsze.
A to, że Sandra Bullock dostała złotą malinę za gniota? Trudno, nikt jej nie kazał dobrze grać w debilnym filmie. Nikt jej nawet nie kazał przyjmować takiej roli. A poza tym nie rozumiem jak można zagrać dobrze z idiotycznym filmie?:| Dla mnie to jest antynomia, bo skoro coś jest złe doszczętnie, to nie może w tym być dobrze napisanych ról, ponieważ jeśli by były, to by nie mogło być doszczętnie złe. Np. nie wyobrażam sobie świetnych kreacji w filmach typu "Gulczas, a jak myślisz", "Komisarz Blond i Oko Sprawiedliwości" czy "Krwiożercze szczęki". Nie ma takiej możliwości.
Jeśli natomiast chodzi o sukienki, to sorry, ale to już jest totalne przegięcie i zupełnie nie związane z filmem zawracanie dupy, więc powinno mieć jakąś oddzielną relację i nie wkurwiać porządny ludzi.
Hmm... to by chyba było wszystko ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJak wsio, to wsio :D
UsuńAleś Ty przebiegła :P A wiesz, że ja to mogę wkleić?;>
UsuńAle niech Ci będzie. Nie zgadzam się zupełnie i to o dziwo w każdym punkcie z Twoim zdaniem, co mnie niesamowicie dziwi, ale widocznie tak czasami musi być ;)
Możesz? Nie wiedziałam :D
UsuńJestem strasznie podminowana książką, którą zaczęłam czytać i w sumie nie wiem czy nie jestem zbyt agresywna w wypowiedziach... Może jak mi przejdzie to napiszę to łagodniej. Bo ostatnie co chcę, to żebyś pomyślał, że uważam Cię za wariata - ale wiesz, takiego na serio. Nie po raz pierwszy się nie zgadzamy ze sobą i jest guuuut, ok i spoko-loko. A coś mi się wydaje, że moja wypowiedź, była chamska, a wcale mi o to nie chodziło. Choć sukienek i tak Ci nie wybaczę!
Mnie nigdy nie przepraszałaś za nic. Nie żebym wypominał czy coś... :D
Usuń@Lara: A widzisz, mogę :] Taki jestem szalony xD I wcale nie wydaje mi się, żeby Twoja wypowiedź była chamska. Jest stanowcza i mocna w swoim wyrazie, ale nie chamska, co to to nie ;)
Usuń@Łukasz: Widzisz? Ona się z Tobą w kuchni zaba... wróć... rozmawia, a mnie tylko przeprasza. Nie wiem co lepsze ;)
Arku, nie lubię być wyraźna, lubię kiedy wyglądam jakbym nie zażyła rutinoscorbinu.
UsuńŁukaszu, bo zaraz wkleję swoją wypowiedź z wiadomości prywatnej! Przypomnę, tej o zdradzie!
Uuu... się dzieję się ;] niachniachniach xD
UsuńJakiej zdradzie? Wstydź się za same takie insynuacje.
UsuńArku - ona się ze mną nie zabawia. Jak zacznie kroić pomidory, to na nic nie reaguje :/
Ale ona już wtedy na nic nie reaguje, czy Ty?;>
UsuńArek - On! Żeby Łukasz zwrócił, na mnie uwagę, muszę się przebierać za pomidora!
UsuńŁukasz - co mnie zbeształeś za to, że zapomniałam, że mam Cię zdradzać! Przepraszałam Cię wtedy!
Ja ciągle reaguje - nadreakcja to jest właśnie poważny problem. Szczególnie w przestrzeni publicznej :D
UsuńMasz rację. Przyjmij to z dumą, bo nieczęsto będziesz to ode mnie słyszała ;P
I robicie to wtedy na pomidorka ?;> xD Jak w Nikosiu...
UsuńNie wiem jak to nazwać, ale wtedy mnie oblizuje, gada do mnie, głaszcze, mówi, że jestem piękna... podgryza. No jak nie mam przebrania, to przychodzi do domu i mówi: KIM TY KURWA JESTEŚ I CO ROBISZ W MIESZKANIU EWELINY?! Zakłądam strój i się Łukasz uspokaja.
UsuńEj... no to fajnie tam macie :] A swoją drogą nie wiedziałem, że z Łukasza taki "wegetarianin" xD
UsuńIgnoruj Larę - jej fantazja przekracza wszystkie granice warzywnej przyzwoitości...
UsuńChodzi o ten ogonek, który wystaje z pomidorka? Bo nie wiem dlaczego moja wyobraźnia ma przekraczać cokolwiek.
UsuńJak Ci wystaje ogonek, to z nami koniec!
UsuńTak jest! Z kobietami trzeba ostro i zdecydowanie (a sam ostatnio się zastanawiałem czy to aby nie facet, to się wszyscy na mnie rzucili, że cham i prostak, a tutaj proszę, ma ogonek :])
Usuńhttp://s2.manifo.com/usr/4/4Bb2/b6/manager/17co-maja-wspolnego-pomidory-matriksy-i-szmaisery.jpg
Usuńkażdy pomidor ma ogonek...
Co Ty myślisz, że ja nigdy pomidorów w śmietanie nie robiłem? Nie każdy ma!
UsuńPrzebrany też? A gdzie?;>
UsuńPodziwiam Twą odwagę - ja się bałem pytać...
UsuńOgonek pomidorka zawsze jest na górze! Ten na dole jest schowany :D
UsuńNo z ta górą powiedzmy, że się zgadzam, ale ten na dole, ten schowany, jest jakiś podejrzany... :| Do czego on służy?;>
UsuńMożna dobrze zagrać w złym filmie i można zagrać beznadziejnie w dobrym filmie. Jedno drugiego nie wyklucza. Patrzenie na coś, że jak film jest zły, to i reszta jest fatalna, jest bardzo dziwnym podejściem do sprawy. Jest sobie film „szkoła uwodzenia”, tak jak film mi się nie podobał, to muzyka w filmie mną zawładnęła. Świetne kawałki, których słucham do tej pory i nigdy się tego wstydzić nie będę, bo to dobre kawałki (tak samo jak Dziennik Bridget Jones i Miasto aniołów). Problem polega na tym, że rozdawanie na prawo i lewo złotych malin, bo film jest zły, przypomina mi podejście dzisiejszej przysłowiowej gimbazy. Czy film był dobry? Nie był zły. Nie przeszkadzało mi, że między jedną sceną a drugą, zrobiłam sobie kanapki, poszłam się wysikać, czy chwilę pobawiłam się z kotem. Oglądając komedię romantyczną oczekuję, że się trochę pośmieję, a że się trochę zaśmiałam, to jakiś cel został zrealizowany. Mówienie, że ktoś mógł nie grać w gniocie, to już inna para kaloszy, bo czym jest gniot. Gniotem są dla mnie filmu Uwe Bola, bo tam od aktorstwa, scenariusz, reżyserie, muzykę, efekty po montaż itd. jest złe. To jest gniot! Nie nazwę gniota produkcją tylko dlatego, że nie lubię jakiegoś gatunku. To, że coś mi nie odpowiada, nie oznacza, że jest gniotem. Nie lubię filmów romantycznych, ale nie pokuszę się o stwierdzenie, że są to gnioty, bo to byłaby hipokryzja. Nie mam zamiaru oceniać ludzi, że komuś podobają się rzewne kawałki takie jak: o matko, jakie to romantyczne. Jeżeli komuś coś sprawia przyjemność, sprawia, że znajduje ukojenie, to wypominanie mu tego, będzie czystym kurestwem. Ja nie rozumiem jak można oglądać romansidła, ale nie oznacza to, że filmy są złe. Tak jak włączysz pornola i nie będziesz się dziwić, że każdy każdego posuwa, tak włączając romans, nie powinieneś się dziwić, że oglądasz film „oooo jakie to było urocze, on ją kocha i oznajmił to przed tyloma ludźmi”. Nie rozumiem o co to całe halo. Taki gatunek i już. Jak oglądam film akcji, ma być akcja – jak jej nie ma, to film jest zły. Nie ma ckliwych kawałków w romansie – film jest zły. A skoro produkcja je posiada, to oznacza, że to co oglądasz jest faktycznie romansem. Nie podoba się? To świetnie, oznacza to, że nie powinieneś ich oglądać i tyle. Sandra B. nie zasłużyła na malinę, bo zagrała bardzo dobrze. Postać zasłużyła na malinę, a nie osoba, która ją odtwarzała. Za to malinę powinien dostać Cooper, bo on tam w ogóle nie zagrał, on przyszedł na plan i powiedział co miał powiedzieć.
UsuńWracając do Oskarów, większość filmów nie zasłużyła na swoje nagrody. The Hurt Locker jest filmem dobrym, ale nie oskarowym, Infiltracja jest filmem bardzo dobrym, świetnym ale arcydzieło to też nie jest. Wypisałeś mi produkcje Oskarowe. Spójrz na datę otrzymania statuetek. Coś słabo. Rocky i Oskar? Nawet się nie wypowiem. Ojciec Chrzestny – genialnie zagrany, genialna muzyka, może i najazdy kamery też, ale się nie znam. Scenariusz? Człowiek z blizną miał lepszą historię. Ale to już kwestia gustu. Teraz dam przykład. Ojciec Chrzestny i Titanic. Co by wygrało? Oczywiście titanic, bo jest romantycznie, bo śmierć, bo biedny chłopak… ku pokrzepieniu serc wygrywa o dwie długości w tym biegu. Poza tym pamiętam wypowiedzi niektórych członków tej całej imprezy, którzy głosują na dany film. I wiesz co? Ścięło mnie! To było za czasów Avatara. Jedna wypowiedź dość mocno mną wstrząsnęła:
UsuńAvatar powinien wygrać. Nie oglądałem wszystkich filmów, ale ten film jest naprawdę świetny.
Kurwa, wychodzi na to, że ludzie nie oglądają wszystkich filmów! Jak mogę powiedzieć, ze ten film powinien wygrać, skoro nie widziałam wszystkiego?!
Co do strojów. Tak jak do opery nie pójdziesz w jeansach, tak przychodzenie na galę wręczenia Oskarów w kreacjach jak na piknik do Elżbiety II, jest nieporozumieniem. Co z tego, że sukienka ładna, jak nie pasuje do okazji? Lubię oglądać suknie z takich imprez i nie czuję się przez to mniej porządna czy gorsza. Jakby tak patrzeć, ze to jest niepotrzebne, to w takim razie zrezygnujmy z pięknych i dorodnych hostess na wystawach „autkowych”. Każdy znajduje przyjemność w czymś innym, więc skoro Tobie to zwisa, nie wytykaj tego innym. A wiesz dlaczego? BO I TAK SIĘ NIE ZNASZ!
http://gadzetomania.pl/57043,microsoft-przewidzial-21-z-24-zdobywcow-oscara-algorytm-wygrywa-z-wolna-wola
UsuńO proszę. Poparcie mojej tezy: Oskary stały się przewidywalne jak Złote Maliny. Masz przed sobą zły film? Wiedz, że maline dostanie z prawie wszystkich kategorii. Masz przed sobą bardzo dobry film chwytający za gardło? Wiedz, że wygra z genialnym filmem o zupełnie innej fabule. To takie do przewidzenia. Dlatego np. Ojciec Chrzestny przegrałby z Titanikiem.
Ok, dużo treści, jest na co odpowiadać. Ale odpowiadać nie będę, bo bym się jedynie powtarzał. Jedyne co napiszę, to to, że film "Szkoła uwodzenia" nie był złym filmem. Oraz to, że dobrym filmom, wartościowym filmom daje się dobre nagrody. Złym filmom, bezwartościowym daje się złe nagrody. Wyjątków nie ma. Kropka. Gdyby były, to byłby absurd.
UsuńA co do algorytmów i innych przewidywań, to proszę Cię, w tym roku nie było zaskoczeń. Jedyne, które się pojawiły, to te w których pomylił się również komputer.
Nie uważam również, żeby stwierdzenie, że "Titanic" wygrałby z "Ojcem Chrzestnym", bo gdyby miał lepszą konkurencję a nie takie przeciętniaki, to nie wiadomo, czy by zdobył w ogóle tyle statuetek. Swoją drogą jak tak teraz patrzę, to i "Ojciec Chrzestny" nie miał zbyt spektakularnych oponentów.
Teraz mi przyszło do głowy, że to by było ciekawe doświadcznie ajkby się ze sobą mierzyli ze sobą zdobywcy oskarów na z dekady :]
Co do sukienek, to wiem, że każda laska musi się wypindżyć na maksa przy takiej okazji, ale czasami mi się wydaje, że cały ten blichtr jest ważniejszy od nagród, bo patrząc na długość trwania relacji z "czerwonego dywany" i samej gali, to zaczynam mieć wątpliwości.
Ok, to by chyba było na tyle :] Ale, żeby nie było - nie zgadzam się z Tobą w każdym punkcie.
Kurczę, Lara mnie przekonała do części swoich poglądów - zaczynam się o siebie martwić... :(
UsuńNie martw się, do jutra Ci przejdzie ;)
UsuńTe, nie twierdzę, że komedie, romanse to jakieś świetne filmy. Ale wśród nich są też dobre filmy. Jest cała masa beznadziejnych filmów, w których znajdzie się aktor, który bardzo dobrze odegrał swoją rolę. Tylko pytanie co kto lubi. A że czegoś nie lubimy nie oznacza, że to coś jest gniotem. Nie można też twierdzić, ze jeżeli coś nas nie uczy, nie rozmyślamy o tym miesiącami - to jest to gniotem. Nie mam zamiaru przestać czytać Reachera i Śliwki, bo to nie Mickiewicz. Kurna, nie są to książki wysokich lotów, ale sprawiają mi przyjemność. Z drugiej strony jak porównam Riczera i np. Zbrodnie i karę, to riczer jest gniotem, a ślwika to już w ogóle wieś tańczy i śpiewa! jednak każda z tych moich książek z danego gatunku jest dobra. Ba, porównam samego Riczera do Śliwki, to Śliwka będzie gniotem. Nie tędy droga. Bo jak porównałabym te książki do prawdziwych, to czy czyni to je arcydziełami? A w życiu! To, że świetnie się bawię przy jesteś szalona czy też „ty jesteś ruda”, nie oznacza, że wybieram zawsze taka muzykę do zabawy, nie uważam, ze to wartościowe utwory Ale są utwory gorsze :D Więc nie mogą być gniotem :P Są złe, mają denny tekst, ale gniotem nie są. Gniotem jest „Lubelski ful” i pomimo, że mnie śmieszy, to ani tam muzyki, ani wykonania, ani teksty, ani teledysku! TO JEST GNIOT. Po prostu, w swoim gatunku niektóre rzeczy są lepsze, gorsze i wyśmienite. Teraz weź nasze rozmowy. Pierdolimy trzy po trzy i co? Mamy zaprzestać się śmiania, nabijania się samych z siebie i z innych, bo to głupie? Także będę bronić do ostatniej kropli krwi twierdzenia, że coś co nie jest wartościowe, też może być dobre. I będę bronić swojego zdania, że w kiepskim filmie można dobrze zagrać beznadziejną postać, że można bardzo dobrze zaśpiewać słabą piosenkę i że można dobrze napisać książkę, która nic nie wnosi w nasze życie, jak i nie wnosi „pewnych wartości, nawet pozornie uniwersalnych”. Zawsze twierdziłam, ze nie samym Mozartem, Tołstojem i Coppolą człowiek żyje. Ważne, żeby nie wychwalać pod niebiosa boysów, Armentrout (ta od serii Lux) i jakiegoś kiepskiego reżysera. Jednak nigdy nie zamierzam się wstydzić, że coś mi się dobrze słuchało, czytało, oglądało. I nigdy nie powiem, że facet z Boysów, ma beznadziejny głos! Dlaczego? Bo znam takich, którzy mają gorszy. A skoro mają gorszy, to wokalista z tego zespołu nie może być najgorszy :D
UsuńCo nie?
UsuńNie chce mi się dokładnie przytaczać cytatów z Twojego komentarza, ale tak ogólnie z większością Twoich argumentów mi nie podrodze ;)
Usuń0_o
Usuńno ok, to ja już się nie odzywam :D
PS
Nie znasz się!
Chodzi mi głównie o to, iż nie zgadzam się z tym, że jeśli można znaleźć kogoś kto jest gorszy od kogoś słabego, to to słage przestaje być słabym, bo przecież jest coś jeszcze gorszego.
UsuńUważam, że wszystko co jest gorsze niż dobre już jest złe, czasami przeciętne albo nijakie.
Nie, nie, nie! Nie zrozumiałeś :D To wtedy awansuje z gniotu na coś złego/tragicznego :D Nigdy to coś nie sięgnie statusu dobrego, w miarę dobrego czy niezłego :P Tylko przestaje być gniotem :D
UsuńA to, że nam się to czasami podoba, to już inna sprawa. Ale jeśli wiemy, że coś jest beznadziejne, ale mimo wszystko nam się podoba (z jakiegoś niejasnego powodu), to spoko. Nic nie mam do takiego odbioru popkultury. Nie toleruje jednak nazywania dobrym czegoś co dobre być po prostu nie może.Tak apriori.
UsuńNo ale w takim razie, zeby tak to rozpatrywać tę sprawę to musimy ustalić definicję gniota :] Bez tego się nie da :P
UsuńGniot, to coś co ma wszystko zjebane! Rozumiesz? WSZYSTKO!
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=DHJlCWGyFGg
Nie jest gniotem. Jest rytmiczne, nawet miejscami można się uśmiechnąć i pod względem wokalu... no cóż... no nie fałszuje :D Teledysk da się obejrzeć.
I tak, lubię ten kawałek świetnie isę przy nim bawię XD
https://www.youtube.com/watch?v=JN6nf_ssnuo
Jest gniotem. Babka fałszuje - nie, ona nie fałszuje, ona wyje! Nie sądzę, żeby można było przy tym tańczyć... tekst nie wywołuje uśmiechu na twarzy, a teledysk sprawia, że patrzę i nie wierzę :D
Takze jak widzisz, Szalona ruda nie może yć gniotem, bo znalazłam Ci coś gorszego :D Także ruda awansuje na tragedie :P
Ahhhhhaaaa... To to jest gniot! No to teraz już wiem. Ja po prostu nie miałem nigdy dostępu do aż tak niskiej kultury, bo nie wiedziałem, że ona w ogóle istnieje :| Stąd też uważałem, że jak zjebanych jest w filmie powiedzmy 6 na 10 elementów składowych, to już jest gniot, ale po czymś takim jak "Lubelski Full"... No sam nie wiem... Ale, ale... ona ładnie tańczy, a facet ma nawet spoko gitarę. To się liczy?;>
UsuńZnajdź coś gorszego, a będzie się liczyć :D
Usuńjak możesz uznać coś gniotem, co ma 4 plusy na 10 możliwych? I nie pierdol, że nie masz dostępu do takich badziewi! Nie ma bata, żebyś nie natrafił! Nawet przez zwykły przypadek.
No naprawdę jestem ignorantem w dziedzinie gniotów :] Staram się po prostu szanować swój czas :P
UsuńMercedes jest jak Robert Downey Jr. Nigdy nie wygrał Oscara, ale jest genialny xD Dobry tekst i tak mi się jakoś skojarzyło z naszą dyskusją :]
UsuńXD
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń