Po raz kolejny wpadłem w znany sobie ciąg czytania powieści tego samego autora. Po zbiorze opowiadań pt.: Reputacja i najnowszej odsłowny cyklu o kuzynkach Kruszewskich pt.: Zaginiona przyszła kolej na kolejny cykl autorstwa Andrzeja Pilipiuka noszący wspólny tytuł Norweski dziennik (t. 1: Ucieczka, t. 2: Obce ścieżki, t. 3: Północne wiatry). Zapraszam zatem na recenzję.
Jeśli spojrzymy na fabułę, to książka (będę traktował wszystkie trzy części jako jedną całość, ponieważ akcja ciągnie się w nich dzień po dniu - jak to w dzienniku) jest przedziwna i to pod wieloma względami. Z jednej strony cała tajemnica jest tak nieprawdopodobna i szalona, że aż ciężko sobie to wszystko poukładać w głowie, kiedy autor pod koniec ostatniego tomu rozwiązuje worek z nowinami i postanawia wyjaśnić na kilku stronach intrygę, którą skrzętnie układał przez setki wcześniejszych stron. Jest to swoją drogą pierwsza z wielu wad tej książki - fakt że autor postanawia dopiero pod sam koniec pokazać wszystkie karty zamiast stopniowo zdradzać nam pewne fakty, które pozwoliłyby nam samodzielnie dojść do prawdy (ja wiem, że to nie kryminał, ale takie rozwiązanie było by w tym przypadku o niebo lepsze). Nie mogę za wiele napisać o tym z czym się w tej książce zetkniecie, żeby nie zepsuć całej misternej intrygi, jednak napiszę tyle, że mamy tutaj do czynienia z 15 letnim chłopakiem pochodzącym z Polski (a przynajmniej tam mieszkającym, kiedy go poznajemy), któremu tajemnicza organizacja pomaga wyrwać się z komunistycznej Polski do małego miasteczka w Norwegii, gdzie ma spędzić następnych kilka tygodni. Chłopak nie ma rodziców i posiada bardzo niewielu przyjaciół. Nie ma także wspomnień, a przynajmniej wcześniejszych niż te sprzed 4 lat ,kiedy to cudem uszedł z życiem z wypadku samochodowego (no nie do końca, ale taka jest początkowa wersja), w którym zginęli jego rodzice. Aby rozwiać mroki jego samotności na obcej ziemi po kilku dniach przyjeżdża pierwszy z dwóch jego "kumpli", którzy go w tym czasie odwiedzą. Maciek jest - co ciekawe - potomkiem Jakuba Wędrowycza, czyli jednej z najbardziej znanych postaci autorstwa Pilipiuka (sam Jakub także pojawi się na ostatnich kartach powieści we własnej osobie), ale o tym później. No i tu zaczynają się kolejne schody. Maciek ma pomóc Tomkowi (bo tak nazywa się nasz główny bohater) w odzyskaniu pamięci, jednak ma to robić subtelnie i niezbyt nachalnie, nie może mu też zdradzać zbyt wiele z jego przeszłości, wspomnienia mają się pojawić same w kontakcie z kimś kogo znał przed wypadkiem. Jednak to czym się zajmują chłopcy podczas wakacji w Bodo w Norwegii i to jak wyglądają poszczególne dni ich egzystencji, to jedna wielka absurdalna nuda! Chłopiec bowiem opisuje jak cały dzień wyrywał na przykład deski z podłogi, zjadł obiad z puszki i szedł spać. Zamawiał kolejne deski, znów coś jadł i znów spał. I tak w dookoła Wojtek w różnych konfiguracjach. Co prawda pojawiają się jeszcze inne osoby (jak Ingrid - potencjalna dziewczyna Tomka i Sigrid - jej przyjaciółka, która w trzecim tomie zmieni imię na Karen [???], Sven - brat Ingrid, różnego rodzaju arystokracja rosyjska włącznie z księżniczkami Tamarą i Tatianą oraz wieloma innymi przedziwnymi naukowcami i szpiegami) czy też zajęcia (jakieś drobne mordobicia, wycieczki nad może, dyskoteki - cały raz, po której i tak najważniejsze było mordobicie, bale urodzinowe u księżniczek, strzelaniny, etc.) to i tak najważniejsza i przeważająca w tym cyklu jest szara i smutna codzienność przeplatana przedziwnymi niesamowitościami związanymi bezpośrednio z głównym bohaterem. Za wiele zdradzić nie mogę, ale telepatia, umiejętność odnalezienia się w każdej sytuacji oraz różne "potrzeby" (Tomek uwielbia jeść trawę a jego pot zapachem przypomina ten koński) są tymi z najbardziej rzucających się w oczy. Po wyjeździe Maćka, który musi wrócić do komunistycznej ojczyzny, Tomka odwiedza Paweł - starszy od niego o około 3 lat drugi przyjaciel z Polski. Ten ma trochę inne zadania i inne umiejętności od Maćka (a może jest po prostu lepiej wyszkolony). Jednak pojawienie się Pawła zmienia akcję w trochę mniej nudną i jest katalizatorem poważniejszych wydarzeń, które w konsekwencji doprowadzą do całkowitego wyjaśnienia sprawy Tomasza Paczenki. Tyle mogę napisać dla tych, którzy będą chcieli to przeczytać, reszta zainteresowanych historią a nie koniecznie książkami, rozwiązanie znajdzie na wikipedii.
Podsumowując cały cykl, to muszę stwierdzić, że była to najbardziej monotonna i nudna książka jaką czytałem w ciągu ostatnich liku lat. Jej tajemnica była przedziwna i bardzo bardzo... dziwna, i choć autor poradził sobie w miarę dobrze z jej uwiarygodnieniem, to jednak nie podobało mi się to w jaki sposób i kiedy to uczynił. Na plus można dodać kilka smaczków takich jak krótkie wzmianki o bohaterach znanych z innych jego tekstów (wspomniany Wędrowycz) czy też napomknięcie o czymś co pojawia się jako inna zamknięta całość (operacja opisana kryptonimem "Dzień wskrzeszenia"), które w trakcie lektury na pewno wyłapią fani jego twórczości.
Jest jednak wyjaśnienie, które poniekąd rozgrzesza autora - choć nie zmienia mojej końcowej oceny tego fragmentu jego twórczości. Pilipiuk pisze w ostatnim tomie krótkie "podsumowanie", w którym wyjaśnia okoliczności powstania pierwszych tomów tego cyklu. Zaczął w 6 klasie szkoły podstawowej jako terapię spowodowaną niedopasowaniem do otaczającej go rzeczywistości. Ucieczka w krainę wyobraźni była dla niego jedynym ratunkiem przed pogrążeniem się w poważnej depresji. Jeśli zna się te informacje trochę inaczej patrzy się na odrobinę infantylny język i niektóre zachowania bohaterów (i nie chodzi mi tu o kreowanie postaci na dziecinne lecz o bardzo dokładnym odwzorowaniu myślenia i postrzegania rzeczywistości przez nad wyraz rozwiniętego emocjonalnie i intelektualnie nastolatka). Prawdopodobnie pierwsze dwa tomy były prowadzone jako terapia a trzeci został dopisany później jako zamknięcie i podsumowanie - nie wiem to są jedynie moje domysły - ale czuć w nim jakąś zmianę, czy to dynamiki akcji, czy też jakby większego obycia w pisaniu jako takim (no i tę przedziwną zmianę imienia jednej z bohaterek!). Jednak mimo całego mojego niezadowolenia z tego w jaki sposób cała ta historia została rozwiązana, muszę przyznać, że czytało mi tę to nad wyraz dobrze i w miarę szybko i płynnie. I, paradoksalnie, cieszę się, że sięgnąłem po te książki, Nie wiem jak to wyjaśnić...
Moja ocena:
Tom 1: Ucieczka - 4/10
Tom 2: Obce ścieżki - 4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz