środa, 17 lutego 2016

[150] Film: "Amerykańskie graffiti / American Graffiti" (1973)

Amerykańskie graffiti był drugim pełnometrażowym filmem George'a Lucasa. Nakręcony po sukcesie THX 1138 miał nie tylko przynieść mu pieniądze i jeszcze większą renomę, ale także zmienić sposób postrzegania wytwórni Zoetrope oraz pomóc w realizacji największego z marzeń, jakim były Gwiezdne Wojny.

Film miał być czysto mainstreamową i komercyjną produkcją i do dziś jest uznawany za najbardziej odstający od kanonicznego dorobku reżysera. Jednak po THX 1138 Lucas bardzo chciał wyrwać się z szufladki świra całkowicie zapatrzonego w jedyny słuszny gatunek, jakim było science fiction. Również z wytwórni Zoetrope, której właścicielem był mentor i przyjaciel Lucasa - Francis Coppola, robiono sobie żarty, traktując ją jako "zimną rybę". W związku z tym Coppola zwrócił się do swojego młodszego kolegi z prośbą o zrobienie jakiegoś "przyjemnego" filmu. Lucas wymamrotał "Ja ci dam przyjemne" i ruszył do pracy nad scenariuszem. Wraz z przyjaciółmi z USC - Willardem Huyckiem i jego żoną, Glorią Katz - stworzył piętnastostronicowy szkic fabuły. Umieścił na jego tytułowej stronie słowo "MUSICAL" czym chciał dać do zrozumienia, że film będzie miał bardzo bogatą, rockandrollową ścieżkę dźwiękową.
Mels drive-in. Tutaj zaczyna się i kończy cała historia.

Akcja filmu Lucasa ma miejsce w letnich miesiącach 1962 roku i opowiada o grupce przyjaciół z małego miasteczka, celebrujących w zwyczajowy dla siebie sposób - krążąc po mieście odpicowanymi samochodami, ścigając się, flirtując, dobrze się bawiąc - ostatnie dni przed rozpoczęciem studiów.  Głównymi bohaterami jest czwórka przyjaciół: Curt (Richard Dreyfuss), Steve (Ron Howard), John (Paul Le Mat) i Terry "Ropucha" (Charlie Martin Smith). Każdy z nich jest inny. Każdy ma inne cele. I każdy z nich doświadczy tego wieczoru innych emocji dokonując swoich własnych życiowych wyborów.
Curt i Farosi
Film ten posiada wiele wątków autobiograficznych z młodości Lucasa, jednak nie kumulują się one w jednej postaci, a są rozłożone na wielu bohaterów. Przede wszystkim nie może zabraknąć samochodów i wyścigów równoległych, ponieważ Lucas był w młodości nieźle zafiksowany na punkcie aut i prędkości. W pewnym momencie o mało nie zginął w wypadku samochodowym co trochę przewartościowało i nadało jego życiu inny bieg. Nie dziwi więc, że scenę samochodowej kraksy odnajdziemy również w American graffiti. Jednak to nie wszystko. Mamy tutaj również wątek pomniejszego łamania prawa, opowiadający o gangu Farosów czy niepłaceniu mandatów. A jak możemy przeczytać w książce Chrisa Tylora Gwiezdne Wojny. Jak podbiły wszechświat?: "Lucas przechodził fazę nastoletniego przestępcy pomniejszej kategorii, posiadającego schowek na rękawiczki zapchany mandatami za niewłaściwe parkowanie. Nie przystąpił do prawdziwego gangu, jak Farosi w Amerykańskim graffiti, ale został ich naganiaczem. Jego pracą, jak głosi plotka, było nakłanianie miejscowych byczków do walki, robił to, dosiadając się do nich w miejscowym barze szybkiej obsługi. Gdy zaczynano sobie skakać do oczu, Lucas dawał nogę, prowadząc ich prosto na Farosów. To wymowny obrazek: gładki jak panienka młodziak, obcięty jak od rondelka, mający ledwie 170 cm wzrostu, w nieodłącznej flanelowej koszuli i w niebieskich jeansach poplamionych smarem silnikowym, maszerujący wprost w paszczę lwa ze spokojem mistrza zen, pewny siebie dzięki wsparciu przyjaciół. Nigdy nie musiał używać własnych pięści."
Ewidentne nawiązanie do poprzedniego filmu. Żółty Ford ma na rejestracji THX 138. :)

Najnowszy film Lucasa miał być łatwy, lekki i przyjemny "reżyser był zdeterminowany, aby kręcić go w trzech trybach: przeszłym, teraźniejszym i przyszłym; nieobecności, rzeczywistości i alegorii. Amerykańskie graffiti miało zabrać widza do czasów sprzed rozdarcia kraju z powodu Wietnamu." Niestety nie wszystko spodobało się ludziom odpowiedzialnym za promocję i wprowadzenie filmu do kin. "Studio Universal nadal odmawiało dystrybucji Amerykańskiego graffiti. William Hornbeck, jeden z najbardziej szanowanych reżyserów w branży, uznał film za >>kompletnie nienadający się do emisji<<. Tanen wyciął dwie sceny. Obydwie drwiły z autorytetów: w jednej postać grana przez Rona Howarda, sprzeciwiając się swojemu dawnemu nauczycielowi, mówi, żeby >>pocałował kaczkę<<, a w drugiej Terry Ropucha jest zaczepiany przez pracownika komisu samochodowego. Lucas odchodził od zmysłów – jego dziecko znów zostawało okaleczone – i ponuro odmówił udziału w tym procederze. Kurtz namówił Vernę Fields do pracy przy montażu." Nie wiem jak dokładnie potoczyły się dalsze losy tych dwóch scen. Czy w pierwszych kopiach oddanych do kin zostały usunięte, czy tylko zredukowane do minimum, jednak moja wersja filmu posiadała je obydwie (choć nie wiem w jakim stopniu są rozbudowane względem oryginału), co zdecydowanie ją wzbogaciło. Rozumiem więc ból jaki musiał odczuwać Lucas, kiedy został zmuszony do ich wycięcia.

John po raz kolejny zatrzymany przez policję
Jeśli spojrzymy na ten film pod względem aktorskim, to Lucasowi udało się zaangażować do niego grupę młodych i świetnych ludzi, którzy później odcisnęli swoje piętno na całym Hollywood. W filmie wszystkie sceny i dialogi wyglądają naturalnie, ponieważ Lucas kręcił je w stylu dokumentalnym, czyli pozwalał je odgrywać aktorom bez instrukcji, co wyglądało trochę jakby odbywali zwyczajne rozmowy. Na dużą pochwałę zasługuje również epizod Harrisona Forda, który zagrał tutaj "złego chłopca", niejakiego Boba Falfę, ulicznego ściganta i bajeranta, którego napotykają włóczący się po mieście przyjaciele. Ta rola o mały włos całkowicie nie przekreśliła jego późniejszego występu w Gwiezdnych Wojnach, ponieważ Lucas nie chciał, żeby ktokolwiek z obsady Amerykańskiego graffiti pojawił się w jego kolejnym filmie. Bał się odwrócenia uwagi od nowej historii znaną z poprzedniej produkcji twarzą. Jednak Ford idealnie nadawał się do obu tych ról (i późniejszej w Indianie Jonesie), a jego interpretacja Falfy ma bardzo dużo cech o wiele sławniejszego Hana Solo. 
Harrison Ford  jego znudzona "randka"
Dzięki tym wszystkim elementom "film stał się hitem – i nie był to jeden z tych hitów kina niezależnego, którego sława narasta powoli, lecz ten z pierwszych stron „Variety”, określany mianem kinowej >>petardy<<. Szturmem zdobył kina w Nowym Jorku czy Los Angeles i nie zwolnił tempa, przetaczając się przez kraj niczym burza. Były wakacje, epoka kin samochodowych, a to był idealny film na gorące, letnie wieczory. Po seansie można było znów poczuć, że ma się 17 lat."
"Amerykańskie graffiti zarobiło tamtego roku 55 mln dolarów. Gdy ponownie trafiło do kin w 1978 roku, po Gwiezdnych Wojnach, zarobiło kolejne 63 mln. Do końca stulecia zyski z filmu przekroczyły 250 mln dolarów. Biorąc pod uwagę, że budżet wynosił 600 tys., wytwórnia Universal i Lucas partycypowali w jednym z największych zwrotów w historii kina."

Nocny POM
Amerykańskie graffiti przyczyniło się również do tego, że Gwiezdne wojny były właśnie takie a nie inne; niosły pozytywny przekaz, miały być pokrzepiające i pełne pozytywnej energii.  Taylor w swojej książce rozwija ten wątek w następujący sposób: "Jeśli wierzyć opowieściom Lucasa, chodziło wyłącznie o dzieciaki. Dostawał listy od młodych fanów poświęcone Amerykańskiemu graffiti. Zażywali narkotyki. A potem obejrzeli jego film, wskoczyli do swoich aut, pojechali uganiać się za dziewczynami – bo praktycznie w większości pisali do niego chłopcy – i >>naprawdę wielu z nich wyszło na prostą<< – jak twierdził. To sprawiło, że zaczął zastanawiać się, jak wiele dobrego może zrobić film przygodowy w starym stylu dla kolejnego młodego pokolenia – dzieciaków, które wtedy nie miały nic lepszego do oglądania poza Kojakiem i Six Million Dollar Man."*
 

Moja ocena: 8/10 


* Tekst pisany w oparciu o informacje zawarte w książce Chrisa Tylora pt.: Gwiezdne Wojny. Jak podbiły wszechświat? Wszystkie cytaty również pochodzą z tego opracowania. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...