Przeczytałem. I to chyba tyle. No może raczej przesłuchałem, bo akurat miałem te pozycje w ebooku, więc postanowiłem zatrudnić Ivonę do roboty, gdyż miałem w ostatnim tygodniu pewną rzecz do zrobienia (jak wsadzić 2 dinowe radio do samochodu, w którym producent nie przewidział takiego rozwiązania? teraz już wiem, ale sporo wysiłku mnie to kosztowało ;) a że zajęte miałem tylko ręce, to postanowiłem nie marnować tego czasu i zapoznać się z owymi książkami przy pomocy właśnie Ivony ;]) A co! Potem wchodzę na LC żeby odhaczyć na liście, że te dwa "wspaniałe" dzieła są już za mną i SZOK! Normalnie mnie zamurowało :| Te różnego rodzaju recenzenty podawały tym kaszanom 10/10! No jak można!? Ja się pytam jak można tak czynić?! To co wtedy z takimi dziełami jak choćby "Mistrz i Małgorzata" czy choćby "Czarodziejska góra", czy jakakolwiek inna książka, która jest po prostu dobra?
Ale przecież oni kochają grę i nie mogą dać mniej, bo to jest super. Wrrr.....:[ Nie rozumiem takich ludzi. Ja wiem, że czasem coś nam się tak bardzo podoba, że przesadzamy w swojej ocenie, ale trzeba patrzeć szerzej. Te książki nie są nawet dobre w swoim własnym gatunku, bo akcja jest żałośnie na silę kreowana, intrygi prawie nie ma, a postaci sa bardziej plastikowe niż figurki asasynów dodawane do gier. Max w pełni sprawiedliwej oceny to 6/10. Takie jest moje zdanie. Jeśli komuś książka się podoba, lubi ten świat, który jest w niej wykreowany, "zaprzyjaźnił" się z bohaterami i po prostu go to interesuje, to może dać taką ocenę. Ja osobiście obu tym pozycjom daje 4/10. Bo są bardzo przeciętne. Można powiedzieć "ujdzie". Ale 10/10 i pisanie, że tej ksiażki nie zrozumie nikt (i nie polubi) kto nie grał w grę jest absurdalne, bo ja grałem w grę (całkiem fajna, na pewno lepsza niż książki) i zrozumiałem książke, bo to nie traktat filozoficzny tylko zwykły chłam.
Moim zdaniem najlepsze porównanie tego...czegoś...to skomparowanie go z romansidłem, bo jeśli by zamienić sceny walki na sceny opisujące łóżkowe wojaże, to niczym by się od siebie nie różniły stylem i polotem. Wszystkie wyciosane są z tego samego kawałka drewna. Różnią się tak naprawdę tylko bohaterowie. Monotonna i nudna narracja. Jakiś taki dziwny i na siłę stylizowany na "dawny" język, nawet sceny walki są żałosne.
Może teraz pokrótce fabuła.
"Bractwo" opowiada o odwiecznej walce Zakonu Asasynów z Templariuszami. Mamy tutaj walkę z rodem Borgiów, których senior jest obecnym papieżem i trzęsie całym Rzymem. Ma do pomocy synalka - też niezłą kanalię- i oni wszyscy razem coś tam planują. Aha, chcą zawładną całą Italią. Hmm......głębokie jak cholera. No i teraz nasz Ezio Auditore musi ich powstrzymać. Oczywiście ma do pomocy swoich przyjaciół z zakonu, tutaj niedorzecznością jest, moim zdaniem, wplątywanie w to wszystko ludzi pokroju Machiavelliego Da Vinci jako członków zakonu asasynów, ale kto autorowi zabroni:/ i oni wszyscy muszą zrobić tak żeby było dobrze :D No i to by było wszystko. Ocena 4/10.
Druga (a tak naprawdę trzecia w kolejności ukazywania się) część jaką przesłuchałem to "Tajemna Krucjata". Ta była nieco lepsza i zasługuje na oszałamiającą ocenę 5/10. Opowiada ona historię, za pośrednictwem narratora, którym jest...hmmm...nie pamiętam...o wielkim wojowniku, mistrzu zakonu asasynów Altairze. Po jakiejś nieudanej akcji, gdzie traci zaufanie swojego przełożonego musi wykonać dość trudne zadanie zabicia 9 ludzi z listy jaką wręcza mu Mistarz Al Mualin. Zabijając kolejnych ludzi Altair odkrywa o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi (bo Mistrz nie chciał mu niczego zdradzać) i zauważa, że tajemnica jest znacznie poważniejsza niż do tej pory podejrzewał. Dość zgrabnie opowiedziane, w formie wspomnień, ale jednak to i tak dość niewiele.
Na zakończenie napisze tylko tyle: nie graliście, nie czytajcie! Nie warto. Ale zrobicie jak będziecie chcieli ;) Mego serca te powieści nie podbiły. Ale i tak skończę serie. Teraz jestem w trakcie czytania słuchania czwartego tomu ;D
Książka mi wisi. Mój chłopak kiedyś w przypływie miłości dał mi pograć w grę i śmiał się do rozpuku, bo z uporem maniaka skakałam z wieży do wozu z sianem albo karmiłam kury.
OdpowiedzUsuńHehe :D dobre, uśmiałem się jak doszedlem do tego karmienia kur:) Nawet nie wiedziałem, że jest taka możliwość. Czyli znaczy się że każdy znajdzie w grze coś dla siebie;)
UsuńHmm, nie przepadam za Asassinem. Jedną część przeszedłem i była nawet znośna, ale kżda kolejna już mnie tylko nudziła. Co do książek to chyba pierwsza tak negatywna recenzja jaką spotkałem. Nie mam najmnejszego zamiaru ich czytać. Poczekam na coś lepszego ;)
OdpowiedzUsuńHehe, bo pierwsza napisana w pelni obiektywnie ;) bez zbednych ohów i ahów :-D no dobra, może troche po niej pojechałem, ale zdenerwowaly mnie te 9 i 10 na LC i to za to:-)
UsuńZałożę się, że jakoś tam by się to czytało, ale po chwili namysłu przychodzi mi do głowy tylko "Po cholere się męczyć?" :D
UsuńJakoś to się czyta, ale jeśli nie kręcą Cię takie tematy i nie jesteś fanem gry to jak to w jednym ze skeczy mówił Marian Opania: "Lepiej nie" ;)
UsuńZapraszam do przyłączenia się do zabawy ;)
OdpowiedzUsuńhttp://kinokoneser.blogspot.com/2013/07/zabawa-w-motywy-filmowe-motyw-wiezienia.html
Szkoda, że kolejne części są gorsze od Renesansu. Rzeczywiście Twoja recenzja bardzo negatywna i z większością z tych rzeczy się w sumie zgadzam. Jednak nie wiem co Ciebie skłoniło, aby przeczytać (wysłuchać) wszystkie części skoro wiedziałeś, że będą raczej kiepskie. Mnie ta książka w jakiś specyficzny sposób ujęła i mimo iż jest średnia, to podejrzewam, że i ja sięgnę po pozostałe części. Może mimo tych wszystkich wad ma w sobie "to coś", które sprawia, że ciągnie nas tych kolejnych części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Czy gorsze od Renesansu? Hmm...porównywalnie złe. A Tajemna krucjata nawet zdecydowanie lepsza, ale to i tak za mało żeby tę serię nazwać chociażby niezłą (co w mojej klasyfikacji oznacza 6/10). Ona jest w porywach tylko przeciętna (5/10) a w najgorszych przypadkach słaba (3/10).
UsuńTez się zastanawiam po co tego słucham. Ale w sumie mam to wrzucone do telefonu i czasami jak robię coś przy aucie (a zajmuje mi to ze 3-4 godzin) to puszczam i niech sobie leci. Ot, nie marnuję czasu po prostu ;]