poniedziałek, 18 sierpnia 2014

[88-90] Książki: "Gambit Huttów" (1997/wyd. pol. 2000); "Świt rebelii" (1998/wyd. pol. 2000); "Eskadra Łowców" (1996/ wyd. pol. 2001)

Po filmie i serialach znów przyszła kolej na recenzje książek, a że w wolnych chwilach dalej czytam sobie tomy z serii Gwiezdnych Wojen tak więc i recenzje będą właśnie w tym kręgu tematycznym.


"Gambit Huttów" - A.C. Crispin (1997/2000)

Jak zapewne wiecie ostatnio miałem nieprzyjemność rozpocząć czytać kolejny fantastyczny cykl napisany przez kobietę, a Ci co tu zaglądają regularnie wiedzą, że nie trawię takiego połączenia. Tym razem również moje obawy się całkowicie potwierdziły. Książeczka okazała się przesycona uczuciową ckliwością, której nikt o zdrowych zmysłach po cynicznym Solo by się nie spodziewał. Ale to nie wszystkie moje zarzuty, jednak zanim do nich przejdę najpierw skrót fabuły. "Wyrzucony z imperialnej floty za niesubordynację Han Solo rozpoczyna wraz z Chewbaccą pracę dla króla przemytników Jabby Hutta. Intratny interes, którym się zajmują - dostarczanie broni rebeliantom - kończy się, gdy Imperator wydaje rozkaz ukrócenia tego procederu. Nieuchronnie zbliża się bitwa miedzy flotą przemytników a największą potęgą galaktyki..."*. Po pierwsze, opis nijak ma się do rzeczywistości, bo w tym momencie historii Jabba jest jedynie jednym z pomagierów (choć z wielkimi aspiracjami i jeszcze większym apetytem na władze i pieniądze). Po drugie, pomijając to, że opis wskazuje tylko fragment historii, beznadziejne ze strony autorki było zupełne pominięcie doświadczeń Hana w akademii. Jak pamiętamy poprzednia część, czyli "Rajska pułapka" skończyła się, kiedy Solo właśnie się do niej dostał. Tutaj natomiast spotykamy się z nim, kiedy już z niej wyleciał. Szkoda, bardzo wielka szkoda. Wydaje mi się, że ktoś mógłby się wreszcie pokusić o napisanie co tam właściwie robił. Czy był najlepszy? W jakich misjach brał udział i co udało mu się osiągnąć? Swoją drogą jak na kogoś o takiej sławie i renomie to niewiele w tej Imperialnej Flocie osiągnął zdaniem Ann Carol, ale cóż, tak to się dzieję jeśli głównym zamysłem autora jest ciągnięcie wątku miłosnego, a nie napisanie ciekawej i wciągającej historii przygodowej. Kolejnym moim zarzutem jest zupełnie absurdalny sposób w jaki Hana wyrzucili z tej Floty a w konsekwencji również jego spotkanie z Chewbaccą.
Jednym słowem jest to piękny przykład tego jak można zmarnować wielki potencjał historii skupiając się na mało istotnych watkach. Chociaż mimo mojej drastycznej krytyki nie musicie tej książki od razu skreślać, ponieważ w Bastionie Polskich Fanów Star Wars osiągnęła ona łączną ocenę 8.8/10, więc to chyba ze mną jest coś nie tak. Jednak mimo tego wszystkiego ja wciąż uważam, że to jest tylko bardzo mierna czytanka.

Moja ocena 4/10

"Świt rebelii" - A.C. Crispin (1998/2000)

"Świt rebelii" jest na szczęście już ostatnią częścią drugiej-pierwszej trylogii Hana Solo i z przykrością muszę przyznać, że najgorszą ze wszystkich. Tutaj autorka po raz kolejny, dała się ponieść harlekinowskim zapendom i połozyła fabularną stronę książki na łopatkach zupełnie. Skrót fabuły: "Bria Tharen, przywódczyni koreliańskich Rebeliantów, zamierza uwolnić niewolników z Ilezji i zrobić z nich doborowych żołnierzy Sojuszu. Namawia Hana Solo, by jej pomógł w ataku na planetę. Obiecuje mu udział w łupach. Han wyrusza na Ilezję wygranym w sabaka "Sokołem Millenium". Ale zadanie okazuje się trudniejsze, niż przewidywał. A Bria nie dotrzymuje umowy..."*. Jak sami widzicie, Ann nie potrafi uwolnić swojej głowy a także i nas od raz zaczętego wątku i bez sensu katuje swoich czytelników postacią Brii Thanen robiąc z niej teraz wielką wojowniczkę dopiero rodzącej się rebelii. Han wciąż jest idiotą bo na każdym kroku mówi do niej "mojej Ty najukochańsze Kochanie" a nas od jego głupoty coś ściska w żołądku. I tak to się niestety toczy do samego końca. A na dokładkę sposób w jaki Solo zdobywa Sokoła Millenium i cały przebieg turnieju gry w sabaka widać, że jest napisany prze kogoś, kto karty (jakiekolwiek) to widział chyba tylko na półce w sklepie. Bo osobie takiej jak ja, która nie jedno w pokera przegrała ciężko jest uwierzyć w absurdalność zasad i zupełnie odrealniony przebieg tej gra, ale spoko. Niektórzy uznają, że się czepiam. Może i tak, ale skoro całość jest do bani, to chciałbym żeby choć małe szczególiki były ok, żeby mi dały jakąkolwiek przyjemność z lektury. Tak się niestety nie dzieje. Pani A.C. Crispin w finałowej części swojego cyklu z wielkim hukiem rozbija się o dno beznadziei i żałosnej łatwowierności robiąc ze swojego bohatera idiotę. Przykro to było czytać. 

Moja ocena 3/10

"X-Wingi. Eskadra Łowców" - Michael A. Stackpole (1996/2001)

Ufff... na szczęście nie wszystko w serii Star Wars stracone. Wystarczy tylko nie pozwalać pisać książek kobietom i już jest ok. Wszystko wraca do solidnej, przygodowej normy. A jeśli chodzi o bohaterskie wyczyny, maczyzm i brak miłości, to seria X-Wingów jest chyba najlepszym tego przykładem. Tutaj chodzi o latanie i o to kto ma największe jaja (zdarza się, że osobniki płci przeciwnej również zajmują się pilotowaniem myśliwców, jednak w tej serii one również chciały by mieć jaja). Teraz krótki opis fabuły, choć z tym przypadku jest ona zupełnie nie potrzebna: "Są smukłe, zwinne i zabójczo skuteczne. Myśliwce typu X. Ich piloci, broniąc Sojuszu Rebeliantów przed wciąż potężnymi siłami Imperium, nieustannie ryzykują utratę maszyn... i życia. Dlatego Wedge Antilles, dowódca legendarnej Eskadry Łotrów, dba o to, by w jej szeregach znaleźli się tylko najlepsi. Kiedy jednak eskadra dostaje rozkaz ataku na potężnie ufortyfikowaną twierdzę, najodważniejszy z Łotrów musi zadać sobie pytanie: czy tym razem ktokolwiek z jego ludzi przeżyje..."* Jest to typowo przygodowa pozycja w napisana w przyzwoitym stylu. Mamy tutaj legendarnego Wedge'a Antillesa, który stara się wskrzesić sławetną Eskadrę Łotrów. Mamy kilku młodych wilków z Horn'em Corran'em na czele, którzy chcą się zapisać w nowych dziejach Eskadry jako najlepsi piloci. Mamy duużuo latania i opisów gwiezdnych batalii. No i na końcu pojawiają się również dwie kobiety walczące o serce młodego pilota. jednak jest to wszystko napisane w taki sposób, że nas nie mdli podczas lektury. Młodzian wie, że dziewczyny są fajne, ale najważniejsze jest dla niego walka i bycie najlepszym, więc jak pewnej chłodnej nocy obie proponują mu (oczywiście nie razem, to nie pornos), że mogą go nieco rozgrzać, aby się biedaczek nie zaziębił, jego świadomość o jutrzejszej misji jest tak wielka, iż wybiera samotny sen pod cienkim pledem :D Ot, i tak to się mniej więcej toczy do samego końca. Szału te książeczki nie robią, ale ta w porównaniu do poprzednich, była naprawdę niezła.

Moja ocena 6/10

*Opis z okładki.

8 komentarzy:

  1. Ha! W eskadrze nawet ja się pojawię :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super ! :D To czytam dalej w takim razie, może Cię spotkam ;)

      Usuń
    2. Tamta Lara nie jest tak fajna jak ja. Się laska zdecydować tam nie może, ale z tego co pamiętam, to raczej nie jest denerwująca :D

      Usuń
    3. W to nie wątpię, że nie jest tak fajna :P Póki co jeszcze jej nie było...albo była tak nudna, że nie zauważyłam ;]

      Usuń
    4. Jak się rejestrowałam na Bastion Polskich Fanów Star Wars (wtedy jeszcze nie byli tam marudni) to musiałam wymyślić jakieś pseudo, a że byłam na etapie czytania Eskadry, to użyłam imienia i nazwiska postaci tam występujących. Po jakiś kilku dniach otrzymałam wiadomość: Lara Notsil to najbardziej plastikowa postać.

      Tak na dzień dobry :D

      Usuń
    5. Hahahah xD No to ładnie Cie przywitali ;] Ale oni wszyscy to pewnie Kenobi_1289 albo Yoda_12765 :P Frajerzy :]

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...