piątek, 13 września 2013

[43] Film: "So close / Zabójcze trio" - Corey Yuen (2002)

Wczoraj miałem przyjemność, bo chyba tak można powiedzieć, obejrzeć bardzo dziwny film. Jego dziwność polegała na moich bardzo mieszanych uczuciach po jego zakończeniu. Z jednej strony chciałem mu dać 4, ale z drugiej wahałem się czy nie ocenić go nawet na 8. Skąd ta rozbieżność? Zapraszam na recenzję. 

Starsza siostra w akcji

Czym się charakteryzuje dziwność tego filmu? Na filmwebie funkcjonuje jako film akcji. Jednak jest w nim ukrytych tak wiele gatunków, że ciężko się przygotować na to co zostanie nam zaserwowane. Mamy tutaj i bardzo ckliwy melodramat, i  elementy komediowe, mamy namiastkę kryminału i wreszcie całkiem niezłe mordobicie w iście azjatyckim stylu. Co rozumiem przez azjatycki styl? Weźcie "Przyczajonego tygrysa..." i przenieście go do czasów nam współczesnych. Kung-Fu w najczystszej postacie. Z całym tym lataniem i ekwilibrystycznymi ewolucjami. Plus broń palna i olśniewające japońskie katany. A jak dopowiem, że w rolach głównych wystąpiły trzy piękne Azjatki to myślę, że większość panów czytających ten post już zaczyna przeszukiwać internet ;)

Młodsza siostrzyczka na razie przyczajona...


A kim są te aktorki? Jedna z nich znana jest głównie tylko z filmów pochodzących z Chin i szeroko pojętej Azji - to Karen Mok, którą możecie kojarzyć z "80 dni dookoła świata" lub też "Shaolin soccer". Kolejna, może odrobinę bardziej znana i niemniej urocza, to Wei Zhao, która zagrała główną rolę w "Mulanie" z 2009 roku a także występowała w "Trzech królestwach", "14 ostrzach" i "Shaolin soccer". Jak widać, także raczej kino azjatyckie. Ostatnią i najbardziej rozpoznawalną jest Qi Shu, która tuż po sukcesie "Zabójczego tria" zagrała w "Transporterze" i dodatkowo można ją było jeszcze obejrzeć w "Zakochanym Nowym Jorku". Miała też okazję towarzyszyć Jackiemu Chanowi we "Wspaniałym", ale reszta jej dorobku, to także Azja i to taka raczej mniej znana w naszym kraju. 

..później już nie

Co do fabuły tego gatunkowego kolażu, to jest ona dość prosta. Mamy do czynienia z dwiema siostrami, z których starsza jest płatną zabójczynią a młodsza bardzo chce dorównać swojej siostrze, a w między czasie przyjmuje zlecenia i za pomocą super programu, stworzonego przez ich ojca, pozwalającego za pomocą satelity kontrolować wszystkie kamery na świecie, pomaga jej z biura w wykonywaniu zadań. Wspomniałem o programie, bo jest on tutaj dość istotny. To z jego powodu zabici zostali rodzice naszych bohaterek. Przestępcy bardzo chcieli wejść w jego  posiadanie  przed policją, której to senior chciał go sprezentować. No cóż, tak to bywa. Jednak dziewczynki przeżyły, dorosły, zdobyły ciekawe umiejętności i postanowiły zemścić się na zabójcach. Po wyeliminowaniu kolejnego z listy złoczyńcy w życiu Lynn - starszej siostry (Qi Shu) pojawia się jej wielka miłość z przeszłości. I teraz wchodzimy w wątek melodramatu. W między czasie w policji pojawia się nowa pani kryminolog - Hong Yat Hong (Karen Mok) - wraz ze swoim ciamajdowatym asystentem Yenem (Seung-heon Song). Jak możemy się spodziewać, Hong jako jedyna potrafi wytropić siostry i w pewnym momencie kiedy Sue (Wei Zhao) postanawia wziąć zabójcze sprawy w swoje ręce, cała czwórka się wreszcie spotyka. Więcej zdradzić nie mogę, bo popsuję zabawę z oglądania tym, który zdecydują się na seans. 

Piękny chiński Alvaro

Teraz przejdę do wad tego obrazu. Dziwnie się czułem kiedy tuż po całkiem mocnym, choć odrobinę nierealistycznym, mordobiciu twórcy przeszli do bardzo landrynkowego wątku miłosnego, a później z miejsca do komedii i znów do filmu akcji. To troszkę wybijało mnie z rytmu oglądania i psuło klimat. Drugi mankament to kilka luk w scenariuszu i troszkę pokręcona fabuła. Dużo niedomkniętych wątków i niedomówień. I to by chyba było na tyle. No może poza jeszcze jednym rozwiązaniem fabularnym, którego nie zdradzę, a który mnie zdenerwował. 

Troszkę ekwilibrystyki w windzie

Zaletami filmu są na pewno wyginające się na ekranie piękne Azjatki :D a także naprawdę fajne sceny walki, szczególnie ta na parkingu podziemnym i ostatnia sekwencja w wieżowcu, kiedy to dochodzi do walki na miecze. Kilka komicznych sytuacji także dobrze zrobiło temu filmowi. To na pewno. 

I nie tylko w windzie

Podsumowując, film był i dobry i odrobinę infantylnie naiwny. Stąd moje mieszane uczucia co do oceny. Jednak myślę, że najsprawiedliwiej będzie jeśli wystawię po prostu ocenę 6/10, bo w ogólnym rozrachunku był to jednak kawałek dobrego rozrywkowego kina. 

Co by tu dziś obejrzeć...?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...