Lubimy marvelowskie historyjki. Naprawdę. I marvelowskich bohaterów też lubimy. Ja na przykład najbardziej lubię Kapitana Amerykę, a ta Ona tego małego z łukiem (chodzi oczywiście o Hawkeye, jeśli ktoś jeszcze tego nie wie) a później... Kapitana Amerykę. Lubimy jeszcze Iron Mana (w pierwszej wersji wyszło Iron Mama :D), Czarną wdowę (to głównie ja :-)) i jeszcze kilku innych. Ale od niedawna w rodzinie marvelowskich bohaterów, a przynajmniej tych filmowych, mamy nowego milusińskiego - Ant-Mana.
Aruś (:-P): Czy Tobie również wydaje się, że Ant-Man jest jednym z najbardziej niedorzecznych i absurdalnych pomysłów i postaci, jakie zostały sfilmowane przez Marvela?
Paulina: Zdecydowanie tak. Zakładasz jakiś skomplikowany kombinezon, prawie jak na motocykl, z jakimś specjalnym płynem, i jak wciśniesz guzik w rękawicy to robisz się malutki. A kask jest potrzebny, żeby płyn nie "zjadł" mózgu. Ale po co, na co i dlaczego jakość słabo wyjaśnione. A, i jest jeszcze w kombinezonie inny magiczny guzik , który jak naciśniesz odejdziesz w niebyt :| To po kiego czorta jest ten guzik :| No tak i jeszcze trenowanie mrówek, falami podświadomości (chyba).
A tak w ogóle to dlaczego mrówki?
A.: Tak, z jednej strony samo skomplikowanie całej tej technicznej otoczki wokół kombinezonu i tych bredni z trenowaniem owadów jest słabe, ale też sam pomysł powstania takiego małego ludzika, który ma super moc jest trochę dziwny. Było niby w filmie wytłumaczone, że taki mały człowieczek się przydaje (pokazywali zdjęcia z jego działalności - chyba- zimnowojennej, bo przecież podczas WWII działał Kapitan Ameryka, to powinni się znać), ale też tego nie kupuje. Jednak poza tym, że sama postać jest absurdalna, to jednak sam film okazał się bardziej w haistowskim stylu (chodzi mi oczywiście o pokazanie przygotowań i przebiegu napadu) niż superbohaterskim i to chyba wyszło mu na dobre. Jak myślisz?
Ale, że niby co to za gówno jest? I do czego to kucze służy?! |
P.: Hmmm... Zmiana pomysłu, że nie tylko walka ze złym, ale kradzież czegoś przez "tych dobrych" jest ciekawym pomysłem. Na końcu dochodzi do walki dobra ze złem, ale to w tego typu filmach norma. Wciągnięcie głównego bohatera do całej zabawy też było fajne. Ciekawą rolę w tym odegrał Michael Pena (filmowy Luis), taki plotkarz, który myśli, że zrobi wielki skok, a wychodzi, że jak dziecko dał się wpuścić w maliny :-D. Dobór pozostały bohaterów też jakoś mocno nie przeszkadzał. Niektóre elementy są słabe w tej historii, tak jak nawrócenie się córki (jakoś jak dla mnie za mało emocji), może zabrakło by czasu na uszczegółowienie tych wątków, dlatego pokazali tylko ogólny zarys albo za mało miłości rodzinnej w relacje włożyli Evangeline Lilly i Michael Douglas (Hope Van Dyne i Dr Hank Pym). A Ty ja sądzisz? Może to tylko ja się czepiam szczegółów ;) O, dziecko głównego bohatera było fajne. Nie było męczące jak to większość małoletnich dzieci w filmach. Nie było przemądrzałe ani upierdliwie marudne i nafochowane czy pyskate. Tak mała Cassie mi się podobała. Abby Ryder Fortson (Cassie) dobrze zagrała w tym filmie :-)
A tutaj nasz "crew" szalonych rabusiów, miglanców, cwaniaczków i hustlerów...XD |
A.: Zdecydowanie obsada aktorska i dobór aktorów do ról to duży plus tego filmu. Mnie się bardzo podobał "zespół" złodziei. Ten gość co mówił z tym nie wiadomo jakim akcentem - Kurt mu chyba było (David Dastmalchian) - był rewelacyjny. Ale T. I. i szczególnie Michael Pena (dwa filmy z jego udziałem z rzędu; idziemy na rekord!) w roli takiego rozgadanego macho, który jest malutkim gangsterkiem co ukradł mikser (a nawet dwa), ale w konsekwencji bardzo pomaga głównemu bohaterowi i jest chyba najbardziej komiczną postacią w całym filmie, też wypada świetnie. Aktor wcielający się w główną postać - Scott Lang aka Ant-Man (Paul Rudd) - którego wcześniej zupełnie nie znałem - też był spoko. Taki wyluzowany gość. Ja osobiście chyba najmniejszą sympatią po tym seansie będę darzył rodzinę Pymów. Ani Michael Douglas w roli dra Hanka Pyma, ani Evangeline Lilly jako jego córka mnie do siebie nie przekonali. Ich relacja była taka wymuszona, mocno komiksowa - córka która odwraca się od ojca, bo ten się od niej odcina po śmierci matki, a po wielkim katharsis znów są kochającą się rodziną. A dzieciak rzeczywiście spoko. :-D
P.: Główny bohater to gwiazda komedii romantycznych :D
Paczcie jak się odkomednił :-D |
A.: Aaaa! To dlatego go nie znałem. :-D Ale chyba dzięki temu komediowemu przetarciu udało mu się z takim powodzeniem wcielić w tak absurdalną postać i zachować do tego wszystkiego dystans. Mnie jakby ktoś powiedział, że mam rozmawiać z owadami i latać na mrówkach to bym uciekł!
Myślisz, że warto się rozpisywać na temat innych aspektów tej produkcji?
P.: Ale jakich? Muzyki nie pamiętam. W ogóle była jakaś? Efekty specjalne? To w końcu taka produkcja, że w większości o nie chodzi. A, że to Marvel to się na tym zna. Szybki aut nie było - tylko ekspresowe mrówki. Tak więc, wydaje mi się, że wszystko co ważne już opowiedzieliśmy. No może jedynie zarys samej historii pozostał ;)
A.: Tak, to chyba bardzo rozsądna konkluzja (a wyścigowe mrówki, mnie rozchichrały fest). Ale z racji, że potrzebujesz praktyki, to ten zaszczyt (zaprezentowania fabuły) oddaję w Twoje ręce. ;)
P.: Mi się podobała ta przytulalska mrówka ;) Jednak wracając do tematu, ten film to opowieść o miłości ojca do córki :)
A.: A nawet dwa razy.
P.: Si :) Mamy Hanka Pyma i Hope, którzy próbują odbudować relacje po konflikcie jaki między nimi zaistniał po śmierci matki Hope. Była zaledwie kilkuletnim dzieckiem, kiedy doszło do tragedii, po której odsunął się od niej ojciec w momencie kiedy najbardziej potrzebowała jego miłości. Przestał poświęcać jej uwagę i wysłał do szkoły z internatem, za co już dorosła Hope się zemściła i usunęła ojca z jego własnej firmy. Oczywiście dowiemy się, że zrobił to wszystko żeby ją chronić, ale czy nie mógł porozmawiać z nią wcześniej? Dopiero wtedy, kiedy światu zagroził psychopata żądny sławy i kasy?! No i mamy historię Scotta i jego córki Cassie.
A.: Dobrze, że sobie o tym przypomniałaś. :P
Duuużo miłości |
P.: Daj skończyć! Po wyjściu z więzienia Scott bardzo chce i się stara robić wszystko, żeby córka nie przestała go kochać. Wydawało mu się, że robi coś wielkiego starając się utrzeć nos potężnemu koncernowi, jednak skończyło się tak, że zostaje za to skazany na więzienie, co uzmysławia mu, że ludzie czasami mogą inaczej rozumieć czyjeś intencje. Warunkiem dalszych kontaktów Scotta z córką jest płacenie alimentów i znalezienie mieszkania. Tylko skąd wziąć na wszystko kasę, skoro nikt nie chce zatrudnić człowieka z kryminalną przeszłością? Nie chce wracać do więzienia, więc odmawia przyjacielowi udziału w skoku. Ale pieniądz to twardy argument. Zgadza się na skok. Po serii niefortunnych wydarzeń wraca do więzienia (policjantem, który go aresztuje jest przyszły ojczym Cassie/obecny partner jego byłej żony), i właśnie w więzieniu, niby od swojego "adwokata", dostaje pewną niecodzienną propozycję. Pomoc w wybawieniu świata od złych pomysłów technologicznych, i w ramach bonusu również złego człowieka (a mówiąc bardziej dosadnie - niezłego dupka i psychola). Miłość do córek obu ojców jest siłą napędową filmu, który dostarczył miłej rozrywki w zimowy wieczór.
A.: No i pięknie! Choć chodziło jeszcze o to żeby kraść, bić się, galopować z mrówkami i wysadzać wszystko w powietrze! Ale to już drobiazgi. :-]
P.: Gdyby nie problemy rodzinne to by w ogóle nie było tej historii. ;-P Jak masz ochotę to napisz sam o co chodziło w filmie. :-|
A.: Ale czy ja coś mówię? Bardzo się całkiem nawet zgadzam z tym zarysem fabuły. :-]
P.: Moja ocena 6/10
A.: A moja 7/10, bo ja widziałem jeszcze wybuchy! :-D
P.: I czołg co z breloczka do kluczy zrobił się pełnosprawnym pojazdem. A tak na marginesie to ciekawe jak, skoro nie miał na sobie kostiumu Ant-Mana ;-P
A.: No właśnie! Chociaż czołg w kostiumie, to by było dopiero coś. :-D
P.: Ha, już wiem jak czołg zrobił się duży :-D dostał talerzykiem....
A.: Tak, bo zapewne nie wiecie, ale nasz bohater miał takie specjalne krążki do rzucania, które mogły, w zależności od intencji Ant-Mana zmniejszać lub powiększać trafiony obiekt. Między innymi z tego powodu dziecięcy Parowóz Tomek osiągnął kształty pozwalające mu wywalić dziurę w dachu, a z mrówki zrobił się całkiem słodki pupil rozmiarów labradora. :-D
P.: Ok, kończmy to, bo czytelnicy zasną nim dobrną do końca. I kot się już nudzi ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz