wtorek, 1 lipca 2014

[76-78] Książki: "Podejrzany / Running Blind"; "Echo w płomieniach / Echo burning"; "W tajnej służbie / Without fail" - Lee Child (2000, 2001, 2002)

Dawno mnie nie było, ale przyszedł nowy miesiąc, więc czas coś wreszcie skrobnąć :) Dziś, już po raz ostatni w ciągu najbliższego czasu, zapraszam wszystkich na moje refleksje na temat Jacka Reachera, czyli na recki trzech kolejnych książek Lee Childa z serii o "inteligentnym troglodycie" :D

Zacznę może od tego, że tym razem było prawie tak jak przy naszym - moim z Reacherem - pierwszym spotkaniu. Krótko mówiąc, niezbyt rewelacyjnie. 

"Podejrzany" (2000)

Pierwsza część jeszcze jakoś mi się podobała. Reacher został "wynajęty" przez FBI do pomocy w odnalezieniu mordercy ex-żołnierek wcześniej będących ofiarami szeroko pojętego molestowania seksualnego od głupich docinek aż po zbiorowe gwałty. Teraz rozpoczęło się na nie polowanie. Ktoś morduje je w bardzo wyrafinowany a zarazem bardzo przemyślany sposób nie pozostawiając po sobie żadnych, ale to żadnych śladów. Ciekawostką jest to, że ofiary są topione w zielonej wojskowej farbie. To i fakt, że wszystkie miały wojskową przeszłość skłania Biuro do poszukiwań sprawcy w szeregach Armii. A pierwszym podejrzanym jest Reacher. Ale jak wiemy, nasz nieustraszony Sherlok-Braddock nie z takimi problemami sobie radził. Tym razem też nie pozostawia nam żadnych złudzeń, że zakusy FBI, aby go przechytrzyć mają takie same szanse powodzenia jak dogonienie GTRa na trzykołowym rowerku. Można by tak jeszcze długo blablować jaki to on nie jest wspaniały, ale nie chce mi się zwyczajnie, bo - jak już zapewne zauważyliście - nie jest to moja ulubiona książkowa postać fikcyjna :P Przejdę więc do sedna. Książka jest ciekawa, choć zagadka jest do rozwiązania już po jakiejś 1/3, a motywy zbrodniarza w sumie mogłyby być bardziej wyszukane. Ale pal to sześć. Nie było najgorzej. Gorzej się dopiero zacznie...

Ocena gatunkowa 6/10

"Echo w płomieniach" (2001)

...ooo tu jest dopiero słabo. I to ze wszystkim. Od samego początku do samego końca. Aż mi się nie chce pisać... Ale cóż, spróbuję. Reacher ucieka przed kimś tam (chyba policjantami, których zlał dzień wcześniej w barze) przez motelowe okno. Zatrzymuje się lachon (piękny oczywiście, bo jakby inaczej... żałosne), bierze go na stopa i po kilku chwilach proponuje mu zlecenie zabójstwa okropnego męża. To tak w skrócie, bo żeby dopełnić całości mogę tylko dodać, że lachon ma uroczą (jakżeby inaczej, jeszcze nigdy nie widziałem w książce okropnego dzieciaka - no chyba że Dudleya w HP - a przecież wiem jakie są dzieci) córeczkę, wstrętną teściową i niezbyt miłego szwagra. Reacher się nie zgadza na to konkretne zlecenie, ale postanawia pomóc dziewczynie w jakiś inny sposób póki co zatrudniając się na farmie w roli stajennego. Nic nie szkodzi, że konia ostatni raz widział w formie salami ;) Pobyt na farmie wplątuje go w wir wydarzeń, a fakt, że dziewczyna na taką miłą córeczkę sprawiają, że nie ma wyjścia. Po prostu musi im pomóc. Bla bla bla. I to by był koniec. Chyba jedna z najnudniejszych części jakie do tej pory czytałem. Na szczęście najkrótsza. 

Ocena gatunkowa...hmmm... 4/10

"W tajnej służbie" (2002)

Czyli Jack na zleceniu u Secret Service. Ochroną wiceprezydenta USA zajmuje się pewna niewiasta, która kiedyś była blisko związana z Joe, bratem Reachera. Było to jednak dość dawno temu, jednak kiedy przyszło co do czego i okazało się, że trzeba sprawdzić jak szczelna jest ich ochrona i jak poprawnie działają wszystkie procedury M.E. (inicjały imion bohaterki, która ma głupio na nazwisko i nie chce mi się tutaj tego pisać :D) przypomina sobie o tym co mówił starszy Reacher. Jeśli chcesz znaleźć człowieka, który wykryje każdą niepoprawność i wlezie w każdą dziurę (dosłownie :P) to dzwoń do mojego młodszego braciszka. Tak też czyni i po krótkiej rozmowie lądują razem w łóżku....sorki, to dopiero później, miałem oczywiście napisać, że Reacher zostaje najęty do tej partaninki. W ciągu tygodnia znajduje kilkanaście możliwości na zabicie drugiego spinaczem do papieru, o czym pisze w raporcie i wreszcie dowiaduje się, że zagrożenie, jak przypuszczał, jest rzeczywiste a nie teoretyczne, bo nikt nie bawił by się w sprawdzanie bez przyczyny. Później jest dużo myślenia, sporo akcji, a na końcu Reacher i tak okazuje się najlepszy. No może nie do końca, ale i tak wygrywa. Trochę to nudne i stąd moje tymczasowe rozstanie się z jego losami. Na jak długo? Nie mam pojęcia. Się zobaczy. 

Swoją drogą okładka tej części jest naprawdę kaszaniasta. W tym wypadku zawartość jednak daleko od "obudowy" nie odbiega :/

Ocena gatunkowa 5/10

Pis joł! ;)

8 komentarzy:

  1. A się uśmiałam :D Ale tak serdecznie! Mam jedno zastrzeżenie: Gwiezdne wojny to nie film science fiction, tylko dokumentalny, natomiast J.R. to nie postać fikcyjna, tylko realna... helllooooołłłłł!

    "Echo w płomieniach" też mnie wynudziło, okładka "W tajnej służbie też mnie się nie spodobała". Co do "Podejrzanego", to ja żem się nie zorientneła, poważnie. Przyznaje się bo jesteśmy tu sam na sam :D Za to sposób w jaki były zabijane babeczki, spodobał mi się baaaaaardzo. Od tej części zaczęłam przygody z moim ukochanym towarzyszem drogi.

    KTO NIE CZYTAŁ PODEJRZANEGO, BĄDŹ JEST W JEJ TRAKCIE NIECH TEGO JUŻ NIE CZYTA! BĘDĘ ZDRADZAĆ FABUŁĘ. Nakazanie ofiarom połykać swój język, to jest coś czego się nauczę i będę stosować w pracy, w sklepie... no wszędzie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię rozbawiłem :D JA natomiast ostatnio nie mogę przestać myśleć o "Szalonej rudej" i łapię się na tym, że to zaczynam podśpiewywać :[ A to wszystko Twoja wina!

      Nie za bardzo kumam o co Ci chodzi z tymi "Gwiezdnymi Wojnami", bo nie w wydaje mi się, żebym o nich gdzieś wspominał :| Pisałem o bachorze z Harry'ego Pottera :P Może gdzieś się zaplątałaś :)

      A co do "Podejrzanego", to rzeczywiście, sposób zabójstw był naprawdę świetny (chodzi oczywiście o sam pomysł, a nie że mi się podoba jak ktoś kogoś tak zabija naprawdę :]), jednak ta konkretna osoba już od początku wydawała mi się dziwnie podejrzana. I może nie miałem 100% pewności, że to ona, ale coś przeczuwałem.

      Co do połykania języka, to już kiedyś słyszałem o takim sposobie na popełnienie samobójstwa (chyba wietnamscy albo chińscy żołnierze tak robili jak dostawali się w niewolę), ale żeby go w taki sposób wykorzystać, to bardzo ciekawe. Nie zapominaj jeszcze o jednym elemencie, który jest potrzebny, aby akcja z połykaniem się sprawdziła. To oczywiście w kontekście Twojej pracy w sklepie ;)

      Usuń
    2. Sorki, źle końcówkę zrozumiałem. To w konsekwencji tego "...no wszędzie" :D

      Usuń
    3. Nie pracuje w sklepie, ale ludzie w sklepie denerwują mnie tak samo jak ludzie co przychodzą do mnie do pracy :D Nigdzie nie wspominałeś o GW, ale wspomniałam, żebyś nie popełnił w przyszłosci takiej samej gafy jak z J.R.. Dlatego napisałam, że mam jedno, a nie dwa zastrzeżenia :D

      Ruda rządzi!

      Usuń
    4. Aha :) Czyli jak rozumiem Pani żyje w przeświadczeniu, iż Jacek R. jest żyjącą w USA prawdziwą osobą :) A jak się nazywają te leki? Może też zacznę takie brać :P

      Usuń
    5. Za dużo chciałbyś wiedzieć :D

      Usuń
  2. Czytałam tylko 61 godzin, generalnie dobra, czytało się płynnie, ale jakoś mnie powaliła, ale zamierzam sięgać po kolejne części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A którą konkretnie część czytałaś? Czy wszystkie trzy w 61 godzin?;> Jeśli tak to jestem pod wrażeniem :D

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...